#0LsFy

Byłam świadkiem czyjejś reakcji na śmierć bliskiej osoby. Ta osoba, a dokładniej dwie osoby były bliskie również mnie i też czułam po prostu rozpacz, ale to, co widziałam, wstrząsnęło mną na dobre.

Mam brata, Jacka, lat 27. Ożenił się z Kasią, mieli roczną córkę. Do Jacka zadzwonił telefon, Kasia z córką zginęły w czołówce z ciężarówką. Zawiozłam go z mężem do szpitala. Był w ciężkim szoku, to oczywiste, ja też. Prawie się nie odzywał. Cały się trząsł, był bardzo blady. Wieczorem byliśmy w jego mieszkaniu, zaraz mieli przyjechać nasi rodzice i reszta rodziny. Robiłam herbatę, Jacek chciał zostać sam w pokoju. Jednak postanowiłam do niego zajrzeć, bo przyszło mi do głowy, czy może nie zechce sobie czegoś zrobić. 

Weszłam i zobaczyłam, jak stoi i trzyma jakieś ubranie w ręku, prawdopodobnie bluzeczkę jego córki. Po prostu stał i się na nią patrzył. Chciałam do niego podejść, ale w tej samej chwili on chlipnął i zaczął płakać, ale tak głośno. Po chwili po prostu zaczął wrzeszczeć i jak stał, tak osunął się na ziemię, dalej wrzeszcząc i płacząc. Podbiegłam do niego, po chwili też przybiegł mąż, bo myślał, że coś się stało. 

Trzymałam Jacka i sama zaczęłam płakać, próbowałam go przytulić, ale on po prostu wrzeszczał, jednocześnie płacząc, i dalej trzymał tę cholerną bluzkę, na którą nie mogłam patrzeć.

Tego właśnie nie mogę zapomnieć, chociaż minęły już ponad trzy lata, w sierpniu była rocznica. Tego nieludzkiego wrzasku i totalnej rozpaczy.

Jacek jakoś funkcjonuje, chodzi do pracy. 

Ja przez dwa tygodnie z nim mieszkałam, gotowałam mu i sprzątałam, on nie miał do tego głowy, no i ciągle pilnowałam, czy sobie czegoś nie zrobi. Ale zawsze, jak go widzę, teraz tak z raz na tydzień, to przypomina mi się ten okropny wrzask, nienawidzę tego wspomnienia.
Gro9 Odpowiedz

Aż mi się zimno zrobiło. To chyba najstraszniejsze co może się przytrafić człowiekowi - dowiedzieć się że jego najbliższej rodziny już... nie ma. Bliskich z którymi planowało się najbliższe godziny, dni, lata. Posłanie córki do szkoły, następne wakacje, posłanie jej na studia. Szczęśliwą starość z ukochaną. A tu nagle pustka. Nie ma nic. A ty musisz z tym żyć dalej. Ja pierdo... Strasznie współczuje temu gościowi.

Angel12345

Nie chodzi tylko o najbliższych. Chodzi o fakt że dziecko umarlo przed rodzicem. Śmierć dziecka jest zawsze najgorsza. Spodziewasz się że twój dziadek odejdzie, że twoja mama kiedyś umrze. Taką kolej w naturze, ale że twoje dziecko umrze przed Tobą? Na to nikt nie jest gotowy.

tramwajowe

@Angel12345 Mój brat to przeżył. Ale on sie "trzymał" bo "musiał". Miał małe dzieci i załamaną żonę.
Jak już wszystko sie "unormowało", półtora roku po pogrzebie miał załamanie nerwowe.
A teraz mam taką sytuację, moja ciocia patrzy jak jej dziecko odchodzi na raka. Potworne.

SansaStark

Podobno według badań, nie ma dla człowieka gorszej rzeczy niż śmierć dziecka. Nawet jak ktoś nie ma dzieci i umrze ktoś mu najbliższy, to cierpienie nie będzie tak wielkie jak rodzica, który stracił dziecko

JestemCzarnymKotem

Oj, chyba ktoś, kto przeprowadzał owe badania, cierpiał na Odpieluszkowe Zapalenie Mózgu.

Doombringerpl

Jest jeszcze jeden problem. Nikt o tym głośno nie mówi. Świadomość śmierci najbliższych to jedno. Niestety, jeśli stan zwłok na to pozwala, trzeba zidentyfikować ciała. A to może dobić bardziej niż sama świadomość, że więcej tych osób się nie zobaczy.

asienaebaam Odpowiedz

Nie jestem nawet w stanie sobie wyobrazić, jak bardzo cierpiał. Biedny czlowiek.

SansaStark Odpowiedz

Jak wracaliśmy ze świat u rodziny, prosto przed nami auto wyjechało w rozjazd na autostradzie. Kobieta wypadła przez przednią szybę, wyglądała strasznie, a chłopak który prowadził trzymał ją w ramionach i tak strasznie krzyczal "przepraszam". Po chwili była policja i kazała sie wszystkim rozjechać i to mną wstrząsnęło najbardziej. Z torebki tej kobiety powypadały rzeczy i musieliśmy po nich przejechać. Jakaś szczotka do włosów, krem. Potem w wiadomościach przeczytałam, że kobieta zmarła i była matką kierowcy.

Alexithymia

Aż mi się zrobiło słabo. Straszne.

Misiekbd3 Odpowiedz

Ja nigdy nie zapomnie dnia, momentu, w którym dowiedziałem się o śmierci przyjaciela. Informacje przekazała mi jego dziewczyna przez telefon, nie zapomne tego wrzasku z bezsilności do końca życia. Z 2 tygodnie po tym wszystkim mam dziure w pamięci, nie wiem co sie ze mna działo, wszystko robiłem mechanicznie. Siły dla twojego brata i Ciebie autorko

bazienka

ja nie pamietam pierwszych 3 dni od momentu, kiedy dowiedzialam sie, ze mojego przyjaciela zamordowano...mialam sesje, nie wiem,jak te egzaminy zdalam
sily ludzie. plynie czas i zabija rany...

bozejedyny

zamordowano? trzymaj się bazia, nie wyobrażam sobie czegoś takiego...

Misiekbd3

@bozejedyny Życie pisze różne scenariusze, niestety. Tylko od nas zależy jak sobie z tym poradzimy. Jedno jest pewne po takich przeżyciach, człowiek umiera już za życia i momentami jest cholernie ciężko

tramwajowe Odpowiedz

Wyznanie i wizja tego co sie stało mną wstrząsnęły.
Ale podziwiam! Brata - że sie nie 'trzymał'! Że nie tłumił. Że umiał wyrazić rozpacz.
To prawdopodobnie zasługa wychowania, postawy w domu. Gdyby to dusił to mógłby szukać ulgi we własnej śmierci.

Wandzia25 Odpowiedz

Pamiętam jak kiedyś siedziałam w domu, usłyszałam potężny huk. Później karetki i policja. Nie przejęłam się tym jakoś. Kilka chwil później, usłyszałam zwierzęcy wręcz, krzyk rozpaczy. Nigdy czegoś takiego nie słyszałam. Okazało się że sąsiadka wysłała swoje dwie nastoletnie córki na zakupy, przechodząc przez pasy, zostały śmiertelnie potrącone przez samochód. Coś strasznego. Minęło 6 lat, a ja nadal czasami słyszę w głowie ten krzyk.

sastypen33

Co stało się z tą sąsiadką, doszła jakoś do siebie? Stracić dzieci to jak stracić część siebie. Nie mogę sobie tego wyobrazić, sam bym czegoś takiego nie wytrzymał.

Podrozniczkawczasie Odpowiedz

Pamietam jak dowiedziałam się o śmierci mojego chłopaka. Żyliśmy w związku na odległość, bo ja wyjechałam na studia na drugi koniec Polski a on został w naszym rodzinnym mieście. Miał wypadek w którym zginął na miejscu. Kiedy jego przyjaciel mnie o tym poinformował najpierw nie powiedziałam nic, tak jakbym nagle wyłączyła się ze świata i wszystko przestało istnieć. Dopiero jak zadzwoniłam do mamy i próbowałam jej powiedzieć co się stało dotarło do mnie, co się stało. Oprócz płaczu i krzyku do telefonu nie mogłam wydusić z siebie słowa. Rozumiem twojego brata, ta rozpacz po starcie kogoś kogo się kochało. Dzisiaj jestem w związku ze wspaniałym mężczyzna, ale swoje musiałam wycierpieć i dopiero po 5 latach zdecydowałam się na poważny związek. Wiem, ze to nie jest już taka sama miłość, co żywiłam do mojego byłego, ale trzeba iść na przód. Bardzo dobrze z twojej strony, ze wspierałas go w tak codziennych czynnościach i pilnowałas czy nic sobie nie zrobił, bo ja byłam sama i wiele razy już miałam ochotę się zabić

bazienka Odpowiedz

no i sie poplakalam...

scor Odpowiedz

Strata najbliższych osób, to najgorsze co może się przytrafić człowiekowi. Sam nie wyobrażam sobie życia bez mojej połówki. Ona jest jedynym czynnikiem nadającym mojemu życiu sens, a bez niej chyba bym widział dla siebie tylko jedno rozwiązanie...

Jawiem1210

No to chyba czas na jakąś terapię, nie sądzisz?

Mikser

Sądzę, że nigdy nie kochałeś/kochałaś tak mocno, skoro sugerujesz terapię

Bubblepink Odpowiedz

Szesnaście lat temu w wypadku na rowerze zginęła mama mojego kolegi z bardzo zgranej paczki. Wszyscy poszliśmy na pogrzeb. Zostawiła 3 synów i córkę. Jeden z jej synów (w wieku około 16 lat) gdy trumna trafiła do ziemi odszedł jakieś 5 metrów i stanął przy takim wysokim drzewie (na naszym cmentarzu rośnie wiele drzew). To co pózniej się wydarzyło nie może zniknąć z mojej pamięci i często powraca. Mianowicie ten chłopak mocno uderzał rękami o drzewo i wył, krzyczał, płakał, powtarzał „dlaczego Boże mi ją zabrałeś!?” Wszyscy łącznie z księdzem i jego ojcem przez chwile staliśmy zamurowani. Bo co zrobić w takiej chwili. Ojciec do niego podszedł by go pocieszyć i tylko położył mu w geście zrozumienia rękę na ramieniu i wtedy ten chłopak osunął się w ramiona ojca dalej dotykając ręką drzewo i już tylko cicho płakał. Popatrzyłam na twarze moich przyjaciół i każdy wyglądał tak jak ja. Łzy razem ze smarkami ciurkiem leciały nam po twarzach.

To było 15 lat temu. Pamietam wyraźnie każdy szczegół. Byłam na wielu pogrzebach, wielu przyjaciół i rodziny zginęło. Ale po tym akcie rozpaczy już nic mną tak mocno nie wstrząsnęło.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie