#BlxGA
Z tym, że jego rodzice mieli mieszkanie socjalne, które było remontowane przez gminę (raz nawet zgłosili zepsutą lampę, a okazało się, że żarówka się przepaliła) i regularnie chodzili po talony żywnościowe. Nie trudzili się pracą, tylko sporadycznie chodzili na czarno zrywać owoce w pobliskim sadzie.
Z jednej strony to przykre, ale z drugiej strony on miał prawo oczekiwać czegoś innego. Pomyśl, że jego decyzja pozwoli Ci i jemu na realizację swoich założeń. On znajdzie kogoś, z kim szybko założy rodzinę, a Ty skończysz studia i wtedy zastanowisz się, co robić dalej ze swoim życiem. Paradoksalnie to wcale nie takie straszne.
No jeżeli on miał powielać wzorce zaczerpnięte z domu rodzinnego, to przyznaj Autorki, że chyba jednak dobrze się stało.
Po prostu się nie zgraliście, bywa. Ja też marzyłam o szybkim założeniu rodziny. Studia też nie były mi potrzebne, bo do tego co robie wystarczyły kursy po liceum. Ty znadziesz sobie kogoś Tobie pasującego, on sobie i wszyscy będą szczęśliwi.
No dobrze, ale skoro on chciał założyć rodzinę, a ty EWENTUALNIE po kilku latach, to o co ci chodzi? Macie inne podejście do życia, związek i tak by się rozpadł.
Pewnie zabrakło jej koleżanek by obrobić dupe rodzinie byłego, więc przyszła tutaj. Jakoś trzeba się mścić.
Pewnie tak, może czuje się trochę upokorzona, że to on z nią zerwał... Ciekawe, czy autorce ulżyło.
I chwała Bogu, że sobie poszedł
To nie jego wina, został nauczony że w biedzie „da się żyć”, oczywiście pod mostem też da się żyć ale kto by chciał? Jesteś niesamowitym przykładem rozwagi:)
Obsmaruj rodzinę chłopaka, bo miał inne podejście do życia niż ty. Na dodatek zachował się odpowiednio, bo zamiast ciągnąć związek pozbawiony przyszłości postanowił się rozstać
I dobrze. Macie inne plany, poglądy, więc po co się meczyc ze sobą? Poza tym ex pochodzi z patologi i też przyjął poglądy, że jakos to będzie, że państwo pomoże itp. Przypuszczalnie len i nieudacznik. Po co ci taki mąż?
Takie chamusie to mają szczęście do dziewczyn... Uciekaj od niego jak najdalej! Chyba że chcesz żyć z opieki i nażekać na wszystko!!!
Zdradzę ci tajemnicę: oni zapewne mieli szczęśliwsze i bardziej satysfakcjonujące życie, niż 99% tych zapracowanych, ambitnych, dorabiających się, tyrających, zestresowanych, budzących się w nocy z bijącym sercem, bo przyśnił się skrzywiony szef, patrzących z zawiścią na auto sąsiada, na torebkę koleżanki...
Serio, koniec końców naprawdę nie ma znaczenia czego się dorobiłeś, co osiągnąłeś etc.
Znaczenie ma tylko ile lat życia ZMARNOWAŁEŚ, żeby zdobyć to co w twoim przekonaniu miało dać ci szczęście. I wcale nie dało tego szczęścia, jak się przekonałeś.
Jeśli żyjesz zaciskając zęby, walcząc "o skuces", to już przegrałeś swoje życie. Niezależnie od celu, który masz, być może nawet całkiem realnego.
A może pozwól ludziom samym zadecydować, czy przegrali życie, czy nie.