#EA4DA

Mam 22 lata i jestem kompletnym życiowym nieudacznikiem. Nigdy nie potrafiłem rozmawiać z ludźmi. Przez cały okres edukacji byłem tym cichym dzieciakiem bez żadnych znajomych, klasowym wyrzutkiem, którego wszyscy traktowali jak powietrze, ewentualnie rzucając jakąś obelgą. Zawsze przy jakimkolwiek kontakcie z innym człowiekiem, zwłaszcza obcym, po prostu się blokowałem, nie byłem w stanie poprowadzić rozmowy, żeby nie wyjść na dziwaka. Absolutna przegrana w genetycznej loterii skutkująca cichym, nijakim głosem i ogólną brzydotą w żaden sposób nie poprawiała sytuacji. Oczywiście moje życie uczuciowe nigdy nie istniało, bo niby jak miałbym do dziewczyny zagadać, nigdy nawet nie trzymałem nikogo za rękę, nie wspominając nawet o czymś więcej.

Próbowałem iść ze sobą do psychologa, ale nie przynosiło to żadnych rezultatów, a jedynie frustrację, bo przy próbach nawiązania kontaktu, które zalecił psycholog, tylko się ośmieszałem i w zamian dostawałem zdegustowane spojrzenia, jakby ludzie nie dowierzali, że ktoś może być tak beznadziejny w podstawowe interakcje międzyludzkie. W konsekwencji tego przez całe życie towarzyszy mi obezwładniająca samotności i poczucie zagubienia w świecie, bo po prostu nie rozumiem zasad działania. Do tego wszystkiego przez epidemię i redukcję straciłem starą pracę, poszukiwanie nowej było dla mnie tak stresujące, że okupiłem je nawrotem nerwicy i bezsenności. Nową pracę z ledwością jestem w stanie pogodzić ze studiami, a podjęcie kolejnej w tak krótkim czasie i znalezienie się w nowych okolicznościach jest ponad moje siły.

Mam dosyć tego wszystkiego, mam dosyć siebie, że nie potrafię się odnaleźć w tak prozaicznych i oczywistych dla wszystkich innych sytuacjach. Nie chcę do końca życia być samotny, ale jednocześnie za bardzo boję się jakichkolwiek kontaktów z ludźmi.
I tak napisanie tego wyznania kosztowało mnie kilka godzin ciągłych zmian i poprawek tekstu i nerwów, ale jednak anonimowość trochę mi pomaga. Nie oczekuję niczego, po prostu próbuję robić jakieś małe kroczki w różnych kierunkach, żeby może pójść w przyszłości do przodu. Jeżeli ktoś przeczytał, to dziękuję za poświęcony czas.
Smutnabula Odpowiedz

Ale wiesz że nauka interakcji międzyludzkich jest po prostu trudna i pełna zawstydzających błędów? Problem w tym że bez tego nie da się nic nauczyć. Pomyśl o tym tak. Każdy człowiek popełnia błędy każdy ma na swoim koncie pełno towarzyskich wpadek. Każdy w którymś otoczeniu będzie uznawany za dziwaka. Czyli popełniając błędy nie jesteś gorszy od nikogo bo każdy je popełnia.
Im mniej będziesz okazywał zawstydzenie swoją wpadką tym mniej otoczenia zwróci na nią uwagę. Próbuj dalej i powodzenia.

Jestjakjest

Dokładnie tak. Każdy z nas popełnia błędy. Wiele tu podobnych wyznań, ale mało kto poprawia wyznanie kilka godzin, więc myślę, że samokrytyka autora jest bardzo wysoka i w tym główny problem tej blokady. Może spróbujesz się czasem i tu udzielić Autorze?
Tu są też nieśmiałe osoby, które komentują, tak dla rozruszania się trochę. Na ile czas pozwoli oczywiście. Również powodzenia.

Nie wiem jak to wygląda z perspektywy normalnych ludzi, ale dla mnie nauka interakcji międzyludzkich graniczy z niemożliwością. Nie jestem w stanie zrozumieć jak mogą ze sobą rozmawiać w tak niewymuszony sposób, jednocześnie mówiąc o samych banałach. Tak zwany small talk to jest dla mnie absolutna czarna magia, jestem się w stanie odezwać tylko mając coś konkretnego do powiedzenia. I nauczyłem się nie okazywać wstydu, ale problemem jest to, że mnie to męczy po fakcie. Potrafię do kilku tygodni mimowolnie rozpamiętywać każdy szczegół i wynajdywać swoje błędy przy wymianie losowych dwóch zdań, choć prawie na pewno rozmówca zapomniał dawno o moim istnieniu.
I tak jak @Jestjakjest napisał samokrytyka mnie w pewnym sensie ogranicza. Wszystko staram się robić idealnie, bez błędów, byle tylko nikt nie mógł mi niczego wypomnieć. To samo się tyczy wszystkich wiadomości, komentarzy itd. W nieskończoność poprawiam, zmieniam, byle tylko w moim odczuciu były lepsze

Jestjakjest

Powiem Ci tak, nie sama treść jest ważna. Równie dobrze chodzi o emocje, tzn. nie jakieś wielkie, tylko takie zwyczajne, ale pozytywne. Wtedy forma schodzi na drugi plan, zawsze, ale to naprawdę zawsze. Można zacząć od "dzień dobry" dla sąsiada, dodatkowo uśmiech, w rozmowie wystarczy się zainteresować czymś, co mówi inny, w ten sposób jesteś pasywny i mimo to rozmawiasz. Bo każdy z nas szuka aprobaty u innych, w tym sęk wszystkich kontaktów. Stąd też i określenie sympatyczny - czyli wyrażający sympatię dla rozmówcy, mniej więcej tak, jak my sobie tu "rozmawiamy" (przy czym ja się trochę wymądrzam haha).
Oprócz tego, to wyznanie pominie ileś tam osób, ileś tam się zanudzi i to jest normalne, również nic w tym złego. Jest takie chińskie przysłowie "Najlepszy moment, żeby zasadzić drzewo był 20 lat temu. Drugi następny moment jest teraz."
Trzymaj się.

Smutnabula

P47Thunderbolt jestjakjest dobrze mówi.
Ogólnie zastanawiam się czy przypadkiem nie pochodzisz z dysfunkcyjnej rodziny? Bo jakoś tak dość bliskie mi są twoje problemy :) a skoro sobie tutaj rozmawiamy to jest dowód na to że można z tego wyjść. Zastanów się też nad terapią.
To odtwarzanie tego coś się źle zrobiło (lub nie ale tak nam się wydaje) to natrętne myśli i popadanie w wiral. Czy przypadkiem rodzice nie wytykali ci wiecznie starych problemów błędów? Nie wymagali od ciebie za dużo?
Jednak warto brnąć w to czego się nie lubi w tym przypadku. Takie głupie rozmowy o pogodzie. W small talk również zauważyłam że warto kierować uwagę na rozmówcę. Czyli zdajesz pytanie adekwatne do sytuacji skierowane do tej osoby. Widzisz że osoba nad czymś pracuje? Pytasz jak jej idzie. Widzisz że zmieniła czy zmienił coś w swoim wyglądzie? Pytasz o to lub chwalisz. Nawet nie musi być to szczególnie szczerze na początek. Ludzie lubią mówić o sobie. Będą też z czasem zadawać pytania tobie. Wystarczy tylko odpowiedzieć. Ot cały sekret. A z czasem nawet nie zauważysz kiedy zacznie ci to wychodzić czy nawet wchodzić w nawyk.
A co do natrętnych myśli. W tym przypadku po prostu warto bombardować siebie takimi spotkaniami czy stresującymi wydarzeniami. Na początku będzie źle. I trudno a na pewno bardzo nieprzyjemnie. A z czasem granica tych myśli będzie się przesuwać coraz dalej aż przestaniesz się koncentrować na takich szczegółach. A później możesz walczyć z trudniejszymi rzeczami. Rób sobie na przekór.
Trzymam kciuki.

@Smutnabula Właśnie rodzinę mam jak najbardziej w porządku, niczego nie jestem w stanie im zarzucić. Byli i nadal są świetnymi rodzicami, tylko ja jestem genetycznym fikołkiem i zakałą. O terapii myślałem, tak jak pisałem coś nawet próbowałem ogarniać w tym kierunku, ale to wymaga mówienia o sobie, czego szczerze nienawidzę. Tutaj mogłem rzucić kilka ogólników dających pogląd na sytuację, a na takiej terapii musiałbym wyjść ponad ściany, które budowałem wokół siebie przez całe życie i raczej póki co bym tego nie potrafił zrobić twarzą w twarz z obcym człowiekiem. Tutaj sytuację ratuje anonimowość i brak fizycznej bliskości z wami, czyli rozmówcami, a i tak stresuję się okrutnie pisząc te odpowiedzi.
Pewnie i tak niczego nie wykorzystam, bo jestem do niczego, ale dziękuję Tobie i @Jestjakjest za wszystkie rady i miłe słowa.

zjemcikota

Nikt nie powiedział że będzie łatwo. Jak chcesz coś zmienić, to musisz w końcu wyjść poza ten swój mur. Ale to ciężka praca i wydaje ci się że to cię przerasta. Sam fakt, że mówisz 'nienawidzę mówić o sobie' jest bardzo alarmujący i to trzeba zmienić. Weź się do roboty i zacznij z terapeutą przełamywać te wszystkie swoje 'nie mogę'.

ad13

Smutnabula, ja się bardziej zastanawiam, czy to nie introwertyczny AS, bo wszystko opisane w wyznaniu i komentarzach, pasuje wręcz jak ulał (włącznie z perfekcjonizmem i rozpamiętywaniem, czy raczej bezustannym analizowaniem). Swoją "poradę" napisałam pod wyznaniem ;]

Smutnabula

ad13 bez bicia przyznam się że nie mam pojęcia czym jest as. Jeśli możesz rozwinąć skrót lub wyjaśnić będę zobowiązana. Chętnie się doinformuję.
Ogólnie po wyznaniu i komentarzach autora które pojawiły się tu te kilka dni temu skojarzyły mi się z tym z czym mierzyłam się wiele lat sama. Stąd takie porady z mojej strony. Nie mam zielonego pojęcia czy pomogą ale zawsze warto spróbować.
Jednak i tak konsultacja że specjalistą jest tutaj najlepsza i moim zdaniem obowiązkowa.

ad13

Smutnabula, Zespół Aspergera (Aspik może być - jak każdy - intro-, albo eksrtawertyczny) Napisałam trochę więcej w komentarzach niżej.

miednica Odpowiedz

Po 1. szukaj znajomości wśród nieśmiałych, spokojnych osób, z którymi dzielisz hobby (grupki tematyczne na FB?). Będzie niezręcznie, bo oboje będziecie się bać zagadać, ale najprawdopodobniej rozmówca/rozmówczyni będzie pałać do ciebie sympatią i też chcieć kontaktu. Wystrzegaj się (przynajmniej na początku) dynamicznych, pewnych siebie, głośnych ekstrawertyków.
Po 2. rozważałeś może u siebie autyzm? Twoje wyznanie i komentarze to za mało, aby to stwierdzić, ale widzę póki co w tobie klona mnie i tak tylko rzucam pomysł, o...

ad13 Odpowiedz

P47Thunderbolt, odpowiedziałam wyżej w komentarzu Trottelreiner o AS i lekach, ale wkleję też tutaj, żeby było widoczne.

Chodzi o leki przeciwlękowe - rzeczywiście są skuteczne i czasem konieczne, jednak najpierw wypadałoby się zdiagnozować, może to fobia społeczna, albo faktycznie jesteś aspikiem (tu do zdiagnozowania potrzebny psychiatra, ale zajmujący się konkretnie AS). Leki musi przepisać specjalista, a terapia powinna zostać przeprowadzona z ukierunkowaniem na przyczynę.
Farmakologia nie jest ostatecznością, a najczęściej punktem wyjścia do rozpoczęcia terapii. Dlatego, że ze zredukowanym poziomem lęku znacznie łatwiej nauczyć się nowych zachowań, czy wzorców działania i je sobie utrwalić na tyle, by i bez leków te "szablony" później wykorzystywać.

Co bym Ci podpowiedziała na już-teraz. Wejdź na forum dla Aspików i po prostu poczytaj. Nie musisz nic pisać, z nikim rozmawiać jeżeli nie będziesz chciał. Zobaczysz jak podobne problemy mają tam ludzie, jak o nich piszą, jak sobie radzą, a przede wszystkim - ilu ich tam takich jest i jak świetnie się nawzajem rozumieją. Jeżeli oczy Ci się szeroko otworzą i poczujesz się "jak u siebie w domu", to może zaczniesz też coś pisać, o coś pytać, czy nawet z kimś rozmawiać.

To brzmi całkiem sensownie, póki co jednak nie sądzę, żebym miał fizyczną możliwość zorganizowania takich wizyt, nie mówiąc już o mentalnym braku gotowości na taki krok. I czym jest AD i Aspiki? Domyślam się, że możne chodzić o zespół Aspergera?

ad13

Tak, Zespół Aspergera. Dużo tutaj pasuje do "profilu" introwertycznego Aspika. Forum polecam, a na fb np. bloga "Asperger i życie z zespołem Aspergera" - prowadzi go psycholog, zajmujący się AS, który sam jest Aspi i ma syna Aspika. Warto obejrzeć filmiki, które tam zamieszcza, a przede wszystkim poczytać komentarze pod nimi.

ad13

A, jeszcze. Możesz zrobić sobie netowy Aspie-Quiz. Nie jest to rzecz jasna narzędzie diagnostyczne, ale nie jest zły (mnie wyszło w nim 3/4 Aspie, a jestem osobą zdiagnozowaną).
Jeżeli dojrzejesz do decyzji i udasz się celem diagnozy do psychiatry, pracującego z Aspikami, wierz mi - czego byś tam sobą nie zaprezentował z rzeczy opisanych w wyznaniu i jak "dziwnie" byś się nie zachowywał, dla niego będzie to chleb powszedni, bo właśnie takimi osobami się zajmuje i jest po to, żeby właśnie im pomagać.

Trottelreiner Odpowiedz

Wujek Asperger pozdrawia. Mam to samo. Dopiero w wieku 40 lat odważyłem się patrzeć w oczy swojego interlokutora :). Przezwyciężenie tego będzie wymagało od Ciebie dużo pracy i ćwiczeń. Ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć. Czasami będziesz czuł sztuczność i wręcz śmieszność sytuacji w których się znajdziesz (scenki jak z wenezuelskiej telenoweli). Nie przejmuj się tym tylko trenuj relacje interpersonalne. Naprawdę można to przepracować i nauczyć się z tym normalnie żyć. Wsparcie farmakologiczne oczywiście istnieje (każdy lekarz przepisze "tabletki na nie banie się"), jest to ostateczność, osobiście radziłbym unikać takiego "skrótu" . Powodzenia.

Cieszę się, że Tobie udało się przezwyciężyć ten problem. Pewnie masz rację, że kluczem jest sumienna praca nad sobą, ale wsparcie farmakologiczne wydaje się kuszące. Miałeś z nim jakieś doświadczenia?

ad13

Trottelreiner, to nie tak. Leki nie są ostatecznością, a najczęściej punktem wyjścia do rozpoczęcia terapii. Dlatego, że ze zredukowanym poziomem lęku znacznie łatwiej nauczyć się nowych zachowań, czy wzorców działania i je sobie utrwalić na tyle, by i bez leków te "szablony" później wykorzystywać.

P47Thunderbolt, chodzi o leki przeciwlękowe - rzeczywiście są skuteczne i czasem konieczne (wyżej napisałam dlaczego).
Jednak najpierw wypadałoby się zdiagnozować, może to fobia społeczna, albo faktycznie jesteś aspikiem (tu do zdiagnozowania potrzebny psychiatra, ale zajmujący się konkretnie AS). Leki musi przepisać specjalista, a terapia powinna zostać przeprowadzona z ukierunkowaniem na przyczynę.

ad13

A, i powiem więcej Trottelreiner - podejrzewam, że nie czekałbyś na efekty do czterdziestki, a praca byłaby znacznie łatwiejsza i szybsza, gdyby wszystko zostało przeprowadzone we właściwy sposób i przy właściwym wsparciu. (Pozdrawia również Aspie - od x czasu bez takich problemów.)

didja Odpowiedz

Piszesz o sobie tyle złych rzeczy, które wcale nie są prawdą. Zobacz:

1. Mówisz, że napisanie tego wyznania kosztowało Cię wiele wysiłku. Ale zrobiłeś to, nawiązałeś interakcję komunikacyjną ze sporą grupą osób - 50 z nich dało Ci plusa, kilkanaście z Tobą rozmawia. Niewiele osób interesuje swoim wyznaniem taką publiczność. A w dodatku napisałeś bardzo ładną, staranną polszczyzną, którą aż miło się czyta. To duży sukces!

2. I w związku z powyższym: może rozpocznij nawiązywanie kontaktów właśnie poprzez internet. Znajdź jakieś forum dotyczącego tego, co Cię interesuje. Albo skupiające osoby, które też mają kłopoty z nawiązywaniem komunikacji. Możesz przecież napisać (nawet kopiując :)) to samo co tutaj - że masz z tym problemy i chciałbyś potrenować. Na pewno znajdą się osoby, które też mając taki problem, chętnie poćwiczą komunikację, zaczynając od rozmów w necie.

3. Mówisz, że jesteś nieudacznikiem, a jednak dałeś sobie radę sam w szkole, znalazłeś pracę i w tak trudnym czasie kryzysu osiągnąłeś sukces w postaci zachowania możliwości samodzielnego utrzymania się i nawet zmieniłeś pracę. To jaki z Ciebie nieudacznik? Daj Boże, żeby wszyscy byli tak "nieudaczni" (przy okazji - jesteś lepszy ode mnie, bo ja mam wciąż kłopot z pracą z powodu chaotycznych działań rządu, przez które w mojej branży ciągle nie wiadomo, co będzie za miesiąc, co utrudnia znalezienie nowej pracy, zwłaszcza gdy ma się I grupę inwalidzką).

4. Praca i studia łączone ze sobą zawsze są trudne, a co dopiero dla osoby, która jeszcze walczy ze swoimi demonami. A jednak dajesz radę!
A tak przy okazji: czy Twoje kłopoty z nawiązywaniem relacji wiążesz może z jakimś traumatycznym zdarzeniem z przeszłości? Może pogrzebanie z psychologiem pomogłoby Ci inaczej spojrzeć na sprawę?

Tak że o ile rozumiem Twój problem, o tyle kategorycznie protestuję przeciwko temu, żebyś nazywał się nieudacznikiem! Jesteś dobry - i nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. No :)!

lilumi Odpowiedz

Przechodziłam przez coś podobnego - łącznie zajęło mi 5 lat i milion żenujących sytuacji nauczenie się jak rozmawiać z ludźmi. Często słyszałam wprost że jestem dziwna, że mam wyp*erdalac. Nie zlicze ile razy po moim odezwaniu się nastepywala krępująca cisza w towarzystwie... Teraz już jest ok, i nawet ten small talk nie taki straszny ;) Po "skończonej nauce" jak już czułam się swobodnie i nie jak idiotka po jakiejkolwiek rozmowie, po prostu przeprowadziłam się 200 km dalej, żeby nie musieć oglądać ludzi którzy mieli o mnie złe zdanie. Mi bardzo pomogło takie kompletne yolo - jesli cos wpadło mi do głowy, to po prostu to mówiłam na głos. Czasem było to skomplementowanie makijażu pani w kawiarni, czasem pytałam kogoś na przystanku o godzine, żeby nie musieć kopać w torebce za telefonem. Wyszłam z założenia że skoro ludzie i tak mnie nie lubią to co ja mam do stracenia? Plus, bardzo pomocne okazało się zamieszkanie w akademiku, w mieście którego nie znalazłam. No trzeba było czasem się odezwac żeby po prostu ogarnąć wszystkie codzienne sprawy. Powodzenia i trzymam za ciebie kciuki.

Alpejski Odpowiedz

Sam piszesz, że: starasz się być idealny, perfekcyjny i to jest problem pierwszy. Problem drugi, to rozpamietywanie przeszłości i gdybanie. Nie ma co pracować nad rozmawianiem, dopóki nie przepracujesz tych dwóch kwestii, bo to nie ma prawa się udać. Nie grasz w filmie, żeby twoje "dialogi" były perfekcyjne. Nikt też na to nie zwraca uwagi, czy użyłeś tego czy innego słowa, bo liczy się sens i flow. Rozpamietywaniem robisz sobie straszną krzywdę. Poświęcasz czas i energię na to, czego nie zmienisz. I nie zasłaniaj się tym, że Cię to przygotuje niby do tego, że później będziesz miał super cięte riposty lub idealne odzywki. Trzeba się uczyć na błędach, ale nie myśląc o nich miesiącami.

Nawet bym się nie próbował czymś takim zasłaniać, riposty czy celne odzywki prawdopodobnie zawsze będą poza moim zasięgiem. Po prostu chciałbym kiedyś móc normalnie rozmawiać z innym człowiekiem nie wychodząc na dziwaka.

ad13

Alpejski, P47Thunderbolt - ten rodzaj perfekcjonizmu i rozpamiętywanie, czy raczej skrupulatne analizowanie, są bardzo częste u Aspie (o podobieństwie "całokształtu" opisanego problemu nie wspominając).

travstor Odpowiedz

Chciałam Ci tylko powiedzieć, że wydajesz się miłym człowiekiem. Buduj poczucie wartości, jesteś fajnym gościem, jeszcze tylko pokaż to światu. Trzymam za Ciebie kciuki.

MTG Odpowiedz

Drogi przyjacielu powiem tyle musisz coś z sobą zrobić, poszukać jakiś dróg rozwiązania. Czytając twoją historie widziałem siebie, ale powiem więcej nie tylko widziałem ale widzę nadal bo jestem od ciebie starszy o dekadę i nadal jakby w moim życiu odbijała się twoja historia. Może spotkam się tutaj z krytyką, lecz nie ma dnia gdy wspominam jak w gimnazjum czy liceum byłem nękany, jak zostałem publicznie w klasie obrzucany najgorszymi wulgaryzmami podczas lekcji gdy dyrektor wezwał na korytarz nauczycielkę i moi oprawcy wykorzystali te 5 minut, nadal pamiętam ten moment i ubaw całej klasy i jeszcze inne epizody. Nie ma dnia abym tego co wydarzyło się 15 czy 20 lat temu nie wspominam. W domu mimo że nic nie brakowało to często mi uświadamiano że jestem chodząca fajtlapa. Moja mini rada przestań patrzeć na innych a zacznij sprawiać sobie wymagania. Np. Gdy ktoś Ci mówi że sobie nie poradzisz to postanów sobie że dasz radę, nie bierz się narwanie do wszystiego lecz działaj przemyślanie. Pamiętaj aby nauczyć chodzić trzeba wiele razy upaść.. Musisz o siebie walczyć bo stracisz czas najpiękniejszych lat, a są to lata gdy masz 20 i więcej lat. Trzymam za ciebie kciuki.

Uzytkownik404 Odpowiedz

Hej, Gościu... Poruszył mnie Twój tekst, może dlatego, że wiele punktów pasuje do mnie sprzed paru lat.
Przykro czytać, jak piszesz o sobie - nieudacznik... Nie znam Cię, mogę Cię ocenić tylko na podstawie tego wyznania i komentarzy pod nim. I mam przekonanie, że się nie doceniasz.
Piszesz o pracy i studiach - ciągnięcie obu na raz musi być wyzwaniem, z którym nie każdy by sobie poradził. Twój tekst jest napisany lepiej, niż większość literatury współczesnej (o portalach informacyjnych czy gazetach nie wspominając) - to świadczy o wysokiej inteligencji i dbałości o szczegóły.
Co do rozpamiętywania towarzyskich potknięć - znam to z autopsji. Mi dużo pomogła świadomość, że większość osób zapomina o własnych wpadkach prawie natychmiast, i że każdy je popełnia - tylko mało kto poświęca temu uwagę dłużej, niż pół minuty.
Już ktoś tu wspomniał, że w złapaniu pewnej swobody w kontaktach międzyludzkich powinno Ci pomóc dołączenie do jakiejś grupy hobbystycznej - i z tym się jak najbardziej zgadzam. Czas co prawda nie sprzyja spotkaniom na żywo, ale może nawet lepsze na początek byłoby zapoznanie kogoś w sieci?
Trzymam mocno kciuki, żeby udało Ci się przełamać i małymi kroczkami wyjść ze skorupy ;) Powodzenia!
PS. Jakbyś miał ochotę z kimś popisać, zostawiam adres: uzytkownik400.4@gmail.com :)

Dziękuję za miłe słowa, jednak niestety musiałeś odnieść mylne wrażenie, zapewne przez to, że miałem czas swój wpis jak i komentarze na spokojnie przemyśleć. W rzeczywistości z trudem byłbym w stanie wydukać kilka źle złożonych zdań.
Poruszony również przez @miednica temat grup czy forów tematycznych próbowałem ugryźć, jednak moja aktywność ograniczała się wyłącznie do biernego czytania, bo raz wstydziłem się napisać komentarz czy dać lajka, a dwa zawsze znajdzie się ktoś z większą wiedzą od mojej, więc głupio mi się wypowiadać, mając z tyłu głowy, że albo napiszę coś oczywistego, albo popełnię błąd. I dziękuję uprzejmie za maila, ale chyba nie jestem jeszcze gotowy na tak bezpośredni kontakt.

Uzytkownik404

Twój argument o czasie poświęconym na poprawianie tekstu mnie nie przekonuje. Pisanie złożonych wypowiedzi poprawnie od razu jest bardzo trudne i myślę, że mało komu się udaje. Mam za sobą studia na dość interdyscyplinarnym kierunku i z moich obserwacji wynika, że wiele osób nie umie poprawnie napisać własnej pracy magisterskiej, o opisówce do prac zaliczeniowych nie wspominając. I nie chodzi bynajmniej o przecinki... a przecież są to teksty, które się pisze i poprawia tygodniami. Więc podtrzymuję swoje zdanie ;)
A propos rozmowy - słowo mówione rządzi się zupełnie innymi prawami i nie ma nic złego w popełnianiu małych błędów czy przejezyczeń. Właściwie sądzę, że mało kto ich faktycznie nie popełnia, a jeszcze mniej osób zwróci więcej niż przelotną uwagę na błąd rozmówcy (chyba, że to zabawny błąd - zabawne błędy mają status żartu i przyjemnie urozmaicają rozmowę ;)
Poważnie - najważniejszy jest przekaz.
Co do wypowiadania się na forach, to szczerze polecam stosowanie zabezpieczenia w stylu "Sorki, jeśli to oczywiste, ale jestem tu nowy..." w przypadku pytania i podobnych, adekwatnych, jeśli chcesz komuś doradzić. Często zdarza mi się szukać różnych informacji na forach ogólnie dostępnych (przeglądając już istniejące rozmowy) i praktycznie zawsze jestem pod wrażeniem kultury i gotowości do pomocy uczestników dyskusji.
Równocześnie nigdy nie wiesz, czy rzeczywiście jest tam ktoś bardziej kompetentny i czy akurat będzie miał czas odpowiedzieć, a Twoja wypowiedź może komuś pomóc od razu.
Z ćwiczeń na przełamanie polecam słyszalne "dzień dobry" i "do widzenia" w sklepie (najlepiej ze złapaniem kontaktu wzrokowego i odrobiną uśmiechu) oraz uprzejme pytanie obsługi o produkt, którego nie możesz znaleźć / prośbę o doradzenie np. przy wyborze czegoś na wagę (oczywiście nie pięć minut przed zamknięciem ani kiedy czeka za Tobą 20 osób;)
Adres zachowaj i odezwij się, jak będziesz miał odpowiedni nastrój.
Trzymaj się tam.

Uzytkownik404

Wyszło nieco przydługo... więc dopiszę jeszcze trochę;)
Rozumiem, że napisanie czegoś od siebie bezpośrednio na maila obcej osoby może być krępujące. Proponuję alternatywę - jeśli masz ochotę, podeślij cokolwiek, co Cię poruszy, zaintryguje, rozbawi, co chciałbyś to z kimś obgadać lub tylko się podzielić... Może być link do filmu, zdjęcie, artykuł, film - obojętnie.
Może uda nam się znaleźć jakiś wspólny temat i wymienić parę zdań?

Zobacz więcej komentarzy (14)
Dodaj anonimowe wyznanie