#2xtfT
Wytoczyłam ślubnemu wojnę. Zagroziłam, że wyprowadzę się do rodziców, jeśli ten typ nie przestanie się panoszyć. W końcu faktycznie spakowałam manatki, wzięłam w pracy zaległy urlop i pojechałam. Tyle że nie do rodziców, a do Zakopanego. Nie powiem, odpoczęłam...
Kiedy wróciłam, okazało się, że kumpel męża praktycznie zdążył się do nas wprowadzić. Nie skomentuję syfu, jaki zastałam w domu po powrocie. Stwierdziłam, że nie tędy droga. Trzeba było obrać inną technikę. Jako że mój mąż jest zazdrośnikiem, postanowiłam iść tym torem.
Fryzjer, kosmetyczka, parę nowych ciuszków. Zaczęłam gotować pyszne obiady, na bieżąco uzupełniałam zapas piwa w lodówce, no i "zaprzyjaźniłam" się z "Sebą". Podczas obiadu podsuwałam mu co lepsze kąski, śmiałam się jak szalona z jego tępych żartów, ba, nawet zaczęłam popijać z nimi piwko wieczorami na kanapie.
Komplementy też sypały się jak groch - jakie to gość ma mięśnie, jak fajnie ten jego tribal na ramieniu się prezentuje, jaki to on silny, bo mi koło pomógł w aucie zmienić, a ja za żadne skarby śrub odkręcić nie mogłam. Bo ślubny był w pracy, a on nie pracuje i ma tyle wolnego czasu...
Miarka się przebrała, kiedy do kolacji założyłam moją najlepszą sukienkę z dekoltem "do pępka". Tego wieczoru umyślnie zamiast piwa na stole stanęło 0,7. Od kieliszka do kieliszka i koleżka tak się rozochocił, że coraz śmielej zaczął mi w dekolt zaglądać. Nie uszło to uwadze mojego małżonka, który z minuty na minutę stawał się coraz bardziej mrukliwy i milczący. Kiedy jednak "Seba" niby przypadkiem przejechał swoim wielkim łapskiem po moim biuście, mój luby poderwał się od stołu, złapał kumpla za fraki i ze słowami: "Kolacja dobiegła końca. Wypie**alaj!" wywalił go za drzwi tak jak stał, w samych skarpetkach. Buty i kurtka chwilę później wylądowały w ślad za nim.
Tej nocy i przez kilka następnych mąż spał w drugim pokoju...
Nie poruszaliśmy już więcej tego tematu, a kilka dni później dostałam kwiaty, pierwsze od kilku lat... "Seba" już nigdy więcej się u nas nie pojawił.
Niby pozytywne zakończenie, ale trochę słaby z niego materiał na partnera, jak prośby i rozmowy z partnerką ma w dupie, I trzeba się uciekać do fortelu wycelowanego w jego "męskość" i terytorialność, żeby się należycie zachował. Jak traktuje żonę jak własność, której nikt ma nie ruszać, a nie osobę z uczuciami i opiniami, która także ma prawo decydować o wspólnym mieszkaniu, no to mi wygląda na ogromną czerwoną flagę
Przecież żona jak najbardziej jest własnością męża. Chociaż niektórym się wydaje, że wolno im robić, co im się żywnie podoba
@MlotNaLewactwo Z niewolnika nie ma pracownika, lepiej przejśc na pańszczyzne, która odrabia za mieszkanie w domu i rodzenie dzieci.
Jak czytam takich ludzi jak wy zastanawiam się jak sobie tłumaczycie po co wgl kobiety mają chcieć się wiązać.
No jak to! Gotowanie, pranie skarpet, uslugiwanie jakiemuś burakowi i pieciominutowy, mało przyjemny seks kilka razy w tygodniu jest tego warty!
Nie rozumiem, dałaś mu wybór ze albo on albo ty, wyjechałaś i jak wróciłaś nic się nie zmieniło i dalej o tego buca walczylas? Powinnaś dawno go w dupe kopnąć za coś takiego skoro nic sobie nie robi z Twojej nieobecności i w ogóle nie widzi nic złego w wprowadzeniu swojego kolegi DO WASZEGO domu, chore.
Gdybyś była żoną Umbriaka, to nie wiem jaką taktykę byś musiała zastosować żeby pozbyć się koleżki. On lubi jak inni po nim poprawiają.
Podasz link do wyznania?
Chyba raczej wchodzi po. Jak juz jest wyslizgane.
Ah tak, to pewnie też. Wcześniej siedzi w kącie z literatką winczacha i się przygląda, bo na trzeźwo nikt normalny by nie zniósł zdrady. No ale "normalny" to chyba słowo-klucz. Ciekawe czy dostał pieniądze od pisiorów, czy musiał się przekwalifikować. Może zastąpi łysego z Brazzers?
Cel uświęca środki.
ALe nudne. Była kiedyś taka seria wydawnicza, Harlekin czy jakoś tak się nazywała. To z tej samej bajki jest.
Twój maz po prostu zaadaptował Ogra.
Ja tez jak się chciałem kiedys pozbyć psa dziewczyny, to sprawiłem ze lubił mnie bardziej niz ja i oddała go rodzicom. Kosztowało mnie to troche kasy na przekaski, ale zadziałało.
Ekstra
Genialne :D
Nawet pamiętam jak to pierwszy raz czytałam