#D9zxk
Kiedy w końcu odnajduję dane miejsce, jestem dosłownie "na styk" umówionej godziny. Budynku poradni także nie znam, ponieważ to dopiero moja druga wizyta. Gubię się w jego korytarzach, aż w końcu trafiam.
Mijam różnych powykręcanych ludzi, jak to na psychiatrii, lecz staram się tym nie przejmować. Wbiegam po schodach, rozpinam zamaszyście kurtkę i wpadam jak burza - ponieważ należę do osób nerwowych i energicznych. Spiesząc się wyglądam jak wariatka, z czego nie zdaję sobie jeszcze sprawy. Rozglądam się pobieżnie, widzę krzesełka, tablica … OK, ale nie ma niezbędnej mi rzeczy, za którą się rozglądam.
Podchodzę do recepcji, siedzi w niej blondyneczka w średnim wieku o miłej twarzy, która uśmiechem maskuje zmieszanie (choć pewnie pod stołem ma paralizator w razie W. ). Patrzę na nią z poważną miną, aby nie wyjść na laika, ta spogląda na mnie znad okularów jeszcze bardziej skonsternowana. Wreszcie pyta:
- W czym mogę pomóc?
A ja wypalam:
- Przepraszam, ale gdzie ja się tu mogę powiesić?
Oczywiście chodziło mi o wieszak na kurtki, ale sądząc po przerażonej minie recepcjonistki, ta w obecnej sytuacji zrozumiała mnie dosłownie. Wybucham śmiechem i tłumaczę pani, że chodziło mi o wieszak na kurtki, ta jednak chyba mi nie uwierzyła. Spoko, dostałam mocne leki.
haha chwila dla Ciebie ...
Tak brzmi jakby Pani w rejestracji miała po tym wpływ na to że dostałaś mocne leki...
normalnie uzywam tego tekstu w gosciach albo nie wiem na uczelni czy u lekarza i wszyscy traktuja to jak zart zgodnie z intencja
Na psychiatrii są wyczuleni
byc moze, ale serio szlo wylapac zart z kontekstu
przeciez jakby sie czlowiek chcial naprawde powiesic, to by to zrobil w domu,a nie fatygowal sie do szpitala...
To też prawda xd jeszcze oznajmianie tego w takim miejscu, gdzie skutecznie by zniweczyli prawdziwy plan powieszenia się