#97elW
Wygląda to mniej więcej tak – gdy posługuję się językiem ojczystym, jestem spokojna, opanowana, cicha, taka szara myszka. Kiedy posługuję się językiem angielskim, staję się szalona, pełna energii, zawsze w centrum wydarzeń i pełna zwariowanych pomysłów. To przeważnie ja jestem prowodyrem szalonych eskapad i większości przypałów. Kiedy rozmawiam w języku niemieckim, staję się damą. Pewną siebie, w pewnym stopniu arogancką, wredną, złośliwą, ale jednocześnie z sercem na dłoni i bardzo chętną do pomocy. A gdy przechodzę na język rosyjski, to wstępuje we mnie kokietka. Flirtuję z każdym bez względu na wiek, wygląd, orientację, brzydkim, ładnym, kobietą, mężczyzną, nie ma dla mnie znaczenia z kim, ważne, że z kimś to robię.
Nie mam pojęcia, czym jest to spowodowane i odkąd się o tym dowiedziałam, staram się być cały czas sobą, ale niekiedy mam wrażenie, że udaję. Mój narzeczony śmieje się ze mnie, a ja nie bardzo wiem, co o tym myśleć i jest to bardzo frustrujące. :/
Ja znowu po niemiecku to jestem strasznie rozgadana jak nigdy, moge mówic o wszystkim. A po polsku jestem taka jak ty, taka szara myszka
Szara myszka dałaby sobie nick Rozpierdalacz Trocin?
Też tak mam, w Polsce mam 2 przyjaciół, którzy teraz się tylko o mnie martwia.
Tu w DE Ciągle się śmieje, faceci się za mną oglądają. Mam kilku przyjaciół w pracy.
Zachowuje się inaczej bo przyszłam z pustą kartą i nikt nie wie o mojej przeszłości. Tu nabieram pewności siebie.
Boję się co będzie jak nauczę się hiszpańskiego, a później w planach arabski :)
Wydaje mi sie ze to sie zdarza często u ludzi wielojęzycznych/posługujących sie wieloma językami na codzień.
Mój mąż jest dwujęzyczny (fr/esp) do tego biegle zna angielski i jego zachowanie, sposób mówienia, ton głosu zmienia sie kompletnie w zależności od tego czy mówi po francusku czy hiszpańsku - na dodatek nie jest to zależne od osób z którymi rozmawia, bo zdarza mu sie zmieniac języki podczas rozmówy chociażby z rodzicami.
Natomiast w pracy posługuje sie bardzo dużo angielskim, tak tez głownie rozmawiamy miedzy sobą w domu i wyraźnie widac ze w tym języku mówi zwięzłe i konkretnie, ze tak powiem biznesowo.
Ja po angielsku jestem zdecydowanie bardziej chętna do pomocy, uprzejma i towarzyska - zwłaszcza w stosunku do obcych ludzi. Zauważyłam sama kiedy na jednym wyjeździe na pytanie o drogę radośnie zapewniłam że już, zaraz pokażę i zaprowadzę, bo wiem gdzie to. Nagle się zorientowałam że mówiąc po polsku nigdy bym tego nie zrobiła, a po angielsku to był już któryś raz.
Ale w moim wypadku rodzina zauważyła też że bardzo zmieniam zachowanie z różnymi ludźmi - np. podchodzenie do obcych i załatwianie spraw w np. sklepach czy biurach mnie stresuje, psioczę na to i trochę panikuję, ale kiedy już dojdzie do sytuacji - zmienia mi się głos na wyższy i bardziej radosny, a zachowuję się jakby to spotkanie sprawiało mi autentyczną radość. I nie umiem tego wyłączyć.
moj chlopak jest dwujezyczny od urodzenia i rowniez ma tak ze kiedy mowi po angielsku jego osobowosc sie zmienia, jest bardziej rozgadany i pogodny ;)
To jest normalne. Też tak mam.
to normalne. czytałam kiedyś, że obszar w mózgu odpowiedzialny za języki jest w jakiś tam sposób połączony z tym odpowiadającym za naszą osobowość.
Ja natomiast mam wielki problem z określaniem charakteru osoby posługującej się innym językiem (również własnego). W przypadku języka polskiego jestem w stanie ocenić człowieka na podstawie tego jak mówi/pisze już po pierwszych zdaniach, sama też mam dość specyficzny sposób wysławiania się, który to stanowi ważną dla mnie część mojej osobowości. Nie mam jednak zielonego pojęcia, jak przełożyć tę 'umiejętność' na języki obce, wszystko brzmi dla mnie tak samo płasko i bezbarwnie... :/
Przy rozmowie z kimś obcojęzycznym nie mam z tym problemu, raczej potrafię ocenić jego charakter - chyba, że ten język, dla drugiej osoby również nie jest ojczystym, wtedy bywa różnie. Ale już przy języku pisanym mam z tym problem - choćby podczas czytania książek po angielsku/niemiecku, mam problem, żeby ocenić czy podobał mi się styl autora, choć rozumiem i czytam z porównywalną szybkością i stopniem zrozumienia jak po polsku. Tak samo pisząc z kimś obcojęzycznym przez Internet, ciężko mi wybadać jaka jest ta osoba, przy polskim nie mam z tym problemu ;)
Też tak mam :D Po polsku jestem taka po prostu normalna, spokojna, trochę nieśmiała. Po angielsku mogłabym dogadać się z każdym i na każdy temat, robię się rozgadana. A po niemiecku jestem bardzo poważna, ciężko mi opowiedzieć po niemiecku jakiś żart :D Na szczęście po niemiecku rzadko mam okazję rozmawiać, niezbyt go lubię. Niedługo zaczynam uczyć się francuskiego i w sumie jestem ciekawa jaki kolejny charakter z tego wyjdzie :P
Teraz zaczęłam myśleć nad sobą i doszła do wniosku, że kłócę się z narzeczonym po hiszpańsku.
Po polsku jestem normalna a jak mam mówić po angielsku, bo rozmawiam z obcokrajowcem to jestem zawsze uśmiechnięta. Ogólnie nie lubię rozmawiać w innym języku niż polski, jakoś mnie to krępuje.
To zupełnie normalne. Wielu ludzi tak ma. Ja np. po polsku mówię spokojnie i dosyć cicho, a zarazem jestem tym "trochę dziwnym, zabawnym i sarkastycznym kolesiem". Natomiast po angielsku staje się dosyć głośny, bardzo przyjacielski i jeszcze bardziej żartobliwy.