#CzLwG
Wychowałam się w małej wsi, w której od lat nic się nie zmienia. Typowa mała wieś, niewiele mieszkańców. Ludzie, którzy z niej wyjechali są obśmiewani jako "wielkie jaśnie państwo'', a wręcz zdrajcy. Moi rodzice są niestety tacy.
Zawsze ciągnęło mnie do książek, uwielbiam się uczyć. Wśród koleżanek uchodziłam za nudną kujonkę. Moi rodzice też nie mogli zrozumieć, że chcę wyjechać i być kimś więcej niż matką i gospodynią domową. Kiedy ojciec widział, że czytam (robiłam to po wypełnieniu wszystkich obowiązków), na siłę szukał mi zajęcia, choćby było nie wiem jak durne ("idź no zobocz, czy krowa śpi, jak się łobudzi, to zawołej''). Matka to samo. Po prostu nie czytaj i już. W telewizji tylko pogoda, wiadomości i seriale z bardzo nieskomplikowaną fabułą, bo programy naukowe to głupoty.
Skończyłam studia, zaręczyłam się, czego rodzice mi nie mogą wybaczyć - przecież już dawno powinnam mieć męża i dzieci.
Moi przyszli teściowie planują obiad z okazji zaręczyn. Nie chcę tam mojej rodziny. Pomijając ich brak zainteresowań i "wiejską'' mowę, kompletnie nie umieją zachować się przy jedzeniu. Mlaskają, siorbią, chrząkają, sapią, nie uznają serwetek. Kiedy próbowałam delikatnie zwrócić im na to uwagę, usłyszałam, że już im wstyd przynoszę i że skoro pana miastowego złapałam, to nie znaczy, że mogę ich obrażać.
Ich zdaniem powinnam wziąć sobie chłopca z okolicy. Tylko że ja nie chcę faceta, który o ile już pracuje, to po południu siedzi z piwem przed telewizorem, nie ma jakichkolwiek ambicji i pojęcia o świecie. A tacy niestety są moi dawni koledzy. Typowe prawilne sebki, kilku z wyrokami. Moi bracia raczej będą tacy, kiedy próbuję ich czymś zainteresować słyszę "o takich głupotach to pierdol sobie z tym swoim''.
Ja nie chcę za kilka lat być zgorzkniałą, zmęczoną i wiecznie zdenerwowaną kobietą, jak moje sąsiadki.
Tylko że po każdej wizycie u rodziców zastanawiam się, co ze mną nie tak.
Bardzo fajnie, że pomimo takich warunków postanowiłaś iść w swoją stronę :) Powodzenia i nie daj się przykrym komentarzom!
Oczywiście, że często szukamy akceptacji u najbliższej rodziny, ale w tej sytuacji nie ma raczej sensu. Sądzę że wasz kontakt i tak się urwie, albo stopniowo ograniczamy, albo po dobrej awanturę, na przykład przy okazji poznania Twojego narzeczonego.
No to nie bądź i żyj po swojemu, bo to Twoje życie!
Wiesz... Nie znam Twoich przyszlych teściów, ale wydaje mi się, ze najrozsadniej byłoby porozmawiać z nimi na temat zachowania Twoich rodziców. Powiedz im to , co napisalas tutaj, wyznaj swoje obawy. W jakis sposób tez ich taka rozmową przugotujesz do tego spotkania, no i oczywiście uprzedzisz jak moze sie potoczyc, bo znacznie różnią się od ciebie.
To ich olej? Po co na sile utrzymywać kontakty?
Oni sami się odwrócą, jak od 'zdrajcy'. A dziecko zaboli brak akceptacji rodzica.
Zaboli i minie. Kto jest twoim rodzicem to przypadek. Nie ma co przez cale zycie nad tym bolec i sie męczyć.
Skoro to aż takie zacofane buraki to jaki sens zapraszać ich na przyjęcie zaręczynowe czy nawet wesele?. Narzeczonemu powiedz prawdę a jego rodzinie razem opowiecie krótką historyjkę dlaczego ich nie będzie i tyle.
W całym wyznaniu nie znalazłam żadnego powód dla którego miałaby ich nie zapraszać ma wesele. Mlaskanie itp jest wstydem przed tesciami ale na weselu zazwyczaj rodziny siedzą naprzecieko siebie + osoby z wsi sie czesto na takicj weselach swietnie bawia i są duszami towarzystwa
Mam nadzieję, że nie masz na myśli podpitych wujków-wodzirejów rzucających starymi jak świat żartami i zaczepiających obleśnie co młodsze dziewczyny.
Dokładnie - ja na moim weselu nie miałam nikogo z rodziny, bo nie będę się za nich wstydzić.
I autorka powinna zrobić to samo. Narobią Ci wstydu i po co? Zostaniesz na lata pośmiewiskiem rodziny męża.
Powiem ci tak,to twoje życie i nikt go za ciebie nie przeżyje,a podejście do życia masz tylko raz.Mojej rodzinie 20 lat zajęło zrozumienie tego,że to ja popełniam błędy i to ja odnoszę sukcesy,zanim zaprosili mnie ponownie na wspólny obiad,z perspektywy czasu niczego nie żałuję.Bądź więc sobą,zawsze.
Nie będę się odnosić do tego co mówisz, to Twoja sprawa jak się z tym czujesz. Powiem coś innego - jeśli rodzina męża zobaczy, że wstydzisz się swoich rodziców, to może zacząć patrzeć na Ciebie inaczej. Jeśli są normalnymi ludźmi to pewnie wyda im się dziwne, że tak traktujesz własnych rodziców. Masz swoje powody do niechęci do nich, jednak byliście generalnie normalną rodziną. Osoby z Twojego nowego otoczenia nie zobaczą i nie zrozumieją Waszych niesnasek. Zobaczą pustą dziewczynę, która uciekła ze wsi i już czuje się tak miastowa, że gardzi rodzicami ze wsi.
Co z tobą jest nie tak? Jesteś głupia. Po prostu głupia bo utrzymujesz nadal z nimi kontakt.
Wygarnij im co czujesz na następnym spotkaniu a później wyjdź, PIERD_LNIJ drzwiami (niech zobaczą że „swoja” i zerwij z nimi kontakt. Najlepiej pójdź do prawnika i zrób tak żeby nie mogli od Ciebie na starość pomocy.
@GrazynaZarkoOffical dobry pomysł, nie rozumiem minusów.
@wilczek24
może stąd minusy że to Grazyna wykazuje sięwieśniactwem ??
Ok. Byli przeciw jej odmiennemu stylowi życia. ALE w całym wyznaniu nie było żadnej patologi. Byli negatywnie nastawieni ale nie zabraniali jej się uczyć (tylko zniechęcali), nie było agresjii, patologii itp. a że mieli inny styl życia ? NO I ?? się oburzacie że byli przecie odmiennemu stylowi życia autorki ale już jej rodzina nie może mieć odmiennego od was stylu życia ?????? czy was pogieło że nie widzicie swojej hipokrycji ?? Przecież autorka jednak studiowała i wyszła w świat - więc rodzina jej nie powstrzymywała - dalej utrzymują kontakty. I za to że ją wyrosłą w tej rodzinie, bez głodu, patologii - teraz ma im tak odpłacić ??
To ja już wole być wieśniakiem niż takim patologicznym lewakiem jak @GrazynaZarkoOffical
Lepszy wieśniak niż szmata...
Na wsi Sebki?
A co? Tylko w mieście mogą być??
@grzankazserem no mi się raczej kojarzą z wielkimi blokowiskami w mieście, gdzie mogą żerować na ludziach z problemami. Na wsi, zwłaszcza małej, jakoś ich nie widzę.