Pięć lata temu zerwałem zaręczyny z dziewczyną, ja dwadzieścia pięć lat, ona dwadzieścia siedem, w oczach jej rodziny i naszych wspólnych znajomych jestem potworem, który ukradł jej lata młodości, a prawda jest taka, że zdradziła mnie. Skąd to wiem? Łaskawie mnie poinformowała, że chciała mnie zdradzić, ale jednak tego nie zrobiła. Jej kochanek z kolei poinformował mnie, że nie wiedział, że jest zajęta. Więc jednak nie była taka łaskawa, jak można by było się tego spodziewać...
Teraz mam trzydzieści lat i mimo upływu czasu nikomu nie powiedziałem prawdy, bo wiem, że by to zniszczyło jej relacje z rodzicami i znajomymi, po prostu jestem ponad tym i zemsta nic by mi nie dała.
Karma mi to wynagrodziła. Teraz mam piękną żonę, kochaną córeczkę i syna w drodze.
Dodaj anonimowe wyznanie
Bardzo ładne wyznanie. Ostatnio często widzę filmiki czy opowieści zdradzonych facetów, którzy wyplówają swoje frustracje wywalając rzeczy albo opowiadając jak się cwaniacko zemścili. A ludzie klaszczą i się cieszą, jaka cudowna zemsta, a to jest żałosne. Wywalanie swoich brudów, tfu!
No tak. Niech posłuchają tylko jej wersji. Ty się nie wypowiedz. Dziw się, że Ciebie mają za potwora. Jasne, że zemsta jest żałosna, ale opowiedzenie komuś jak było nie jest zemstą. A karma to kara w przyszłym życiu, ewentualnie sucha lub mokra żywność przeznaczona dla zwierząt. O którą chodzi, bo żadna mi tu nie pasuje?
Jaki Ty dobry
Chciałeś się tym pochwalić, że piszesz o tym wyznanie?
Jest się czym pochwalić, bo większość wyznań o zdradzie jest typu "patrzcie i podziwiajcie jak się zemściłem". A ludzie się cieszą...
Dużo lepsza podstawa niż pokazywanie jak bardzo jest się mściwym.