Wprawdzie teraz tak nie robię, bo nie chcę, by moje stopy brzydko wyglądały, ale gdy byłam mniejsza, to brałam igłę i nitkę, a następnie "szyłam" sobie stopę (w miejscach z grubą skórą, jak pięta). Później pociągałam mocno nić, a rozszarpane kawałki drapałam, starając się oderwać jak największy płat skóry. Później go żułam z satysfakcją, jeśli był wystarczająco duży.
PS. Tylko po umyciu nóg.
PS2. Czasem nie mogłam z bólu chodzić na piętach po takiej akcji.
Dodaj anonimowe wyznanie
Cóż, przebijanie było, ale na nitkę nie wpadłem :D
Za to obcinałem skórę obcinaczem do paznokci :)
Naprawdę myślałem, że nic już mnie tu nie zdziwi, anonimowe..
Dziękuję za poszerzanie moich percepcji każdego <3
Ja tez tak robilam. Juz o tym zapomialam. Dzieki ze przypomienie ide sobie to zrobic
Hm. Trochę wbiło mnie w fotel.
Ahh, jak ja pamiętam gdy byłam mała to zawsze po kąpieli siadałam, zapalałam sobie lampkę i odrywałam ta miękka skórę u stóp. Natomiast nigdy mi nie przyszło do głowy żeby to rzuć.
rzucilas?
W sumie lepiej byłoby rzuć niż żuć.
No ale poprawiam błąd, żuć*
Robiłam tak samo, tylko na palcach u rąk
Ja też tak robiłam, czasami wyszywałam różne wzorki i napisy. A teraz „tylko” zdrapuję lub obgryzam kawałki skóry, najbardziej lubię te wokół paznokci u stóp.
(auto)Kanibale są wśród nas!
Ja robiłem podobnie. I jeszcze lubiłem wbijać sobie igłę pod skórę przy paznokciu.
pierwsze wyznanie, po którym przeszły mnie ciarki