#3ZG6Z
Historia właściwa: Wracam do pustego domu z imprezy. Otwieram drzwi kluczem, wchodzę chwiejnym krokiem przez próg, odkładam kurtkę na wieszak i nagle słyszę dobiegający z dołu dźwięk. Byłem przekonany, że coś mi się zdawało, ale jak to przezorny ja, zaczynam swoją wiązankę. „Wyłaź!”, „Wiem, że tam jesteś!”, „Słyszałem cię!” – krzyczę w bliżej nieokreśloną czarną pustkę piwnicy. „Wychodź, masz ostatnią szansę i dzwonię na policję!” Jak można się domyślić, nikt się nie odezwał. Żeby pokazać wyimaginowanemu złodziejowi, że nie ma ze mną żartów, rzuciłem tylko ostatnie: „OK, sam tego chciałeś, policja zaraz tu będzie”, po czym aktorsko zacząłem biec na górę po schodach. I wtedy stało się najgorsze! Usłyszałem dźwięk, jakby ktoś zerwał się na równe nogi i rzucił za mną w pościg. Dźwięk był dość wyraźny, tym razem nie było mowy o pomyłce. Serce mi stanęło w gardle, przerażony, sparaliżowany strachem przewróciłem się na schody. Resztką odwagi, jaką z siebie wydusiłem, było odwrócenie się, aby sprawdzić, co zaraz dokona na mnie niechybnego aktu mordu. I zobaczyłem to! Kurtka spadła z wieszaka...
Więc to kurtka chciała Cię okraść? 😂
Hahahaha :) Dobre!
Człowieku przez ciebie musiałam wstać z łóżka i gacie zmienić :-(
A to zwyrodniała kurtka! Ja bym ją spaliła!
BIEC. zacząłeś biec.
Myślałam, że serio ktoś tam będzie xD
Poszło do ulubionych :D
Radziłbym udać sie do psychiatry
Dobre.
Szkoda że na ryj ci nie spadła i że zamek skory nie przyciął