#EElWl

Pracuję w pewnej instytucji, gdzie mamy bardzo ważne i drobiazgowo przestrzegane zasady dotyczące ochrony danych osobowych, w tym zasadę czystego biurka oraz ekranu – nikt poza mną nie może widzieć danych na moim monitorze ani dokumentach, które mam przed sobą. Po skończonej pracy mamy obowiązek chować papiery do szuflady zamykanej na klucz, a klucze trzymamy w tylko sobie i kierownikowi znanym miejscu. Gdy ktoś z pokoju, kto wie, gdzie one są, odchodzi gdzieś indziej, mamy obowiązek zmienić miejsce ich przechowywania. Oczywiście panuje bezwzględny zakaz korzystania z prywatnych pendrive-ów, wynoszenia pracy domowej do domu itd. Te zasady są przez nas z oczywistych względów przestrzegane, a przyłapanie na niedopilnowaniu tego wiąże się w najlepszym razie tylko z dyscyplinarką. Gdyby dane wyciekły... jest na nas paragraf. Gdyby na domiar złego wykryła to zewnętrzna kontrola, a takowe mamy często, bekną wszyscy, od dyrektora po stażystę.

Jak się domyślacie, w biurze mamy też personel techniczny, w tym panie sprzątające. Wszyscy oni mają bezwzględny zakaz dotykania naszych biurek (o ile nie są całkowicie puste i wyraźnie brudne po czyjejś wyprowadzce, bo o środowisko pracy dbamy sami, a to i tak tylko za prośbą kierownika/dyrekcji). Każdy z tych pracowników był pod tym względem wielokrotnie uświadamiany.

I po co ten długi wstęp? Żebyście wiedzieli, jak ciężka jest to materia.

Jest sobie pani Krysia. Poczciwa, niezamożna, dobra jak anioł kobiecina. Zawsze pomoże, pocieszy, zatroszczy się jak o własną rodzinę. Nieraz bezinteresownie ratowała dam dupska służbowo i prywatnie. Ta kobiecina bez naszej wiedzy i zgody przeszukała cały pokój, tak że znalazła klucze do szafki z dokumentami i w ramach babcinej dobroci chciała nam pomóc, robiąc tam porządek. Bo my biedne, tyle się z tym męczymy, siedzimy po godzinach (fakt). Jak coś miało datę starszą niż pół roku, wyrzucała. Żeby chociaż do niszczarki... wzięła i gdzieś wyniosła w worze. Dane wrażliwe, takie, dzięki którym można bardzo dużo złego zrobić.

Odzyskać się nie udało, zatuszować nie ma opcji, za ważne papiery, co najmniej raz na pół roku sprawdzane na kontroli. Dokumenty święte. I mamy teraz z koleżanką ogromny dylemat – albo do sądu idziemy my, albo pani Krysia. My mamy po mężu, domu i dzieciach na utrzymaniu, grozi nam odpowiedzialność karna, a jesteśmy niewinne. Pani Krysia to naprawdę cudowna osoba, zarabia dwie trzecie tego co my, ledwie przędzie. Sama jak palec, dostała od życia takiego kopa, że szkoda gadać. Będzie odpowiadać pod bardzo ciężkimi paragrafami, bo to dane piekielnie wrażliwe. Mnóstwo ludzi może stracić wszystko. Ona też. Nie rozumie, co zrobiła źle, dlaczego są takie, a nie inne zasady.

I co ja mam teraz zrobić? Szefostwo jeszcze nie wie. Dowody na winę pani Krysi są, i to twarde.
Dragomir Odpowiedz

Ktoś chyba nie uświadomił wcześniej pani Krysi, że i dlaczego nie może tak robić. Wydaje się to niemożliwe, bo z opisu wynika, że ona pracuje u was już długo.

GreyWarden Odpowiedz

Pani Krysia ma się czym bronić. Nie da się doradzić bez konkretów, ale większość przestępstw jest umyślnych, czyli trzeba mieć zamiar ich popełnienia. Pani Krysia będzie wykazywała nieumyślność - nie chciała, ale popełniła przestępstwo na skutek niezachowania ostrożności - art 9 kk. Jeszcze art 30 kk (lub 28/29 zależnie od okoliczności) - znała zasady, ale ich nie rozumiała, więc nieusprawiedliwiona nieświadomość bezprawności czynu - nadzwyczajne złagodzenie kary. Myślę, że ona aż tak nie ma się czego bać, zależy na kogo trafisz, ale sędzia zobaczy, że już starsza i nieporadna i nie chciała, to się polituje. Zawsze może jeszcze dobrowolnie poddać się karze, wtedy może nawet rozprawy nie być, tylko dostanie tylko taką karę, raczej niedużą, jaką uzgodni z prokuratorem. Natomiast wy chrońcie siebie, jesteście profesjonalistkami i przez to nikt nie będzie na was patrzył łagodniej, bo z racji zawodu wymaga się od was zawyżonych standardów odpowiedzialności. Możecie wspierać panią Krysię jako świadkowie w sądzie i tam powiedzieć, co tu napisałaś, że to dobra osoba i chciała dobrze. Trudna sprawa, współczuję i trzymam kciuki.

MalinoweGofry

Jakie niezachowanie ostrożności jak przetrzepała pokój, wiedziała co to za klucze, wiedziała co to za dokumenty i je wywaliła (uważam, że raczej sprzedała). Proszę cię... to jest wg ciebie nieumyślne działanie?

GreyWarden

Tak, ponieważ przestępstwo trzeba chcieć popełnić, by było umyślne. Ja zakładam dokładnie to samo, co sądzi o tej sytuacji autorka, a ona zna tę panią i jest najlepszym źródłem informacji. Nie będę przypisywać ludziom złych intencji nie mając do tego podstaw - przecież działa domniemanie niewinności. Zgodnie z twierdzeniem autorki kobieta chciała zrobić w tym pokoju porządek i najpewniej gdyby wiedziała, że te stare papiery są jeszcze potrzebne i może za to odpowiadać karnie, to by ich nie wywaliła. Specjalnie sprawdzała i wywaliła tylko te, które są starsze niż pół roku. Czy chciała wyrzucić te stare papiery, by zrobić w tym pokoju porządek i pomóc dziewczynom? - tak. Czy chciała popełnić przestępstwo dajmy z art 276 kk - zniszczyć lub ukryć dokument, którym nie miała prawa rozporządzać, by uniemożliwić komuś rozporządzanie tym dokumentem? - nie, ale popełniła to przestępstwo nie zachowując wymaganej w pracy w tej instytucji ostrożności przy sprzątaniu tego pomieszczenia, czyli nieumyślnie. Wątpię, by miała wystarczającą świadomość, że tych dokumentów w ogóle się nie wyrzuca, tylko przechowuje latami.

worm Odpowiedz

Pani Krysia ruszyła, a miała nie ruszać? Wywaliła dokumenty? I jeszcze się pytasz co robić? xD

każda, ale to dokumentnie każda firma, która ma jakieś dane do przetwarzania i są to dane wrażliwe to je zabezpiecza i upewnia się, kto ma dostęp do rzeczonych danych. Jeżeli tego nie robi to wina firmy, jeżeli to robi, a pracownik ma na to wywalone, niezależnie od pobudek to wina pracownika i tylko jego.

O ile można sympatyzować z panią Krysią o tyle sama na siebie to sprowadziła.

coztegoze2 Odpowiedz

Bardzo przykre, ale Pani Krysia nie znalazła dokumentów na biurku/ w kuchni tylko bardzo postarała się żeby się do nich dostać mimo konkretnych instrukcji.

MalinoweGofry Odpowiedz

Ja w ogóle nie rozumiem dlaczego u was pojawił się jakikolwiek cień myśli, że to wy możecie za to odpowiadać. I szczerze mówiąc nie byłabym szczególnie zaskoczona gdyby się okazało, że pani Krysia to wcale tych dokumentów nie wyrzuciła "żeby wam zmniejszyć ilość pracy" bo argument jest co najmniej absurdalny. Przetrzepała pokój, wiedziała do czego są te klucze. No przyznam szczerze, że tylko czekać aż to wpadnie w wentylator i te dane gdzieś wypłyną jako sprzedane. Dodatkowo nurtuje mnie dlaczego szefostwo jeszcze nic nie wie. Pracujesz z danymi, a nie masz świadomości, że w przypadku naruszenia musicie to zgłosić i zawiadomić osoby, których dane wyciekły? Ja mam nadzieję, że ta historia to jest tylko jakiś wymysł żeby chwyciło, a nie realna sytuacja.

krux7735 Odpowiedz

Trochę dziwne że w takim miejscu (domyślam się że to jednostka wojskowa ew. SKW) pracują osoby bez przeszkolenia o ochronie danych osobowych... albo ściema albo jednak Pani Krysia wiedziała co robi.

krux7735

EDIT: bez przeszkolenia w zakresie ochrony informacji niejawnych*

No nie ma bata żeby pracodawca nie organizował takich szkoleń.

Siderius

@krux7735 zdziwię Cię, ale w formacjach mundurowych sprzątaczki nie mają takich szkoleń. Dlaczego? Bo to kosztuje, a każdy chce wykazać jak największe oszczędności

gomezAddams Odpowiedz

Taaaa, jasne. Dokumenty tak tajne, a klucze niezabezpieczone (wystarczy przeszukać pokój), sprzątaczka nieprzeszkolona, nikt nie kontroluje co wynosi z firmy, a jeszcze Autorka opisuje to wszystko na powszechnie dostępnej stronie.

1313 Odpowiedz

No i co dalej? Czy pani Krysia okazała się szpiegiem? Czekamy na dalszy ciąg 🙂

3210

Nie została bo to ściema

3210

Nie została bo to ściema

ZouzaMaua Odpowiedz

Biorąc pod uwagę to, że na zgłoszenie tego masz nie więcej niż 72 godziny, to… tik-tak, tik-tak…

Dodaj anonimowe wyznanie