#O1nXu

Jestem typem człowieka, który nie stroni od imprez i alkoholu, co nie oznacza, że moje życie tylko na tym polega. Jednak też często piję na tyle dużo, że dochodzi do sławnego urwania filmu, co kończy się wieloma ciekawymi historiami pasującymi do tego portalu.

Rok temu w wakacje przyszliśmy do jednego naszego znajomego na sławną na naszej glebie "gorzołke". I tak pijąc 3 butelkę stwierdziliśmy, że nudno nam w trójkę, więc zadzwonimy do kilku osób, i z kulturalnego posiedzenia stworzyła się równie kulturalna posiadówka :) W czasie gdy już trochę czterdziestoprocentowego trunku było w moich trzewiach, jeden z moich znajomych zawołał mnie na sławne w naszych kręgach zabójcze quatro (Kieliszek spirytusu przepijany kieliszkiem wódki, który zostaje przepity kieliszkiem wódki barmańskiej [Smakowy trunek za 7zł z woltażem 20%] zwieńczony setką piwa 10%). Zaraz gdy podołałem wyzwaniu, doszło do kurtyny w mojej głowie.

Rano obudziłem się na ławce przy jakimś polu, wraz z dwoma kompanami obok. Pomyślałem, że po prostu poszliśmy na łąki, które są obok naszego osiedla. Obudziłem moich kamratów i spytałem czy mogą sprawdzić gdzie jesteśmy. Jeden z nich spojrzał na telefon i wytrzeszczył oczy niczym chojrak na widok Eustachego w pamiętnej masce. Ja widząc to spytałem się o co chodzi? On z niedowierzaniem mówi mi:
- Ej stary, jesteśmy w Limanowej! (Jesteśmy z Krakowa).
Ja każę mu powtórzyć, bo nie wierzę. Gdy już doszło do mnie, że jesteśmy ponad 60km od domu, powiedziałem, że sprawdzamy portfele. Po obliczeniu naszych funduszy i zaskórniaków uzyskaliśmy kwotę 15 zł.
Poszliśmy na najbliższy dworzec i powiedzieliśmy kierowcy busa do Krakowa naszą historię. On płacząc ze śmiechu powiedział, że już nas odwiezie, skoro tak skończyliśmy. Gdy wszedłem do domu, mama spytała się mnie dlaczego nie było mnie w domu prawie 2 dni. Powiedziałem tylko, że spałem już u znajomego, bo impreza się przedłużyła.

PS. Okazało się, że chwilę po tym gdy uciął mi się film, jeden z naszego podróżniczego trio zrobił się głodny i powiedział, że chcę na kebaba. Ale nie, on nie chciał kebaba na naszym osiedlu. Powiedział, że jak był młodszy, to jadł najpyszniejszego kebaba w Limanowej i tak właśnie stwierdziłem, że pojadę z nim, bo też zgłodniałem. Gdy ubieraliśmy buty, trzeci znajomy powiedział, że też chętnie zje tak dobrego kebaba.
BohaterkaNegatywna Odpowiedz

Legendarne wyznanie <3

miensnywonsz Odpowiedz

Nigdy nie piłem gorszych szczyn, niż wódka barmańska, po wzięciu zawartości kieliszka do ust od razu wyplułem, a resztę tego gówna wylałem. No ale cóż, niektórym kocie gówno smakuje.

Marynowanegrzybki Odpowiedz

Pamiętam to wyznanie! Przypomina mi moje eskapady z kumplami :)

Dodaj anonimowe wyznanie