#6pqeX
Zawsze dużo czytałam. W pewnym momencie mojego życia zaczęłam określać kierunek, który mnie interesuje, aż w końcu fantastyka pochłonęła mnie bez reszty.
Jednak od kilku lat nie przeczytałam żadnej książki. Często spotykam się z tego powodu z krytyką, bo czytanie ostatnio zrobiło się takie modne, rozwijające, "nie czytasz, nie idę z tobą do łóżka" itd., itd.
Dlaczego nie czytam? Otóż trafiłam na pewną trylogię.
Opisuje świat magii, intryg, zdrad, morderstw i wojny. Wciągnęłam się bez reszty. On zginął. Przez tydzień nie wychodziłam z łóżka, płakałam, nie umiałam sobie ze sobą poradzić.
Czy to możliwe, żeby zakochać się w postaci z książki?
Potem była kolejna książka. Właściwie książki, wiele tomów. Trudna, smutna, zawiła historia pełna walki, miłości, magii. Zupełnie inny świat, inny autor. Ale trafiło mnie. Znowu mnie pochłonęło, dużo bardziej niż poprzednio.
Nie powiem co to za książka, kto ją stworzył, bo kocham tych ludzi, tę przyrodę. Ale ten świat pochłonął mnie bez reszty. Zakochałam się w bohaterze. Zakochałam się w tamtych czasach, w tym fantastycznym, magicznym alter ego naszego świata. Pragnę żyć tam. Pragnę tego mężczyzny, walki, miecza, koni, braku cywilizacji.
Nie czytam książek. Bo źle mi w tym świecie w którym jestem, męczę się tu. Ja pragnę magii, miecza, koni i dzikiej, niedotkniętej przez człowieka natury. Zakochuję się w tych fantastycznych światach, czytając przypominam sobie tylko, jak bardzo źle mi tu gdzie jestem.
Jedyną nadzieją dla mnie chyba jest wierzyć, że istnieje życie po śmierci i że rzeczywiście jest ono rajem. A raj jest inny dla każdego. I że na mnie czeka magia, miecz i ten mężczyzna.
Też uwielbiam fantasy. Z każdą skończoną serią czuję smutek, bo muszę pożegnać się z bohaterami. Im dłuższa seria, tym mi smutniej.
Ale nie chciałabym żyć w świecie pełnej magii, miecza i przygody. Lubię swoje wygodne łóżko, dostęp do bieżącej wody, pralki i ilości ubrań. Nie chcę mieć dwóch sukni na zmianę, chaty z klepiskiem i pluskiew w domu, męża śmierdzącego z daleka. W książce to się ładnie czyta, ale weź się prześpij pod krzakiem.
W pełni się z tym komentarzem solidaryzuję. Powrót do natury brzmi fajnie dopóki nie ogarniesz że biegunka potrafiła zabić.
Polecam czytanie długich serii, które jeszcze nie są skończone. W najgorszych chwilach życia świadomość, że jeśli ze sobą skończę to nigdy nie poznam zakończenia może nie mnie uratowała, ale na pewno przyczyniła się do tego, że miałem siłę z tego wyjść.
Na mnie to nie działa. Czytam serię Sandersona, której daleko do końca. I... Absolutnie nie czekam na kolejny tom. Jak się pojawi to przeczytam, być może popłaczę się na ostatniej stronie - a 2 dni później będę przeżywała losy zupełnie innych bohaterów, z zupełnie innej książki. Chociaż akurat po tym Autorze potrzebuję dłuższej przerwy, bo podoba mi się najbardziej i jak czytam coś po jego książkach, to wszystko wydaje mi się nijakie.
Oj z tym to ostrożnie. Kilkukrotnie już zdarzyło mi się że a to autor zmarł a to wydawnictwo upadło albo stwierdziło że jednak nie będzie wydawać ostatniego tomu trylogii.
Można się naciąć. Długie skończone serie są bezpieczniejsze.
Ja teraz czytam Archiwum Burzowego Światła, Sandersona i jakoś mnie nie specjalnie wciąga. Bardzo dużo dobrego słyszałem o tym pisarzu, ale jakoś nie potrafi mnie ta seria oczarować :(
Zdecydowanie bardziej podobał mi się "Mistborn" "Z mgły zrodzony".
Mnie książki Sandersona wciągały zazwyczaj na końcu. Ma bardzo dynamiczne zakończenia, takie epickie fantasy. Początki są... Normalne. Niewiele się dzieje. Ale i tak je bardzo lubię. W ogóle lubię długie książki.
Może na początek jakaś pojedyncza jego książka? "Warkocz ze Szmaragdowego morza"? Stosunkowo krótkie, a oddaje styl Autora i można ocenić, czy chce się coś dłuższego czytać.
Cystof, Postac, dzięki, zobaczę sobie to co mi poleciliście. W sumie to już trzecia książka z tej serii, są fajne momenty że się wciągam, a później nagle nudy. Jeszcze dam temu szansę, ale może po prostu mi Sanderson nie pasuje i tyle. Jakim by dobrym pisarzem nie był, w każdy gust nie trafi.
Spoko. Jeśli chodzi o bardziej mroczne fantasy to mogę jeszcze polecić "Malowanego człowieka" Petera V Bretta.
Akurat cały ,,Cykl demoniczny" mam przeczytany, uwielbiam.
Przecież możesz to wszystko przeżywać! Zainteresuj się autorko tematem LARPów oraz sesjami RPG - uwierz mi, że książki w porównaniu z dobrą sesją/larpem to jest pikuś.
Ja miałam tak chyba tylko z serią o Harrym Potterze jako nastolatka. Wtedy ta seria była naprawdę popularna i wiele osób realnie czekało na swój list z Hogwartu. Teraz czytam inne serie, gdzie fantastyka miesza się z różnymi okrucieństwami średnich wieków i nie chciałabym być na miejscu różnych pobocznych bohaterów - np wieśniaka, którego powieszono, bo wojsko przechodziło przez wieś mordując cywili.
A może po przeczytaniu książki spróbuj sama napisać zakończenie? W takim zakończeniu główny bohater zamiast umierać mógłby poznać Ciebie, mogłabyś go nawet uratować. Albo po „śmierci” mogłoby się okazać, że trafił do naszego świata i razem moglibyście zrobić jakąś misję, żeby mógł do swojego świata wrócić. Tyle opcji ☺️
A potem opublikuj to na Wattpadzie, zostań wydana przez pewne wydawnictwo i zgarniaj jeszcze za to mamonę.
Take ksiazki robiom dzieciom krzywde. Zamiast takich wymyslow powinno se czytac Biblie
Pierwszy raz zakochałam się w postaci z książki w wieku 11 lat. Na początku uważałam, że to dziwne, ale teraz uważam, że to normalne i nie przeszkadza mi to
Hej, witaj w klubie. Wiele lat miałem tak jak ty. Nadal mam, choć trochę mniej.. chyba ten świat powoli wypłukuje z marzeń.
Ja tak czytam Ostatnie Królestwo. Uthred stał się moją miłością i codziennością życia (w wyobraźni). Gadam do niego, do Finana, umieszczam ich w aktualnej sytuacji w moim życiu itd. Ale nie rozrosło się to tak jak u Ciebie, po prostu mi dobrze w moim wewnętrznym świecie jak są, nie zamknęłam życia na nic innego.
Uwielbiałam "Świat czarownic" Andre Norton. Mam wszystkie tomy. Dawno tam nie byłam, ale zachęciłaś mnie do powrotu.