#7jz7d

Mój partner ma problemy z agresją w kłótniach. Poza tym jednym problemem wszystko inne między nami jest świetne. Mamy podobne poczucie humoru, spędzamy razem aktywnie czas, uwielbiamy sporty ekstremalne, jest opiekuńczy, troskliwy, docenia mnie i niby tylko tyle, że nie potrafi się ze mną normalnie kłócić, albo aż tyle. Nigdy nie podniósł na mnie ręki, wyżywa się raczej na meblach czy przedmiotach pod ręką. Jesteśmy ze sobą parę lat i zawsze miał z tym problem. Od 2 lat chodzi na terapię, porządkuje inne problemy – śmierć matki długo chorującej na raka, zaborczego ojca, uzależnienie od narkotyków.
Dla mnie jest to szczególnie trudne do przetrawienia, bo uwolniłam się od ojca, który dokładnie tak samo się zachowywał, był w kłótniach agresywny, nie dawał sobie nic powiedzieć, zawsze jego musiało być na wierzchu, niszczył przedmioty.

Próbowałam wpłynąć na partnera rozmowami, ciszą, unikaniem, wychodzeniem, potem dochodził płacz – nic to nie dawało. Przy ostatniej takiej kłótni wykrzyczałam mu, że mam tego dość, że się wyprowadzam, że to koniec. Pojechałam ochłonąć do lasu, przemyśleć jak chcę to załatwić, porozmawiać, rozstać się jak ludzie.
Jestem raczej osobą impulsywną i często zdarzało mi się powiedzieć/zrobić coś bez większego zastanowienia, więc na chłodno chciałam przeanalizować wszystkie za i przeciw tego związku.

Wróciłam do domu i porozmawialiśmy. Szczerze, od serca – że boję się zostać przy kimś, kto zachowuje się jak mój ojciec, co idealnie wpisuje się w schemat, że nie chcę zakładać rodziny w obawie o życie potencjalnych dzieci narażonych na to, co sama przechodziłam. Podjęłam decyzję o roku. Roku pracy nad kłótniami. Nie wiem, czy to jakieś chore ultimatum z mojej strony. Ilość czasu wydaje mi się być uczciwa, ale czuję się nie do końca fair, boję się, że partner nie będzie pewny co do moich uczuć. Kocham go, ale dość pragmatycznie podchodzę do życia i w wieku 26 lat poświęcenie roku dla niego jest niczym, jednak więcej niż rok poświęcać nie chcę. Uważam, że mam prawo do szczęśliwego życia, jednak chciałabym, żeby było u jego boku.

Czuję się paskudnie i egoistycznie z postawieniem takiego ultimatum, ale jednocześnie podjęłam tę decyzję z myślą, że naprawdę chcę być z tym człowiekiem.
Jestem wewnętrznie rozdarta.
bazienka Odpowiedz

zwiazalas sie z agresywnym narkomanem, czego sie spodziewalas? ze twoja milosc go zmieni? sama powtarzasz schemat i weszlas w zwiazek uciekajac przed ojcem, ktory byl taki sam, zastanow sie, czy i tobie nie potrzebna jest terapia
co do niego, niech pojdzie na trening zastepowania agresji
bardzo dobrze, ze dalas mu konkretny termin na zmiane, nie ludzisz sie i nie chcesz przenosic pokoleniowej traumy- ale do tego ty tez powinnas uzdrowic swoja
pamietaj ze on jest doroslym czlowiekiem,a teraz jest masa narzedzi, by sobie z tym poradzic

Trubadur Odpowiedz

Myślę, że wszytsko zrobiłaś dobrze. Sądzę jednak, że warto pokazać konkretnie o jaką pracę nad kłótniami Ci chodzi. Jak stanie na: "pracujemy nad kłótniami" to nic z tego nie wyniknie. Wyniknie wtedy, gdy podasz konkretne kroki których oczekujesz: brak niszczenia przedmiotów po miesiącu prób; niepodnoszenie głosu po 3 miesiącach pracy nad sobą, przy czym to Ty decydujesz jaki ton uznajesz na podniesiony, bo to kwestia subiektywna, a to o Twój komfort Wam chodzi itp. Konkret. Uważam jednak, że sprawę postawiłaś jasno i klarownie. Musisz być konsekwentna a Twój partner chętny do zmian. Terapia u psychologa też mogłaby pomóc - przepracować przeszłość i poradzić sobie z gniewem.

Czaroit

lesio Ona mu nie wyznaczyła tempa, w jakim on ma sobie poradzić z problemem. Ona wyznaczyła czas, jaki SAMA jest w stanie przeznaczyć na jego zmianę.

Chłopak równie dobrze może pracować nad sobą następne 10 lat, zanim poradzi sobie z agresją. Ale ona nie musi w tym przez 10 lat uczestniczyć. Dała SOBIE rok. Tak naprawdę właśnie sobie, nie jemu. I bardzo dobrze, że on o tym terminie wie, bo być może bardziej go to zmotywuje. Jeśli nie, jeśli on odbierze to jako dodatkową presję, to taki jego wybór. Ma chłopak szansę, jego sprawa, czy z niej skorzysta.

Jak dla mnie, bardzo uczciwe postawienie sprawy, Autorko. I bardzo dojrzałe, że nie chcesz skazywać przyszłych dzieci na piekło życia z agresorem.

jakosbedzie Odpowiedz

No i bardzo dobrze, bo problemy trzeba rozwiązywać. Każdy, jak się lepiej przyjrzysz ma jakieś swoje ułomności, ale można nad tym pracować i z tego co widzę, Twój partner to właśnie robi chodząc na terapię. Nie musisz się obwiniać o nic, bo masz prawo do życia zgodnie ze swoim postanowieniem.
Jeśli jednak tak wam dobrze razem, to zastanowiłbym się nad tym rokiem, żeby nie przekreślić przypadkiem czegoś, co miałoby przyszłość - tylko pytanie czy ma tą przyszłość.
Powodzenia.

PeggyBrown2022 Odpowiedz

Nie znam nikogo, kto uczęszczał na terapię, aby poradzić sobie z agresją, więc napiszę tylko, co myślę na ten temat. Każdy człowiek ma jakąś naturę. Wpływ otoczenia i dzieciństwo to nie wszystko. Twój facet ma w naturze agresję i okazywanie innym złych emocji. Może nauczyć się je hamować, ale będzie to pewnego rodzaju maska. Jedni nie zaczną niszczyć przedmiotów wokół siebie ani bić innych i nie muszą się tego uczyć, po prostu tacy są. Jeśli Twój facet Cię nie bije, to i tak mogą mu kiedyś puścić nerwy. Nie mogłabym żyć z kimś, kogo musiałabym się bać. Z takimi osobami nawet się nie koleguję. Twój partner wygląda na kogoś takiego. Nie czuj się egoistycznie, tak jak on nie czuje się takim, gdy wpada w furię i nie ma wtedy skrupułów. Zrobisz jak uważasz, życzę Ci wszystkiego najlepszego i dobrego życia.

bazienka

nawyki mozna zmienic, ale jest to zmudna praca
podczas wykonywania jakichs czynnosci, nabywania przekonan, reakcji w okreslony sposob itp. utrwalaja sie polaczenia neuronalne prowadzace do danego zachowania
im dluzej zachowanie bylo powtarzane, tym te polaczenia sa trwalsze, ale da sie je wygasic i utorowac droge (doslownie-droge w mozgu) dla innych, zdrowych wzorcow
tylko jak napisalam, to zmudne i dlugotrwale

livanir

Ja znam jedną osobe, co z tego wyszła :D Moze nie w 100%, ale zdarza się to raz na kilka sprzeczek i jest coraz lepiej.
Tak, to ja. Też mam w naturze impulsywność(bardziej słowną) i emocjonalność, a jednak dałam rade nad tym zapanować i znaleźć inne wyjścia. Nauczyć się używać innych słów.

Jaka była przyczyna? Brak pozwalania sobie na złość i smutek. Tłumiłam drobiazgi(np. ze wieczorem miał mi zrobić masaż, a nie zrobił bo coś oglądał, albo nie wyrzucił już 3 dzień śmieci) tak długo, aż się zabierały i zrobiły bum przy mocniejszej iskierce.

Znaleźć powód trudno, ale nie znaczy, ze nie warto się starać.

2579937

Bycie toksycznym to nie jest rodzaj charakteru. Nie masz pojęcia o psychologii.

2579937 Odpowiedz

Jak chcecie to przyspieszyć, proponuję terapię emdr. Jeśli już 2 lata chodzi na terapię innego nurtu, powinien dość szybko wskoczyć na ten i zacząć szybko jego główną część. Jest mało terapeutów bo szkolenia są bardzo drogie, ale jest bardzo szybko skuteczna więc w rezultacie się opłaca poszukać i zapłacić. Chociaż po 2 latach w cbt też powinien dać sobie już radę no ale każdy ma inaczej, pamiętajcie tylko że w terapii mają być efekty bo brutalnie mówiąc terapeucie zależy na tym żeby chodzić cały czas na spotkania. Efekty będą gdy terapia jest prowadzona prawidłowo, jest w odpowiednim do problemu nurcie a pacjent weźmie odpowiedzialność za siebie i chce sobie pomóc sam a nie liczy na to że terapeuta to chirurg psychiki.
Ty też powinnaś iść na terapię w tym przypadku.

Ckawka Odpowiedz

Bardzo dobrze zrobiłaś. Ustaliłaś swoją granicę. To Ty możesz tolerować takie zachowanie jeszcze rok. Jeżeli to zachowanie nie będzie dążyło do polepszenia się, to za rok to Ty widzisz, że możesz odejść.

Sama zrobiłam podobnie. Rozstaliśmy się, w pandemii mieszkaliśmy jednak razem i przy którejś rozmowie powiedziałam, że ja mogę dać jakiś czas. U mnie się udało. Wziął się za swoje reakcje i głównie za obowiązki wynikające z bycia w związku oraz wspólnego mieszkania. Minęły 2 lata i ten problem odszedł.

anonimanonim69 Odpowiedz

przynajmniej nie ma problemów z agresją poza kłótniami.

CentralnyMan Odpowiedz

Jeśli on się nie ogarnie to dotrzymaj słowa. Inaczej prędzej czy później ciebie uderzy

Hvafaen Odpowiedz

Nic między wami nie jest w porządku. Nie okłamuj się.

Quakie

Ale dlaczego tak twierdzisz?
Facet podjął pracę nad sobą.
Poza kłótniami się dogadują. Czyli idzie w dobym kierunku.

Dodaj anonimowe wyznanie