#USEUk
Rodzinka mnie przywitała miło - mama, tata i starszy ode mnie o 2 lata brat uczennicy z którą się wymieniłam. Ja wtedy miałam 16 lat, on 18 i od razu wpadł mi w oko. Wysoki, ciemna karnacja, brązowe oczy, czarne włosy, niesamowicie przystojny, no ideał. Wiadomo, mimo że na związek nie było szans głównie ze względu na odległość i tak postanowiłam go poderwać. Okazało się, że nie tylko jego wygląd jest boski, ale i charakter cudowny... Taki zabawny i zaradny, mądry chłopak.
Po dwóch dniach pobytu zauważyłam, że chyba odwzajemnia moje zaloty i chyba też mu się spodobałam, spędzał ze mną coraz więcej czasu i jakby szukał mojego towarzystwa, przychodził do mojego pokoju jak siedziałam sama i się nudziłam, próbował uczyć hiszpańskiego co szło opornie, ale wykazywał dużo cierpliwości, opowiadał żarty które nie zawsze rozumiałam bo mimo iż angielski miałam opanowany dobrze, to i tak nie do końca rozumiałam o co chodzi, z czego on miał niesamowity ubaw. I tak mi zleciał mój hiszpański sen, nadszedł dzień powrotu, było mi strasznie przykro, że muszę go opuszczać, naprawdę miałam wrażenie, że jest on moją drugą połówką. Jednak przez cały pobyt poza rozmowami i wspólnymi wycieczkami nic się nie wydarzyło. Ani buzi, ani nawet uścisku, nic. Byłam zawiedziona.
I wtedy przyszedł do pokoju gdy się pakowałam, usiadł w fotelu i zaczął mówić, że szkoda że się już nigdy nie zobaczymy, że jestem naprawdę fajną dziewczyną i to strasznie smutne, że muszę wracać. Płakać mi się chciało i nie chciałam tego przedłużać, więc go zbyłam, przecież i tak nic na to poradzić nie mogłam. Wtedy nie było fejsbuków, jedynie telefon, który by mnie kosztował milion złotych gdybym chciała utrzymać z nim kontakt, co odpadało, nie stać mnie było na to. Na lotnisku przytulił mnie na pożegnanie, no i wróciłam do Polski.
Jednak to nie koniec. Z racji, że jego siostra mieszkała na ten czas u mnie, dała mu mój adres. Już w wakacje otrzymałam od niego pierwszy list, w którym wysłał mi swoje zdjęcie, a także poprosił o moje i wyznał mi, że strasznie za mną tęskni. I tak przez 3 lata pisaliśmy ze sobą, aż w moje 19 urodziny, za porozumieniem moich rodziców oczywiście, stanął w moich drzwiach. Oczywiście nie mieszkał u mnie, zatrzymał się w hotelu. Najlepszy prezent jaki mogłam sobie wymarzyć. I możecie wierzyć lub nie, ale uważam, że to było przeznaczenie. Juan i ja aktualnie jesteśmy po ślubie, mamy 3-letnią córeczkę Nereę i spodziewamy się synka. Historia nieprawdopodobna, a jednak :)
To się nazywa szczęście, fajnie wam się ułożyło. Pozdrawiam
wiesz Brzoskwiniowy te historie skądś się biorą;)
Przed emisją tych gównianych paradokumentów nie byłoby tak dużo hejtu dla tego typu historii ;)
Jeśli prawdziwa to slodko się czyta a jeśli nawet nie to też przyjemnie się robi gdyby..
Jeśli historia jest w 100% prawdziwa, to bardzo ci zazdroszczę. Po prostu bajka.
A juz myslalam ze to zakonczy sie tragedia.. ehh za duzo anonimowych :/
Życzę szczęścia!🙂
Wcale nie raka nieprawdopodobna, moja nauczycielka od angielskiego opowiadała nam dużo podobnych historii z udziałem jej uczniów...
*taka
Zauwazylam ze wyznania są dodawane w pewnej kolejności jest dzien "smutnych wyznań " i dzien " wesołych wyznań" ja dodałam juz chyba z 20 i każde zostało odrzucone nie wazne czy smutne czy wesołe
Pewnie dlatego, że słabo piszesz :)
Marzenie!
Ciekawa jestem gdzie mieszkacie? W Polsce czy Hiszpanii?