#74jg0
Mąż pracuje 8 godzin dziennie, spadły na niego wszystkie wspólne obowiązki. Serce mi pęka, bo wiem, że jemu też jest ciężko. Czekam na niego jak głupia, nudzi mi się samej, chciałabym porozmawiać, coś wspólnie obejrzeć, ale on po całym dniu po prostu się zamyka w swoim świecie. Odpowiada mi półsłówkami albo rozmawiamy o rzeczach koniecznych. Dziwi mi się, że do jego przyjścia potrafię siedzieć przy wyłączonym tv, przy czym narzekam, że mi nudno. Owszem, nie oglądam nic, bo mam doła, nie chce mi się nawet po pilot sięgnąć... Brakuje mi miłego słowa, wsparcia. On to tłumaczy hormonami i w zasadzie się na tym temat urywa. Dokąd byłam "na chodzie", z dobrym humorem, potrafiłam wysłuchiwać zwierzeń i doradzać, to było okej. Teraz, jak ja tego potrzebuję, to jestem z tym wszystkim sama. Głupio mi poprosić o cokolwiek, pomimo że sama potrafię być czasami na pstryknięcie palcem.
Do tego wszystkiego dochodzi mój pies, który w zasadzie nie ma ze mnie żadnego pożytku, nawet na spacer z nim nie mogę pójść pomimo przepięknej pogody. I tak sobie razem leżymy, moja sunia na mnie spogląda smutnymi oczami, a ja płaczę i rozmawiam z nią.
Mam mieszane uczucia co do tej ciąży. Są momenty, gdzie niesamowicie pragnę ją donosić i przezwyciężyć to wszystko. Przeważają niestety chwile, gdzie tęsknię do mojego dotychczasowego stylu życia i najzwyczajniej w świecie chciałabym poronić... Nie wiem, czy wytrzymam...
Nie chciałabyś poronić, uwierz mi.
Porozmawiaj z mężem, tak na spokojnie i na poważnie. On też na pewno przeżywa tę sytuację i może, tak samo jak ty, sobie nie radzi.
Razem będzie wam łatwiej przez to przebrnąć, ale ty musisz przestać obwiniać się o wszystko, może nawet z pomocą psychologa.
Donosiłam mimo wszystko!! Syn dokładnie za paręnaście dni kończy 2 lata i jest całym moim światem :) z mężem jesteśmy w separacji. Z nim, to jest w zasadzie dłuższa historia. Wybuchowy alkoholik, który obwinia wszystkich na około a swojej winy w tym kompletnie nie widzi.
Mam wrażenie, jakby cierpiał na Borderline albo coś w tym kierunku.
W każdym bądź razie życie toczy się dalej... :)
Może masz jakąś koleżankę, przyjaciółkę. Wpadlaby, posiedziała, posłuchała.
Albo poszukaj forum dla przyszłych matek, ja tak poznałam fajne dziewczyny, wspieraliśmy się (terminy miałyśmy w tym samym miesiącu, ja jako ostatnia się "rozpakowałam".) Sądzę, że dzięki takim rozmowom na forum i FB było łatwiej.
W 2 ciąży leżałam 7 miesięcy. W tym1,5 plackiem. Nie mogłam wstać nawet do WC. Mówili mi że raczej z tej ciąży nic nie bedzie, że nie donoszę. Ja mówiłam, że donoszę i nawet wcześniaka nie urodzę i tak się stało. Po 1,5 mies jak pozwolili mi wstać do WC to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu. Wiem, że autorka może mieć dość, ale jak pomyślę co ja przeszłam nie mogę słuchać jak która narzeka a może CHODZIC. Autorko, ciesz się z codziennych rzeczy. Pocieszaj się że inni mieli gorzej a dali radę. Powodzenia ;)
Nie jesteś pasożytem. Twój organizm właśnie tworzy innego człowieka! To jest super moc.
AlaAla21
W punkt. Pięknie to ujęłaś!
Ja leżę już dziewiąty miesiąc i tysiące myśli przechodzą mi przez głowę. Mąż już wykończony, bo pracuje i dba o dom. Też na niego marudzę( np. że kupił nie ten produkt),ale nigdy jemu(przeważnie mamie przez telefon). Od połowy ciąży jest łatwiej, bo zamawiam wyprawkę przez internet i czymś zajmuję mój umysł. U nas jedna różnica- bardzo długo się staraliśmy( wcześniejsze poronienia) i dziecko to dla nas największy skarb.
Myślę, że Twój mąż przeżywa to co się dzieje i po prostu się martwi. Dochodzi zmęczenie i mamy mrukliwego faceta. Musisz mu powiedzieć czego oczekujesz. On się serio nie domyśli. Jest skupiony na swoich emocjach tak jak Ty na swoich. To naturalne. Powiedz mu czego potrzebujesz. Wytłumacz jak to wygląda z Twojej perspektywy. Musisz też trochę zawalczyć o swoje. Może on gdzieś tam podświadomie jest zły, że musi wszystko robić a Ty sobie leżysz i jeszcze narzekasz. Wiem, że masz takie wskazania lekarza i dobrze, że się ich trzymasz ale musisz też sama trochę się sobą zająć, bo trochę to wygląda jakbyś czekała aż Cię będzie zabawiał. I nie bądź na każde skinienie. To nie sprawi, że będziesz mogła liczyć na to samo a za to będziesz tego samego oczekiwać. Przepis na kłopoty.
Ciąża jest dość "nietypowym" stanem. Mogą Ci chodzić po głowie różne rzeczy, masz prawo do mieszanych uczuć. W dużej mierze hormony tak działają. Jeśli do tego ciąża jest zagrożona, musisz leżeć, oszczędzać się, czy najzwyczajniej w świecie źle się czujesz i nie masz sił to tym bardziej psychika siada. Będziesz tęsknić do poprzedniego życia. Ale to nowe wcale nie musi być gorsze :) W czasie kiedy jesteś sama poczytaj o dzieciach, pomyśl, co chcesz przygotować. Albo jakieś hobby? Korzystaj póki masz czas dla siebie :) Nie martw się tym, czego nie możesz. Tak bywa i nie Twoja wina. A mąż rzeczywiście prawdopodobnie przeżywa, tylko "po swojemu". Mimo wszystko próbuj rozmawiać, nie oddalaj się, nie odsuwaj się od niego. No i przyda się ktoś z kimś można pogadać, najlepiej dziewczyna w ciąży. Są tematy, które lepiej zrozumie ktoś, kto też w tym siedzi :) Trzymaj się, będzie dobrze i wytrzymasz!
Weź sobie zamów psychologa do domu.
Nie uważam że Twój dół to od razu depresja, nie sugeruję żadnej terapii. Ale pogadanie z kimś z zewnątrz, w dodatku kto zna się na rzeczy, nawet jeden raz, może Ci bardzo pomóc.
W większych miastach jest takie coś na nfz, w innych pewnie trzeba zapłacić. Ale może warto.
To lekarze nadal każą leżeć w ciąży? Badania pokazują, że jest to zbędne. W przypadku zagrożonej ciąży nie wymagającej hospitalizacji wystarczy prowadzić tryb "leniwej królowej". Czyli na spacer z psem wyjść można, a nie można odkurzać itp.
Narazie musisz.lezec. Ale może być tak że za kilka tygodni reżim łóżko będzie lżejszy. Ze i spacer, i jakaś.kolacje zrobisz.
A mąż...on też przeżywa.
Twoja historia brzmi jak wstęp do książki "Mężczyźni są z Marsa, a kobiety z Wenus". Powiedz mężowi szczerze, że teraz, gdy nie możesz mu nic dać najbardziej go potrzebujesz. Że doceniasz jego ciężką pracę. Że chciałabyś go obdarzyć chociaż czułością, niech się tylko na chwilę przy Tobie położy i tak odpocznie po pracy. Mężczyźni chcą się czuć potrzebni, podziwiani i szanowani. Będzie szczęśliwy nawet zmęczony pracą, ale gdy mu dasz odczuć, że nie odwala pańszczyzny, tylko jest teraz naprawdę niezbędny. W ogóle zachęcam Cię, Autorko, do przeczytania wspomnianej przeze mnie książki, masz teraz na to czas ;) Powodzenia :)