#2xnLj

Miałam wtedy może jakieś 8 lat. Był ostatni weekend przed Bożym Narodzeniem. Trzeba trzepać dywany, gotować, sprzątać itd. Moja mama miała pełne ręce roboty. Dała mojemu tacie listę rzeczy do zrobienia (wiadomo, z facetami to różnie bywa, lepiej im wszystko zapisać ;)). Na liście znajdowała się prośba o pojechanie do przychodni po receptę. W końcu tata się zebrał i pojechał.

Minęła godzina, druga, trzecia, czwarta, a tata nie wraca. Mama już zdenerwowana, bo nie ma, kto w domu pomagać. W końcu dostaje telefon:
(m) - No nareszcie! Gdzie ty się szlajasz tak długo?!
(t) - Aniu... No, bo ja nie wiem, o której i czy w ogóle wrócę.

Tata powiedział, że musi kończyć i się rozłączył. Mama w szloch i do pokoju. Nie wychodziła przez kilka godzin. Aż rozległ się dzwonek do drzwi. W progu - tata.
Ja się cieszę, mama nadal płacze i żąda wyjaśnień. Na co tata ze stoickim spokojem:
- Zamknęli mnie w przychodni.

Co się okazało? Że za długo zwlekał z pojechaniem po receptę i nikogo już nie było. Wszedł do środka, sprawdził kiedy doktor przyjmuje następnego dnia i już chciał wychodzić, kiedy zobaczył, że drzwi są zamknięte. Okna tak samo. To zaczął krzyczeć, bo przecież jakaś pani sprzątająca mogła jeszcze zostać, tylko zamknąć się od środka. 

No, ale nikt się nie odzywał. To wiadomo - telefon na policję, policja dzwoni do firmy ochroniarskiej, w firmie już nikogo nie ma... i tak przez kilka godzin. W końcu zadzwonili po którąś ze sprzątaczek, która przyjechała z zapasowym kluczem. Później zaczęło się przesłuchiwanie. Zapakowali go do radiowozu i przepytują. Nagle inny policjant puka w szybę i ten, co go przepytywał wyszedł. Wraca cały rozchichotany i mówi;
- No nie uwierzy pan! Zamknęła pana sprzątaczka, która miała sprzątać, ale wyszła na przedświąteczne zakupy. Tylko że nie był pan sam. Oprócz pana były tam jeszcze dwie laborantki, które przestraszyły się pana i zamknęły w laboratorium!

No to mama już spokojna, wszyscy hepi, święta jednak się odbędą. Do dziś opowiadamy sobie tę historie przy stole. I tu historia mogłaby się zakończyć, gdyby nie to, że ostatnio przy ot takiej bezsensownej rozmowie z koleżanką (jej tata jest policjantem, który odbiera telefony) zapytałam się, jakie było najgłupsze zgłoszenie, jakie dostał. Ona po krótkim namyśle odpowiedziała:
- Kiedyś jakiś debil dzwonił z zamkniętej przychodni.

Nie, nie przyznałam się, że to mój tata :)
gitarzystka Odpowiedz

Rany, jak ja nie cierpię ludzi, którzy przekazują info w taki sposób, że niepotrzebnie stresują innych.
"Nie wiem, czy wrócę", zamiast "Będę później, bo jakiś kretyn zamknął mnie w przychodni i od 30min. dzwonię po ludziach, żeby mnie wypuścili."
"Miałem wypadek", zamiast "Otarłem się o słupek i drugie auto na parkingu. Nic poważnego się nie stało, ale będzie trzeba odmalować".
"Krzysio jest na Pogotowiu", zamiast "Krzyś lekko rozciął sobie czoło i pojechaliśmy z nim na szycie, ale wszystko jest OK".

Itp. itp. Słyszysz takie wieści i już masz czarne myśli, a potem się okazuje, że właściwie nic się nie stało poważnego. Mam w rodzinie takie osoby, więc już kilka razy się stresowałam niepotrzebnie, właśnie przez takie idiotyczne przekazywanie informacji. Strasznie mnie to irytuje.

Imaginarium

Jest jeszcze ponadczasowy klasyk - wiadomość do rodziców pt "Nie mogę rozmawiać, jestem na SORze" - przemilczenie, że w charakterze studenta :D

tramwajowe

A wiecie że jak sie rozkłada namiot, że był w paczce, a teraz już można w nim mieszkać, to sie potocznie mówi rozbić namiot? Jak dzwonicie do rodziców powiedzieć, ze juz dojechaliscie na miejsce i juz namiot stoi, to nie mówcie: rozbiliśmy sie.

3timeilosepassword

Akurat jak rodzice wiedzą, że dziecko jest na studiach medycznych, to powinni się domyślić

ad13

Tramwajowe, nie wiem czy informowanie rodziców, że namiot już stoi, byłoby tak dużo lepszym pomysłem ;D

Ebubu

"jestem na SORze",
"...jak juz namiot stoi, to nie mówcie: rozbiliśmy sie. "
"nie wiem czy(...)informowanie rodziców, że namiot już stoi, byłoby(...)lepszym pomysłem "
Nieźle podsumowaliście komentarz, czasami po prostu coś się mówi, np w stresie, czy w przypływie chwili, nie do końca zdając sobie sprawę z tego, jak to może odebrać inna osoba....

tramwajowe

@Ebubu Samo życie ;-)

Aswq Odpowiedz

A trzeba się było przyznać. Bo debilem była osoba która zamknęła przychodnie nie sprawdzając czy ktoś tam jeszcze jest.

nata Odpowiedz

Dlaczego mama zaczęła szlochać? Miała powody, żeby myśleć, że tata was opuści? A on nie mógł od razu wyjaśnić?

budyn4

To samo pomyślałam

Agatulka Odpowiedz

Fajna o powiastka w sumie

Dodaj anonimowe wyznanie