#8nlOb

Słowem wstępu:
Kilka miesięcy temu moja młodsza (7-letnia) siostra dostała ode mnie na urodziny szczeniaczka, dokładniej suczkę. Jest odpowiedzialna jak na swój wiek, miała pomoc rodziców i dużo przestrzeni do zabawy z Kulką (ja mieszkam w mieszkaniu w mieście, a oni w domku na wsi). Kulka bardzo szybko zaskarbiła sobie miłość wszystkich domowników, moją również, kiedy tylko mogłam odwiedzałam rodzinę i długo bawiliśmy się wszyscy z Kuleczką.

Historia właściwa:
Około 3 tygodni temu w środku nocy obudził mnie telefon od mojej mamy, cała zapłakana mówiła, a raczej wręcz bełkotała przez wstrząsający nią szloch, że Kulce coś jest, że pluje i kaszle krwią. W tle słyszałam mojego ojca, który błaga przez telefon weterynarza, żeby przyjechał (akurat samochód rodziców był niesprawny) i moją siostrę, która zanosiła się szlochem nie mniej niż mama i krzyczała, że Kulka musi żyć. Na skraju płaczu przyjechałam do nich łamiąc po drodze prawie wszystkie przepisy drogowe, kiedy wpadłam do domu zobaczyłam straszną scenę. Kuleczka leżała ledwo trzymając otwarte oczy, z pyszczka ciekła jej strużka krwi, obok na podłodze szlochała moja siostra tuląc ją do siebie, cała drżała ze strachu i rozpaczy. Tym razem ojciec dzwonił na pogotowie, bo moja mama zemdlała z stresu i nie może jej obudzić.

Ponieważ karetka była już w drodze i lada moment miała przyjechać, zapakowałam Kulkę w samochód i po raz kolejny przekraczając dozwoloną prędkość kilka razy zawiozłam ją do weterynarza. Później okazało się, że zdążyłam w ostatniej chwili, kilka minut później i Kulki by teraz z nami nie było. Teraz na szczęście jest już po wszystkim, Mamie nic nie było, ale obie z moją siostra mają ogromną traumę.

Czas zadać pytanie: dlaczego?
Pewna "sąsiadeczka" stwierdziła, że przeszkadza jej krzyczące dziecko i mała szczekająca suczka, więc doskonałym sposobem na pozbycie się problemu będzie wrzucenie do ogródka kawałka kiełbasy napchanej gwoźdźmi i chemią. Na szczęście rodzice mają kamery w ogródku i już szykują się do udupienia tej kobiety.
DuskAstral Odpowiedz

Cieszę się, że suczka przeżyła! Okropne jest to, co jej zrobiono! Tacy ludzie, którzy robią coś takiego zwierzętom nie zasługują na to, by żyć.

Aswq Odpowiedz

Czas nauczyć kuleczkę, że nie jemy jedzonka znalezione czy od innych ludzi. Debilów takich jest dużo dużo więcej. Co rusz ogłoszenia, że tu czy tu znajdują takie niespodzianki.. W końcu ktoś inny i trutkę do ogrodu przerzuci.

theophanu

Niestety każdy właściciel psa-smieciojada przyzna, ze oduczenie psa zjadania rzeczy na spacerach jest bardzo trudne, a takich leżących w ogródku (a zatem terytorium suczki) praktycznie niemożliwe :(

rutabo

Na to też sa sposoby.

Aswq

Ja miałam psa śmieciojada. Ze schroniska z 2 miotów żarła wszystko co napotkała. Uciekała w pewnym momencie żeby się nażreć jakiś odpadków. Na szczęście to już poza mną. Sąsiad notorycznie wyrzuca surowe mięso które uwielbiają do nas do zagrody przy psach. Nie ruszą.

Oretyrety

To nie jest łatwe, ale da się zrobić. Warto zainwestować w profesjonalną pomoc przy takiej tresurze, wyjdzie taniej niż weterynarz, o nerwach i stresie nie wspominając.

DeMonica69 Odpowiedz

Przykro mi, że was to spotkało. Po sytuacji na spokojnie warto porozmawiać z rodzicami. Tutaj panika przyniosła więcej zła niz dobra i wzajemne nakręcanie się. Poza tym, szybszym rozwiązaniem byłoby wzięcie taxi do lecznicy niż narażanie ciebie, żebyś jechała na złamanie karku. Wiem, że czasami ludzie w takich sytuacjach nie myślą, ale warto wyciągnąć wnioski na przyszłość.

rutabo Odpowiedz

Po kogo jechała ta karetka?

Inu

Po omdlałą matkę autorki, umiesz czytać?

Dodaj anonimowe wyznanie