#zzkRn

Jestem złym człowiekiem.

Jeszcze kilka lat temu miałam przyjaciół. Takich najlepszych, za których wskoczyłabym w ogień i odwrotnie. Przynajmniej tak myślałam. Mieliśmy za sobą spory kawał czasu pełnego dzielenia sekretów, rozmów na najróżniejsze tematy, pomagania sobie nawzajem, wspólnych wyjść... Pierwszy raz byłam częścią tak zgranej grupy.
Wszyscy po studiach, na swoim, pracujący w różnych miejscach.
Nie chcę w tym momencie wdawać się w szczegóły. Powiem tylko tyle - dwoje członków naszej grupki zrobiło coś, co zniszczyło mi życie i złamało serce. Nigdy nie zostałam tak skrzywdzona, choć wcześniej moje życie nie należało do idyllicznych. Nie umiałam się pozbierać, a na domiar złego tamtych dwoje odseparowało mnie od reszty grupy i nim się zorientowałam, nie byłam już jej częścią - byłam ja i "oni". Tak po prostu. To zupełnie mnie zdruzgotało, a cała reszta - sytuacja w pracy, w rodzinie - również waliła się w gruzy.

Minęło parę lat. Kontaktu z nimi już nie miałam, czasem tylko mi mignęli gdzieś na portalach społecznościowych. Przeprowadziłam się, znalazłam nową pracę. I nie potrafiłam już być szczęśliwa, nie tak naprawdę. Ale co w tym anonimowego, pewnie zapytacie. Otóż tak się złożyło, że tamtych dwoje pobrało się i doczekało dziecka. Niedawno zaś dowiedzieli się, że jest chore - bardzo. Prawdopodobnie nie przeżyje, a nawet jeśli, to niezbyt długo i będzie musiało być pod stałą intensywna opieką.

To, o czym nigdy nikomu nie powiem, to fakt, że się cieszę. Samemu dziecku współczuję bardzo - jak każdemu maluchowi, który miał pecha wylosować na loterii zdrowotnej taką paskudną usterkę. Ale ogarnia mnie dzika, mściwa satysfakcja na myśl o bólu jego rodziców, o strachu i niepewności, z jakim się zmagają. Uśmiecham się na myśl, jak będą cierpieć jeśli dziecko umrze i jestem niedorzecznie radosna wyobrażając sobie, że jeśli trafi pod opiekę hospicjum - oni każdego dnia będą umierać z nim kawałek po kawałeczku. Tak jak we mnie coś umierało, gdy przez lata starałam się ocknąć z cierpienia, jakie przez nich stało się moim udziałem. Wiem, że to podłe, ale nie mogę się pozbyć wrażenia, że los po prostu wyrównuje rachunki.
rocanon Odpowiedz

To niezbyt ładne traktować czyjeś nieszczęście w kategorii zemsty za to, że ktoś kiedyś źle postąpił.

Raridasz

@rocanon tu chyba nie chodzi o zemstę tylko o takie poczucie sprawiedliwości.

AnomalioTalio

Pewnie, że nieładnie. Tylko ciekawe czy łatwo nie czuć tego, co opisuje autorka? Jeśli faktycznie tak bardzo ją skrzywdzili, to napewno ciężko odczuwać wobec nich współczucie.

NieZwracajcieUwagi

Odczuwam tak samo jak Raridasz. Zemsta to by była, gdyby autorka jakoś doprowadziła do tej sytuacji, a poczucie sprawiedliwości jest jednak bardziej... Hm, bierne.
Mi osobiście nikt nigdy nie zrobił czegoś bardzo zlego, ale gdyby spotkała mnie tragedia z cudzej winy, to cholera wie jak bym postąpił. Jak KAZDY z nas by postąpił. Zgaduję, że cokolwiek się tam zadziało, musiało być naprawdę hardkorowe, bo jednak człowiek ot tak nie zaciesza, gdy komuś jest źle.

Marynowanegrzybki Odpowiedz

Jakim trzeba być człowiekiem, żeby cieszyć się z choroby i śmierci dziecka! Nie wiem co oni Ci zrobili ale nawet najgorsze świństwo nie może się równać że stratą dziecka! Ogarnij się dziewczyno!

Kotli

Xd no co ty nie powiesz, a niektórzy nawet swoje własną zabijają, jak widać istnieją większe problemy. Zniszczenie komuś życia do tego stopnia, że ta osoba już nigdy nie będzie się w pełni nim cieszyć? Zasłużyli

Kotli

Tzn. W sensie, że zasłużyli, żeby autorka miała z tego satysfakcję, bo sam fakt, że dzieciak jest chory nie ma nic z autorką wspólnego

Jestjakjest

Nie, @Kotli. Ma wiele wspólnego, bo im z nim gorzej, tym większa ta chora satysfakcja. Byle tamci cierpieli, tak jakby cel uświęcał środki i podłe wizje, że będzie jeszcze gorzej. A jeżeli to ma dać autorce poczucie sprawiedliwości to niech skacze z radości, w rzeczywistości nie dorasta uczuciom rodziców ciężko chorego dziecka nawet do pięt.
Obstawiam, że ani Ty, ani autorka dzieci nie macie.

ohlala

@Jestjakjest

Ach ta rodzicielska martyrologia. Tylko Ci się wydaje, że nie ma większego cierpienia.

Hvafaen

A jakby powiedział, że „nie ma większego cierpienia niż śmierć bliskiej osoby”, to już nikt by się nie przyczepił.

NieZwracajcieUwagi

No właśnie iingrami. Też mi się wydaje, że część komentujących przeczytała to bez zrozumienia.

Ale tak swoją drogą, jestem tu już długo długo, chociaż do tej pory tylko jako obserwator, i zauważyłem dziwne zjawisko - gdy zjawiają się "guano wyznania" jak z gazetki "chwila dla ciebie", to ludzie narzekają, że to nie jest anonimowe. A jak ktoś wrzuca deklarację taka jak tutaj, niemal wszyscy osądzają i też narzekają... :P

ohlala

@Hvafaen

Dalej bym się nie zgodziła. Cierpienie nie jest obiektywne.

Marynowanegrzybki

Moim zdaniem ogólnie życzenie komuś śmierci lub chora satysfakcja, że komuś źle się dzieje jest złe! Co oni mogli jej takiego uczynić, że ona życzy im cierpienia z powodu choroby i śmierci dziecka? Jak można się cieszyć z takiego powodu?
Hehe jak fajnie oni mi zniszczyli życie bo np: straciłam przez nich miłość życia lub wzięłam na nich kredyt na 100 tys i spłacam go sama lub inne takie i super że ich dziecko ( matka, brat, ojciec, ) umrze, niech mają, niech cierpią jak ja cierpiałam?!!
I jeszcze jedno zawsze można się podnieść, nawet jak ci się wydaje, że twoje życie nie ma już całkowicie sensu. I moim zdaniem najlepszą karą lub zemsta dla ludzi, którzy próbowali lub zniszczyli mi życie jest pokazanie im, że jednak sobie poradziłam.
I jeszcze jedno, zamiast hodować w sobie nienawiść do tych ludzi, sprobój sobie jakoś pomóc, może psycholog? Jesteś jeszcze młoda z tego co czytam, jeszcze masz szansę być szczęśliwą tylko pozbądź się tej nienawiści!

Jestjakjest

Dobrze, że druga część komentujących czyta ze zrozumieniem i nawet komentuje pod właściwym wyznaniem. Więc jako offtop dodam, że widzę w tym mocny moralny powód, by wziąć dystans do takich przeżyć i nie mierzyć tego na miarę swoich krzywd. Gdy już nawet taki powód czyjegoś nieszczęścia nie jest w stanie powstrzymać czyjejś radości ze szkody, to ile warte jest takie współczucie.
@ohlala, cierpienie jest zawsze subiektywne, a nienawiść i zawiść zawsze je potęgują.

ohlala

@Jestjakjest

No właśnie, dlatego nie możesz mówić, że takie cierpienie jest najgorsze. ¯\_(ツ)_/¯ I nie możesz też powiedzieć, że cierpienie autorki było mniejsze od tego, co czują teraz ci, którzy ją skrzywdzili.
Poza tym bardzo łatwo się o czymś mówi (wybacz! nie ciesz się z czyjegoś bólu!), ale wprowadzenie tego w życie jest bardzo trudne, wręcz niemożliwe. Nie da się kontrolować emocji.

Zobacz więcej odpowiedzi (3)
Lucy5 Odpowiedz

Anonimowe. Plusik. Ale jestem ciekawa, co niby Ci przyjaciele zrobili Tobie tak okropnego?

Hypnosis

@Lucy5 ukradli jej kredki albo zamówili pizzę hawajską.

agonka9

Obstawiam, ze zostali para a autorka wyznania pewnie myślała ze to dnia się zwiąże ten znajomy.

Zutaras

Tez tak myśle agonko.

zblakanyUmysl1911 Odpowiedz

Trzeba zadać sobie pytanie dlaczego cię odizolowali od grupy ? Choć koniec wyznania chyba odpowiada na te pytanie.

ohlala

*to pytanie

Niekoniecznie. Odizolowanie "ofiary" od grupy to bardzo często stosowana taktyka.

NieZwracajcieUwagi

Czytaliśmy to samo wyznanie? Było ok, dopóki coś tam nie zaszlo, a tamtych dwoje nie wyrzuciło autorki poza nawias grupy. Dopiero potem jej psycha zaczęła siadać. Ktoś tu chyba myli ciąg przyczynowo-skutkowy. I chociaż sam nigdy nie czułem tak silnej nienawiści, by życzyć komuś jak najgorzej, to spójrz na to w ten sposób - babka została "skrzywdzona" (cokolwiek się kryje pod tym pojęciem), potem przyjaciele się na nią wypieli... Nie można się do końca dziwić, że tak... Zgorzkniala. To chyba dobre określenie.

Heparyna

@NieZwracajcieUwagi

Miałam kiedyś, jeszcze na studiach, dobrą znajomą. Bardzo fajna dziewczyna - może nie dusza towarzystwa, ale życzliwa, miła, jak trzeba było pomóc, to pomagała. Z jej chłopakiem też się kumplowałam, jak praktycznie każdy na roku. Ona w niego zapatrzona jak w obrazek, mimo że mieli już całkiem niezły staż związku, bo coś około siedmiu lat (o ile pamięć mnie nie myli, bo to było trochę czasu temu). I któregoś razu wyszło, że facet ją zdradza, od dawna. Szczegółów mi nie podała, wiedziałam tylko, że gdy się dowiedziała o wszystkim, on nawet nie próbował się tłumaczyć, po prostu z nią zerwał. Dziewczynę to zniszczyło. Z mega fajnej, równej babki na moich oczach zmieniała się w cień człowieka, zaczęła markotnieć, rzuciła swoje zainteresowania, świetny charakter z czasem jej zgnił i zrobił z niej kogoś... po prostu innego. Potem trafiłyśmy na tę samą uczelnię na magisterkę i dalej na podyplomówkę - widać nadal było, że to już inna osoba. Patrzyła takim pustym wzrokiem, że aż mnie ciarki przechodziły :(
Także jestem w stanie jak najbardziej zrozumieć, gdy złe przejścia zmieniają dobrego człowieka na gorsze. I zostaje wtedy tylko współczuć...

NieZwracajcieUwagi Odpowiedz

Aż mnie wgięło w fotel. Anonimowe, to trzeba przyznać. Ja też bym się nie chwalił radością z cudzego cierpienia publicznie. Zastanawiam się tylko co doprowadziło cię do takiego stanu? Żeby przez kilka lat nie móc się pozbierać? Znaczy rozumiem, wyrzucili cię z grupy - "przyjaciele", których znałaś przez lata, potem coś się jeszcze działo - ale co tamta dwojka ci zrobiła? Nie osądzam, bo nie sądzę bym miał do tego prawo, ale zżera mnie ciekawość. I cholernie współczuję - tobie, dzieciakowi i jego rodzicom, nawet jeśli kiedyś zrobili coś złego. Tyle goryczy i smutku :(

Vito857 Odpowiedz

Znam to niestety z doświadczenia i powiem ci szczerze, Autorko - śmierć tego dziecka nie da ci ukojenia, za to pragnienie zemsty powoduje, że ty także umierasz kawałek po kawałku.

Przemyśl to.

NieZwracajcieUwagi

Współczuję :(

Cystof Odpowiedz

W końcu anonimowe wyznanie jak za dawnych lat!

DioBrando Odpowiedz

Nienawiść jest jak trucizna, która niszczy nas samych.

Heparyna

Idealnie podsumowane

TakaOna100 Odpowiedz

Zasługuje na anonimowe, ale ani ty ani oni nie zasługują na to, co wam się przydarzyło.

MarzycielSpodZiemi Odpowiedz

Serio? Zacznij żyć swoim życiem. Wybacz im podnieś głowę do góry i idź dalej;) to co mi w młodości uratowało psychikę to wybaczenie moim oprawcom ;)

Zobacz więcej komentarzy (6)
Dodaj anonimowe wyznanie