#0Jb3c

Każdy z nas popełniał błędy w młodości.

Miałam ciężkie dzieciństwo, rodzice byli biedni, więc nie było nas stać na markowe ubrania, telefony, buty, wycieczki klasowe, wiązało się to z brakiem akceptacji przez rówieśników. W liceum byłam wycofana, nie miałam wielu znajomych, ale miałam chłopaka. Myślałam, że będziemy już zawsze razem, wydawał mi się idealny, tworzyliśmy wizję wspólnego życia, jednak z perspektywy czasu wiem, jak głupia byłam. Był ode mnie kilkanaście lat starszy, jednak nie paliły mu się rączki do pracy, do nauki również był ostatni. Po co ten wstęp? Otóż teraz właściwa część historii.

Jak już pisałam, pochodzę z biednej rodziny, przez co miałam z tego powodu problemy, chciałam się z tego wyrwać. ON wydawał się być przepustką do lepszego świata, widział we mnie człowieka, nie patrzył na to co mam. Było to dla mnie cudowne, z seksem nie śpieszyliśmy się, ponieważ nie byłam na to gotowa. Rozumiał mnie, mówił, że poczeka. Kiedyś przeglądając internet napotkaliśmy artykuł o młodocianych dziewczynach, które sprzedają swoje dziewictwo za pieniądze. On się tylko uśmiechnął i powiedział, że skoro ludzie są w stanie zapłacić grube tysiące za takie rzeczy, to może warto spróbować? Obiecał mi złote góry, że wyprowadzimy się, zaczniemy nowe życie, cuda na kiju. Generalnie każda normalna osoba kazałaby mu spadać, ale nie zakompleksiona ja.

Wystawiliśmy ogłoszenie, o dziwo serio był spory odzew, faceci byli w stanie zapłacić naprawdę duże pieniądze za bycie "biologicznym mężem" małolaty.
Po jakimś czasie umówiłam się z mężczyzną na spotkanie, pamiętam, że jechałam tam przerażona, ale traktowałam to jako przepustkę do lepszego życia. Przyjechał do mnie na dworzec, coś tam próbowaliśmy rozmawiać. Gdy przyjechaliśmy do niego usiadł i po prostu zaczął się do mnie dobierać, było mi okropnie, ale wiedziałam, ze muszę dać radę, że to dla naszego dobra. Gdy już miało dojść do penetracji, zaczęłam płakać i powiedziałam, że nie chcę. Dzięki Bogu facet zrozumiał i po prostu odwiózł mnie na dworzec; wiadomo, że był wkurzony, ale nie zrobił nic, czego bym nie chciała. Cieszę się, że tak wyszło, miałam więcej szczęścia niż rozumu.

Po powrocie chłopak zapytał mnie, gdzie pieniądze. Powiedziałam mu, że do niczego nie doszło, bo nie dałam rady, wtedy powiedział mi, że jestem beznadziejna i że nawet tego nie potrafię zrobić, po czym uderzył mnie w twarz. Wtedy coś we mnie pękło, wybiegłam z jego mieszkania z płaczem i już wiedziałam, że to koniec, jednak on mi nie odpuścił.

Chciałabym opisać co działo się dalej, jednak bardzo mocno ogranicza mnie limit znaków, jeśli jesteście zainteresowani, dokończę wyznanie w komentarzu.
MamFajnegoKota Odpowiedz

"Biologiczny mąż"? Pierwszy raz spotkałam się z takim określeniem

asienaebaam Odpowiedz

Długo byłaś z tym facetem? Piszesz o nim samych superlatywach do momentu tego zdarzenia. Możliwe, ze wcześniej nie dawał żadnych znaków, że jest burakiem?
Co było dalej?

Mocno ograniczał mnie limit znaków, dlatego też wszystko było opisane bez większych szczegółów. Otóż nie było tak idealnie jakby się wydawało, pisałam w wyznaniu że był ostatni do nauki i pracy, nie miał skończonej szkoły i jak gdzieś pracował to tylko dorywczo bo wszędzie mu było źle. Pamiętam,że wtedy go broniłam, wspierałam.Byliśmy ze sobą dosyć długo. Znajomi mówili mi, że to nie jest partia dla mnie, ponieważ namawiał mnie min.: do rzucenia szkoły, która według niego nic nie daje, a traci tylko czas, o studiach nie było mowy, mówił,że to strata czasu. Znajomi prosili, mówili, że mam sobie dać spokój, ale ja oczywiście nic sobie z tego nie robiłam. Pamiętam jak wzięłam go na zapoznanie z kilkoma moich znajomych, wszystko było w porządku do momentu w którym rzucił mnie na fotele i zaczął całować tak, że nie mogłąm sie ruszyc, powiedzialam mu, ze to było głupie, ale on tłumaczył, że tak bardzo mnie kocha i nie mogl się powstrzymać. Pamiętam, ze po jego tłumaczeniach uznałam to za urocze. Tylko wtedy coś mnie ukuło i z obawy przed takim jego zachowaniem nie zapraszałam go już do moich znajomych. Dziwnych sytuacji z nim związanych było mnóstwo. Później była ta sytuacja z ogłoszeniem. Z perspektywy czasu myślę,że chciał mnie po prostu wykorzystać , być może wziąć pieniądze "dla naszego dobra" i zniknąć. Po naszej kłótni po ogłoszeniu zrobił mi takie pranie mózgu, że faktycznie czułam się winna całej tej sytuacji i że faktycznie to problem tkwi we mnie. Oczywiście naiwnie wierząc, że to ten jedyny dałam mu kolejną szansę. W międzyczasie przyznał się do zdrady a ja sobie nic z tego nie robilam. Narastała we mnie frustracja, ale nie umiałam tego zakończyć. Pewnego dnia byliśmy na jednej z kilku wspólnych imprez ( u jego znajomych) ktoś mi dał do przechowania butelkę wódki do torebki, zapomnieliśmy o całej sytuacji, a była to osoba, której nie zobaczylabym drugi raz, więc nie mialabym jak oddac tego pakunku.

Wychodząc od niego z domu, okazało się że nie mam tej butelki w torebce. Byłam wściekła, nie chodziło już o fakt alkoholu tylko o to, że typ bezczelnie grzebał w moich rzeczach. Wtedy coś we mnie pękło. Powiedziala, że to koniec. On nie chciał dać mi spokoju, ale ja bylam nieugięta. Poblokowałam go na portalach, skończyłam szkołę, dwa kierunki studiów, żyje sobie skromnie ale spokojnie. Załuję tego że bylam taka ślepa, ale przynajmniej nauczyłam się po tych sytuacjach, że zawsze trzeba mówić o swoich potrzebach a nic na siłę nie ma sensu

bazienka

zaraz, to po tym jak wyciagnal reke po hajs za twoje dziewictwo, nawyzywal cie i uderzyl wrocilas do niego?
wiesz jeszcze zrozumialabym, jakby mial pieniadze, prace chocby fizyczna, byl ogarniety- wyjscie z biedy do takiego faceta moglo kusic pomimo jego buractwa. ale typ nie mial ani oglady, ani kasy, ani pomyslu na zycie, z czego on sie utryzmywal wlasciwie? kradl? ciagnal od rodzicow?
no i masz moim zdaniem 100% racji, wzialby od ciebie te pieniadze i sie ulotnil

Natalia

U 15-latki racjonalne myślenie w miłości to rzadkość, takie pytania "jak to z nim byłaś?!" prędzej bym rzuciła w stronę dojrzałej kobiety, bo nastolatki często są zwyczajnie zaślepione i brakuje im doświadczenia życiowego oraz pewności siebie, a to często kluczowe.

Selevan1 Odpowiedz

Ale żeby chcieć zapłacić dziesiątki tysięcy złotych za rozdziewiczenie małolaty.. świat jest zjebany. Już nie chodzi o sumę tylko w ogóle rzygać mi się chce jak o takim czymś myślę.

ainolka Odpowiedz

bazienka, napisałaś ;prace chocby fizyczna;. Czy dla Ciebie ludzie, którzy pracują fizycznie to jakaś gorsza kasta. Wysokie, ale to wysokie masz mniemanie o sobie. Lepiej popracuj nad językiem, bo piszesz jakbyś Chinką była. Dla wyjaśnienia, żebyś wiedziała, ja pracuję umysłowo i wszystkich traktuję równo. Powiem Ci nawet, że mam wielki szacunek dla tych co pracują jak napisałaś: choćby fizycznie.

Mihihih

Zgadzam się. Zastanawia mnie też fakt ciężkiego dzieciństwa u autorki. Brak markowych ubrań to ciężkie dzieciństwo? Serio? Ja tez pochodzę z rodziny raczej biednej, byłyśmy z siostrami we cztery, buty i ubrania nosilysmy po starszej siostrze. Telefony dostalysmy w wieku 16 lat? Nigdy w życiu nie zamienilabym swojego dzieciństwa na inne "bogatsze"... trudne dzieciństwo to moim zdaniem wychowywanie się bez jednego rodzica albo alkoholizm w domu. Tak więc też uważam że autorka ma wysokie mniemanie o sobie.

Napisałam, ze chcialam wyrwać się z biedy, tak jak wcześniej pisałam ograniczał mnie limit znaków, a wolalam sie skupić na historii z chłopakiem niz na tym jak miałam w domu. Rodzice nie umieli zarządzać pieniędzmi, wydawali pieniądze na papierosy i alkohol, a ja zawsze chodziłam w brzydkich, niedopasowanych ubraniach często po kimś. Nigdy nie podchodziłam do takich rzeczy materialnie, ale byłam przez to wyśmiewana przez rówieśników. Może to dla kogoś brzmi śmiesznie, ale wtedy naprawdę było mi ciężko. W domu nie było tego wsparcia, ciepła, a jedyne co słyszałam w szkole to śmiechy za sobą. Traktowałam ten związek jak ucieczkę do "normalności", której tak naprawdę nigdy nie znałam. NIe uwazam, żebym miała wysokie mniemanie o sobie. Jeśli ktoś miał "biedniejsze" dzieciństwo ale za to z kochającymi rodzicami u boku to cholernie zazdroszczę!

syla98

ahhh, ta poprawność polityczna. Niestety kochana, jak bardzo byś się nie zapierała to praca fizyczna będzie zawszę tą gorszą do której nie potrzeba specjalnych kwalifikacji i nie trzeba w zasadzie nic umieć. Raczej nikt nie idzie do pracy fizycznej bo to lubi i taka praca jest spełnieniem marzeń i gwarantuje super rozwój. Najczęściej pracuje się fizycznie bo nie ma się innego wyboru.To nie oznacza, że ludzie nie pracujący umysłowo nie zasługują na szacunek (wtf, w ogóle skąd wywnioskowałaś, że autorka ich nie szanuje). Napisała "choćby fizycznie" bo jej facet jako osoba bez szkoły na nic więcej specjalnie nie mógł liczyć, a ten zwrot oznacza dla mnie, że autorka nie oczekiwała, że jej facet znajdzie nie wiadomo jaką pracę, tylko cokolwiek na szybko żeby zarobić. Czemu szukasz dziury w całym?

Rossie3

Syla pracowałam fizycznie i doszłam w pewnym momencie do wniosku że pora poszuka czegoś innego w swoim zawodzie... przerobilam 3 biura gdzie wynudzilam się za wszystkie czasy i ostatecznie wróciłam do pracy fizycznej, bo zdecydowanie wolę jak coś się dzieje w pracy
Mihihih ja też pochodzę z biedniejszej rodziny i nie przeszkadzało mi za bardzo że mam tylko 1 parę spodni i 3 bluzki.... przeszkadzało mi jak rówieśnicy szydzili ze mnie na każdym kroku

Dragomir Odpowiedz

Niestety, patola na maksa...mam na myśli Twojego ówczesnego gacha, który za przykładowe 3 tysiące chciał sobie i Tobie życie układać.

Dodaj anonimowe wyznanie