#ywdtC

O tym, jak to mem pomógł mi ogarnąć żonę (na szczęście ona tu nie zagląda).
 
Jakiś czas temu widziałem mema z mechanikiem, kobietą i bulbalatorem. Otóż po dłuższym czasie odkładania na wymarzone auto udało się i kupiłem sobie ukochanego mustanga z lat 60. Moja żona stwierdziła, że też woli nim jeździć zamiast nudnego SUV-a i zgadzałem się na to – dopóki nie zobaczyłem, jak go katuje. Nie dość, że naprawdę robiła wszystko, by go zniszczyć przez swoje ego, które mówiło, że jest genialnym kierowcą, to jeszcze ile razy prosiłem, żeby tego nie robiła, to twierdziła, że za bardzo przeżywam, że się czepiam i się nie znam.

Każde z nas pracuje na etacie, ale jeszcze posiada swoją firmę. Ja odkładałem na samochód, ona na wymarzone wakacje na Karaibach. Kiedy pochwaliła się, że ma już całą sumę, wpadłem na plan jak utrzeć jej nosa, by zaczęła dbać o moja zabawkę. Po pewnej jeździe powiedziałem jej, jeszcze jak była za kierownicą, że coś stuka i na pewno to bulbalator. Oczywiście nie czekała, aż silnik się rozgrzeje z ostrą jazdą. A jeżeli to bulbalator się popsuł, to 10 tys. zł może nie starczyć na naprawę. Standardowo stwierdziła, że jestem przeczulony na punkcie autka. Założyliśmy się, że pojedzie sama do mechanika i jak ja miałem rację, to ona naprawia na swój koszt, a jeżeli się pomyliłem, ja stawiam nam wakacje.
No cóż tu dużo mówić... Mechanik to mój dobry kolega, więc potwierdził, że to bulbalator i tylko dzięki znajomości to będzie kosztować około 10 tys. złotych.

Zapłaciła. Nie chce już jeździć moim autem i nie wspomina już, że przeżywam. A co najważniejsze, za dwa miesiące lecimy na Dominikanę, bo mam dobre serduszko i opłaciłem ze „swoich” pieniędzy wyjazd.
Arina Odpowiedz

Ośmieszyłeś ją, trochę słabo z Twojej strony - tym bardziej że zapłaciła za nic. Co z tymi pieniędzmi, kolega Ci je oddał? Bo jeśli tak to powinieneś jej je oddać, bo to jej kasa wydana, bo ją okłamałeś. I nie jest Ci przykro że jeśli komuś o tym opowie to się zbłaźni? Auto jest ważniejsze od tego że Twoja żona być może się osmieszy przez Ciebie? Uwierzyła Ci w tę głupią gadkę bo zapewne Ci ufa, a Ty zrobiłeś jej taki numer i nawet tego nie sprostowałeś by nie pozwolić na to by w przyszłości czuła się głupio, o kasie nie mówiąc. Jasne, to musiało być wkurzające gdy zajeżdżała Twoje wymarzone auto, ale to nadal nie jest warte robienia własnej żonie takich numerów. Już lepiej po prostu było nie dawać jej kluczyków zamiast perfidnie oszukiwać i nawet tego później nie naprawić.

Solange

O ile dobrze zrozumiałam, to kasa, którą wydała na "naprawę", to kasa, którą on zapłacił za ich wspólne wakacje (na co była przeznaczona jej kasa od początku). Wychodzi teoretycznie na zero.
Ogólnie z twoin przekazem się zgadzam.

livanir

To zależy czy wyszli na zero.
Np. ja bym nie wyszła na zero, bo jeśli jej powie prawdę, starci jej zaufanie i wyjazd nie będzie taki fajny w nerwach.
Jeśli jej nie powie, to zupełnie inaczej wydaje się swoją zarobioną kasę, a inaczej czyjąś. Może dla kogoś nie ma różnicy, ale dla mnie ma, bo wtedy 4 razy obracam każdą złotówkę, a nie 2.

PoraNaPiwo

Arina, a złośliwe zajeżdżanie auta, które jest spełnieniem marzenia ukochanej osoby, jest ok? Mnie szlag trafia jak ktoś niszczy moją własność. Jak ktoś nie szanuje moich rzeczy, na które ciężko pracowałam, to tak, jakby nie szanował mnie. I zero litości dla takich osobników.

Arina

Nie popieram zajeżdżania auta i wierzę że musi być to wkurzające, autor zresztą jak pisze, długo składał na to auto więc oczywiste i zrozumiałe, że mu zależało, by żona jeździła ostrożnie. Ale chyba lepiej po prostu nie dawać jej kluczyków do swojego auta w trosce o to by go zwyczajnie nie zepsuła w końcu skoro jeździła jak jeździła, zamiast ośmieszać własną żonę przed kolegą i też narażać ją na ośmieszanie w przyszłości. To nie jest problem? Do tego nie do końca wiem czy wyszła na zero z kasą, ostatnie zdanie sugeruje ze być może faktycznie kolega oddał autorowi te pieniądze, ale to nadal nie zmienia faktu że kobieta została oszukana i zapłaciła za nic, ośmieszając się. Jak tu ufać takiemu mężowi? Ostatecznie auto to tylko rzecz, nawet jeśli wymarzone i nie można stawiać go wyżej od własnej żony. Wierzę że były inne rozwiązania tej sytuacji a autor wybrał jedno z tych trochę gorszych.

Solange

@livanir finansowo wyszli teoretycznie na zero. W praktyce to wygląda właśnie tak jak wspomniałaś.
@Arina nie zapłaciła za nic, ale za wakacje. Tylko o tym nie wie. No nie postąpił autor w porządku, też uważam, że mógł po prostu nie dawać jej kluczy.

Cystof Odpowiedz

Erm...
Czyli Twoja żona ma w pupie co do niej mówisz i niszczy Twoją własność.
Ty natomiast narażasz ją na publiczne ośmieszenie robiąc z niej idiotkę przed kolegą.
Fajne te Wasze relacje.
Takie nie za zdrowe.

hugendubel Odpowiedz

A teraz wystarczy że opowie gdzieś o tym bulbalatorze w towarzystwie i tak się ośmieszy że się to skończy rozwodem.

sllen

Nie opowie .
Po dwóch tygodniach nie będzie pamiętała co było popsute. Ewentualnie pożali się koleżankom jakie awaryjne i drogie w naprawie są te stare auta.
Z kąt ten wniosek?
Nie sprawdziła co to bulbalator, po otrzymaniu informacji co się popsuło i ile kosztuje. Potem wakacje i inne sprawy przykryją temat samochodu.
Odnosząc się do samej sytuacji, uważam za bardzo słabe rozwiązanie ( mając w pamięci duszenie lub zażynanie samochodu przez moją żonę)

kiez

@sllen Przestań wymyślać takie historie. Poza tym skąd wytrzasnąłeś to "z kąt"?

Cystof

Ja wiem! Ja wiem!
Z kątowni!
Badum! Tsyyyy...
...
...
Przepraszam, wychodzę.

MaryMary Odpowiedz

Aż się dziwię, że nie sprawdziła sobie tego w necie - tak z ciekawości i upewnienia, przed zapłaceniem aż 10 tysięcy...

Corazwiecejpustki Odpowiedz

Wystarczylo uzyc slowa karburator zamiast bulbalator. Efekt ten sam a dupa kryta.

Zenobiusz Odpowiedz

Nie potrafisz się dogadać z własną żoną, żeby przestała niszczyć twoją zabawkę (może robi to specjalnie? Może tu jest jakiś problem?). Potem robisz z niej idiotkę i jeszcze wkręcasz w to kumpla.
Czy ktoś ci się kazał z nią żenić? Czy ty jej nie kochasz, że tak z nią postępujesz?

Gelom Odpowiedz

Ale chamówa takie oszustwo w małżeństwie. Mogłeś ja zaprowadzić do mechanika żeby jej wytłumaczył jak postępować z takim autem

Vito857 Odpowiedz

Nie wiem co gorsze - głupota twojej żony czy twój pomysł.

bazienka Odpowiedz

bulbUlator... dobrze, ze zona nie zna sie na motoryzacji i nie wyhaczyla, ze przekrecasz nazwe ;p

jakosbedzie

Mylisz się! To są dwa różne podzespoły. Bulbulator jest za skrzynią biegów, natomiast bulbalator jest elementem jednostki centrowania półosi silnika krokowego drążków stabilizatora akumulatora kinetycznego przegubów.

CzerwonaRurza

@jakosbedzie; Akumulator kinetyczny akurat istnieje. W Golfie II była próba wprowadzenia tego ustrojstwa. Upraszczając, rodzaj koła zamachowego. Klienci nie polubili jednak tego aparatu i umarł śmiercią naturalną.
Dawał ok. 0,5 litra oszczędności na 100 km.

jakosbedzie

@Róża
1. Nie wiedziałem
2. Napisz coś o bulbulatorze, bo jak żona jednak wejdzie, to przeczyta do czego to służy.

fcklogic Odpowiedz

Nie jest to normalne. Jak to kiedyś wyjdzie a wyjdzie na pewno - zostaniesz rozwodnikiem.

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie