#CTJQW

Już od prawie 10 lat jestem szczęśliwą żoną i jakby na to nie patrzeć, życie cudownie nam się układa. Mamy z mężem dwójkę dzieci (6 i 3 lata). Jestem również spełniona zawodowo, pracuję tam, gdzie zawsze chciałam, to co robię sprawia mi ogromną przyjemność + dużo zarabiam.

Z tego ostatniego względu, kiedy zaszłam w pierwszą ciążę oboje postanowiliśmy, że to mój mąż zajmie się naszą pociechą i w przyszłości kolejnymi, a ja będę nas utrzymywała finansowo. Planowaliśmy utrzymywać taki układ dopóki dzieci nie będą już na tyle samodzielne, żebyśmy mogli zostawiać je same w domu i przydzielić im jakieś drobne obowiązki. Wydawało się to logiczne - zarabiam prawie trzy razy tyle co mąż, lubię to co robię i brakowałoby mi tej możliwości samorealizacji. Mąż nigdy nie miał i nadal nie ma nic przeciwko temu, że zarabiam więcej, a nawet jest ze mnie bardzo dumny, nie ma też oporów przed prowadzeniem domu czy zajmowaniem się dziećmi, bo to przecież żadna haniebna praca.

Tak też zrobiliśmy - kiedy zakończył mi się "obowiązkowy" okres urlopu macierzyńskiego, całą resztę "przełożyliśmy" na męża, jak również to on postarał się o urlop wychowawczy. Kiedy i ten okres się skończył - zatrudniliśmy nianię, a mąż wrócił do pracy, jednak po kilku miesiącach postanowiliśmy, że całkowicie z niej zrezygnuje.
Niby nic takiego, nie? Normalny układ, ustalony dobrowolnie przez dwóch dorosłych ludzi?

Niby tak - dla nas. Za to otoczenie dało nam w kość.
Jeszcze przed ślubem koledzy męża śmiali się, że jak tak można zarabiać mniej od swojej baby?! Męska duma nie gryzie?! Uważaj, bo zrobi z ciebie pantofla itd. itp. Ogólnie tego typu teksty w tamtym okresie nie robiły na nas wrażenia.
Pod górkę zaczęło być w momencie, kiedy oczekując pierwszego potomka, na spotkaniu ze znajomymi ogłosiliśmy nasze plany. Tak oto "narodził się" kur/ kogut domowy, mężczyzna niemęski, bo pantofel to określenie łagodne. Ja za to okazałam się być feministką/ feminazistką, wyrodną i samolubną przyszłą matką, upokarzającą swego mężczyznę, który powinien być jej panem, obrońcą i bankomatem. W mojej pracy padły określenia, jakobym żyła z nierobem i utrzymankiem. U męża za to niedowierzanie i śmiech, kiedy przejmował macierzyński.

I wiecie co? Nadal nic sobie z tego nie robiliśmy. Nawet mogliśmy przesiać swoich znajomych i "przyjaciół" jak przez przez sito oraz ograniczyć kontakt z niektórymi członkami rodziny. Nie jesteśmy typem osób, które przejmują się tym, co inni gadają.
Aż do zeszłego tygodnia. Wybuchłam.
Mój syn musiał przy jakiejś okazji w przedszkolu wspomnieć, że u niego mama pracuje, a nim i siostrą zajmuje się tata. Któreś z dzieci powtórzyło to rodzicom.
W ten sposób opieka społeczna i inne służby zrobiły na nas nalot.
Bo skoro facet zajmuje się dziećmi to znak, że jest pedofilem, prawda?
Legendka Odpowiedz

Kuzwa XXI wiek, a takie sredniowiecze.

DaenerysTargaryen

Raczę zaprzeczyć... W średniowieczu było lepiej 😉

TruskawkaBezSerca

Daenerys w średniowieczu ludzie nie dożywali 50roku życia a dzieci ginęły po 2dniach od narodzin przez kaszel a ich zwłoki były wyrzucane do rowu przy ulicy :) nie było lepiej, państwem rządził kościół nakładając darowizny kiedy klecha zarażał się rzeżączką, chłopi nie mieli własnej ziemi. Zabójstwa były na porządku dziennym, w tym te na forum publiczności w imię "Boga" bo kobieta była"podejrzana". Kojarzysz czarną śmierć? Wolę użerać się z głupim społeczeństwem ogarniętym seksizmem niż wrócić do czasów średniowiecza bo "w średniowieczu było lepiej". Kurłaaa kiedyś to było...

Revenge

@TruskawkaBezSerca Żyłaś/eś kiedyś w średniowieczu? No raczej nie, więc skoro nie to nie możesz wiedzieć ile żyli ludzie i kiedy umierały dzieci. Powiesz, że kości zostały wykopane itd.? Muszę przypomnieć, że średniowiecze to bardzo długi okres i powiedzenie ogólnie, że "w średniowieczu to ludzie umierali tak szybko, bo były zarazy" jest skrajną glupotą. Gdy była choroba, to umierali, ale czy naprawdę sądzisz, że przez cały ten okres zaraza rządziła światem? Jest jeszcze sprawa, gdzie żyłaś w średniowieczu. Bo chyba odnosisz się do Europy? Skąd możesz wiedzieć jak było na innych kontynentach?

Malokreatywnynick

@Revenge masz rację, epidemie nie wybuchały wszędzie i nie były aż tak częste, ale nie rozumiem twojego zarzutu że nie żyła w średniowieczu to ona nie wie jak to było. ze średniowiecza mamy akurat dość dużo podań by określić mniej-więcej jak to wyglądało. poza tym truskawka podkreśla właśnie tylko te najgorsze aspekty średniowiecza by wyprowadzić kontrargumenty do deanerys. poza tym nawet jeśli nie umierali przez epidemie to wtedy higiena była na tak beznadziejnym poziomie że duża ilość dzieci umierała przy porodzie a dorośli też nie mieli łatwo. a na koniec tak, ona odnosi się do Europy, bo chciała porównać jakość życia w tym rejonie w którym my żyjemy do średniowiecza

XDemon666

Polska była jednym z krajów, które nie zostały obciążone przez czarną śmierć. Sama wolę wypowiadać się o wczesnym średniowieczu, bo siedzę w tych klimatach dość poważnie. Za pogaństwa przecież nie było kościołów. Nie było też tego "rozkazu", że kobieta jest tylko do siedzenia w domu i robienia dzieci. Słowianki nawet walczyły w bitwach. Nic praktycznie nie było z podziałem na płeć. Mężczyzna jak chciał mógł zajmować się haftowaniem albo zielarstwem, a kobieta chodzić na polowania i brać udział w bitwach. Oczywiście średnia wieku była zdecydowanie niższa i ludzie umierali na zwykłe choroby takie jak zapalenie płuc, ale odporność też była wysoka.

Wellington

No tak, bo cały trwający 1000 lat okres w historii to nic tylko brud, smród i chatki z gówna. Proponuję by niektórzy komentujący tutaj przeczytali kilka książek zanim zaczną wypisywać głupoty.

Skladanyrower

@TruskawkaBezSerca dożywali dożywali. Średnia wieku jest niska, bo te dzieci co umierały wcześnie są wliczane do średniej życia.

AkikoDe Odpowiedz

Zachowuj się jak reszta społeczeństwa - o Ty głupi/głupia własnego sposobu na życie nie masz... Zachowuj się według własnego planu - patologia.... Ah te stereotypy.... Dacie radę

Kavka Odpowiedz

Mój chłopak ma dużo kolegów, którzy sami nie mają dziewczyn, a uważają go za pantofla, bo zazwyczaj to on robi obiady (lubi i umie gotować w przeciwieństwie do mnie, poza tym często wracam z pracy dopiero pod wieczór). Szczęście mieć faceta, który będzie miał w nosie takie przytyki ;)

Zieloneliscie Odpowiedz

Co do pierwszej części to jest właśnie równość płci. Każdy robi to co mu lepiej wychodzi.

Swiezychlebek Odpowiedz

Masakra, ale stereotypowe podejście...

serquet Odpowiedz

chciałabym poznać tych państwa co złożyli przyjacielski donos ;>

Serwatka31

No, ale też opcja, że dziecko niedokładnie się wyraziło.
Na przykład nie wspomniało o mamie, tylko samo "A mój tata to w ogóle nie pracuje" czy coś.

Jak jeszcze w okolicy tego zdania padła np. niedokładna relacja tego, że ojciec często pije kawę "a mój tata cały czas pije" czy coś takiego, to może brzmieć nieźle przypałowo xD
A dziecko chyba jest do tego spokojnie zdolne.

gwynbleidd

@Serwatka31, to mi przypomniało, jak w podstawówce na korepetycjach z angielskiego tworzyłam zdania "I like doing sth" i skleiłam zdanie "I like drinking". Mój niewinny umysł kompletnie nie skojarzył tego z alkoholem i dopiero sparaliżowana strachem i zdziwieniem twarz nauczycielki dała mi do zrozumienia, że coś w tym zdaniu jest nie tak. A ja faktycznie byłam (i jestem nadal) fanką herbat i o tym myślałam, pisząc ten przykład. Tak więc domyślam się, że przedszkolak tym bardziej jest w stanie palnąć nieumyślnie takie zdanie.

scor Odpowiedz

Czasami nie wierzę w ludzi co ich to obchodzi.

Suneku Odpowiedz

Niestety, ale niektórzy nadal są w latach 50-tych jeśli chodzi o takie sprawy.

Papaja00

Lata 50-te? To na mój gust wygląda na późne średniowiecze.

wandea Odpowiedz

Takie gadanie rozbiło małżeństwo mojej przyjaciółki. Tyle, że nie poszło o różnicę w dochodach a w wykształceniu: ona skończyła studia(zaocznie), a on zawodówkę. Gdy zrobiła magisterium, koledzy jego męża wyśmiewali go, więc zaczął przychodzić do domu i pokazywać, kto jest ważniejszy posuwając się do rękoczynów. Za daleko się nie posunął, bo zabrała dziecko, wyprowadziła się do rodziców i natychmiast rozwiodła.

Jamama Odpowiedz

Cóż za ironia. Jeden z rodziców zajmuje się dziećmi i opieka szuka problemów tam gdzie ich nie ma, a gdzie są potrzebni to albo przymykaja oczy albo w ogóle się nie pojawiają.

SorryEverAfter

No ja bym właśnie powiedziała, że mimo wszystko to dobrze, że pojechali do takiego przypadku. Nie wiemy co powiedziało dziecko, ani co usłyszała opieka społeczna. Dzieci mówią różne rzeczy, a dorośli mogli to jeszcze dodatkowo przekręcić czy źle zrozumieć. To dobrze, że służby pojechały do przypadku, gdzie nie było żadnych wyraźnych dowodów, by sprawdzić na wszelki wypadek. Czy wiecie, jak często rodzina patologiczna, gdzie rodzice biją czy gwałcą dzieci, jest okrzyknięta mianem "takiej dobrej, uprzejmej, miłej" przez wszystkich sąsiadów, a wszystkie podejrzenia to tylko niepewne poszlaki? Lepiej dmuchać na zimne - nawet jeśli w dziewięciu przypadkach przypuszczenia okażą się bezzasadne, to jeżeli w dziesiątym uda się pomóc krzywdzonemu dziecku, to IMO jest tego warte.

Zobacz więcej komentarzy (17)
Dodaj anonimowe wyznanie