#2ZM3V

Mam serdecznie dość "szufladkowania" osób, które chcą lub nie chcą posiadać potomstwa... Ostatnio w sieci jest mnóstwo sfrustrowanych osób, które żalą się, że są dyskryminowane przez to, że nie chcą mieć dzieci. Ja mam wręcz odwrotnie, jestem "dyskryminowana" przez to, że je posiadam.

Pytanie koleżanki: "Co u ciebie?". Odpowiadam: "Dzieciaki się pochorowały, więc..."(przerwane). Koleżanka: "Ja nie pytam co u dzieci, tylko u ciebie!". No przepraszam bardzo, ale jak mam dzieci, to co u mnie się dzieje ma związek z moimi dziećmi, takie jest po prostu życie. Albo pytania o wycieczki... Z "mojej strony o "miejsca przyjazne dzieciom'', a ona coś w stylu "Góry Skaliste" i zdziwko, dlaczego w "takie nudne miejsca chodzimy" (cytat dosłowny). Relacje z weekendów podobnie... Ja: "Pograliśmy w kosza, potem maraton Disneya i gry na Nintendo". Ona: "Impreza w barze, dyskoteka i melanż do rana".

Nie mam nic do tego stylu życia, ale wszystko to powiedziane w sposób mówiący "JA MAM ZAJEBISTE ŻYCIE, A TY JESTEŚ FRAJERKĄ, BO URODZIŁAŚ DZIECI".
Nie rozumiem tego podejścia (najlepszą obroną jest atak?). Dlaczego osoby, które zdecydowały się nie posiadać dzieci, krytykują osoby, które je posiadają? Zachowują się (nie jedna ani dwie, tylko więcej), jakbym zrobiła coś złego, że zdecydowałam się i urodziłam dzieci.
Tylkopoco Odpowiedz

Więcej niż jedna osoba się tak zachowuje w stosunku do ciebie? To ja bym zaczęła podejrzewać, że rzeczywiście cały czas nawijasz o dzieciach i ludzie już mają dość słuchania o nich. Mam dzieciatych znajomych i na pytanie "co u ciebie?" to odpowiadają o sobie, o pracy, remontach, życiu codziennym. O dzieciach też, ale to nie jest główny temat.

i właśnie o to chodzi... jestem osobą z którą można porozmawiać na naprawdę wiele tematów(oprócz polityki.... nie ma po prostu "partii" która odzwierciedlałaby moje poglądy), tylko na samo "hasło" DZIECI kończy temat z pogardliwym komentarzem sugerującym,że jestem głupia bo urodziłam dzieci...co jest moim zdaniem jest hipokryzją, bo te same osoby z rozczuleniem opowiadają o swoich bratankach/ siostrzeńcach itd. na samo stwierdzenie "o własnym" potomku reagują słowną agresją.... Smutne jest to że te osoby(które uważałam z przyjaciół) są moimi "współplemieńcami" ze studiów pedagogicznych....

czasami jest tak, że wzmianka o dzieciach "rozwija fabułę" opowieści w innym kierunku np. NFZ, struktury Ministerstwa Edukacji czy innych spraw ogólnorządowych czy po prostu ekonomicznych... Rozmowa może pośrednio lub bezpośrednio "połączyć" jedną sprawę jedną z drugą....

Tylkopoco

@SinAh, jeśli rzeczywiście tak jest, to na twoim miejscu bym postawiła sprawe jasno "jestem matką, mam dzieci. Jeśli ci sie to nie podoba, to może lepiej zakończmy tą znajomość". Bo skoro ty się czujesz dyskryminowana, ktoś też nie chce słuchać o znaczącym wycinku twojego życia, to po co się męczyć? Albo spytaj wprost, w czym mają problem. Jesli jesteście po pedagogice, to może pracują z dziećmi i w prywatnym życiu już mają ich dość i nie chcą o tym rozmawiać?

W każdym razie, jakikolwiek powód, to przyjaciele powinni akceptować swoje wybory życiowe, więc takiw zachowanie z ich strony jest beznadziejne i uważam, że możesz im wprost powiedzieć jak sie czujesz.

montana8419

@ShinAh
Jeśli można z Tobą rozmawiać na inne tematy, to rozmawiajcie na inne tematy. Jak jakieś osoby się znają, to chyba powinny wiedzieć, jakie dla kogo kwestie są drażliwe i lepiej ich nie poruszać. Ty nie poruszasz tematu dzieci, one nie krytykują macierzyństwa i jest ok. A jak się komuś nie podoba, to ogranicz kontakty do absolutnego minimum.
Każdy ma prawo mieć i wyrażać swoje poglądy, ale czasem dla obopólnego dobra, lepiej nie poruszać pewnych kwestii i nie prowokować niepotrzebnych konfliktów.

ohlala

@montana8419

Mam pewne wątpliwości, co do tego, czy autorka potrafi być obiektywna. Mam właśnie taką znajomą, która wszystko sprowadza do dziecka. Tak, można z nią porozmawiać o innych rzeczach, ale dosłownie przez chwilę. Zawsze znajdzie sposób na to, aby wrócić do tematu dzieciaka, a ja już tym rzygam, bo to po prostu nudne...

Xxxxxxxxxxxx123 Odpowiedz

A mnie denerwują osoby, które mają dzieci i innego tematu nie ma. Nie mam dzieci, bo od roku nie mogę zajść w ciążę. Pierwsze nasze dziecko poroniłam i szczerze mówiąc ciężko nam się po tym pozbierać, bo długo na te 2 kreski czekaliśmy. Nikomu nie mówiliśmy, ani że się staramy, ani że straciliśmy, bo to nasza sprawa. Wszystkie moje koleżanki mają dzieci i ciągle o nich nadają, a jak podejmę temat to pada tekst, który doprowadza mnie do szału "co ty możesz wiedzieć o dzieciach jak ich nie masz? Jak będziesz miała to zobaczysz jak to jest przejebane". Po co zaczynać temat, żeby komuś dowalić?

Nataliozwierz Odpowiedz

Wypowiem się jako osoba, która pozrywała kontakty ze wszystkimi koleżankami, bo zostały matkami.
Otóż dlatego, że większość osób (czyli ogólnie wszystkie moje koleżanki) po zostaniu matką zupełnie tracą swoją tożsamość. Ola już dawno nie jest Olą, ona jest matką Zuzi. Wszystkie rozmowy sprowadzają się do tego, że dziecko. Wszystkie problemy, to dziecko. Z mężem się tak nie układa, bo dziecko. Chcesz gdzieś pojechać - dziecko. Nie ma opcji fajnego wypadu, jest opcja wypadu na naprawdę nudne wyjazdy z atrakcjami dla dzieci. Na wyjeździe chcę połazić po tych górach skalistych, a później wyjść na drinka i odpoczywać. Nie chcę grupowego spaceru po Kampinosie z ogniskiem, gdzie biegają wszystkie rozszalałe bachory, prują japy i smarkają w rękawy.
Ale już nawet nie wybiegając w jakieś wypady, to jak zapraszam do siebie Agnieszkę, to oczekuję, że przyjdzie Agnieszka, a nie mamusia Agnieszka i jej bachor, który wypieprzy mi talerz z żarciem na podłogę i będzie ciągnął psa za ogon.
Zacznijcie może oddzielać swoją tożsamość od bycia matką, to i koleżanki będą to akceptować. Wy sobie nie zdajecie sprawy z tego, jakie nudne jesteście dla ludzi.

hyde989

To jest nic. Pracuję w usługach, nie jestem w stanie zliczyć od ilu kobiet słyszałam o przebiegu ich porodu, ZE SZCZEGÓŁAMI. Ile razy o to zapytałam? ANI RAZU. Ja wiem, że poród i dzieci to wielkie wydarzenie ale na litość boską... Oczywiście tym paniom nie przerywam bo nie chcę siedzieć w niezręcznej ciszy przez kilka godzin i nie chcę żeby mi później wystawiły negatywną ocenę w internecie, że byłam niemiła. I tak tylko sobie cierpię w milczeniu.

hyde989 nigdy nie opowiadałam o swoich porodach, chyba że zostałam zapytana a i tak jestem w tym temacie powściągliwa(o szczegółach wiedzą tylko najbliżsi-matka/mąż)

Arina Odpowiedz

Myślę że faktycznie możesz czegoś takiego doświadczać, też to obserwuję. Sama nie mam dzieci i raczej nie rozmawiam z ludźmi o "dzieciowych" sprawach, chyba że taki temat sam wyjdzie. Jednak można powiedzieć, że wyszła niemal moda na uważanie, że dzieci to strata czasu. I absolutnie nie sugeruje tutaj że jak ktoś nie chce mieć dzieci to mam z tym problem, posiadanie dzieci jest ok, ale ich brak również, jeśli ktoś tak sobie zdecyduje. Mamy tylko własne życie i nie przeżyjemy go za kogoś, więc nie wtyka się nosa w takie sprawy innych ludzi. Niemniej gdy już taki temat wyjdzie to dość często niektóre osoby które słyszą, że ktoś chce mieć dzieci, robią dziwne miny i bezpośrednio lub pośrednio przekazują, że to głupie, strata czasu i w ogóle po co. A to też jest wtykanie nosa. Również kpienie z wakacji na które wybiera się miejsca w które dobrze i bezpiecznie jest pojechać z dziećmi i tak dalej co już opisała autorka wyznania. Pojawia się też na siłę wciskanie argumentów "przeciw" w stylu że przez dzieci kariera stoi w miejscu i to od osób które z wyboru nie mają dzieci i ich kariera i tak od lat stoi w miejscu. Jeśli ktoś uważa, że jego życie bez dzieci jest lepsze, to nikomu nic do tego, ale nie czyni go to lepszym czy fajniejszym od osób, którzy chcą być rodzicami - takie ocenianie pojawia się nawet gdy nikt o nie nie prosi, tak jakby bezdzietnym z wyboru wolno było na głos i niemiło komentować to że ktoś ma dzieci, ale w drugą stronę i to tylko w odpowiedzi tym samym, to już następuje oburzenie i obraza majestatu. No niestety tacy ludzie się zdarzają i autorka może mieć rację.

montana8419 Odpowiedz

To po co się z nimi zadajesz?

Ivoncik Odpowiedz

Banda lewaków uwierzyła, że dzieci to obciążenie dla domowego budżetu, że tylko przeszkadzają w karierze, itd. Przepraszam bardzo, a co to znaczy przeszkadzają w karierze? To znaczy, że ktoś swoje siły i czas poświęca na zapieprzaniu w korpo. I to ma być to luksusowe życie? Żałosne. Przecież dzieciaczki to najwspanialsza przygoda życia. Całować buźki na dobranoc, czytać przed snem bajki, jeździć całą rodziną do parku rozrywki, patrzeć na roześmiane dzieci, widzieć jak dorastają. Owszem, są i trudne chwile, są nieprzespane noce czasem, ale takie jest życie.

Tymczas bezdzietna lewaczka zapieprzająca w korpo obudzi się po 40-stce, że jest sama, bez męża (no przecież małżeństwo to przeżytek), bez rodziny, bez dzieci i nagle zda sobie sprawę, że została oszukana. Na starość będzie płakać, gorzko płakać, tyle, że będzie już za późno. Taka prawda

Tilia2

Nie ma niczego złego w niezakładaniu rodziny, jeśli ktoś tak wybrał. Niektórym nawet wyszłoby to na dobre. A rodzicielstwo pomimo całej satysfakcji jaką przynosi to też ciągła odpowiedzialność, wieloletnie obciążenie psychiczne, choroby, awantury, wydatki i zmęczenie takie, że ostatnia rzecz, na jaką masz ochotę to bajki i parki rozrywki. To jedna z najpoważniejszych decyzji, bo roześmiane dzieciaczki to tak naprawdę wolni ludzie, którzy też mogą żyć jak chcą.

Tilia2 moja "koleżanka" stwierdziła, że wytresuje swojego kota żeby podawał jej (przysłowiową) szklankę wody jak będzie stara..to była odpowiedź na moją "nowinę" że jestem w 2 ciąży...

Tilia2

Przykro mi, chyba nie potrafię poradzić nic oprócz standardowego nie przejmuj się. Może koleżanka ma jakieś problemy "okołomacierzyńskie" i stąd takie wredne komentarze.
Chodziło mi raczej o to, że bardzo niedobre jest traktowanie dzieci jak maskotek, które mają być wyłącznie grzeczne, uśmiechnięte, ładnie jeść, ładnie spać, nie płakać i być wdzięczne, że w ogóle żyją. To bardzo krzywdzące i roszczeniowe podejście, które powoduje rozczarowanie, poczucie winy, problemy emocjonalne, a nawet przemoc. Dla mnie osobiście zupy i kupy na długo będą najciekawszymi tematami na świecie, ale to zawsze jest w pakiecie z wrzaskami, zarwanymi nocami, głupimi tekstami i nie ma sensu lukrować rzeczywistości.

Iguannna

Jaka banda lewaków, co ty tam pijany bredzisz. Ja nie potrafię się zmusić do macierzyństwa i nie mam nic wspólnego z lewactwem. Na pewno tego nie zrobię tylko dlatego ze inni ludzie mi tak doradzają bo wiedza lepiej czego chce (kpina). Ciąża i porod mnie obrzydza i odkąd pamietam tak było. Małe dzieci kompletnie mnie nie interesują, nawet nie potrafię udawać ze jest inaczej. Nie chce psuć sobie życia. Przerwa na ciąże, wychowanie zawsze sie odbije na karierze. Patrzysz z męskiego punktu widzenia. Moje ekstremalne podróże które zdominowały moje życie musiałabym zamienić na all inclusive w hotelu. Moje życie by sie skończyło gdybym urodziła dziecko. Nie chce tego i nie ma w tym żadnego lewactwa. Poza tym nie bądź taki pewien czy na starość sam nie będziesz żałował, bo posiadanie dzieci nie daje ci żadnej gwarancji cudownej starości.

Nataliozwierz

Mam męża i mam fajną karierę, ale nie pozwolę sobie skalać swojego pięknego życia z dostępem do wszelkich swobód jakimś osmarkanym gnojem, który wcześniej zniszczy mi figurę i zdrowie, bo jakaś prawacka suka uważa, że tak powinno być i dla niej dzieci są najlepsze.

boopboop

Żebyś się nie zdziwiła na starość jak te kochane dzieciaczki kopną cię w dupę.
Nie wmawiaj innym, że to jest najwspanialsza przygoda. Może dla ciebie tak, dla mnie natomiast jest to strata czasu.
Poza tym wypraszam sobie, bo od polityki trzymam się z daleka, nie pracuję w korpo, a dzieci nie zamierzam mieć, bo są dla mnie zbędnym balastem życiowym.
Pora spojrzeć dalej niż czubek własnego nosa i zrozumieć, że na dzieciach się świat nie kończy.

Hvafaen Odpowiedz

Też widzę takie tendencje u internautów.

Iguannna

Bo jest teraz moda na stygmatyzowanie „maDek” i „bombelkow”. Ludzie nad niczym nigdy się nie zastanawiają tylko idą za moda. Kiedyś było nie do pomyślenia żeby kobieta nie urodziła, nie chciała dzieci. I to doprowadzało do tragedii gdzie matka zostawała kobieta która tego nie chciała. A teraz będzie odwrotnie. Z jednej skrajności w druga.

Ifyoulikeme Odpowiedz

Coś w tym może być. Pracowałem kiedyś w miejscu, gdzie było sporo osób o średniej wieku 25-30 lat. Mała część z tych ludzi miała już dzieci, większość nie. Była grupka, która każdy zasłyszany (nawet nie do nich skierowany) "dzieciowy temat" kwitowała wywracaniem oczami i okazywaniem znudzenia na pokaz, chociaż te same osoby były skłonne opowiadać każdemu kto chciał czy nie chciał i pokazywać zdjęcia swoich kotów i psów. Więc wierzę, że w określonym środowisku taka reakcja występuje. Wiadomo, że różnych ludzi interesują różne tematy, ale reakcja słuchacza to już kwestia jego poziomu i szacunku do rozmówcy. Więc jeśli nie masz poczucia, że coś wymaga z twojej strony poprawy (bo np. nawijasz o dzieciach non stop i przynudzasz), a nie jesteś w stanie ze znajomą normalnie porozmawiać o swoim życiu, bo atakuje cię na każdą wzmiankę o dzieciach, to zastanów się po co ci w ogóle taka znajoma, która zupełnie nie okazuje ci ani szacunku, ani zainteresowania.

marsla Odpowiedz

Z moją bratową z kolei nie da się porozmawiać o czym innym niż mój chrześniak ;) Każdy temat, który zacznę jest sprowadzany do Młodego, a jej życie kręci się tylko wokół niego.
Do tego dopóki się nie wyprowadziłam z domu i do innego miasta zawsze powtarzała, że nawet nie wiem ile to roboty się ma, jak się mieszka samemu i jak to źle jest i nie dobrze, że tyle rzeczy trzeba robić... Pranie, prasowanie (robi to codziennie - jest pedantka).
Wyszło na to, że się wyprowadziłam, radzę sobie lepiej od niej i na wszystko mam więcej czasu.
Niestety po urodzeniu dziecka zrobiła się z niej Matka Polka i trochę jestem wdzięczna, że od wyprowadzki mamy mniejszy kontakt, bo z kolei ona stygmatyzowała mnie (że nie mam dzieci, więc nie wiem, jak to jest trudno w życiu i że mam tak łatwo) :)

właśnie o to chodzi w tym wyznaniu.... to o czym ty piszesz jest już tak jakby "normą" w internecie i na żywo.... i jest to akceptowalne(jestem biedna bo dyskryminują mnie madki) nikt nie dostrzega tego że "normalne" matki i żony są dyskryminowane za swoje decyzje życiowe...

qazwsx546 Odpowiedz

Założyłam specjalnie konto. Nie wiem ile lat mają ci ludzie, a problem to głównie otoczenie. A ty już po prostu zrobiłaś się nadwrażliwa na tym punkcie. I to kompletnie normalne. I to oni nie rozumieją tego, że ktoś ma inny wybór. Więc chill dziewczyno. Moje życie operuje głównie dom-dziecko-praca. Jestem sama, ojciec 0 zainteresowania, więc generalnie jestem zjechana jak koń. Czas dla siebie znajdę. Ale na intelektualne rzeczy jestem psychicznie zmęczona, chociaż córka ma prawie 6 lat i dopiero teraz jest mi lżej. I powoli na nowo zaczynam czytać książki, spędzać czas w ogrodzie i jarać się nową roślinką. Dopiero odzyskuję psychiczną równowagę i może z tobą też tak jest. Bo ze mną da się pogadać na normalne rzeczy. Ale podstawa u mnie to te 3 aspekty życia i w pewnym momencie wracam do nich. A oni też mogą być wyczuleni na temat dzieci bo wciąż o nich słyszą. Co do wakacji etc. nie wiem w jakim wieku masz dzieciaki, ale oni również wyjeżdżają na wycieczki klasowe etc. right? więc zrób sobie też wtedy wycieczkę w góry etc. oddaj ciotkom, rodzicom, teściowej, mężowi.

Zobacz więcej komentarzy (12)
Dodaj anonimowe wyznanie