#6I2XR
Obudziłem się na podłodze. Całe moje ciało przeszywały dreszcze. Miałem wrażenie, że tysiące igieł wbija się w każdy kawałek mojego ciała. Ból był przeraźliwy. Nie miałem siły wstać ani wezwać pomocy. Nie wiedziałem co się dzieje. Nie mam pojęcia, ile czasu minęło, zanim doszedłem do siebie, zanim zrozumiałem, co się stało – linka się zerwała... Ja już musiałem być nieprzytomny.
Poza odciskiem na szyi nie odniosłem żadnego uszczerbku. Trochę podchodziłem w golfie, później wymyśliłem jakąś wymówkę (bójka czy coś). Nikt nic nie podejrzewał; nikt się nie dowiedział. Minęło kilkanaście lat. Wciąż pamiętam każdy szczegół. Wyznaję to po raz pierwszy w życiu.
Bardzo mi przykro, że Cię to spotkało. Mam nadzieję, że jest z Tobą już lepiej.
Jest taka stara prawda o samobójcach - jeśli będą naprawdę chcieli, to je popełnią. Na całe szczęście ty wciąż jesteś z nami i tak trzymaj!
Jeśli wierzyć w przeznaczenie, to Twoim nie jest samobójstwo (i dobrze). Szkoda, że nie miałeś na tyle wsparcia w dorosłych, żeby zauważali, że ich dziecko ma skłonności samobójcze. Mam nadzieję, że ten rozdział życia jest już za Tobą :)
Ja też mam za sobą próbę, o której nikt nie wie. Kiedyś mój przewlekły ból mocno się nasilił tak, że przez kilka dni nie wytrzymywałam (dopadło mnie tzw flare) i postanowiłam skończyć ze sobą wrzucając ładujący się telefon do wanny. Cała sprawa skończyła się na zmoczonym telefonie. Suszył się potem kilka dni w misce z ryżem.
Cieszę się, że żyjesz. To nieważne, że cię nie znam. Cieszę się. To dziś najlepsza wiadomość jaką przeczytałam.
Lebiega, mam nadzieję że inne rzeczy chociaż wychodzą Ci dobrze :)))
Trzymaj się tam, mam podobnie, ❤️❤️