#DDrDp
Kocham moją kobietę, rozmawiałem z nią o tym, że ta relacja nie jest normalna i że nie mam zamiaru być w związku z dwiema kobietami i jeszcze niańczyć tę jej siostrę (myślę, że sama sobie nie poradzi w życiu, dlatego mnie tak szykowały do wspólnego mieszkania tymi naszymi wspólnymi spotkaniami), ale moja śmieje się i mówi, że nie będzie tak strasznie, że każdy będzie mieszkał na innym piętrze itd. Że co?! Czuję się oszukany. Siostra ta nie jest niepełnosprawna czy coś, tylko po prostu po mojemu... głupia – prania nie zrobi, obiadu, nic. Gada jakieś głupoty, albo o ufoludkach, albo o innych pierdołach. Nie wiem co robić. Wychodzi na to, że taki był plan, a moja nie pozostawi siostry. Myślałem nawet, żeby już założyć tamtej profil randkowy, żeby kogoś jej znaleźć, żeby zaczęła żyć swoim życiem. Najbardziej boli mnie, że dla mojej to nie problem życie we trójkę. Sama nigdy do mnie nie przyjechała, tylko na moją prośbę, że może dziś bez piątego koła u wozu? Wkurwiam się i płaczę czasem z bezradności. Dodam, że wszyscy jesteśmy po czterdziestce... więc gdzie dojrzałość? Uciekać? Czy zgarnąć obie panie do kupy i wyjaśnić jakoś to? Tylko że czuję, że to będzie wtedy koniec. Nie chcę jej tracić. Chcę tylko stracić jej siostrę w końcu.
Cholernie dziecinna sytuacja, a ja się dałem omotać wspólnymi spotkaniami przez tyle lat. Buntuję się już od jakiegoś czasu, żeby też nagle nie wypalić do tej siostry „wypier...”, nie ranić mojej połówki, bo dla niej siostra jest bardzo ważna. Tylko że dla niej, a nie dla mnie. Po mojemu już dawno powinny pójść w swoje strony, ale czasem jest taka więź w rodzinach i też nie chcę jej przerywać. Najbardziej mnie boli reakcja mojej kobiety, że to nie problem, żeby być we trójkę. Czekam, aż mi zaproponują wspólne łóżko, bo chyba tylko tam jeszcze nie było tej siostry... masakra jakaś. Czuję się jak w kiepskiej komedii, bo inaczej się tego nazwać nie da.
Nie postawiłeś granic kiedyś to teraz będzie dużo trudniej
Skoro sytuacja trwała wiele lat to już raczej nic z tym nie zrobisz.
A przy wspólnym mieszkaniu gwarantuje, że jej siostra będzie wam siedziała na głowie od wstania rano aż po pójście spać. I osobne piętro jej nie zatrzyma.
Szczerze autorze nie widzę tego. Ty masz inny plan na przyszłość, a Twoja partnerka ma plan we 3. Ja widzę tylko ostateczną rozmowę z partnerką. Że waszą przyszłość widzisz tak i tak, a mieszkanie z siostrą w ogóle nie wchodzi w grę. Jeśli jej plan nie jest nawet odrobinę podobny, ani nie bierze Twojego pod uwagę - to no cóż. Niestety powinniście się rozstać.
Inaczej każde z was będzie nieszczęśliwe za chwilę.
Jak to czytałam, to myślałam, że macie po maksymalnie 20 lat. Szok. Ja bym chyba poszukała normalnego związku, bo tu dobrze nie będzie.
A ja, wręcz przeciwnie, zacząłbym się zachowywać, jakby tej siostry nie było. Chcesz chodzić w bokserkach? Eee tam. Idź pod prysznic i wyjdź z łazienki nago! Twój dom, Twoje prawo. Chcesz całować się ze swoją partnerką? Jazda! Jak się siostrze nie podoba - jej problemem. Masz, facet, 40lat. Może zacznij zachowywać się jakbyś miał..?
No u ciebie to wiadomo jakby było. Jeszcze ktoś do wykończeniówki, i piękny cyrk :)
Idź leczyć tą obsesję.
spanko tez razem z siostra?
rodziny symbiotyczne to toksyka
slabo, ze dopiero teraz sie buntujesz, takie sprawy zalatwia sie od razu (i albo ktos uszanuje twoje granice, albo masz mniej straconego czasu)
twoja dziewczyna nadaje sie na terapie, takie relacje nie sa normalne, zwlaszcza w tym wieku
a ta siostra cos robi w zyciu, ma jakas prace? czy tylko jest utrzymywana i oporzadzana?
A rozmawiałeś o tym z dziewczyną czemu wszędzie musi być z siostrą? Mnie to wygląda jakby twoja dziewczyna potrzebowała zawsze siostry. Bo chyba każda dorosła osoba, chciałaby pobyć sam na sam z partnerem, a nie czekać aż rodzeństwo pójdzie spać. Spytałabym wprost czy związek z nią oznacza też wieczną obecność siostry. Jeśli tak i tobie to nie odpowiada, to to zakończ. Bo się wykończysz.
Jeśli wspólnie zamieszkacie, to prędzej czy później nie wytrzymasz. Poszukaj jakiegoś kompromisu, ale lepiej nie wchodzić w taki układ, bo to tak jak mieszkanie z teściami, nawet jeśli są bardzo w porządku. Tak samo zamieszkanie blisko siebie, np. ulicę obok może nieść podobne konsekwencje, ale i tak minimalnie lepsze niż wspólne mieszkanie ;)
Jesteście w takim wieku, że już nic nie zrobisz. Albo będziesz żył z dwoma kobietami albo się rozstaniecie. Polecam to drugie, bo na moje oko nie ma innego wyjścia.
Toksyczne.