#Bm5dX

Czasy studenckie, jeden z przedmiotów wykładał młody i ambitny doktor. Nie było studenta, który go nie lubił i nie szanował. Miał jedną rzadko spotykaną cechę - wiedział, że jego przedmiot jest dosyć nudny, ale był tak ambitny, że bardzo starał się zainteresować studentów swoją dziedziną. KIedyś wraz z pierwszoroczniakami wymyślił coś genialnego, zajęcia teatralne połączone z jego przedmiotem. Mimo że zajęcia odbywały się w poniedziałkowe wieczory, zawsze były na nich tłumy.

Na pewnych zajęciach grupa ćwiczyła zaufanie poprzez grę o jakże cudownej nazwie "zabawa w trupa" (nie wiem dokładnie na czym polegała, bo niestety to nie był mój rocznik). Jednej panience to się nie spodobało i złożyła skargę na doktora. Nie mam pojęcia jakim cudem coś tak głupiego mogło wywołać taką aferę, ale nasz ukochany doktor miał zostać wywalony z uczelni. Nawet kolokwia z jego przedmiotu były nadzorowane przez specjalną komisję, która miała ocenić jego pracę.

Studenci zrobili coś niewiarygodnego. NAUCZYLI SIĘ. Wykuli nawet najnudniejsze badziewia, żeby poprawić wyniki doktora. Napisali petycję, która miała zapewnić mu pozostanie na uczelni, starości biegali do dziekana, żeby się zlitował nad naszym doktorem i udało się.

Niestety zajęcia teatralne nie mogły się już odbywać, a wszelkie zapały doktora zostały zgaszone. Jednak jestem pełna podziwu widząc solidarność studentów i zawiedziona postawą "góry". Weź człowieku spróbuj zrobić coś wykraczającego poza program, to zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał podciąć skrzydła.

Jeśli Pan Doktor lub jego studenci jakimś cudem to czytają, to serdecznie pozdrawiam i wierzę, że nasz ulubiony wykładowca pokaże jeszcze ile może zdziałać :)
Luliczek23 Odpowiedz

Ale, nie rozumiem. Co komu do wora, jak zajecia ktos prowadzi? xD

PannaK

Jak prowadzi dobrze to spoko. Ale jak prowadzi je jak mój jeden wykładowca z zeszłego semwstru... Brak słów. :/

wcalenie Odpowiedz

Problem polega na tym, że ta konkretna zabawa w trupa nie polegała na upadaniu i byciu łapanym tylko na dosłownym udawaniu trupa podczas gdy twoja grupa miała cię podnosić, przekładać z boku na bok (cytuję: żeby trup nie dostał odleżyn). Po drugie, nie "nie spodobała się jednej panience" tylko dziewczyna akurat przeżywała żałobę a prowadzący zajęcia wykazał się totalnym brakiem zrozumienia. Po trzecie nie było pisemnej skargi, a rozmowa z innym wykładowcą po czym okazało się, że wykłądy zamienione na zajęcia teatralne nie były zaakceptowane przez władze wydziału i były niezgodne z regulaminem.
Po czwarte, "doktorek" nie był wyluzowany a jedynie za grosz nie potrafił prowadzić wykładów i bał się występów publicznych. Po piąte: studenci wcale nie jarali się zajęciami teatralnymi dla nich samych tylko nie chcieli pisać egzaminu z przedmiotu.
To tyle w temacie legendy o wyluzowanym doktorku
Pozdrawiam,
uczestniczka "fantastycznych" zajęć teatralnych

PS. Warto również dodać, że "doktorek" prowadzenie zajęć teatralnych zlecił komuś innemu a sam podziwiał z krzesła. I to do tej drugiej osoby studenci mieli żal o zachowanie.
Nie powtarzajcie niezweryfikowanych historii.

Pers

E tam kij w dupie i tyle. Może Cie zszokuje...ale ludzie umierają, a łączenie nazwy zabawy że śmiercią bliskiej osoby to "mieć kija w dupie" skoro nudne i mało istotne zajęcia to powinniście się cieszyć, że egzaminów nie trzeba było pisać...ale co zrobić, zawsze znajdzie się taka mała "Hermiona" co cieszy się jak jest więcej nieistotnych egzaminów ^^

Misiaaa89 Odpowiedz

Zabawa w trupa polega na tym,że kilka osób stoi w kółeczku, jedna,z związanymi oczami w środku. Środkową osobę odpycha się od siebie, w taki sposób, żeby nie upadła, a dodatkowo nie może ona oderwać stóp od podłoża. Znana gra na test zaufania, popularna w szkołach aktorskich.

Slavic Odpowiedz

" Stowarzyszenie Umarłych Poetów "

Marcia Odpowiedz

To tutaj za fajny pomysł na zajęcia chcą ludzi z pracy wywalać... Na mojej poprzedniej uczelni, to były studia dziennikarskie - usłyszałam od pewnego psora raz, że "marnuję na tych studiach pieniądze rodziców" bo nie spodobał mu się mój tekst (nie był źle napisany, wprost powiedział, że jest poprawnie, ale "temat go nie zaskoczył"), dodam, że utrzymywałam się sama na spółę z partnerką, rodzice nic mi nie dawali.Psorek na pracę zaliczeniową zadał nam napisanie reportażu z jakiegoś wydarzenia kulturalnego. Był to okres okołoświąteczny, ale było jasno zaznaczone, że praca ma nie dotyczyć świąt. Na co wpadli studenci? Finał WOŚP. Facet uwalał WSZYSTKICH, którzy napisali o WOŚP. Bo temat oklepany, bo JEGO to nie interesuje. Czemu nie powiedział wcześniej? No bo liczył na naszą kreatywność. Jaką kreatywność skoro święta nie, WOŚP nie, a nic innego nie było? (miasto małe, cały net przeszukany - naprawdę nic nie było poza jakimiś imprezami w klubach). On nie wie. Ponoć w sąsiednim mieście coś się działo. Były na faceta jakieś skargi i inne cuda, rozmowy, ale nic się nie zmieniło. Zrezygnowałam nie przez niego, a przez mój bardziej ścisły umysł, ale cieszę się, że więcej pana profesora na oczy nie zobaczę. Z tego co słyszałam od znajomych, którzy tam zostali, nadal jest tak samo (a prowadzi sporo z tych stricte pisarskich zajęć, więc praktycznie na każdym semestrze coś). Komedia.

Kuszant Odpowiedz

Też tak nie możesz "zawiedzać się postawą góry", bo gdyby ktoś "wyższy" się o tym dowiedział to ta "góra" miałaby przesrane, a przynajmniej tak mi się zdaje

Dodaj anonimowe wyznanie