Nienawidzę rozpuszczonych dzieciaków. Takie to małe, ale za to jakie doprowadzające do białej gorączki! Wszystko dostaje, bo jak nie, to tarza się po ziemi i wydziera. W sklepie lata wszędzie, zaczepia dorosłe obce osoby i mówi do nich na „ty” (!). Myśli, że jest nie wiadomo jakie i manipuluje rodzicami. Ale tak samo do szału doprowadzają mnie ich nawiedzone, wspaniałe mamusie. Pozwalają im robić wszystko, co im się podoba. A spróbuj tylko zwrócić uwagę takiemu smarkaczowi, to ona na ciebie naskoczy i będzie wrzeszczeć. No bo jak śmiałeś tak powiedzieć mojemu wspaniałemu dzieciaczkowi! A co dopiero, kiedy ktoś ma taką osobę w rodzinie. Przyłazi do ciebie w odwiedziny ze swoim dzieciakiem i pozwala mu robić, co mu się żywnie podoba. Następnie ten mały gówniak tłucze twoje naczynia, rozwala wszystko po podłodze i zabiera rzeczy twojemu dziecku. Ale jego wspaniała mamusia uważa, że przecież nic się nie stało, że to jeszcze dziecko. A tylko każ takiej posprzątać szkody, to na ciebie naskoczy. Kij w oko wszystkim nawiedzonym matkom i ich wspaniałym, rozpuszczonym bachorom!
Dodaj anonimowe wyznanie
To nie zapraszaj takich mamusiek i po problemie
Nie mówisz o wieku dzieci. Rozkrzyczany dwulatek na podłodze sklepu to całkowicie normalna rozwojowo sprawa. Rozkrzyczany pięciolatek na podłodze sklepu to już wina złego wychowania.
Zwracaj uwagę bardziej rodzicom niż dzieciom.
Swoją drogą, ja o takich dzieciach tylko czytam. Nigdy nie widziałam, nie mówiąc już o znajomości z takim rozpuszczonym bachorze z roszczeniowymi rodzicami.
Ja miałem okazję spotkać takiego gówniaka ostatnio, już pominę to że dzieciak serio rozwalał towar z półek, to specjalnie mnie popchnął. Matka na szczęście mnie przeprosiła, ale to i tak było na odczep powiedziane, i zamiast dzieciaka wyciągnąć siłą ze sklepu, by pracownicy nie musieli większego bajzlu sprzątać, to tylko wołali że trzeba iść.
Rozumiem Cię doskonale. Mam trójkę dzieci. Nienawidzę powiedzenia "małe dzieci mały kłopot, duże dzieci duży kłopot" No tak, jak ktoś nie poświęci mnóstwa czasu, cierpliwości, żeby nauczyć malucha jak żyć w społeczeństwie, to potem ma "duży kłopot". A jeszcze to trzeba mądrze zrobić, wychowywać nie krzykiem i klapsem, a ciągłym tłumaczeniem. Mam trójkę małych dzieci. Nawet szyby w mięsnym nie tkną, bo tłumaczyłam, że brudzenie ich to nie szanowanie czyjejś ciężkiej pracy. Ja wkładam dużo serca i wysiłku w tworzenie tych moich pociech, żeby dorosły na empatycznych, dobrych, ale też niedających sobie w kaszę dmuchać dorosłych. Dbam o to z całego serca. A dookoła takie dzieciaki, o jakich piszesz w wyznaniu, to jest smutne i wkurza mnie, że moja dziatwa u progu dorosłości może przejąć takie zachowania od znajomych.
Jak pójdzie do szkoły i raz czy drugi dostanie po mordzie do się oduczy.
Albo zostanie szkolnym gnebicielem
Apropo sklepu i krzyczących dzieci, zdajesz sobie sprawę że dzieci z zaburzeniem ze spektrum autyzmu wyglądają normalnie ale od nadmiaru bodźców w sklepie potrafią się rzucić na podłogę i krzyczeć/ piszczeć/płakać? Może zdarzyć się też z innymi zaburzeniami których nie widać.
Dokladnie tak. Moja córka ma ponad 5 lat i ma spektrum autyzmu. Co jakiś czas zdarza się właśnie że jest za dużo bodźców. Kładzie się wtedy na podłogę i płacze i krzyczy na przemiennie. Najgorszy jest wzrok ludzi który czuje na sobie podczas jej napadu.
Nie zapraszać. A jeśli już, to egzekwować własne zasady.
Zawsze mnie śmieszy jak rodzicom zwracają uwagę lub udzielają porad osoby młode, które dzieci same nie mają lub osoby starsze, które dzieci miały 50 lat temu. Młodym ludziom wydaje się, ze małe dzieci do 4 lat mają chyba jakieś pokrętło, które wystarczy ze rodzic przekręci i się wyreguluje, albo nie wiem może trzeba je wtedy ogłuszyć. Nie mówię tu o ekstremalnych sytuacjach, gdzie dziecko roznosi sklep. Młodzi dorośli zadzwońcie do rodziców i zapytajcie czy z Wami nie było żadnych problemów w wieku 2, 3 lat.
Więc nie zapraszaj do siebie takich ludzi
nie ma tu winy dziecka, a rodzica, ktory powinien je pewnych rzeczy nauczyc, np. funkcjonowania w spoleczenstwie
co do zapraszania- raz i drugi kaz takiej posprzatac po wlasnym dziecku lub pokryc koszty czegos, co zniszczy i problem z glowy ;p