#786Gj

Pewnie wiele osób kojarzy lekturę pt. "Ania z Zielonego Wzgórza"?

Więc mam na imię Anna, mieszkam na ulicy Zielonej, moje miasteczko leży na wzgórzu. Mam rude włosy, jestem sierotą i mieszkam ze starszym rodzeństwem, bezdzietnym. Dobrze się uczę, mam bujną wyobraźnię, studiuję pedagogikę i marzę o wydaniu własnej książki.

PS  Tylko Gilberta nie poznałam ;)
Stella2511 Odpowiedz

Mój brat ma na drugie imię Gilbert (mama chciała mu dać na pierwsze ale rodzeństwo skutecznie wybiło jej to z głowy) i jest od wielu lat z rudowłosą Anną (jej imię też było wybrane z miłości do tej książki). :)

Marzenka

A muj kalosz

NieUmiemGotowac

Esazor ale czemu tak z dupy to wplatasz w te wersy?

Lockhart

Esaroz A mój kot to Waza

JanuszPiczka

Nie wierzę że ktoś mógłby choć pomyśleć żeby nazwać dziecko Gilbert

Azerate

Gilbert to piękne imię

DarkPsychopathII Odpowiedz

Uwielbiam tą książkę, a raczej całą serię o ''Ani z Zielonego wzgórza''. Tylko wojny nie wywołuj, żeby swojego Gilberta znaleźć.....

MariannaNalesnik

Moze dla odmiany przeczytaj ksiazke zamiast ogladac bzdurny film

cathymoor

Kiedy w książce wybucha wojna, Ania jest koło pięćdziesiątki i ponad dwadzieścia lat po ślubie...

DarkPsychopathII

Ale była na wojnie, bo szukała swojego zaginionego męża Gilberta, który był lekarzem wojskowym... Poza tym komentarz odnosił się do autorki i miał charakter swoistego żartu... tak ciężko to pojąć... I czytałem książkę , właściwie to nawet wszystkie więc możecie sobie darować

cathymoor

W filmie może i była.
Większość osób będzie raczej w tym przypadku kojarzyła książkę niż film.
A żart mają to do siebie, że mają sens i są zabawne.

Sphagetti Odpowiedz

Chciałabym Cię poznać :3 uwielbiam Anię!

Shizzuv Odpowiedz

Czyżbyś mieszkała w Lublinie? :)

primabaleron Odpowiedz

Ania z Zielonej Góry?

Julla Odpowiedz

Genialnie!! Życzę poznania Gilberta ❤️❤️

matylda777 Odpowiedz

A te rodzeństwo nazywa się Mateusz i Maryla?:-)

cathymoor Odpowiedz

O ile dobrze pamiętam, książkowa Ania suma sumarum nie wyszła najlepiej na poznaniu Gilberta, więc może to i lepiej dla Ciebie.

monikamaria

Coś źle pamiętasz.

DarkPsychopathII

Cathymoor przecież tylko w pierwszej części, jak byli dziećmi Gilbert ją dręczył i przezywał marchewką... jako dorośli z czasem zostali parą i wzięli ślub. Hiistria nie kończy się na pierwszym tomie, części ''Ani z zielonego wzgórza'' jest zdaje się 7. Polecam przeczytać wszystkie

szyszunia157

Przygód Ani jest 8. W "Wymarzony Dom Ani" wychodzi za Gilberta i mają razem 6 dzieci (byłaby 7 gdyby najsatrsze nie zmarło przy porodzie). Czyli autorce życze poznania Gilberta.

cathymoor

@DarkPsychopathll Przeczytałam wszystkie części z serii, niektóre po kilka razy. Do trzeciej części ("Ania na uniwersytecie"), tytułowa bohaterka wykazuje chęci rozwijania się, ma pewne ambicje literackie, które w większym lub mniejszym stopniu realizuje. Resztki tej "dawnej" Ani odnajdujemy nawet w "Ani z Szumiących Topoli".
Niestety, od momentu kiedy Ania zaręcza się z Gilbertem, na przestrzeni kolejnych tomów jej rola jest coraz bardziej sprowadzana do zajmowania się dziećmi i robienia za "całkiem interesujące" (jak mówi jeden ze znajomych Gilberta w szóstym tomie) tło dla męża.
W "Wymarzonym domu Ani" sama zresztą mówi do Owena Forda, kiedy rozmawiają o hipotetycznym wydaniu pamiętników kapitana Jima, że "kiedyś miała tego typu ambicje, ale już z nich zrezygnowała" (wybacz parafrazę cytatu, nie mam książki pod ręką).
Jej ambicje, wyobraźnia i intelekt są coraz bardziej zsuwane na dalszy plan. W trzech ostatnich tomach serii (Złoty Brzeg, Dolina Tęczy, Rilla), Ania nie tylko nie już jest główną bohaterką, ale w dodatku jest przedstawiana jako osoba niemalże bez charakteru.
Tak więc, moim zdaniem Ania NIE wyszła dobrze na poznaniu Gilberta, bo nawet, jeśli jej małżeństwo układało się dobrze (w "...Złotym Brzegu" kilkakrotnie padają sugestie, że niekoniecznie tak było), to jej charakter zdecydowanie na tym ucierpiał.

DarkPsychopathII

Cathymoor to tylko twoje osobiste odczucia... Nie podoba się ci zakończenie to ok, ale bez przesady- ich małżeństwo było udane, twoja wypowiedź sugerowała natomiast, że miała jedynie problemy i skończyło się to dla niej źle. A tak nie było, dużo gorsze losy wg. mnie mieli chociażby bohaterowie Narnii czy niektórzy przyjaciele Harego Pottera...

cathymoor

Tak samo j e d y n i e moje osobiste uczucia wyraziłam pisząc swój pierwszy komentarz. Umiem uzasadnić swoje zdanie i bynajmniej nie mówię, że miała jedynie problemy.
Sądzę jedynie, że być może lepiej by dla niej było, gdyby pozostała samotna, a za to mogła się nadal rozwijać. Nie rozumiem więc Twojego oburzenia.

Porównywanie sytuacji Ani do sytuacji bohaterów "Harry'ego Pottera" czy "Opowieści z Narni" uważam tu za bezzasadne. Akcja każdego z tych cyklów dzieje się w innych czasach, a nawet są to inne gatunki literackie (no dobra, Narnia i HP może nie całkiem).

Poza tym fakt, że inni mieli gorzej, nie oznacza, że jej życie było świetne i nie warto jej współczuć.

jonoforeza

Cathymoore, jestem pod wrażeniem Twojej znajomości cyklu.
W swoim czasie przeczytałam wszystkie części i dopiero niedawno wyrzuciłam przepisany przeze mnie list napisany przez brata do Rilli, gdy był na wojnie. (Miałam z niego taki wywoływacz płaczu instant).
Jednak nie umiałabym powiedzieć jak skończyły się ambicje literackie Ani.

cathymoor

@jonoforeza To akurat pamiętam dobrze, bo zawsze uderzało mnie, jak różnie potoczyły się losy Ani i Emilki, bohaterki innego cyklu L.M. Montgomery.
Obie bohaterki poznajemy kiedy mają po jedenaście lat, obie wychowują się w podobnym typie rodziny (surowa acz kochająca rodzina, jeden opiekun bardziej zasadniczy a drugi pobłażliwy), obie mają podobną konstrukcję psychiczną. Mają też podobny talent - obie mają dużą wyobraźnię i aspiracje literackie.
Cykl o Emilce kończy się kiedy ma ona jakieś dwadzieścia sześć lat, stosunkowo krótko po tym, jak jej pierwsza książka (druga napisana w życiu) okazuje się sukcesem, a ona sama rozwija się (niekoniecznie wiodąc przy tym szczęśliwe życie osobiste). Cykl o Emilce zresztą kończy się jej zaręczynami.
Ania w tym samym wieku poroniła jedno dziecko, rodzi drugie i mówi przyjacielowi, że "już wyrosła z ambicji".
Osobiście uznawałam to za smutne, nawet jeśli moim zdaniem Emilka jest ciekawszą bohaterką niż Ania. Może to dlatego pamiętam tego typu detale.

jonoforeza

Dziękuję za odpowiedź.

Chyba namówiłaś mnie do przeczytania po latach dalszych losów Emilki. Kiedy fascynowałam się powieściami Montgomery miałam dostęp tylko do pierwszej części, o pozostałych wiedziałam jedynie z okładkowych wspominek.
A później zabrakło już tego impulsu, gdy biblioteki większych miast stanęły przede mną otworem.

Podoba mi się Twoje postrzeganie tych bohaterek, fajnie, że widzisz więcej niż tylko uroczą dziewczynkę z warkoczami.
Zwłaszcza jeśli na koniec niewiele zostaje z jej młodzieńczych ideałów.

Dodaj anonimowe wyznanie