#D2rce

Nie umiem dotrzeć do własnej matki.

Zacznę od tego, że nie mam ojca, zginął w wypadku samochodowym, gdy byłam jeszcze w brzuchu. To co się wtedy działo zasługuje na oddzielny wpis. Ale do rzeczy. Między nami jest spora różnica wieku (urodziła mnie w wieku 36 lat). Całe moje życie próbowała być trochę matką, trochę ojcem i jakoś tak wyszło, że teraz gdy mam 25 lat nie jest ona dla mnie żadnym wsparciem. 

Lata kłótni, wyzwisk spowodowały, że nie czuję do niej nic. Może cała ta sytuacja spowodowana jest też tym, że nadal z nią mieszkam, ale przeprowadzka do własnego mieszkania jest w planach na 2020 rok. Po prostu szkoda mi kasy na wynajem, gdy widzę ile oszczędzam dzięki mieszkaniu z nią i będzie mnie stać na wkład własny. Najgorsze jest to, że przy każdej kłótni o byle co (np. ostatnio obraziła się na mnie, że po pracy pojechałam na obiad do restauracji z koleżanką i nie napisałam jej sms, że nie wracam od razu do domu - nie mamy nic takiego ustalonego, czasem po prostu robi większy obiad i gdy wracam z pracy to jem, ale tylko czasem robi, zwykle je coś na zimno jakieś parówki albo co), więc przy każdej takiej kłótni ja później jestem w stanie ją przeprosić i chcieć normalnie gadać, ale ona wtedy mówi mi, że już mam się do niej nie odzywać, że nie ma już córki, że nikomu takiej córki nie życzy. 

Ciągle chce mnie wprowadzać w poczucie winy. Kolejny przykład to jak chciałam gdzieś jechać na weekend (przypominam, że mam 25 lat) powiedziała, że po co mam jechać w ogóle, może bym trochę w domu pomieszkała. Spanie u chłopaka? Awantura, że mam swoje łóżko i we własnym domu powinnam mieszkać i sypiać, a nie "na mieście".

Poprosiłam ją kiedyś spokojnie o przeczytanie artykułu o toksycznych rodzicach - jej zachowanie pasowało do większości punktów - nie przeczytała, zwyzywała mnie, powiedziała, że jestem bezczelna, że w ogóle coś takiego jej zarzucam.

Ostatnio po sprzeczce powiedziała mi, że nie będzie mnie nigdy przepraszać, bo ona nic nigdy mi nie zrobiła, ja mam "chore urojenia". A zdarzało się, że wyzywała mnie od dziwek i innych takich za to, że chociażby spałam u chłopaka. I jeszcze jedna okropna rzecz, którą mi powiedziała: matka zasługuje zawsze na szacunek, dziecko musi sobie zapracować.


Super mamo, jestem gównem, które matka może wyzywać i mam się nie odzywać, bo ona jest matką i matce należy się bezwarunkowy szacunek.
wszystkokurwaazajete Odpowiedz

Moja siostra (lat 20) zawsze na moja mamę narzeka, jaka to ona jest zla i jak ona (siostra) ma trudno w domu. Siostra zapomina o drobnym fakcie, ze czasami znikala na całe noce nie informując o tym rodziców, a wtedy wyłączony telefon miała. Nie zlicze ile nocy rodzice przez nią nie spali. Teraz w końcu się wyprowadzila, co mnie cieszy, bo w końcu skończyły się awantury, które siostra prowokowała. Uważam, że nawet jak sie ma te 20-30 lat to wypada napisać chociaz sms, jesli sie mieszka z rodziną, zeby sie nie martwili.
Także ja do takich historii podchodzę z dystansem, chciałabym usłyszeć drugą stronę.

StaryTapczan

W sumie masz trochę racji. Kiedy przyjeżdżam do rodzinnego domu i gdzieś wychodzę ze znajomymi, zawsze pisze do rodziców smsa, że np. jednak wrócę późno, albo że nocuję u znajomych, żeby się nie obudzili nad ranem i się nie martwili, że mnie nie ma. A też mam 25 lat, teoretycznie mogę sonie robić co chcę, a ja i tak uprzedzam ich o zmianie planów.

Smiejzeleczka

Zgodze się z tym. Od 6 lat już nie mieszkam z rodzicami. Jestem dawno po ślubie. Ale jak ich odwiedzam i u nich nocuje, to w przypadku zmiany planów zawsze ich informuje. Z resztą nawet jak w tym czasie rodzice wychodzą i nieoczekiwanie nie wrócą na noc czy się spóźnią na kolacje to zawsze mnie informują bym się nie martwiła.

Owsiankozerca

Ja od 15 lat nie mieszkam w domu rodzinnym, a jak jestem na weekend to pisze smsa, ze wychodze do knajpy, bede pozno, ale mam klucze. Albo, ze nie wroce jednak o 18 tylko o 22. Jak nocuje u znajomych to tez pisze, ze bede o 17 a nie o 15, bo mam obsuwe na miescie. Do faceta tez pisze, jak jestem poza domem, ze wracam do hotelu, albo znajomych, zeby sie nie martwil. Proste zasady zycia stadnego: raz kultura, zeby ktos na Ciebie nie czekal, dwa dla wlasnego bezpieczenstwa, trzy dla spokoju tej drugiej strony.

Morswinek

No ale sytuacja, gdzie autorka opisała sytuację z nie pisaniem wiadomości wydarzyła się w ciągu dnia.
No i sama dodała, że nie mają takiego zwyczaju się informować. Jeśli to przez lata przechodziło, a tylko randomowo matka robi o to problemy to nie winię córki.

bazienka

ludzie to tylko obiad, wrocila kilka godzin pozniej, nie musi sie spowiadac z kazdego wyjscia z przyjaciolmi
gdyby nie wrocila na noc to tak, powinna napisac, ale rownie dobrze mogla pojsc po pracy do sklepu, zostac na nadgodziny itp. i nie musi zdawac raportu matce

Tu autorka wpisu. Ja nie imprezuję, a nawet jak miało mnie nie być na noc (z powodu nocowania u chłopaka np) to albo na żywo ją informowałam, gdy tylko wracam ciut później niż zwykle wieczorem do domu, to też zawsze ją informuję, wiem przecież, że się martwi. Ona robi awantury o te obiady chociażby. Mam dosyć ciągłych jej pretensji, męczy mnie, że ciągle słyszę jaka jestem zła i że kłamię. Aż w końcu przychodzi taka kłótnia, gdy jej to mówię, obraża się i przestajemy się odzywać na kilka tygodni i w końcu mam spokój.

Dodam jeszcze, że tym wpisem miałam trochę nadzieję przeczytać jakieś "rady" jak do niej dotrzeć, bo jednak to moja mama. Nie mam jej za złe, że się martwi, że mnie w taki sposób kocha... Moim marzeniem jest mieć z nią normalne relacje jak moje znajome ze swoimi matkami i móc po prostu dzielić się tym, co np mi wyszło dobrze w pracy czy na studiach czy w życiu prywatnym. Ale jak myślę o tym, że miałabym jej np powiedzieć, że się zaręczyłam (gdy się to wydarzy) to robi mi się niedobrze ze stresu. Potrafiła kiedyś nawet zobaczyć, że mało ostatnio kupowałam podpasek i powiedzieć z pretensjami, że może jestem w ciąży... Chciałabym żeby była moją "przyjaciółką" a czuję się jakbyśmy były wrogami. Powiecie mi że to jest miłe i że powinnam jej to powiedzieć, ale ja mówiłam to usłyszałam że sama sobie na to zapracowałam i powiedziała że będzie mnie teraz traktowała tak jak ja ją

Satanismus Odpowiedz

Jeśli mieszkasz z drugą osobą to naturalnym jest, że dasz znak o której mniej więcej wrócisz. Niezależnie od tego czy to rodzice, mąż czy znajoma.

bazienka

mieszkalam z roznymi ludzmi- rodzice, faceci, wspollokatorzy i w zyciu sie nie spowiadalam o ktorej wroce, chyba ze lazlam gdzies na noc
rodzicom mowilam tylko jak bylam niepelnoletnia, po jakims czasie sie przyzwyczaili i bylo "wroce jak bede" ( np. wieczorem a nie od razu po lekcjach)
nie imprezowalam za bardzo, nie uciekalam, nie znikalam na noc bez poinformowania, ale tez nie spowiadalam sie z kazdej minuty

Czasami sama nie wiem, o której będę i to też mnie denerwuje, że ona pyta mnie o moje plany, gdy ja nawet sama nie wiem, co będę robić

bajkopisarz Odpowiedz

Mam dziwne wrażenie, że w tym układzie autorka jest biorcą i mimo 25 lat - tylko biorcą. Mieszka z matką, bo to się jej opłaca (odkłada sobie na wkład), ale to matkę przedstawia jak osobę roszczeniową. Opisywany problem braku sms, jak na moje stare życie, może służyć tylko do deklaracji "ok, to będę dawać ci znać, jeśli później przyjdę". Masz dziewczyno 25 lat, a zachowujesz się jak nastolatka. Skoro mama ułatwia ci twoje plany finansowe (opłaca rachunki), to może czasem mogłabyś jej zafundować jakiś weekend -weź na spacer, ugotuj obiad, zaproś do kina. Sama dawała radę ciebie wychować, z pewnością nie było łatwo, a ty ciągle, co tobie się należy.

Właśnie akurat doszło do takiej sytuacji, że za te wszystkie słowa w moim kierunku, wyzywanie mnie, wpędzanie w poczucie winy, nie potrafię na nią spojrzeć jak na kogoś kto po prostu o mnie dba i zwyczajnie nie mam ochoty z nią spędzać wolnego czasu. Studiuję zaocznie i też nie mam tyle czasu na wszystko. Przykro mi czytać, że uważasz, że zachowuję się jak nastolatka. Nie uważam, że wychowanie dziecka jest wielkim wyczynem, a oczekiwanie za to bezwzględnego szacunku to paranoja

Nah12345 Odpowiedz

Ja również wychowałam się bez ojca. Mam 24 lata i bywają momenty że nie mogę wyjść z domu bez zgody matki. Raz bywa lepiej raz gorzej ale na ogół jest bardzo podobnie do twojej sytuacji. Ogólnie rzecz biorąc taka kontrola powoduje że bardzo często ją okłamuje by mieć chwilę spokoju. Dzięki bogu studiuję i w domu bywam już dość rzadko ale uwierz że potrafi się obrazić za to że nie zadzwonię do niej przez weekend lub że mam plany z narzeczonym. W końcu poszłam z tym do psychologa bo to potrafi być naprawdę wykańczające. Tobie również polecam bo pewne schematy i zachowania łatwo się powiela. A przy okazji nauczysz się jak sobie z taką osobą radzić. Bo zakładam że tak jak w moim przypadku twoja matka widzi w tobie nie dziecko a kogoś w rodzaju partnera.

NOTHING000

Masz 24 lata, studiujesz i mieszkasz z matką? I jeszcze żyjesz pod jej dyktando?

Nah12345

Mój drogi. Nie każde studia umożliwiają pracę na tyle by samemu się całkiem utrzymać. Nie każde studia warto robić zaocznie. I nie wszystkie kierunki są dzielone na licencjat/inżyniera i magisterkę - mogą być tzw jednolite magisterskie. Ponadto nie jestem świnią by kazać się utrzymywać mojemu lubemu.
I ostatnie. Nigdzie nie napisałam że żyję pod jej dyktando. Gdyby tak było nie chodziłabym na terapię. To właśnie kłótnie i walka o swoje są najbardziej męczące. A kończąc, w domu w praktyce nie mieszkam już od niemal 9 lat. Wracam tam jedynie na wakacje i niektóre weekendy. Niektóre rzeczy są nieco bardziej zawiłe niż się wydaje.

bazienka

to jest szantaz emocjonalny i nie powinnas sie zgadzac an to w wtym wieku
rodzice maja obowiazek utrzymywac cie do skonczenia studiow, wiec matka karmiac cie laski ci nie robi
jestes dorosla i mozesz decydowac o swoim zyciu,a nie mama mi zabrania to nie wyjde

Nah12345

@bazienka dziękuję za troskę. Tak na poważnie, dzięki.
Jednak wierz mi jeśli zostajesz wychowana w konkretny sposób to złamanie tego co wpajano ci od początku bywa trudne. I tu już nie mówię o sobie tylko ogólnie.
Na mnie groźby, krzyki i szantaże nie działają. Ja po prostu robię to co uważam za słuszne dla siebie. Tylko siada to na psychikę i nie chcę niszczyć innych tym co wyniosłam z domu. I też potrzebowałam potwierdzenia że postępuje słusznie. I w sumie tyle. A że wyszły z tego kolejne rzeczy to już inna bajka.
Zresztą. Ważne jest też zrozumienie że taka osoba nie zawsze chce skrzywdzić. To że działa w taki sposób to znak że została skrzywdzona. Co jednak w żaden sposób nie usprawiedliwia takich zachowań. I w żaden sposób nie może zmuszać do przejmowania problemom rodzica.

StaryTapczan Odpowiedz

Wiem, że to trudne, ale póki się nie wyprowadzisz, spróbuj wpuszczać te teksty jednym uchem, a wypuszczać drugim. Ona się widocznie nie zmieni, skoro rozmowy nic nie dają, a nawet nie dochodzą do skutku, bo od razu się zapiera ręcyma i nogyma. Chcesz spać u chłopaka, to śpij, chcesz wyjść ze znajomymi, to wyjdź. Nie wiem, może ona po stracie męża boi się, że straci i córkę, dlatego zachowuje się w tak irracjonalny sposób, może wydaje jej się, że wpędzając Cię w poczucie winy zatrzyma Cię przy sobie i nie zdaje sobie sprawy z tego, że przez takie zachowanie skutek może być odwrotny? Może sama się pogubiła, ale póki sama tego nie dostrzeże, to się nic nie zrobi... Nie reaguj na jej zaczepki i słowa, wiem, że to trudne, ale póki Twoja wyprowadzka nie dojdzie do skutku, to nie ma innego wyjścia, po co masz sobie dodatkowo psuć nerwy kłótniami? Już niedługo pójdziesz na swoje i albo matka coś zrozumie i Wasze relacje się poprawią, albo nie zrozumie i trzeba będzie sobie odpuścić i żyć bez niej.

Achnoniewiem Odpowiedz

Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka. Albo się wyprowadzasz na swoje i dokładasz do tego trochę kasy albo to znosisz.

unaffected Odpowiedz

Coś mi się wydaje, że tutaj jednak autorka jest bardziej toksyczna niż matka

Możesz rozwinąć myśl?

Redhairdontcare Odpowiedz

Skoro dużo oszczędzasz to pewnie żyjesz na rachunek matki. Dom traktujesz jak darmowy hotel i się dziwisz, że ktoś ma do ciebie pretensje? Ja bym nie chciała mieszkać z takim pasożytem, który robi tylko to co chce i zjawia się kiedy chce

nata

Skąd wiesz, że nie dokłada się do rachunków?

Racja nie dokładam się, ale nie napisałam chyba, że studiuję zaocznie i nasz układ jest taki, że opłacam sobie bilety, studia, część jedzenia i własne wydatki, ale mieszkam za darmo dopóki studiuję

NOTHING000 Odpowiedz

Zastanawiam się czy twoja matka zawsze taka była, czy może śmierć ojca na nią tak wpłynęła...? Zdarzają się przypadki, gdzie matki nie mogą patrzeć na swoje pogrobowce, bo za bardzo przypominają im o zmarłym mężu i od tego po prostu wariują. A skoro ty do matki nie jesteś w stanie dotrzeć, może jednak szarpnij się na ten wynajem do czasu aż dostaniesz kredyt na własne mieszkanie? Też mieszkałam z toksycznym rodzicem i uwierz mi, że uwolnienie się od tego jest cudownym uczuciem.

bazienka

najsmutniejsze jest to, ze one z leku o wlasne dzieci i ze sytuacja sie powtorzy, staja sie tak zaborcze, ze jednak te dzieci potem traca, bo sie od nich odcinaja

Selevan1 Odpowiedz

Mieszkasz z nią to nie narzekaj.

Zobacz więcej komentarzy (8)
Dodaj anonimowe wyznanie