#Ak4fW

To było dawno temu. Miałam 10 lat. Mieszkałam na osiedlu słynącym z patoli, chociaż u mnie w domu było normalnie. Moja przyjaciółka, która była w tym samy wieku co ja, takiego szczęścia nie miała. Ojciec pił i bił, a matka wszystko olewała, włącznie ze swoimi dziećmi.
Z tego powodu Monika, bo tak miała na imię, organizowała "ucieczki z domu", w których często jej towarzyszyłam. Wiecie, ja traktowałam to jako zabawę. Prawdę mówiąc, nie rozumiałam sytuacji jaką ona ma w domu, byłam dzieckiem, zawsze starałam jej się pomóc, ale nie miałam pojęcia przez jakie piekło przechodzi.

Pewnego styczniowego wieczora przybiegła do mnie z plecakiem, cała zapłakana. Były ferie, za oknem padał śnieg... Chciała uciec z domu. Ja znowu nie wzięłam tego na poważnie, ale mimo wszystko postanowiłam "uciec" razem z nią. Poszłyśmy do takiej starej fabryki, była to ruina, która stała tak jakby na wylocie z osiedla, trochę dalej niż bloki, często się tam bawiłyśmy. Tam śnieg nie padał, nie wiało i nie było tak zimno, więc wiadomo, że było to jedyne miejsce, które nam przyszło do głowy, aby poczekać do rana. Po godzinie, może więcej, zaczęłam ją prosić, żebyśmy jednak wróciły do domu, wiedziałam, że mama się o mnie martwi. Ona nie chciała, więc troszkę się posprzeczałyśmy i ostatecznie postanowiłam wrócić sama, ale obiecałam jej, że nikomu nic nie powiem i rano przyjdę ze śniadaniem.

Wróciłam do domu... W nocy obudziła mnie mama. Rodzeństwo Moniki szukało jej, więc przyszli spytać, czy nie wiem dlaczego nie wróciła do domu. Nie powiedziałam nic, w końcu dałam słowo! Pamiętam, że długo nie mogłam zasnąć, bo zastanawiałam się, czy dobrze postępuję... Rano dowiedziałam się, że nadal jej szukają. Przez okna widziałam policję i sąsiadów krążących po osiedlu. Ukradkiem zrobiłam dwie kanapki i poszłam w stronę fabryki, ale tam też byli ludzie, nawet zastanawiałam się jak ona się tak dobrze ukryła, że jeszcze jej nie znaleźli. Zawróciłam, bałam się, że i siebie, i ją zdemaskuję.
Poszukiwania zakończyły się późnym popołudniem tego samego dnia. Znaleziono ją kilka kilometrów dalej w takim leśnym bajorku. Martwą.
Później okazało się, że gdy poszłam, w tej fabryce zaczepił ją jakiś typ, który też się tam poszedł schronić przed zimnem. Zaczepił ją, wykorzystał i pozbawił życia.

Do dziś noszę w sobie traumę. Mimo licznych wizyt u psychologów, psychiatrów przez wiele, wiele lat, wciąż czuję się winna. Ich tłumaczenia, że byłam tylko dzieckiem, że inaczej pojmowałam świat, nigdy nie zaleczą tej rany, którą noszę w sercu. Ona wciąż i wciąż krwawi, wciąż daje mi o sobie znać. Bo mogłam wtedy temu zapobiec. Mogłam zrobić cokolwiek.
ZapachZimy Odpowiedz

Winny jest ten morderca i rodzice. Nie ty.

SzaraDama Odpowiedz

Jedyne co mogłaś to zostać z nią, a prawdopodobnie mogłabyś być martwa tak samo jak ona.

Seven777 Odpowiedz

Wiem, że to trudne, ale nie obwiniaj się... Winni są rodzice i ten morderca, a nie Ty. Byłaś dzieckiem i jej jedyną przyjaciółką.

Vito857 Odpowiedz

Nie mogłaś nic zrobić.

bazienka Odpowiedz

przeciez gdybys wiedziala, co sie stanie, to zostalabys tam ( moze by was nie zaczepil jak bylyscie we dwie) lub wzielabys ja do siebie do domu na ciepla herbate i poprosilabys mame, by pozwolila jej przneocowac...
moze zaangazowanie sie w wolontariatt w jakiejs swietlicy srodowiskowej dla takich dzieci ci pomoze?

CzerwonyPazdziernik7 Odpowiedz

Jednymi winnym tej sytuacji byli jej rodzice! Skrzywdzili ją i Ciebie :(

MalaBestyja

No nie wiem czy jedynymi, morderca tez sie do tego przyczynił.

Kruczyca

Gdyby nie rodzice, nigdy nie miałaby do czynienia z mordercą

ToTylkoJa90

Kruczyca Co nie zmienia faktu, że winę za morderstwo ponosi WYŁĄCZNIE ten potwór.

Liarxxx

@Kruczyca i tak morderca ma 99% winy. gdyby nie tacy "ludzie" jak on nie byłoby takiej sytuacji. mogę się założyć że poszedl siedziec na jakies 5 lat bo udowodnil ze bylo to pobicie ze skutkiem smiertelnym + niepoczytalnosc przez narkotyki..

Tenotoczlowiek Odpowiedz

W takiej sytuacji nawet gdybyś wiedziała co się stanie byłabyś bezsilna

kiwi Odpowiedz

Właśnie, że nie mogłaś temu zapobiec. I tak postąpiłaś bardzo rozsądnie wracając do domu. Myślałaś własnym mózgiem i nie posłuchałaś głupoty, żeby zostać tam do rana. Nie uchroniłabyś jej od śmierci. Skoro taką sytuacja panowała w jej domu to nie raz mogła jeszcze z niego uciec. To nieszczęśliwy zbieg okoliczności, że tam znalazł się ten facet. Być może nawet gdybyś od razu po powrocie powiedziała o całej sytuacji rodzicom to u tak nie zdążyliby jej uratować. Winni są dorośli, którzy wiedzieli o jej sytuacji rodzinnej i niż z tym nie zrobili.

Ambra Odpowiedz

Powinnaś to potraktować jako dar. Tz, że jednak coś ciebie, 10 letnie dziecko zmobilizowało do powrotu do domu. I w efekcie nie zostałaś zgwałcona + zabita.

Bol20ec

@Ambra O ile zrobi coś kreatywnego dla innych ludzi. Np bedzie działac na rzecz rozwoju bezpieczenstwa. Moim zdaniem wszyscy ludzie powinni być kontrolowani wszczepionym czipem tak aby bylo wiadomo gdzie kto jest i do kogo sie zbliżyl. Z mozliwoscia sledzenia tego przez rodzicow on line. Wtedy odtworzenie tego z GPS bez problemu w razie czego.

Liarxxx Odpowiedz

winni są rodzice przez których chciała uciekać z domu no i oczywiście ten pedofil morderca

Zobacz więcej komentarzy (2)
Dodaj anonimowe wyznanie