#9MFMm

Mój mąż jest wychował się na wsi. Jest najmłodszym, ale zdecydowanie najmądrzejszym w rodzinie. Podczas gdy jego bracia chodzili do szkół najbliżej domu, gdzie poziom był bardzo niski, on dojeżdżał codziennie ponad godzinę w jedną stronę do najlepszego liceum w najbliższym większym mieście. Podczas gdy bracia pili piwko w garażu z kolegami, on uczył się do ogólnopolskich konkursów ze swojego ulubionego przedmiotu (oczywiście jemu też często zdarzało się wypić czy zapalić z kolegami, po prostu nie robił tego codziennie). Udało mu wygrać olimpiadę, dzięki czemu zyskał indeks na wszystkie uczelnie w kraju.

Studia skończył z łatwością, a po studiach dostał się na płatny staż w USA, który mu później przedłużyli o kolejny rok. Odłożył dzięki temu sporo pieniędzy, a po powrocie do Polski mimo młodego wieku dostał bardzo dobrą pracę z dobrą pensją. Wtedy też poznał mnie. Ja również skończyłam dobre studia, też mam dobrą pracę i fajną pensję i też miałam sporo oszczędności. Jeszcze przed ślubem postanowiliśmy kupić razem mieszkanie i wtedy zaczęły się problemy.

Po pierwsze mąż poprosił mnie, żeby skłamać, że bierzemy kredyt na mieszkanie. Zgodziłam się, bo co mi szkodziło. Później podobnie z samochodem, żeby powiedzieć, że okazyjnie kupiliśmy używany, chociaż kupiliśmy nowy samochód z salonu. Jak bracia pytali się, ile nas kosztowały wszystkie nowe rzeczy, które mamy, to mąż zawsze zaniżał cenę o połowę.

Niby nic szkodliwego, ale strasznie denerwuje mnie to, że on sam ciężko pracował na wszystko co ma, a wstydzi się do tego przyznać. Mamie przelewa co miesiąc pieniądze i też prosi, żeby nic nie mówiła braciom. Mówi, że staż w USA nie był płatny, że dostał tylko zakwaterowanie i wyżywienie (chociaż wiedząc, jakie dostał stypendium, można z łatwością wyszukać jego warunki w internecie). Jak wyjeżdżamy na fajniejsze wakacje, to absolutnie żadnych zdjęć na social media, bo jeszcze bracia zobaczą.

Zaczyna mnie to strasznie wkurzać, bo tak jak pisałam, te pieniądze nie spadają nam z nieba, tylko ciężko na nie pracujemy i takie udawanie, że żyjemy na skromnym poziomie wydaje mi się głupie i mało pouczające (myślę, że dzieci braci też by na tym skorzystały, gdyby zobaczyły, ile wujek osiągnął dzięki nauce i ciężkiej pracy). A bracia i ich żony oczywiście sami przepieprzają kasę na głupoty i przez to żyją od wypłaty do wypłaty.

Próbowałam o tym rozmawiać z mężem, ale on nie widzi w tym wszystkim problemu. Przecież nie chodzi mi o wstawianie sobie złotych zębów i obwieszanie się diamentami, tylko żebym nie musiała się wstydzić tego, ile osiągnęłam dzięki swojej pracy...
radiant Odpowiedz

Jakby jego bracia/rodzina/znajomi ze wsi wiedzieli, że macie więcej kasy, to od razu by was obsiedli w jednym celu:
-daj.

rocanon

Pochwal się, że masz kasę, a sępy od razu się zlecą.

Velasco

Skojarzyło mi się z pelikanami z tej bajki o rybce Nemo.

miednica

To były mewy.

Velasco

@miednica
Racja, ostatnio to oglądałem i rzeczywiście mewy. Mój błąd.

Oretyrety Odpowiedz

Naprawdę wierzysz, że bracia męża pomyślą " kurcze, mądrzy, pracowici, to mają kasę, zasłużyli, szacun" ? Zapomnij, pomyślą raczej w tę stronę " o chytre skur.... tyle kasy przytulili, podzielić się nie chcą, taka niesprawiedliwość, jedni mają a inni jak my nie wiadomo dlaczego biedę klepią".

tramwajowe

@Oretyrety Dokładnie to samo pomyślałem czytając. Nie docenią!

Vito857 Odpowiedz

Ty jesteś aż taka naiwna, że nie wiesz o co chodzi?
Przecież jakby mówił prawdę to by was z każdej strony obskoczyli, żebyście im wszystko fundowali. Przecież to gołym okiem widać.

Waniliowabeza Odpowiedz

Ale co Cie wku*wia tak na serio? To ze musisz kłamać, czy to ze nie mozesz sie pochwalić jaka z ciebie Pani? Cos czuje, ze to drugie 😉

Ekoniks

Zazdrość aż bije z Twojego komentarza. W normalnych relacjach nie powinno się wstydzić sukcesu, a zwłaszcza kłamać o jego braku.

Waniliowabeza

Ekoniks 😂😂 wez daj sobie na wstrzymanie. Akurat nie lubie sie tłumaczyć, ale tobie cos wytlumacze. Ja jestem jak maz autorki, ja jestem biedna, i nic nigdy nie mam. Nawet moje dziecko nie wie, ze ma lokate do 25r.z. Jakos nie uwazam, abym miala kogos informowac o swoich inwestycjach i dochodach. Po uja ma rodzina wiedziec, ile ja zaplacilam za samochod? Nie jestem pinda, obwieszona zlotem i chwalaca sie wszystkim dziadom z rodziny ile posiadam. Po co? To jest moje, ja to mam. Nikt nie musi o tym wiedzieć :) No ale, niech Cibedzie, ze zazdroszczę. Ojojoj jak ja zadroszcze 😉

Ekoniks

To niezdrowe umniejszać sobie sukcesów. Wbrew Twojemu myśleniu jest różnica między byciem pozerem, a normalnym życiem bez wstydu. Możeni ukrywasz fakty ze swojego życia przed rodziną, ale byś skłamała jakby Cię zapytali wprost, tak jak to kusi robić autorka? Bo wstyd mieć i być ponadprzeciętnym?

Waniliowabeza

Tu nie chodzi Eko u umniejszanie sukcesów czy wywyższanie sie. Tu chodzi o zwykła rzecz. Nikt nie lubi slyszec ile kto ma i ile wydał. Postaw sie w sytuacji gdzie ty masz minimum, a twoj brat maksimum. I ciagle slyszysz ile on wydal na samochod, ile to on nie zarabia bla bla bla. Ok. Chwalenie sie czyms takim jak... obronilem magistra, moje dziecko dostalo sie na studia, dostalem super prace itd, tak sukcesami mozesz sie pochwalić, i rodzice twoi tez pewnie sie chwala (ja sie chwale sukcesami dziecka) ale po co kopac lezacego finansowo? Co ci to da? Lepsze samopoczucie, ze ty masz TV HajFi, a oni zwykly plaski z promocji SzajseO? Co ci da, ze powiesz rodzinie, ze jezdzisz nowym samochodem z salonu a oni nie maja zadnego? Ja Ci powiem co, poczucie wyzszosci i" lepszosci". A ja nie chce sie czuc od nich lepsza, ja sie ciesze, ze sobie pralke kupila siostra, ze druga dostała kredyt na dom. Ja sie ciesze, a jak sie pytaja, to mowie" Noo leci, daje rade, spoko" i zmieniam temat.
I tak, nieraz kłamie, i nic nie mowie.Co mam powiedziec? Ze mam lepsze, albo stac mnie na lepsze?

Ekoniks

Jeśli ktoś nie lubi wiedzieć ile kto ma, to niech nie pyta. A w przypadku autorki ona musiała kłamać.
Też nie mówię o swoich wydatkach ale dużo osób pyta wprost, "a ile to kosztowało" " ile zapłaciliście"?
A z tym samochodem to i tak go zobaczą jak do nich przyjedziesz, chyba, że będziesz udawać, że nie masz samochodu, by im nie było przykro.

Waniliowabeza

O widzisz Eko, dobry przyklad. Tak samochodu nie ukryje. I w takich momentach slysze ( mama lub babcia mi "donosza") O kupiła se kolejny, o nie ma co robic z kasa to wydaje, oo a po co jej taki. I nie pytaja sie (co ciekawe) niee, oni juz wiedza ile dalam ile wydalam. Ale oczywiscie za plecami :). Ja nic nie mowie, mam to gdzies. (zazwyczaj szwagry takie "madre") Wiec widzisz, to idzie w obie strony, zawsze tak bedzie, wiec lepiej zamknąć dziobek i udawac głupa :)

bazienka

interesowanie sie cudzym stanem posiadania uwazm za niezdorwe

Corazwiecejpustki

Duza czesc ludzi nie potrafi zyc wlasnym zyciem. Zyja wiec zyciem innych. I tyle.

Dustfromcoffe Odpowiedz

Autorko, Ty tak na serio?
Nie zdajesz sobie sprawy, że oboje z mężem zostanie dojnymi krowami "dej" gdy rodzina się dowie?
Ale Ty myślisz o tym, że byś się pochwaliła w social mediach, żeby zobaczyli i wiedzieli, a przy okazji pozazdrościli :)
Twój mąż ma świętą rację, po jaką cholere rodzinie i znajomym informacje o tym jak Wam się powodzi. Po co kur... komu takie info

Margharita Odpowiedz

Podobnie jak kilka innych osób też uważam, że problem jest w tobie. Twój mąż nie ma potrzeby obwieszczenia wokół gdzie jeździ na wakacje i za ile naprawę kupił samochód. To są jego zarobione pieniądze i powinnaś dać mu spokój.

3timeilosepassword

1. Nie tylko jego, oboje dobrze zarabiają.
2. Obnoszenie się ze swoim majątkiem jest dość żałosne, ale chowanie się z nim po kątach, by tylko ludzie nie zobaczyli, że żyje się powyżej przeciętnego poziomu to druga szkodliwa skrajność. I autorka chce właśnie z niej wybrnąć

PoraNaPiwo Odpowiedz

Twój mąż, to mądry facet. Prawdopodobnie bardzo dobrze zna swoich braci i wie, do czego byliby zdolni, gdyby poczuli smak pieniądza.

karola00 Odpowiedz

Co za ludzie się tu wypowiadają... Oczywiście, że to coś złego, że autorka musi ukrywać swoje życie. W żadnym momencie tekstu nie odniosłam wrażenia, że chce się przechwalać, tylko żyć normalnie bez kłamania i ściemniania. I jeszcze te oskarżenia, że rodzina męża autorki na pewno chciałaby ich wykorzystać... Moja mama myślała jak maż z tej historii, ukrywała przed swoim rodzeństwem, że dostała awans, że kupili samochód, że wybudowali nowy dom i tak dalej. A to są normalne rzeczy, które dzieją się w życiu i chcę się dzielić takimi wiadomościami z bliskimi. Mnie to w dzieciństwie bardzo przeszkadzało jak przed każdym spotkaniem z rodziną było wygłaszanie o czym mamy z siostrą nie wspominać...
Skończyło się jak moja siostra się raz wygadała o budowie domu. Ja już byłam dorosła i na pretensje mamy wytłumaczyłam dlaczego przesadza i swoim postępowaniem nikogo i nie chroni. Przecież jej rodzina nie była głupia, widzieli co i jak i taki ukrywanie jeszcze im więcej przykrości przyprawiało. Teraz jej 10 lat później i nikt już z niczym nie ściemnia. Żadne 'dej' się nie zaczęły, choć moi rodzice już wcześniej chętnie pomagali jak ktoś czegoś potrzebował (i robią to nadal).
Mnie trochę zajęło żebym przestała się wstydzić tego, że "mam" więcej od wielu znajomych. Jak się na studiach wydało, że mam mieszkanie (dostałam kawalerkę od rodziców) to jedyny kwas z tego powodu był właśnie, że ściemniałam.
Więc porozmawiaj droga Autorko z mężem, nie ma co się tak ukrywać, rodzina może Was pozytywnie zaskoczyć.

TuSiedzaSameIncelki

Co za bełkot...ty serio ejsteś równie uposledzona jak autorka by nie zrozumieć, ze razem z pochwaleniem się skazujesz się na wieczne szczekanie pijawek byś dała bo im sie należy...

KazuyaMishima Odpowiedz

Wjazd na autorkę jak by co najmniej chciała screenami z aplikacji banku pokój wytapetować i wstawić na profilówkę na Fejsa.
Rozumiem męża, bo prawdopodobnie jego rodzina rozpoczęłaby festiwal "dejów", ale autorkę również. Zarobiła uczciwie, nie nakradła, pojechała na fajne wakacje i zwyczajnie chciałaby mieć posta na Insta, czy innym czymś z uroczym widoczkiem. To chyba nie grzech ani zbrodnia skoro mamy takie czasy, że socjal media są czymś normalnym, a fotki z Teneryfy, czy innego Zanzibaru (gdzie dorwac opcję full wypas to nie są kokosy jeśli dobrze się szuka) to nie przejaw jakiegoś Bóg wie jakiego luksusu.
Takie "czajenie się" i kłamanie nie jest normalne. Nikt nie musi znać konkretnych kwot. Wycieczka "złapaliśmy fajna ofertę", auto "zbieraliśmy dość długo". I tyle. A czy "fajna oferta" to 2, czy 12 tysięcy to już inna sprawa.

nkp6 Odpowiedz

Ja jak najbardziej rozumiem męża - widocznie wie, jak zacznie być traktowany przez rodzinę jak dowiedzą się prawdy, a prawdopodobnie chce mieć z nimi "normalny kontakt".
Z drugie strony, rozumiem autorkę. Ciężko pracowali na to co mają i może ją męczyć ukrywanie wszystkiego, byleby tylko jego rodzinka się nie dowiedziała.
Uważam, że pomagać rodzinie warto ale nie można dać zrobić z siebie dojnej krowy, do której przychodzi się jedynie z wyciągniętymi łapami. Mąż zapewne obawia się utraty rodziny. Nie wiem czy ja byłabym w stanie utrzymywać kontakt z kimś, kto mnie ciągle wykorzystuje ale zapewne miałabym podobne obawy co jej mąż.

Zobacz więcej komentarzy (17)
Dodaj anonimowe wyznanie