#6czdB

Jedne matki płaczą, gdy stracą choćby zygotę. Inne mają głęboko gdzieś, gdy kilkuletnie dziecko umrze z ich winy. Jeszcze inne czują ulgę, albo i nic, gdy tracą swoje potomstwo na którymś etapie rozwoju.

Moja żona przeszła przez wszystkie etapy. Najpierw wrobiła mnie w dziecko, co radośnie oznajmiła mi podczas wesela po wymuszonym ciążą ślubie (w sensie, że to nie była wpadka, a jej celowe działanie). Podczas naszej podróży poślubnej do Zakopanego zaginęła wraz ze szwagierką na kilka dni, a gdy wróciła, okazało się, że wyskrobała się w Czechach i teraz "wieź ją do szpitala, bo krwawi". Śmierdziała jak trup, wyglądała jak trup. Zawiozłem. W*rwiony, przerażony, wystawiony i pragnący już tylko uciec na koniec świata, po skręceniu karku idiotce. Wytrzymałem, bo kocham, bo to moja żona.

Praca na dwie zmiany od rana do nocy, spałem po 2 - 3 godziny na dobę, bo jeszcze dom trzeba ogarnąć. Ona tłumaczyła się ze wszystkiego problemami zdrowotnymi, depresją, hormonami, wszystkim. Bardzo długo w to wierzyłem, tolerowałem. Po roku znowu zaszła, o czym dowiedziałem się w szpitalu, gdy poroniła - lament, żałoba, wycie, kwik, pogrzeb dla czegoś (nie wiem, jak to się fachowo nazywa) co było w niej mniej niż miesiąc. Biła mnie, gryzła, kopała, domagała się seksu, i tak w kółko. Wytrzymałem, bo kocham, bo to moja żona.

Dwa lata nawet nie wolno było jej dotknąć. Ani przytulić, pogłaskać, pocałować w czoło, zupełnie nic. Traktowałem najlepiej jak mogłem, dostawałem w pysk "za molestowanie". Zostawiłem samopas, nawet się nie odzywałem, były awantury o "brak pożądania". Siedziała w domu na d... i chlała. Wytrzymałem, bo kocham, bo to moja żona.

Znowu zaszła. Zmusiłem ją do odwyku, ale byłem cały czas przy niej. Raz mnie pobiła, nie wytrzymałem, dostała z liścia aż się obróciła. Ja czułem się jak gówno, ale to było najlepsze pół roku mojego życia, spędzone razem z nią. Zmieniła się o 180 stopni. Kiedy rodziła, stawałem na uszach, żeby było po królewsku.

Sześć lat męki z nią i tym piekielnym bachorem. Dalej pracowałem 16 godzin na dobę, dzień w dzień. Umierałem ze zmęczenia. Ja byłem w pracy, kiedy puszczonego samopas gówniaka w końcu przejechał sąsiad. Żonę, która po prostu wzruszyła ramionami na tą sytuację, kopnąłem w dupę i nawet nie próbuję udawać, że mi przykro z powodu dziecka, którego nienawidziłem. Ludzie dają mi od 40 do 50 lat. Nie mam skończonych 30.
Franz1983 Odpowiedz

Po co się tyle lat z nią męczyłeś?? Po tej akcji w Zakopanem miałeś już możliwość zakończenia tego. Najpierw cię wrobiła w dziecko, które później potajemnie usunęła, a Ty piszesz że ją dalej kochałeś??!! WTF??!! Jesteś jak te maltretowane przez damskich bokserów kobiety, które nie odejdą, na policję nie zgłoszą bo on się zmieni.

tortczekoladowy

Trochę tu śmierdzi podwójną moralnością. Jeszcze niedawno było wyznanie kobiety, którą facet bił, w końcu (na szczęście) od niego odeszła. Komentarze dotyczące tego, że głupia w toksycznym związku tkwiła na własne życzenie były wygwizdane, a najwyżej uplasował się komentarz, który bronił kobiety, a karcił negatywnie komentujących- "jak możecie krytykować ofiarę".
Za to historia faceta, który notabene również był w krzywdzącym związku z kobietą, która była toksyczna i znęcała się nad nim TAK SAMO JAK W TAMTYM WYZNANIU jest skwitowana w ten sposób.
Co z wami ludzie?

Mam nadzieję, że ułożysz sobie życie na nowo.

scava

@tort, o ile ogólnie się z tobą zgadzam, to w tym przypadku różnica jest taka, że on miał możliwość odejść, zanim ona zaczęła się nad nim znęcać.

tortczekoladowy

W momencie, kiedy okłamała autora na temat antykoncepcji i wymusiła na nim ślub, on nieświadomie wszedł w niezdrową relacje, teoretycznie bez możliwości odwrotu.

ZielonaPigwa Odpowiedz

A powinienes ją rzucic od razu, gdy usunela dziecko. Brak mi słów, mam cichą nadzieję, ze ta historia jest zmyslona...

Serwatka31

Powinien ją rzucić w momencie, gdy dowiedział się, że wrobiła go w dziecko.

Kłamanie o antykoncepcji jak najbardziej można nazwać nakłonieniem do współżycia podstępem (co innego zgoda na seks z antykoncepcją, co innego zgoda na seks bez!) co jest w Polsce karane z tego samego paragrafu co przymuszenie siłą.

Firstinka Odpowiedz

„Wytrzymalem bo kocham”. Naprawde? Moze ja w jakis bardzo zaburzony sposob tak. Ale nie widze tu chocby ludzkiego odruchu zalu czy wspolczucia wobec dzieci- i to wlasnych dzieci. Usunela? A niewazne, i tak go nie chcialem. Poronila? A niewazne, i tak go nie chcialem. Sasiad rozjechal? A nieazne, i tak go nie chcialem. To mowi ojciec? Zadajac wspolczucia bo „taka mial niedobra zone”? A gdzie twoje wspolczucie? Gdzie twoje przywiazanie? Gdzie twoja ojcowska milosc? Piekielny bachor? Gowniak? Czlowieku, to nie tylko twoja sperma w ilosci plemnik sztuk jeden! To nie tylko skorzany worek na kosci! To maly czlowieczek, ktoremu nalezala sie, po prostu nalezala twoja milosc, twoj czas, twoja opieka! Nie diagnozuje sie przez internet, ale tutaj az cisnie sie na usta termin: psychopatia.

Zihat

Pisał, że kocha żonę, a nie dzieci.
A dziecko miał jedno, którego nienawidził. Nie każdy ma sprawny instynkt rodzicielski, a zaburzenia często powstają przez np. stres, traumę, przemęczenie. Czyli w zasadzie to z czym zmagał się autor historii.
Łatwo jest oceniać i nazywać kogoś psychopatą, jeżeli samemu nie doświadczyliśmy pewnych sytuacji.
A co do miłości wobec żony, to nie "miłość w jakiś zaburzony sposób". Miłość polega między innymi na tolerowaniu wad u partnera i wybaczaniu mu jego błędów (jak również wspieraniu go, aby pokonywać te wady).

Firstinka

Zihat wady to ma kazdy: np rozrzuca skarpetki w salonie, albo pieniadze na lewo i prawo, albo boi sie dentysty, albo placze z blahego powodu itd. To sa wady. Ale to co robila ta kobieta to nie wady i nie bledy. To sa rzeczy niewybaczalne. Sprawny instynkt rodzicielski? Kolejny eufemizm. Kazdy rodzic przezywa smierc swojego dziecka. Ale ktos, kto po smierci swojego dziecka sie cieszy, to nie jest rodzic. I tu nie chodzi o instynkt rodzicielski. Tu chodzi o czlowieczenstwo. Ludzie sa poruszeni smiercia cudzego dziecka- ktos kto cieszy sie ze smierci wlasnego jest psychopata. To po prostu objaw. A psychopatia to nie obelga i nie wyzwisko, tylko termin medyczny okreslajacy najpowazniejsze nieuleczalne zaburzenie osobowosci, ktorego osia jest wlasnie brak uczuc wyzszych. W tym uczuc do wlasnego dziecka.

Zihat

@mroofkojad
Większość z tego co zawiera Twój komentarz umieściłem w krótkim zdaniu w nawiasie.
Z ostatnim zdaniem nie zgodzę się. Z wyznania wynika że oboje rodzice mieli głęboko gdzieś swoje dziecko, a zatem brak dbania o nie w żaden sposób nie wyklucza, ani nie zaprzecza miłości do małżonki.

@Firstinka Psychopatą to byłby gdyby zabił te dziecko. On jedynie poczuł ulgę z powodu, że ono zginęło. Nie chciał go, nienawidził tego dziecka.
Nie każdy nadaje się na ojca, matkę, co doskonale ukazuje ta historia, ale nazywać od razu taką osobę psychopatą to ogromna przesada.
Czy matkę która urodzi dziecko np. W wyniku gwałtu i która znienawidzi swoje dziecko też nazwiesz psychopatką ? Wówczas też jest to jej dziecko.
Instynkt rodzicielski to żaden eufemizm, to czysta biologia.
A wady to jest odpowiednie określenie również na to co wyprawiała ta kobieta.
Używasz mocnych słów, podchodzisz do tej sytuacji bardzo emocjonalnie, ja natomiast patrzę na to racjonalnie, biorąc pod uwagę także okoliczności, które mogły spowodować taką reakcję autora historii.

Firstinka

Nie Zihat, to tak nie dziala. Psychopata nie rowna sie morderca, a morderca nie rowna sie psychopata. Psychopatia to termin medyczny, okreslajacy brak uczuc wyzszych. I to nie ja sie emocjonuje- ja analizuje. Emocjonalne jest natomiast przyrownanie przez ciebie opisanej sytuacji do gwaltu. Tutaj nie bylo gwaltu. Tu byl wieloletni zwiazek. Bylo tu dziecko, ktore mialo zarowno matke, jak i ojca. Ojca, ktory czul przez cale lata do wlasnego dziecka nienawisc i pogarde. Mogl przeciez odejsc. On wolal sycic sie negatywnymi emocjami, co tez jest cecha charakterystyczna psychopatii.

Cathy95 Odpowiedz

Mi tylko tych dzieciaków szkoda... Jak czytam takie rzeczy to mam ochotę bić kijem takich debili jak wy po głowie.

SzubiDubi Odpowiedz

Ciekawa jestem jak by wyglądała ta historia opowiedziana z drugiej strony...

Kartagina Odpowiedz

Jeśli pracowałeś po 16h na dobę, to nie dziwię się że nie poznałeś własnego dziecka tylko uważałeś je za denerwującego bachora...

DobryDuszek777

A praca była tylko pretekstem do ucieczki...

bazienka

jak sukowata ksiezniczka nie miala zamiaru ruszyc leniwego dupska do pracy to co mial zobic? oprocz wykopania jej tam?

DobryDuszek777

Ten twój zachwycający poziom, bazienka...

bazienka

dostosowuje poziom do sytuacji
a jak ty nzawiesz zone autora? pewne kochajaca matka?
lub dobra kobieta, ktora sie pogubila?

HejJestemDominika Odpowiedz

Dziecko nie było tutaj niczemu winne...

Fina Odpowiedz

Po co brales slub w wieku 18-20 lat? Jeśli nie masz nawet 30, to w dniu ślubu musiales miec max 20 lat. (6 lat dziecko, 2 lata, gdzie nie wolno bylo jej tknąć po poronieniu i rok między aborcja i poronieniem).
Trzeba bylo się rozstać po jej aborcji, dostalbys nawet uniewaznienie malzenstwa kościelnego.

titanic

Ciekawe czy tam był w ogóle ślub kościelny. Nie czytałam o tym, ale nawet w Czechach mają pewnie jakieś limity względem czasu wykonania aborcji. A ślubu kościelnego nie dostaje się od ręki.

Fina

W wyjatkowych okolicznosciach można przyspieszyć ślub. Moze wziela księdza na litosc? Na cywilny trzeba czekac miesiac. Liczac przygotowania do ślubu i fakt, ze w 8 miesiacu raczej sie aborcji nie przeprowadza, zastanawiam sie, czy to wyznanie jest prawdziwe.

Franz1983

Fina - księdza się nie bierze na litość tylko na "co łaska". Jak koperta odpowiednio gruba to się wszystko załatwi z "odpowiednim" księdzem. Bierzmowanie, ślub i chrzciny w trzy godziny:-)

DobryDuszek777

Bo to był "wymuszony ciążą ślub". Niezbyt dobry początek małżeństwa... Brat mojej przyjaciółki i jego ówczesna dziewczyna wpadli, to i szybko zorganizowano ślub - bo jak to tak, nieslubne dziecko w rodzinie? Ale niedlugo potem się rozstali. A kontakt mają tylko taki, ile wymaga posiadanie wspólnego dziecka.

Szzzzza Odpowiedz

Czasem mi się marzy ślub, mąż, rodzina....potem czytam takie wyznania i aż mnie serce boli.

Bardzo Ci współczuję, mam nadzieje, że teraz będzie tylko lepiej.

ZielonaPigwa

A ja wtedy myślę, ze nie jestem taka zła, a nadal samotna,a "kobiety" jak z tego wyznania maja takich facetów.

Brzydkipodludz

@ZielonaPigwa tylko że była partnerka autora wyznania okazała się bezwzględną i nieczuła manipulatorką. Jeśli Ty i Szzzzza jesteście normalnymi i fajnymi dziewczynami to spokojnie sobie kogoś znajdziecie.

DobryDuszek777

@Brzydkipodludz, tak by było gdyby życie było sprawiedliwe. A życie to tak naprawdę kapryśny bachor, czego jestem już absolutnie pewna po paru latach pracy w systemie ochrony zdrowia. Radość, bliskich i wszelkie dobra często mają ci, którzy zasługują na to najmniej... I na odwrót - wspaniali ludzie są mieszani z błotem bądź umierają, nie zaznawszy szczęścia.

Brzydkipodludz

@DobryDuszek777 Czyli ludzie źli i podli zawsze mają to do siebie, że ludzie skaczą wokół nich jak małe żabki, a ludziom do rany przyłóż ch w d? I to niby jest regułą? Coś nie chce mi się w to wierzyć.

DobryDuszek777

Bo nie znasz jeszcze wystarczająco życia i nie widziałeś tyle dramatów, co ja podczad każdego dyżuru w szpitalu, jak widać. I nie życzę Ci tego, bo kiedy w końcu dociera do ciebie, że życie to nie jest baśń, gdzie dobro jest zawsze nagradzane, a zło karane, zaczyna cię ta świadomość boleć.

bazienka

zielona pigwa,a no wlasnie
wiekszosc moich znajomych brzydszych, grubszych, nieogarnietych, ksiezniczek na utrzymaniu faceta albo suczy maja tego meza,a ja debili przyciagam pomimo tego, z enic mi nie brakuje, jestem dobra, wyksztalcona, inteligentn i z natura-opiekun
kurde, niewdzieczosc losu

bazienka

brzydkipodludz dokladnie tak jest
chamy i suk ida do celu po trupach a jeszcze zamanipuluja tek, ze to ich sie adoruje albo przeprasza

DobryDuszek777

Dobra, inteligentna, wykształcona i opiekuńcza... Nie rozśmieszaj mnie, bazienka 😅😂

bazienka

nie znasz mnie poza wypowiedziami na konktrowejsyjne tematy an anomimowych :) nie masz pojecia jaka jestem w prawdziwym zyciu a co do wyksztalcenia to koncze 3 kierunek i to jest konkretny dowod :*
idealem nie jestem, wielu dawalam sie wykorzystywac bedac wlasnie za dobra

titanic Odpowiedz

Może nikt już tego nie przeczyta, ale to wyznanie mnie poruszyło, więc postanowiłam wyrazić kilka moich wątpliwości.

Nie umiem autora traktować jako ofiary poza momentem oszustwa w doprowadzeniu do małżeństwa i aborcji. Jeśli wtedy nie zdecydował się tego zakończyć...

Jego żona prawdopodobnie miała jakieś zaburzenia psychiczne. Wcześniejsza aborcja nie wyklucza przeżycia dramatu z poronieniem. Kobiety, które miały aborcję czasami stają się "proliferkami". Reakcja jednak bardzo przesadzona i pewnie zamiast 16-godzinnego harowania przydałoby się zatarganie takiej kobiety do jakiegoś specjalisty. "Skoro kocha."
I trochę oburza mnie użycie sformułowania "znowu zaszła". Sama? Bez pomocy autora? Skoro kobieta nie nadawała się na matkę, bo nie radziła sobie sama z sobą to trzeba było o tym myśleć wcześniej.

Brakuje też fragmentu o tym dziecku. Skoro po tym najlepszym pół roku przed porodem stało się piekielnym bachorem. Zero konkretów. Tylko znowu harowanie autora. Nie rozumiem do końca w imię czego. Czy żona wymagała jakichś cudów na kiju? Czy etat po 8 latach pracy nie starczyłaby na życie?

I na koniec wisienka na torcie. Pogonił żonę, bo nie obeszła jej śmierć dziecka. Okej, twierdzi, że z jej winy. Tylko chwilę dalej jest, że sam ma to w dupie i się cieszy.

Patologia na każdym etapie. Brakuje też informacji o rodzinach, czy wszystkim wokół było to obojętne

Zobacz więcej komentarzy (13)
Dodaj anonimowe wyznanie