Odkąd pamiętam rozmyślam nad tym, jakby to było złamać rękę/nogę/cokolwiek albo być chorą na ciężką chorobę. Kiedy szykuje mi się wizyta u lekarza, mam wewnętrzną nadzieję, że zdiagnozuje u mnie nowotwór czy inne cholerstwo. Kiedy wychodzę na miasto, myślę o tym, aby potrącił mnie samochód, jadąc samochodem wewnętrznie chcę, aby uderzyło we mnie inne auto. Chciałabym się znaleźć w miejscu zamachu. Chciałabym zostać postrzelona.
Nie wiem czemu, ale myślenie o tym sprawia mi dziwną satysfakcję.
Dodaj anonimowe wyznanie
Miałem podobnie, myślałem o jakiejś chorobie. No i sobie wymyśliłem. Jak usłyszałem diagnozę to mi przeszło.
Zostań kaskaderem.
Mam tak samo. Może to przez brak zainteresowania? Lub chęć zwrócenia na siebie uwagi??
Tez tak mam. Wymyslam nawet w głowie jakbym o np. Raku powiedzialabym rodzinie. Zawsze mi potem głupio, bo to straszna choroba :/
Często tez, gdy moja rodzina gdzies jedzie, zastanawiam sie co by bylo gdyby zgineli a ja zostalabym sama na świecie. Czy wynajelabym mieszkanie, czy bym płakała a moze wyjazd?
I tez ni glupip :(
Mam identycznie i myślałam że jestem dziwna
Mam podobnie :/
Pewnie chcesz zwrócić na siebie uwagę i to wszystko
To chyba po prostu potrzeba zwrócenia na siebie uwagi... Miałam podobnie, dopóki nie w lutym nie potrącił mnie samochód. Do teraz mam rehabilitację i moje kolano nigdy nie będzie sprawne. Taka sytuacja skuteczne wybija z głowy podobne myśli.
Ja mam w pewnym sensie podobnie, z tą roznica, ze na miejscu osoby poszkodowanej jest np mój brat, moi rodzice. O dziwo nie czuje wtedy zadnego smutku ani zalu.
Też tak miałam, ale jak zdiagnozowano u mnie poważną wadę serca to już nie było tak fajnie. Może to dziwne ale cały czas mam teraz wrażenie że moja choroba jest moją winą i gdybym tak nie myślała to byłabym zdrowa.
Po prostu chcesz zwrócić na siebie uwagę.