#7YaJP

Było po 1:00 w nocy. Wracałem od znajomych jedną z głównych ulic. O tej porze była prawie pusta, co jakiś czas tylko przejeżdżał samochód. Z daleka zauważyłem, że idzie w moją stronę facet, wyglądał podejrzanie, ale na szczęście szedł w przeciwną stronę, poczułem więc ulgę, gdy mnie minął. Niestety, facet się zatrzymał, chwilę postał i zawrócił. Teraz szedł chamsko za mną. Przyspieszyłem kroku, przeszedłem na drugą stronę, a on za mną. Czułem, że mam go na karku. Przyspieszał razem ze mną.
Wiedziałem, że muszę coś wykombinować, bo miałem złe przeczucie. Nie miałem nic do stracenia. Wyciągnąłem telefon, wykręciłem numer do przyjaciela, który na szczęście jeszcze nie spał, odebrał, a ja rozdarłem się na całą ulicę: „No hej! Wracam już ze służby na komendzie. Zaraz będę w domu”.

Jeszcze nigdy nie widziałem, aby ktoś tak szybko uciekał.
Cyofydyxh Odpowiedz

A nie mogłeś udawać, że dzwonisz?

Bolendorf

A jakby mu nagle zadzwonił? Mała szansa o tej porze ale jest. Jeden piłkarz tak się skompromitował jak próbował uciec przed dziennikarzem.

Nani

W sytuacji zagrożenia trzeba się ratować jak się da. Ja osobiście nie byłabym zła, nawet gdyby bliska mi osoba/kolega/koleżanka mnie obudziła w ten sposób. W końcu raczej nikt nie myśli w takich chwilach logicznie.

ohlala

@Nani

Dokładnie tak. W życiu bym się nie wkurzyła, gdyby dzwonił do mnie znajomy, który potrzebuje pomocy. Jak ktoś się wkurza, to od razu wiadomo, że nie ma sensu się z nim zadawać.

Ultraviolett

Jesli napastnika to nie odstraszy a wrecz sprowokuje do bezposredniego dzialania, mozna powiedziec gdzie sie jest. Rosnie wtedy szansa na pomoc.

DepresyjneUczucia Odpowiedz

Bardzo dobrze zrobiłeś

Dodaj anonimowe wyznanie