#2Bp6Q

O tym, jak dobro wraca pod różną postacią.

W tym roku zaczynam studia. Żeby zarobić na podręczniki i akademik, postanowiłam pracować w wakacje. Zatrudniłam się w barze gastronomicznym.
Codziennie przychodziła do nas starsza kobieta, kupowała zupełny i siedziała pół dnia, patrząc w okno i zagadując innych gości. Niezwykle sympatyczna i zawsze uśmiechnięta staruszka. Pewnego dnia przestała przychodzić. Spotkałam ja na chodniku, zamiatając przed barem i zagadałam. Mieliśmy tego dnia krem paprykowy w ofercie (jej ulubiony). Wtedy dowiedziałam się, że ta kobieta poświęciła swoje życie wychowaniu 4 dzieci i zajmowaniu się domem. Jej mąż znalazł sobie młodszą kochankę i zapisał jej wszystko przed śmiercią. Ta starsza kobieta mieszka w mieszkaniu socjalnym, a jej dzieci wysyłają jej łącznie 200 zł miesięcznie na wyżywienie (mimo że zajmują wysokie stanowiska w korporacjach). Nie starczyło jej już na kolejna zupę w naszym barze i żywiła się suchymi bułkami i resztkami. 

Porozmawiałam z szefem. Pani ma u nas zniżkę i za 150 zł miesięcznie może codziennie zjeść ciepły obiad, a jak zostanie coś po zamknięciu, to również kolację. Kobieta z wdzięczności poleciła nas wszystkim znajomym z kółka różańcowego.
Zyskaliśmy około 15 nowych, stałych gości, a ja dostałam premię. Radość najedzonej kobiety - bezcenna. Drodzy anonimowi, nie zapominajcie o swoich rodzicach, kiedy już nie będziecie ich potrzebować - wtedy to oni zaczną potrzebować Was.
wee Odpowiedz

Uważasz, że jej dzieci zachowują się w stosunku do niej niewdzięcznie, ale nic wiesz jaką była matką. Może znęcała się nad swoimi dziećmi i dlatego teraz jej dzieci nie chcą jej pomagać. Trudno mi uwierzyć, że czwórka dorosłych dzieci bez żadnego powodu nie chce pomagać matce. Znasz tylko jedną stronę historii - może gdybyś poznała drugą, opowiedzianą przez dorosłe dzieci, ich niechęć do pomocy matce stałaby się dla ciebie zrozumiała

Oxmgaomuch

Dokładnie. Ponadto dość dziwne jest, że babka jada w barze zamiast sobie gotowac, skoro jest taka biedna.

HoustonNaZadupiu

Oxmgaomuch, z doświadczenia wiem, że mieszkając samemu taniej wychodzi stołowanie się, czy kupowanie gotowego jedzenia, niż kupienie wszystkich składników na jego przyrządzenie, więc nie do końca zgadzam się z Twoją teorią.

Niemazaco

Zupa w barach mlecznych, kosztuje 4 zł. Dla jednej osoby taniej jest kupić taką zupę niż ją ugotować.

Ifyoulikeme

Niemazaco, tu nigdzie nie jest napisane, że to bar mleczny. I nie trzeba być geniuszem żeby wyliczyć, że 5 zł płaciła już po tej super zniżce (150 miesięcznie) i na to ja było stać, więc wcześniej musiała płacić sporo więcej.

Sematyka

W barach mlecznych zupy krem paprykowej to ja nie spotkałam.

Ifyoulikeme Odpowiedz

O borze szumiący, co za sztampowa opowieść. Miła urocza starsza pani, zły mąż z kochanką, niewdzięczne dzieci na wysokich stanowiskach w korporacjach. Oczywiście jak starsza pani to kółko różańcowe w tle. Pani całe życie zajmowała się domem i nie wykminiła, że w cenie jednej zupy w barze może mieć skromne bo skromne, ale wyżywienie na cały dzień. Przeszła prosto z żywienia się w barze do resztek i suchych bułek. Już nie mówiąc o tym, że dalej nie ogarniała realiów swojej sytuacji, chociaż musiała się w nich znajdować od kilku dobrych lat. Pomoc społeczna, alimenty na matkę - kto by o tym słyszał. No i jak już ktoś wspomniał, mogła być fatalną żoną i matką skoro żadne z 4 dzieci nie pochyli się nad jej losem.

Niemazaco

Napisałam już wyżej ale się powtórzę. Zupa w barze mlecznym kosztuje 4-5zl. Naprawdę uważasz że za tą kwotę można wyżywić się samodzielnie przez tydzień?

Ifyoulikeme

Niemazaco, tu nigdzie nie jest napisane, że to bar mleczny. I nie trzeba być geniuszem żeby wyliczyć, że 5 zł płaciła już po tej super zniżce (150 miesięcznie) i na to ja było stać, więc wcześniej musiała płacić sporo więcej.

SiriusBlagh Odpowiedz

Albo dałeś się nabrać na łzawą historyjkę zawodowej żebraczki albo kobita była beznadziejną matką i teraz ma za swoje. Obstawiam to pierwsze.

Eldingar

Why not both

SiriusBlagh

True.

DaughterOfLoki Odpowiedz

Ludzie, ogarnijcie się. Nie mówię, że historia jest prawdziwa, ale może być. To, że dzieci się nie interesują swoją matką wcale nie musi oznaczać, że była złą matką. Niektórzy ludzie tak mają - biorą, co się da, a potem zapominają. Sama znam osoby, które miały dobrych rodziców, a teraz się nimi nie interesują, bo rodzice są bez wykształcenia, mają blizny na twarzy, spracowane ręce czy widoczne zmarszczki czy jeszcze inne takie bzdurne historię. Czy w tym wypadku tak było? Nie wiem. Ale jest wiele różnych opcji, więc lepiej nie oceniać tak od razu.

wee

Ale to autorka oceniła od razu dzieci, uznając je za niewdzięczne. Pozatym, fakt że cała czwórka dzieci odwróciła się od matki sugeruje że zgodnie coś im się w tej matce nie podoba

DaughterOfLoki

Nie dziwię się autorce, bo odwrócenie się dzieci od matki i nie interesowanie się nią jest dziwne, biorąc pod uwagę fakt, że je wychowała. Oczywiście może być tak, że była złą matką i to dlatego dzieci ja porzuciły. Ale równie dobrze mogą być tak zajęte własnym życiem, budowaniem własnej rodziny, wspinaniem się po kolejnych szczeblach kariery czy mogą po prostu żyć za granicą i nie myśleć o tym, co tam w kraju, co u rodziny. I w tym wypadku jest to wina dzieci. Ciężko ocenić bazując na czyjejś opinii i mając tak niewiele informacji. Mi chodziło jedynie oto, że wytłumaczeń może być wiele. Równie dobrze dzieci mogły być bardziej związane z ojcem, cała ich rodzina mogła być dysfunkcyjna czy rodzeństwo się pokłóciło i matka obrała czyjąś stronę i teraz jest jak jest. Nie wiemy, a możliwych rozwiązań, wytłumaczeń jest naprawdę wiele.

wsiowy Odpowiedz

Ta i dobre serca macie, że tak starce pomoc żeśta zechcieli.
A dziecioków się ni ma co czepiać.
Bo to wiadomo czy prawde mówią i czy im tak dobrze jest.

Z naszej wsi jak Mateuszek z Pawełkiem od Dziochów do miasta pojechali studia pobierać to co tydzień listy przysyłali i Dziochowa nam je w knajpie czytała.
Obaj bankowcami podobnież zostali.
Tyli, że jak do wsi potem wrócili to się okazało, że gołodupce bo dostali te diabelskie karty od bankiera i myśleli, że jak z tej szafy z szufladką co to przy sklepach i cepeenach stoją, pieniądze im wychodzili to oni myśleli, że to za darmo i święta panienka zesłała.
A potem bankier lichwiarz oddawać kazał i jeszcze procenty naliczał.

Mateuszek tak się zdenerwował, że te szafe zdemolował i siłą pieniądze chciał wyjmować.

Wstydu tylko matce narobił bo trzy lata w zawiasach kolegium dostał a pieniądze i tak oddawać musiał.
A tak bluźnił, że my pod piorunochronami stawali żeby panbuczek nas pieronem nie trafił jak w bluźnierce celował będzie.

Dodaj anonimowe wyznanie