#6qzJK

Ku przestrodze, wyznanie dla fanów "świeżych" soków z barów.
Moją pierwszą pracą na studiach była praca w barze ze świeżymi sokami w jednej z galerii. Na czarno, 7 zł na godzinę (nie narzekam, dla studentki luksus), szef... obywatel Turcji i jego żona Ukrainka (która szkoliła nowe osoby i z nami pracowała).

Opowiem wam teraz jedynie o "jakości" owych soków, jeśli będziecie zainteresowani warunkami pracy i traktowaniu dziewczyn też z chęcią opowiem :)

Miałyśmy wielu stałych klientów, sporo było bywalcami siłowni, która była obok, były babcie z dziećmi, kobiety w ciąży... Aż mi głupio to pisać teraz. Zawsze na zmianie z nami był ktoś z szefostwa (szef siedział z brzuchem za biurkiem, nie wyszedł ani razu pomóc), więc musiałyśmy grzecznie słuchać się ich rozkazów, że tak ujmę.

1. Brudne, nieobrane marchewki, z których robiłyśmy sok - norma. Buraki jedynie pokrojone na kawałki, moczone chwilę w wodzie? Standard.

2. Sok z mlekiem kokosowym? 1,2-litrowy dzbanek wrzącej wody i łyżka mleka kokosowego. To samo z sokiem z brzozy.

3. Świeże soki?!?! Tu jest najśmieszniej. Raz dostałyśmy po sufit kartonów z truskawkami, które się nie sprzedały z marketu obok - każdą truskawkę musiałyśmy OSKROBAĆ z pleśni palcami (bez rękawiczek, bo najczęściej szefostwo zapomniało kupić, a jak były, to służyły do sprzątania, więc całe w detergentach) i wrzucać do lodówki. Czyli jeśli cała truskawka była w 3/4 pokryta pleśnią i rozpadała się w ręku, wydziobać palcem i dla klienta! Winogrona w podobnym stanie raz przyszły i akurat szefowej nie było, a szef za biurkiem. No to udało nam się spleśniałe do śmieci, klejące i oblepione jakąś mazią też... Szef to z kamery zauważył, dostałyśmy ochrzan, kazał je wybrać ze śmietnika, umyć i do miseczki :) Pomarańcza rozlatuje ci się w rękach na oczach klienta? Odetnij spleśniałe i wyciskaj, udawaj głupią, bo nic nie widzisz. Mleko 5 dni otwarte w lodówce albo jogurt? Nie może się zmarnować. Sok wyciskany z jabłka... brązowy jak nie powiem co po minucie i zamiast soku brązowa piana... dla małego dziecka. Niezbyt estetyczne.

4. Żadna z nas nie miała książeczki sanepidowskiej :)

5. Jogurt mrożony? Zwykłe lody z proszku z toną cukru i śmietany. Raz jedne dziewczyny zauważyły różnicę. Szefowa pieniędzy nie oddała, a towar kazała sobie zwrócić i tak każda z nich straciła po 15 zł (jogurt plus dodatki na wagę).

6. Wiem, że brązowe banany są słodsze... ale jak mają brązową skórkę, a nie są całe w środku aż czarne i nie lata nad nimi tona muszek, które na bank trafiły do niejednego soku.

Pracowałam tam tylko 2 miesiące. Było tego więcej, tak więc uważajcie. Ja każdemu znajomemu takie "soki" odradzam. Dodam na koniec, że ceny takich soków to od 12 do 15 zł...
mals Odpowiedz

moglas anonimowo zawiadomic sanepid

Satanismus

Pytając przy okazji - w jaki sposób można anonimowo powiadomić sanepid? Wiem w której knajpie dają zaśmiardłe mięso do kebabów a szefostwo ma to totalnie w dupie... tylko nie wiem jak się za to zabrać.

veriki Odpowiedz

I nie zawiadomiłaś sanepidu?! Pozwalałaś truć ludzi owocami, które były spleśniałe? Robi się zdjęcia i wysyła takie coś do odpowiednich służb, jak sanepid, a nie pozwla na coś takiego.

Tayla Odpowiedz

Nie kazdy bar sokow taki jest. W wiekszosci klienci widza na oczach jak te soki sa robione. A ty powinnas to zglosic do sanepidu. Pewnie i tak juz nie jedna osoba sie zatrula...

Tam też wszystko działo się ja "oczach klienta" tylko po mrożonych truskawkach czy mango nie widać pleśni A soki wyciskalysmy tylem więc nie widzieli w większości użytych pomaranczy/jabłek. Fakt nie jedną o czym świadczą opinie na Facebooku i googlach. Mogłam zgłosić wiem moją wina. Niestety ma początku bałam się o pensję że jej nie dostanę (900 zł ok) A potem przyszła sesja, wakacje i wyjechalam. Powinnam, miałam taka możliwość niestety za późno i zdjęć nie maniak zrobić. Poza tym szef miał na nasze stoisko ma suficie 5 kamer nie mogłyśmy zrobić nawet zdjęcia menu bo wszystko widział i jak coś było nie tak to dzwonił nas opieprzyc..pozostaje mieć nadzieję że inne dziewczyny będą poważniejsze.

ZapomnialamHaslaZnow Odpowiedz

Dziwi mnie, że nikt nie poczuł że soki nie są świeże. Nikogo brzuch nie rozbolal po nich? Co do sprawy z sanepidem- gdy ktoś zgłosi to wpadają bez zapowiedzi.

Po opiniach w Internecie widziałam że nie jedną osoba się zatruła.

Jestemsobiekrolem Odpowiedz

Czyżby "Fresh up juice"?

brawo! :)

Vampire7

Boże, słabo mi się zrobiło, bo to jest w Gdańsku....o kur....Kojarzę to miejsce ;(

anonimowa6776

Na szczęście na necie piszę, że zamknięte na stałe. Hurra!

HoustonNaZadupiu Odpowiedz

Dziwi mnie, ze w dobie szeroko dostepnych smartfonow z aparatami, wlasciciele takich gownianych lokali nie boja sie, ze ktos zarejestruje te niecne czyny i fama o gownianych jakosciach produktow sie rozniesie. A wiadomo, ze nic nie dziala tak skutecznie w odstraszeniu klientow jak antyreklama od niezadowolonych (bylych) pracownikow i potencjalnych klientow.

ReginaPhalangee Odpowiedz

Sanepidzie, gdzie jesteś :'(

SmallImpact Odpowiedz

Szkoda, że tak się dzieje. Cieszyłam się na rozpowszechnianie punktów ze zdrową żywnością, sokami własnie itp bo fajnie móc złapać na mieście coś, co nie jest kilogramami tłuszczu. Ale jak się czyta coś takiego to aż strach. Nic tylko samemu robić. A ich zgłosić i wywalić z biznesu za takie sknerostwo;/

Kanalizacja Odpowiedz

To już nawet nie jest obrzydliwe, to jest trujące (pleśń jest rakotwórcza). Przykro mi, jak pomyślę, że taki rodzic kupi dziecku "zdrowy" sok a tu suprajs :/

LubieSeksChyba Odpowiedz

I ta buda jeszcze funkcjonuje ?!

Tak. Podałam dość duzo informacji w wyznaniu i komentarzach więc łatwo można znaleźć ten ..bar, i omijać:)

Zobacz więcej komentarzy (15)
Dodaj anonimowe wyznanie