#4Apij
Zanim zaleje mnie fala hejtu powiem, że ja też należałam do grona potępiających takie zachowanie. Pewnie wtórowałabym wrednym komentarzom, oburzając się na takie okrutne kłamstwa. Jednak do rzeczy.
A. poznałam w wieku 23 lat. W tym czasie miałam na koncie już dwóch byłych partnerów seksualnych i masę godzin masturbacji. Wiedziałam w jaki sposób potrafię dojść. Zaczęliśmy ze sobą chodzić, po dwóch latach zamieszkaliśmy razem i sielanka trwała. No prawie sielanka. Nie mogłam dojść. Cholera, myślałam, że on nawet nie chce żebym doszła. Po roku zaczęłam tak naprawdę zauważać problem. Z początku tłumaczyłam sobie, że mogę się jeszcze krępować, że się blokuję. Starałam się potem dawać mu delikatne aluzje co by mi się podobało albo przedłużać grę wstępną. Dopiero potem porozmawiałam z nim otwarcie, ale delikatnie. Nie chciałam mieć przed nim tajemnic.
Był zrozpaczony. Popłakał się odrobinę, mówił, że jest beznadziejny. Próbowałam go podnieść na duchu, mówiąc, że jest dobrze ale potrzebuję troszkę więcej. Nadal był załamany. Z początku nie chciał się w ogóle ze mną kochać, a jak już zaczął to zawsze po skończonej robocie, pytał się niepewnie czy doszłam. Było mi okropnie przykro gdy musiałam powiedzieć, że nie. W końcu się złamałam gdy kolejny raz ze smutkiem w oczach mnie o to pytał, potwierdziłam.
Tak oto znalazłam się w błędnym kole, bo nie mogłam mu powiedzieć, że nagle nie dochodzę. To by go załamało. Trwałam więc w tym układzie, wysuwając raz po raz propozycję zmian. Na każde moje sugestie dotyczące wymyślnej gry wstępnej i nowych pozycji, reagował albo śmiechem albo oburzeniem. Według niego "wymyślałam", bo przecież skoro mi z nim dobrze, to on nie chce niczego zmieniać, czułby się skrępowany itp.
Nie wiedzieć czemu, czułam się winna i to nie z powodu udawania (za to winiłam się cały czas). Miałam wrażenie, że ranię go raz po raz ze względu na jakąś swoją fanaberię, taką jak orgazm. Mówiłam sobie, że związek to nie tylko seks i jestem okropna, potrzebując tego. Takie myślenie doprowadziło mnie do oszustwa.
Po roku udawania, przestałam. Robiłam to coraz rzadziej i rzadziej, aż w końcu w ogóle. I wiecie co odkryłam? Zauważył, ale nic a nic go to nie obchodziło. Nie zaproponował żadnej zmiany, nie wysilał się. Tak jakby tak miało być. Podejście typu: mówi się trudno.
Po kilkunastu moich namowach i prośbach, powiedziałam dość. Rozstaliśmy się. Czasami mam o to do siebie pretensje, bo był świetnym chłopakiem. Jednak wiem, że nie mogłabym żyć w związku, w którym facet nie dba o zaspokojenie kobiety albo ja nie jestem w stanie z nim dojść. Apelu nie będzie, choć liczę, że może moje wyznanie będzie dla kogoś przestrogą.
taki świetny chłopak, a w nosie miał Twoje potrzeby seksualne? Chyba jednak nie taki świetny
Ale to nie jest okrutne kłamstwo, a głupie kłamstwo. Udając orgazm krzywdzimy głównie siebie. Partner jest zadowolony.
Swietny chlopak, super zwiazek, a ludzie nie umieja rozmawiac o seksie. I to nie tylko w tym wyznaniu, ale i w wielu innych.
Ale przecież autorka z nim rozmawiała, proponowała nawet jakieś zmiany w łóżku, inne pozycje, gry wstępne i wyraźnie jest napisane, że facet ją zbywał, reagował śmiechem, nie chciał wprowadzić żadnych zmian, by im obojgu było dobrze. Ile można rozmawiać? Jak rozmowy nie przynoszą żadnego rezultatu, to ileż można?
@AmziToIzma No właśnie, czyli on nie umiał.
Zgadzam się z komentarzem, że nie umieją.
Ale skąd mają umieć? W ogóle komunikacji, nie tylko w sprawie seksu, trzeba się nauczyć. A gdzie, skąd, z domu? Kto ma nauczyć, jak też nie umie?
Ze mną nikt w domu na temat seksu nie rozmawiał, a nie mam problemu, żeby otwarcie rozmawiać o tym z moim partnerem. Może czas przestać zwalać całą winę na złe wychowanie i zrozumieć, że to z tymi osobami jest coś nie tak?
@tramwajowe Nawet jeśli ktoś nie umie, to żeby zacząć, trzeba chcieć. Rozumiem krępacje, nieumiejętność wyrażania własnych potrzeb, czy niewiedze jak ubrać to w słowa, ale zbywanie partnera gdy nam dobrze, a jemu/jej nie? To już egoizm, a nie nie umiejętność rozmowy.
Ze mną też rodzice nie rozmawiali o seksie, więc nie potrafiłam o tym rozmawiać, ale po kilku miesiącach spotykania się z chłopakiem, nadszedł czas na jakieś rozmowy na ten temat. I tak jak pisze @livanir, trzeba CHCIEĆ, a nie zasłaniać się tym, że ja nie umiem. Z początku było dziwnie, była krępacja, ale jakoś poszło, na tym to polega, a nie na tym, by mieć w dupie i unikać rozmów. Autorka rozmawiać chciała, próbowała, partner ją zbywał, to ile miała jeszcze podejmować prób rozmowy? Widocznie to on nie potrafił i/lub nie chciał, a nie oboje.
@AmziToIzma nie no, czasem to polega na tym, żeby jednak mieć w dupie... :P
Jeśli mimo rozmów nie chciał przystać na Twoje sposoby (bo w końcu chyba najlepiej znasz swoje ciało), to to nigdy nie doszłoby (nomen omen) do skutku. Wiadomo, że czasem jest tak, że dwie osoby kręci co innego i jakby nie patrzeć seks jest ważny w związkach, które nie są aseksualne. Więc skoro jedna strona nie chce chociaż spróbować i idzie w zaparte to niestety jest tu pewien dysonans.
Powiem jak to wygląda z perspektywy faceta. Usłyszeć, że nie udało doprowadzić się partnerki to taki cios w ego. "Ale przecież ja nie jestem świetny w łóżku...????". I teraz można podzielić facetów na dwie grupy, tych którzy dojrzeli do związku i starania się o siebie nawzajem i tych, którzy mają zbyt małe jaja by wziąć byka za rogi i coś z tym zrobić. Dobrze, że zerwałaś. Bo choć może seks nie jest najważniejszy w związku, ale jest świetną próbą która pokazała że na Twoje potrzeby jego reakcją nie jest zaangażowanie.
Dzięki ci za ten komentarz. Do rozmowy o seksie trzeba dorosnac tak samo jak do checi nauki. Ego boli kazdego, no ale od tego jest zwiazek - przeciez o to chodzi, zeby ta relacje ulepszac gdzie sie tylko da!
Od siebie moge dodac, ze podobnie jest u kobiet kiedy facet nie dochodzi, albo jest wymeczony przed finiszem - to zawsze boli dowiedziec sie, ze nie jest sie super kochankiem, ale czasem to nie o to chodzi. Kazdy jest zbudowany inaczej i seksualnosc to tak zlozona sprawa, ze chocbys 10 dziewczyn czy facetow omdlewal samym pocalunkiem to trafi sie osoba ktora jest inaczej zbudowana mentalnie czy nawet fizycznie.
Trzeba chciec - proste, a widac nie do pojecia dla niektorych.
Właśnie dlatego seks przed małżeństwem to nie taki zły pomysł, dzięki temu wie się, że pasujecie do siebie w każdym aspekcie związku 😊
Moze przez masturbacje jestes mniej czula na faceta? Idz do seksuologa. Jesli powie Ci, ze to nie z toba problem to ok.
@TwojSasiad Jej partner nawet nie spróbował jej zaspokoić, ewidentnie w nim tkwi problem.
@Ryby. no owszem. tu tez jest problem. Tyle, ze masturbacja tez robi swoje. Lepiej dmuchac na zimne.