#6gfqH

Mój tata miał poważny wypadek na motorze. Sytuacja była na tyle tragiczna, że przez pierwsze 3 tygodnie dzwoniłam na zmianę z mamą do większości większych szpitali w Polce i błagałam o przyjęcie na oddział. Dopiero po 3 tygodniach jeden szpital, a raczej jeden lekarz podjął się operacji.

Wszystko poszło lepiej niż każdy się spodziewał. Tata miał w przyszłości chodzić, pod warunkiem intensywnej rehabilitacji.

Po 3 miesiącach od operacji wrócił do domu. Wiadomo, wzruszenie, łzy i emocje. Ale potem trzeba było się za niego "brać", tzn. zachęcać, a nawet zmuszać do rehabilitacji. Tata tylko leżał i użalał się nad sobą, a my z mamą na początku pocieszałyśmy go, jednak po 2 miesiącach jego jęczenia przestałyśmy się z nim obchodzić jak z jajkiem. Mówiłyśmy wprost, że teraz trzeba działać, nie ma co się użalać nad sobą. Umówiłyśmy go nawet do psychologa, ale nie chciał iść. Powoli wracał do siebie i już nawet przestawał być taki depresyjny.

Od wypadku minął rok. Tata wrócił do pracy, znalazł sobie hobby, wszystko wróciło do normy.
Pozornie.
Tydzień temu mama dostała papiery rozwodowe, a ja telefon z zakazem zbliżania się do niego i wypominaniem, że po wypadku nic dla niego nie zrobiłam i nawet nie potrafiłam mu współczuć.

Czuję się, jakbym dostała w twarz. Już nie chodzi o pieniądze, które wydałam na jego jak najlepszą rehabilitację, lekarzy, leki itp. Ani nawet o moje nerwy, zamartwianie się i czas. Jeżdżenie po całej Polsce za lekarzem, płacze na oddziałach i błaganie lekarzy czy każdego znajomego, który ma "znajomości". Nadal nie dowierzam, jakim cudem on doszedł do takiego wniosku. Razem z mamą oczy sobie wypłakiwałyśmy, ale przy tacie starałyśmy się być silne i pomocne. Co by dało ryczenie przy nim?

Po prostu nie rozumiem, nie potrafię tego pojąć. Tata nie odbiera ode mnie i mamy telefonów. Wyprowadził się do babci, a babcia ani nie otwiera drzwi, ani nie odbiera telefonu. Ostatnio krzyczała tylko przez okno, że mamy odejść.

Ryczeć mi się chce, bo to mój tata. No i ani ja, ani mama nie zasłużyłyśmy na takie traktowanie po tym wszystkim. Czuję się jak śmieć, którego wykorzystano do pomocy, a jak już wszystko było OK porzucono, bo już nie jest potrzebny. Nie wiem co mam robić ani co mówić mamie, która załamała się chyba bardziej ode mnie.

Nikomu o tym nie powiedziałam, wie tylko mąż. Nie chce mi to przejść przez gardło, dotrzeć do mnie, że tata nas porzucił. Poza tym boję się, że babcia i reszta rodziny od strony taty próbuje go przekręcić na kasę, bo niedawno dostał duże odszkodowanie. Ale oczywiście według niego to ja z mamą próbujemy go oskubać po tym, jak zaproponowałam, żeby udali się może na wspólne wakacje i odpoczęli po tym wszystkim. Koszt 5 tys., a dostał ponad 100 tys., więc tak, wielkie mi rządzenie jego kasą...
Edyta4444 Odpowiedz

Współczuję jak najbardziej. Niestety lepiej zaopatrz się w wszelką dokumentację że z mamą pomagalyscie jak moglyście i ten zakaz zbliżania się bo jeszcze was o rentę pozwie czy alimenty ....

Jaga84 Odpowiedz

Odświeżam to wyznanie że dwa razy dziennie z nadzieją, że wywiąże się jakaś dyskusja...
Bo jest dla mnie zdecydowanie za mocne! A na dodatek bardzo prawdopodobne :(
Autorko - ogromnie Ci współczuję... Wy się starałyscie pomagać i być silne a wygląda na to, że on pamięta tylko to popychanie i wyrzuty że się użala nad sobą. Dodajmy do tego glaskajacą po głowie mamę jako kontrast i tragedia gotowa.
Szkoda że odciął kontakt... Takie właśnie sprawy powinno się wyjaśniać ze sobą na terapii małżeńskiej (czy rodzinnej)! Mam nadzieję, że z czasem gdy emocje opadną uda się wam porozmawiać. Wyślij mu to wyznanie! On musi zobaczyć jak sytuacja wyglądała z waszej strony!

Hypnosis Odpowiedz

Najsmutniejsze jest to, że potem jak coś się wydarzy to przyjdzie do was z podkulonym ogonem i wtedy mam nadzieję, że też dacie mu zakaz zbliżania się. Ogólnie sprawa może być zupełnie inna tzn. miał kochankę i od początku planował was kopnąć w dupę a wypadek pokrzyżował plany a teraz wrócił do ich realizacji a winę zwalił na was by zrobić z siebie męczennika. Wasza sytuacja jest smutna ale nie warto marnować na niego czas a twoja mama kiedyś odnajdzie jeszcze prawdziwą miłość.

kociambe

hahahahahahahahaha co za idiotka:))))
Oczywiście, że miał kochankę:))
Każdy facet zdradza i ma kochankę a jak 6 par cycków w tygodniu nie zobaczy to znaczy, że nie jest facetem:)))
Jechał na motorze pewnie do tej kochanki:)))

To, że ty byłaś zdradzona to nie znaczy, że każdy tak ma.

3timeilosepassword

Gdy mąż rzuca żonę z dnia na dzień bez widocznego powodu, to chyba można podejrzewać, że kogoś ma

Hypnosis

@kociambe nie byłam zdradzana i chyba najwyższy czas byś zaczął wytwarzać płyn do polerowania jaj bo twoja nagminna mania szukania ofiar wśród mężczyzn tylko świadczy jak kochasz te dwie wiszące kuleczki.

Vito857 Odpowiedz

Zastanawiam się, jaki jest powód takiego zachowania. Tu by się przydał pewnie jakiś specjalista.
A na wszelki wypadek zachowaj rzeczy świadczące o tym, że mu pomagałyście.

izka8520

@Vito857 powód jest taki, że miał depresję po wypadku, nie mial siły się ruszyć a Tu jeszcze wredne baby męczą nad uchem bo trzeba na jakąś bzdurną rehabilitację

izka8520

@izka8520 w sensie z jego perspektywy mogło to tak wyglądać, słyszał tylko nie użalaj się

Ultraviolett Odpowiedz

Typowalbym na nie radzenie sobie z czasem w ktorym byl od was calkowicie zalezny. Po rekonwalescecji moglo nastapic swego rodzaju wyparcie i odciecie sie. Byc moze w duzym stopniu podswiadome. W takim wypadku mieliscie podwojnego pecha.

PoraNaPiwo Odpowiedz

Zbierajcie z mamą dowody na to, że się nim opiekowałyście. Ja bym mu wystawiła rachunek za opieke w tym czasie. Jeśli był niesprawny w tym czasie, to niech sam udowadnia, że mu nie pomagałyłyście i że opiekował się soba sam.

kociambe Odpowiedz

Dziwnie mocna jest ta reakcja ojca.
Może ten wypadek był poważniejszy niż się wszystkim wydaje i pozostawił uszkodzenia mózgu, które mają wpływ na zachowanie i sposób myślania.

Jednak jest jedna rzecz, która wskazuje, że nie wszystko jest tak czarno-białe jak autorka opisuje, moim zdaniem.
W tym ostatnim akapicie bardzo dużo wspomina się o pieniądzach a jednak wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi to chodzi o pieniądze.
Czy tam czasem w czasie tej terapii nie padło trochę gorzkich i przykrych słów ze strony autorki i jej matki?
Absolutnie nie oskarżam ale różnie to bywa i potem jedni to wyrzucają z pamięci a inni dobrze pamiętają.
A może i teoretyczne rozdzielenie kasy już było bez zgody poszkodowanego...różnie to bywa.

mialemjuztukonto Odpowiedz

Zastanawiam się, czy on się nie czuł po prostu obciążeniem dla Was, więc nie chciał już, żebyście się nim zajmowały, więc "zagrał" dupka, żebyście się odczepiły od "balastu" i mogły normalnie żyć. Sporo się tu czyta wyznań z serii "niech on/ona wreszcie umrze i przestanę się nim/nią zajmować i zacznę normalnie żyć".

CzepliwyMisiek

I zrobił to zaraz kiedy "stanął na nogi"?
Na dobrą sprawę mógł to zrobić dużo wcześniej, chyba że było mu wygodnie że ktoś przy nim ciągle lata i opiekuje się nim.
Dopiero jak stanął na nogi to kopnął swoją żonę i córkę w ..., no to jest trochę podejrzane.

Misogynistx Odpowiedz

To jedno z niewielu wyznań tutaj, które wbiło mnie w fotel. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co teraz przeżywasz. Bardzo, bardzo Ci współczuję. Nie wiem, jak mogłabym Ci pomóc, bo to absolutnie abstrakcyjna sytuacja dla mnie. Ale trzymam za Ciebie i mamę kciuki - dużo siły i wytrwałości!

ZgnileZloto12 Odpowiedz

Kto by gadał z chustka do nosa, jak nie ma akurat kataru...
Współczuję

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie