#5Rguz

Mam 23 lata. Od niespełna dwóch moje życie się całkowicie zmieniło.

Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałem 13 lat. Niedługo po tym, gdy na świat przyszedł mój brat. Los chciał, że urodził się z zespołem Downa. Dla mojej rodziny był to szok i początek kłótni pomiędzy rodzicami. Ojciec twierdził, że nie dadzą rady wychować "takiego dziecka", jednak mama za nic w świecie nie chciała go oddać. W miarę jak upływał czas, coraz bardziej się od siebie oddalali, aż ojciec znalazł sobie nową rodzinę, a z nami urwał wszelki kontakt.

Było ciężko, mama pracowała na kilka etatów, żeby mieć za co nas ubrać i wykarmić. Chciałem jakoś pomóc, ale ciągle powtarzała, że ma liczyć się dla mnie tylko nauka. I tak też było, po zdanej maturze dostałem się na studia. Akademik, książki, jedzenie, stypendium socjalne nie wystarczało na wszystko. Mama ciągle pracowała, bez względu na zmęczenie, aż w końcu zachorowała. To, co miało być zmęczeniem, okazało się znacznie poważniejsze. Po tygodniach walki o zdrowie w końcu przegrała. Pogrzeb był bardzo skromny, na więcej nie było nas stać. Nawet w takiej sytuacji ojciec się nie zjawił.

Byłem kompletnie zagubiony. W tej historii to jednak mój brat odrywa kluczową rolę. Wiedziałem, że nie mogę go zostawić. Obiecałem mamie, że się nim zajmę. Wystąpiłem o przyznanie mi prawa do opieki nad nim. Zrezygnowałem ze studiów dziennych, zamiast tego poszedłem na zaoczne i znalazłem sobie pracę.

Nie ukrywam, wiele razy myślałem, że dłużej nie dam rady, że może lepiej dla nas, będzie jeśli go oddam. Jednak gdy widzę jego twarz, to jak dorasta - wszystko znika, całe zwątpienie i zmęczenie. Zastanawiam się, czy to samo czuła moja mama, gdy na nas patrzyła.

Dzisiaj, mimo że wciąż nie jest kolorowo, nie wyobrażam sobie podjęcia innej decyzji. Jeśli macie coś wynieść z tej historii, to proszę pamiętajcie: dla osoby, którą kochacie ponad życie, warto je choć w części poświęcić.
miensnywonsz Odpowiedz

a ja zabawię się w adwokata diabła - "Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałem 13 lat. Niedługo po tym, gdy na świat przyszedł mój brat. Los chciał, że urodził się z zespołem Downa" - z tego wynika, że ze sobą żyło im się ok, dopiero narodziny twojego brata spowodowały kłótnie, a następnie rozwód.

"Mama ciągle pracowała, bez względu na zmęczenie, aż w końcu zachorowała"

"Zrezygnowałem ze studiów dziennych, zamiast tego poszedłem na zaoczne i znalazłem sobie pracę."

Czyli jedna osoba w sumie zrujnowała życie trzech. Na pewno było warto? Nie winię tutaj ojca, bo nikt z nas nie wie jak zachowałby się w takiej sytuacji - osobiście nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić. A można było mieć jeszcze inne dzieci, bez chorób
¯\_(ツ)_/¯

Cystof

Ogólnie to się zgadzam poza tym że i tak uważam zachowanie ojca za naganne. Wystawił do wiatru całą rodzinę łącznie ze zdrowymi dziećmi które w całej tej sytuacji nie zawiniły przecież. Świński numer, delikatnie rzecz ujmując. No to nie ma dobrego wytłumaczenia.

dewitalizacja

Ale akurat praca + studia zaoczne to dobre połączenie. Jednocześnie zdobywasz doświadczenie i się kształcisz. To dobry wybór przy kierunkach studiów, po których pracodawcy się o ciebie nie biją.

Cystof

@Dewi
Akurat zwrot "dobry wybór" jest w tej sytuacji kompletnie nie trafiony... Autor nie miał wyboru za bardzo.

dewitalizacja

Wiem, piszę ogólnie.

bazienka

dewitalizacja, glownie w przypadku zawodow, w ktorych mozesz pracowac bez dyplomu chocby jako stazysta, u mnie np. to nie wchodzilo w gre
aczkolwiek sama inicjatywa jest cenna i jest to info dla pracodawcy o inicjatywie i odpowiedzialnosci kandydata

Taksiezyje Odpowiedz

twój ojciec to tchórz. Co jak w nowej rodzinie też urodzi się takie dziecko? Albo nowa żona ulegnie wypadkowi i będzie musiał się nią opiekować? Ucieknie od niej i założy nową rodzinę? Gnój do potęgi.

MaryL

To prawda. Co innego "kochanie, nie dam rady, ogarnijmy ośrodek chociaż na kilka godzin dziennie" a co innego potraktowanie rodziny jak trefny towar, odcięcie się i znalezienie nowej. No gnój

Dragomir

W sumie nie wiadomo jak było. Może matka zamieniła się w kwokę, która nie odda bombelka nikomu i tak go pielesiła, że chłop poszedł w odstawkę, bo nowe dziecko spało między nimi w łóżku albo musiał iść spać na kanapę. A na każdą wzmiankę o ośrodku choćby na kilka godzin rozkręcała grubą awanturę. A autor odruchowo trzymał stronę mamy, i to ojciec był ten zły. Też bym nie wytrzymał jakby mnie traktowano jak śmiecia we własnym domu.

MaryL

@Dragomir, ale nikt mu nie zabrania odejść w takiej sytuacji. Tylko czemu się odciął od autora i drugiego dziecka? Czemu po śmierci matki pozostawił swoje niepełnoletnie, chore dziecko na pastwę losu? Choćby nie wiem jak męcząca była żona, to teraz zmarła i jego obowiązkiem jest zadbać o swoje "stare" dzieci! Nie tylko te "nowe, lepsze"

Dragomir

No może gdyby się urodził w rodzinie Carringtonów albo jakichś Forresterów, to nawet całą dzielnicą dzieci by się zaopiekował. Albo jakby jego nowa rodzina żywiła się światłem albo powietrzem :)

Taksiezyje

Dragomir, jak spłodził dzieci to ma obowiązek się nimi zająć. Prawny i moralny. To, że może nie mieć na to środków, to nie jest wytłumaczenie, bo właśnie przez takie coś autor stracił matkę. Kobieta się zamęczyła pracą, bo tatuś pewnie ani grosza nie łożył na swoje dzieci. Oboje zrobili to dziecko, więc oboje muszą się zająć, a jeśli ojciec dziecka woli odejść, bo przerasta go opieka, to powinien temu dziecku chociaż zapewnić minimum finansowe. Sam sobie przecież ten dzieciak nie zarobi na pieluchy czy inne książki do szkoły. I nie ma wymówek, że ojciec ma nową rodzinę i sobie może olać swoje pierwsze dzieci. To jest wymówka tchórza, który nie chce wziąc odpowiedzialności za swoje czyny. Jesli nie był gotowy na dzieci, to powinien użyć prezerwatywy - i proszę o nie wyskakiwanie z tekstami, że kobieta mogła brac pigułki, bo nie zawsze może. Np. skłonności do zakrzepów są przeciwwskazaniem do brania antykoncepcji, ponieważ ta może zwiększać krzepliwośc krwi.
Matka miała prawo się nie zgodzić na oddanie dziecka. Nie wiem o jakich ośrodkach piszesz, bo jak dla mnie to co napisał autor zabrzmiało tak, jakby ojciec chciał oddać to dziecko na zawsze, a nie na kilka godzin.

MaryL

@Taksiezyje, ale czemu matka miałaby brać antykoncepcję? Ona wzięła odpowiedzialność za swoje dzieci, nie zostawiła ich, pracowała na 2 etaty. Tak jak piszesz, jak go nie było stać na nowe dzieci, to trzeba było nie robić

hatesmog Odpowiedz

I właśnie dlatego badania prenatalne są potrzebne...

KIuska

Ja bym usunęła ale nie dlatego, że zniszczyłby mi życie. Usunęłabym żeby to dziecko się nie męczyło. Co by było z bratem autora gdyby autor nie chciał się nim zająć? Trafiłby do jakiegoś ośrodka? Szczerze wątpię w dobre warunki w takich ośrodkach. Takim dzieckiem trzeba się zajmować do końca jego życia. Wbrew pozorom osoby z zespołem downa są bardzo silne co jest średnim połączeniem z tym, że są też uparte. Wyobrażacie sobie opiekę nad taką osobą gdy macie 60 lat? Mogłoby być ciężko a przecież nie oddasz chorego dziecka. Już chyba lepiej podjąć decyzję w momencie gdy jeszcze nie jest na "tym świecie" niż później oddać do jakiegoś ośrodka gdzie warunki będą straszne.

dewitalizacja

W aktualnej sytuacji wynik tego typu badań jest bez znaczenia. I tak trzeba urodzić takie dziecko i skazać je na cierpienie, bo dla bandy prolajfów męczarnie są lepsze od niezaistnienia.

bazienka

nie trzeba, trzeba tylko umiec kombinowac

dewitalizacja

Na wyjazd za granicę trzeba mieć odłożoną jakąś kasę. Tabletka poronna - no to już prędzej, ale jak kobieta za późno dowie się o tym, że dziecko będzie chore, to i ta opcja odpada.

maIasarenka

Niepełnosprawność fizyczna czy umysłowa to nie męczarnia. Tacy ludzie często są szczęśliwsi niż niejedna zdrowa osoba, bo potrafią cieszyć się z małych rzeczy i nie są w pełni świadomi zła tego świata.

Cystof

@malasarenka
O ta zwłaszcza tacy pacjenci typu warzywo, śliniący się i cały dzień zajęci gapieniem w sufit i zanieczyszczaniem pieluch. Ci to samą radość czerpią z życia...

Tak swoją drogą jak można być tak zadufaną i pozbawioną empatii osobą by, będąc jak mniemam w pełni zdrową, stwierdzić że "Niepełnosprawność fizyczna czy umysłowa to nie męczarnia." Ku$wa ja się większość życia zmagałem z pewną niepełnosprawnością która sprawiała tak dotkliwy ból że poród to przy tym małe piwo.

Widziałaś ty kiedyś kogoś z ciężką niepełnosprawnością? Nie mam na myśli osób z względnie łagodną ekspresją zespołu Downa które są w obrzydliwy sposób wykorzystywane przez propagandówki pro-life.

Bo ja widziałem, takich z którymi nie ma żadnego kontaktu. Takich którzy potrafią, dosłownie, jedynie wyć ale już nie potrafią pokazać gdzie boli.

Taki fun fact, taka mała dygresja dla chętnych. W lokalnym hospicjum dla osób z zespołem Downa (są i inni pacjenci ale w tym się specjalizują) w którym się udzielałem jako wolontariusz do części pomieszczeniem kobiety mają absolutny zakaz wstępu. Pacjenci którzy tam są to dorośli faceci z zespołem Downa właśnie. Problem z nimi jest taki że choć umysł zawiódł niemal kompletnie to jednak ciało rozwijało się względnie normalnie. Libido jak się okazuje też. A no i takie pojęcie jak "gwałt" jest im kompletnie obce i dysponują też sporo siłą fizyczną. Muszę tłumaczyć dalej nieco bardziej mroczną stronę wrodzonych niepełnosprawności o których jakoś pro-lify nie bardzo chcą wspominać?

Dragomir

Pro-lajfy to chyba takie coś podobne jak aktywiści ekologiczni. Niby założenia dobre, ale kompletna ślepota i brak wyobraźni co to oznacza dla tych, których bezpośrednio dotknie realizacja sprawy, o którą walczą. Obudzą się dopiero, kiedy ich samych to uderzy.

Konsekwencje: sami nie kupią auta za 10 tysięcy, bo te zostaną wycofane z obiegu i "nielegalne". Na elektryka za 100 tysięcy albo spalinowego lamborghini za 300 tysięcy mało kogo będzie stać. Będą się radować w sercu, że pomogli odciążyć planetę i wsiądą na rower. Swoją drogą, dopiero Murzyny będą miały co kraść:)

Kolejna durnota, to jakieś "zeroemisyjne domy". Za moment się okaże, że posiadanie mieszkania, które nie spełnia chorych wymagań jest nielegalne i trzeba będzie się przeprowadzić do "ekologicznych" baraków, nieco nowocześniejszej wersji obozu koncentracyjnego. Prawdziwi bogacze będą robić co chcą, reszta czyli biedota będzie będzie gnieździła za murem, ale będą szczęśliwi bo nie będą więcej zatruwac środowiska.

maIasarenka

Cystof, jakoś ciężko mi uwierzyć, by ktoś taki jak Ty był wolontariuszem w hospicjum. Wygląda to na zmyślone naprędce bzdury.

Dragomir

@sarenko, ale to co napisał jest z dużą dozą prawdopodobieństwa prawdą. Są naprawdę ciężkie rodzaje niepełnosprawności, gdzie pacjent jedynie leży i to od urodzenia, problem sprawia mu oddychanie i przełykanie, jest karmiony przez sondę, zapampersowany, nigdy nie usiądzie a nawet nie potrafi utrzymać głowy przeciw grawitacji. To powoduje wtórne deformacje ciała, a pacjent rośnie i kiedyś też będzie dorosły, jeśli to kobieta to będzie miesiączkować i całe życie robić pod siebie. A osoba na stałe się opiekująca, już do końca życia będzie przywiązana do tego łóżka razem z pacjentem. Odpadają wakacje, wyprawy w góry, nad jezioro, praca. Pewnie, może ktoś ją zastąpić. To znaczy, że cały sztab ludzi będzie skakał wokół jednej chorej osoby, zrobią wyliczankę kto w tym roku z czego rezygnuje na rzecz opieki, i oczywiście z pracy też muszą zrezygnować ci wszyscy opiekunowie. Albo mieć niezmiernie wyrozumiałych pracodawców. I to przez jedną niepelnosprawną osobę.

Dragomir

Też "ciekawie" jest z osobami niepełnosprawnymi intelektualnie, ale za to silnymi i sprawnymi fizycznie, które nie rozumieją, że przemoc jest zła lub dokonują nieraz gwałtów nawet na członkach rodziny (matka, siostra). Naprawdę, jeśli ja wiedziałbym, że całe moje życie będzie takie to wolałbym się nigdy nie urodzić, ale nie być ciężarem dla tylu bliskich mi osób. Ja, który jeszcze jestem pełnosprawny i w pełni świadomy. Całe życie rodziny niepełnosprawnego dziecka kręci się wokół tego jednego dziecka. Kosztem innych dzieci, niewyobrażalnym kosztem rodziców i tysięcy wyrzeczeń, których oni dokonują. Widziałem takie rodziny, byłem z nimi zaprzyjaźniony choćby z racji pracy, ale i prywatnie tych ludzi lubiłem. I widziałem, jak wygląda każdy dzień, a nawet noc, widziałem to wypalenie w oczach, ten smutek że inne dzieci siedzą, biegają, bawią się...a to w coraz większym wózku, nieraz nie widzi lub nie potrafi skupić wzroku, bo jest tak mocno uszkodzone, i nigdy nie zrobi kroku ani nie powie, że kocha tę mamę, która oddała wszystko, by było mu jak najlepiej. W tym przypadku bredzisz coś chyba albo żyjesz jakimiś urojonymi obrazami. Życie zwyczajnych, niemajętnych rodzin dzieci z niepełnosprawnością to piekło dla wszystkich jej członków, tym większe im bardziej ktoś zdaje sobie sprawę z rzeczywistości.

Zobacz więcej odpowiedzi (22)
Zolzolina Odpowiedz

Moja bliska koleżanka ma synka z zespołem Downa. Nie ukrywa, że jest jej czasem ciężko, ale jego uśmiech wynagradza jej cały trud. Autorze, dla mnie jesteś WIELKI !!! Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego co najlepsze.

julia01 Odpowiedz

Bardzo poruszyła mnie Twoja historia. Mimo że to anonimowe bardzo chciałabym Cię poznać i zagłębić się w tę historię..

GoMiNam Odpowiedz

Wzruszyłam się. Naprawdę się wzruszyłam.
Moja Mama zawsze powtarza, że jak jej zabraknie, to we trzy (jako najmłodsze - to jesteśmy ze sobą najbliżej) mamy się zająć sobą, wspierać się. Pomimo różnicy wieku, czasem się kłócimy, drzemy koty, robimy sobie przytyki, ale jak coś się dzieje - jedna za drugą w ogień wskoczy.

Jedynie czego Ci mogę życzyć, to wytrwałości oraz wiary w lepsze jutro, bo pomimo wszystko, Twój brat będzie Twoim oparciem w pewien sposób.
Trzymam kciuki! :)

GallAnonim Odpowiedz

Twoja mama byłaby z ciebie dumna

Tardiss Odpowiedz

Zycze wam obojgu duzo zdrowia, mase usciskow dla brata i co najwazniejsze, szczescia i wytrwalosci.

Akryla Odpowiedz

Twój ojciec to wiśnia. I to wydrylowana!

ToJaOna Odpowiedz

Podziwiam. Naprawde. Wiem co to znaczy poświęcić sie dla rodzeństwa ;)

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie