#2Ftdh
Jakiś czas temu na przystanku PKS zaczepił mnie właśnie tego typu jegomość i zapytał o 1,50 zł na bułkę. Choć przeczuwałem, że celem zakupu jest właśnie winko, dałem mu 2 zł. Po chwili ów mężczyzna wraca do mnie z bułką słodką w ręce, uśmiech ma od ucha do ucha i oddaje mi resztę.
Nie przyjąłem. Powróciła mi wiara w ludzi :-).
Dlatego ja proponuję zawsze takiemu, że mogę mu coś kupić do jedzenia, a jak odmawia i idzie sobie, to wiem, że chodziło mu tylko o % :)
a jak chcą flachę to też kupuję - trzeba wspierać selekcję naturalną, samo się nie zrobi
Oj, daruj sobie z tą wiarą, bo zaraz spotkasz innego żula, który kupi wino i znowu ludzie będą źli?
Dokładnie, ludzie to nie ufo żeby w nich wierzyć albo nie. Co chwilę ktoś pisze "straciłem wiarę w ludzi", "wiara w ludzi przywrócona". Ludzie zawsze byli i będą różni tak samo jak sytuacje.
predzej doloze szczeremu jegomosciowi ktory powie ze brakuje do piwa czy wina niz wyludzaczowi ,,na jedzenie"
A mnie jest szczerze wszystko jedno, na co taki ktoś wyda, te wysępione pieniądze. Zawsze daję jakieś drobniaki, czy wózek odprowadzić pod marketem. Jak komuś życie nie wyszło, noga się powinęła i chce pić, bo tyle mu zostało, co zagłuszyć sumienie, to nic mi do tego.
Wino marki "Vino"? Kolega słucha Nocnego Kochanka? :D
To ja powiem coś innego. Do mojego taty i jego kumpla podszedł chłopak (koło 20 lat) i zapytał o pieniądze na piwo. Czemu? Facet miał taką ranę na nodze, że przez ból nie mógł zasnąć i dzięki piwu mógł sobie ten ból zmniejszyć. Jak pokazał tą ranę rzeczywiście wyglądała nieciekawie. Tata dał mu pieniądze, to sobie jeszcze bułkę kupił. Ot, taka kontrastująca historia