#0JBpV

Działo się to w zeszłoroczny długi weekend majowy. Ja i siostra relaksujemy się w salonie. Ona leżała na dywanie z telefonem w ręce, a ja wstawałam akurat po chrupki. Patrząc na nią naszła mnie ochota na zrobienie, jak to lubię określać "samolota" (taka poza, gdzie jedna osoba leży, kładzie nogi na biodrach drugiej i podnosi ją na tych nogach do góry, profesjonalnie to chyba nazywa się rybka). Jak byłyśmy młodsze, to ciągle bawiłyśmy się w ten sposób. Mówię więc do siostry "Ej, młoda, dawaj, robimy samolota". Ona z początku patrzy na mnie z politowaniem, ale po chwili na jej twarzy pojawia się uśmiech i już wiem co to oznacza.

Ustawiam się więc w pewnej odległości, jak na profesjonalistkę przystało, aby wziąć rozbieg, siostra przygotowała nogi w pozycji do przyjęcia. Biegnę szczęśliwa na myśl o powrocie do czasów dzieciństwa, już czuję jej nogi na moich biodrach, już zostałam wybita do góry, kiedy nagle pojawia się niewyobrażalny ból. Stopa siostry niefortunnie zsunęła się po mojej kości biodrowej, co skutkowało upadkiem prosto na jej brzuch. W tej samej sekundzie siostra puściła niewyobrażalnie głośnego bąka. A ja ze względu na swoją infantylną naturę nie mogłam opanować śmiechu i posikałam się leżąc na środku pokoju.
Mamy po 20 kilka lat...
knugi Odpowiedz

Starość nie radość

czteryporyiseler

Młodość nie wieczność

Ekoniks

Robota nie zając

czteryporyiseler

Rok nie wyrok

Dodaj anonimowe wyznanie