#CAyNk

Niedzielny poranek, osiedlowy plac zabaw. Kilkoro dzieci w piaskownicy, obok na trawniku labradorka tarza się na plecach, pokazując co ma najlepszego. Jeden z chłopców zainteresował się zwierzakiem i przejęty zawołał do ojca:
– Patrz, tato , taki sam piesek jak nasz, ale nie ma chu.a!
– Bo to jest suczka... - wybąkał czerwony jak burak tatuś.

Szybkość z jaką po chwili oddalali się od placu zabaw, można by wykorzystać do nowej definicji prędkości światła...
WrozkaSmierci Odpowiedz

Ach, ta dziecięca szczerość

tramwajowe

Ach, to rodzicowe zażenowanie...

Wiaderny

Ach to wychowanie dzieci w środowisku wulgarności

Ifyoulikeme

Wiaderny, dokładnie. Gdyby ojciec nie miał na sumieniu używania takich słów przy dziecku, jego pierwszą reakcją byłoby wytłumaczenie dziecku, że to niewłaściwe słowo (to wersja optymalna, w wersji najczęściej spotykanej byłoby to opieprzenie dziecka, które nie do końca kuma co zrobiło źle).

Wiaderny

Królowo zgadzam się, natomiast tak jak pisze Ifyoulikeme reakcja ojca też o czymś świadczy, a świadczy o tym, że widocznie miał powód do wstydu i dlatego uciekł zamiast dziecku wytłumaczyć jak powinno powiedzieć

PaniPanda

Zgodzę się z rockandrollqueen, brzydkie słowa można usłyszeć choćby w przedszkolu, na podwórku. Rodzice nie są w stanie uchronić przed złem całego świata, a dziecięcy mózg chłonie wszystko jak gąbka. A jak jeszcze dziecku się nie wytłumaczy porządnie, to ono sobie zarejestruje, że to słowo wywołuje mocną reakcję i będzie używać przekleństw w kółko

Lunathiel

@rockandrollqueen - zgadzam się z tobą w tej kwestii, że wstyd taty niekoniecznie świadczy tu o tym, że używa wulgaryzmów przy dziecku. Może poczuł się zawstydzony właśnie dlatego, że tego nie robi, w sensie wytrąciło go to z rytmu. Najlepszą reakcją byłoby, jak napisał Ifyoulikeme, wytłumaczenie młodemu, że to niewłaściwe słowo. Ale może zrobił to później, przecież nie wiemy 🙃

By the way, moi rodzice mają bardzo podobne podejście co twoi. Też nie przeklinali przez całe moje dzieciństwo, chociaż teraz, jako dorosła, wiem już że czasem zdarzy im się "rzucić mięsem", ale tylko w wyjątkowych przypadkach, ze zdenerwowania czy z bólu. Ja przeklinam jak mam ochotę, ale też nigdy przy nich ani przy reszcie rodziny. Jest za to śmiesznie jak widzę się z nimi i moją najlepszą przyjaciółką, bo laska klnie jak szewc i ma w głowie bardzo gruby słownik takich wyrazów xD Dobrze pamiętam jak kiedyś, sto lat temu (byłyśmy w liceum), pierwszy raz przyjechała do mnie do domu. Wiedziała, że moja matka jest raczej surowym typem rodzica, o wieeele mniej luzackim od jej własnych. Ale zapomniałam uprzedzić ją, że nie przeklina i że w ogóle tego nie toleruje u mnie. Tego dnia siedziałyśmy sobie we dwie przy stole jedząc obiad mojej mamy, a ona robiła sobie herbatkę. Gadamy o jakichś pierdołach, aż nagle przyjaciółka rzuca, że "ten obiad jest naprawdę za-je-bi-sty!". Ja robię minę typu ryba, moja mama odwraca się w naszą stronę. Ale nic nie mówi, ani "dziękuję" ani "że co proszę" xDDD I zaraz wraca do swojej herbatki xD Mama się nie obraziła, przyjaciółka dalej przyjeżdża i dalej przeklina xD

Dodaj anonimowe wyznanie