#CMNrS

Kiedy byłam w wieku przedszkolnym, wychowywała mnie babcia. Mama pracowała, więc generalnie spędzała ze mną tylko popołudnia. Biedna musiała wysłuchiwać ode mnie, że "twoje parówki są niedobre, babcia robi lepsze kotlety, a z babcią to, z babcią tamto, a babcia pozwala...". W efekcie mamę trafił w końcu jasny piorun. Pewnego dnia zamiast do babci poszłam do przedszkola.

Do dziś pamiętam to gigantyczne zdziwienie, gdy pierwszego dnia w okolicach południa opiekunka grupy zaczęła rozkładać leżaki. I jeszcze większe, jak kazała mi spać w środku dnia. Zmuszona do położenia się i przykrycia chwilkę poudawałam, po czym ukradkiem wypełzłam spod kołdry, by przeczołgać się kilka leżaków dalej i wetknąć jakiemuś biednemu chłopcu małą figurkę do nosa, którą pani pozwoliła mi (w ramach ugody) wziąć ze sobą na leżak. Moja ofiara poczuła się znacznie bardziej sterroryzowana niż była w rzeczywistości, kobieta nie mogła uspokoić chłopca i zmusić mnie do leżenia w spokoju. Zadzwoniła po rodziców. Moi byli w pracy, więc w placówce oświaty pojawił się dziadek (który do tej pory jest wybitnie nadopiekuńczy i nadgorliwy jeśli chodzi o swoją gromadkę wnucząt, a wszyscy już stare byki). Zbeształ bogu ducha winną przedszkolankę, bo "kto dzieciaka zmusza?!" oraz "masz za swoje", a mnie zabrał na szczecińskiego pasztecika. Później jeszcze na lody. No i jak myślicie, do czego doprowadziła mnie dziecięca dedukcja na podstawie zaistniałych faktów?
Oczywiście - w przedszkolu ch**nia -> z dziadkiem super, zrobisz jakieś bubu - przyjeżdża dziadek. Rozwiązanie wszystkich moich problemów ówczesnego czasu nasunęło się samo.

Za cel obrałam sobie uprzykrzenie życia "pani" najbardziej jak potrafię. Sceny i ekscesy pojawiały się codziennie, kobieta była coraz bardziej zdesperowana.
Najbardziej efektowną i jednocześnie ostatnią przeprowadzoną przeze mnie akcją sabotażową było spektakularne i wymuszone puszczenie pawia (uprzednio wkładając sobie łyżkę głęboko do gardła) na stolik i wszystko wokół - łącznie z dzieciakami i ich jedzeniem. Osiągnęłam sukces - po dwóch tygodniach starań dyrekcja poradziła rodzicom znalezienie innego przedszkola. Zrezygnowali, a mną opiekował się ukochany dziadziuś.

PS. Pani przedszkolanko - przepraszam najmocniej za wszystkie zepsute nerwy...
Pandzia Odpowiedz

A to nie jest autorka wyznania które pojawiło sie niedawno, w którym pisała właśnie, ze wywalili ją z przedszkola? :)

GeddyLee Odpowiedz

ale leżakowanie w przedszkolu też było bez sensu jak dla mnie. Na studiach to by się przydało xD

agh145 Odpowiedz

Byłaś okropnym dzieckiem

Xiermus Odpowiedz

Ja z przedszkola pamiętam zawarty pakt z koleżanką że ja płaczę jednego dnia i nie chce iść do przedszkola a ona drugiego i tak ja zmienię

GlodnyStudent Odpowiedz

A to przypadkiem nie wyznanie tej dziewczyny,która na wstępie pod innym swoim jakimś wyznaniem dodała wzmiankę o tym,że została właśnie wyrzucona z przedszkola,a wszyscy w komentarzach prosili ją o dodanie tego wyznania?

Greendevil Odpowiedz

Byłaś głupim dzieckiem.

zagadka Odpowiedz

Aż mnie krew zalewa jak czytam o takich rozkapryszonych, okropnych dzieciakach. i tych pretensji rodziców czy w tym wypadku dziadków. jak nie potrafisz wychować takiego diabła sam z nim siedź, a nie zmuszasz kobietę, która oprócz tego potwora ma pod opieką jeszcze 25 innych dzieci. mam nadzieję, że mi nigdy taki gówniak się nie trafi.

GoldenGirlll Odpowiedz

A co z babcia?

Ineedjesus Odpowiedz

Teraz będę marzyć o tym pysznym, ciepłym, tłustym paszteciku z mięsem :( I tak ledwo żyje bez bułki z frytkami.

lolek93 Odpowiedz

Rozwydrzona żmija

Zobacz więcej komentarzy (1)
Dodaj anonimowe wyznanie