#FV6KD
W wypadku, w którym doznałam tak licznych obrażeń, brali udział również moi znajomi ze studiów, którym nic aż tak poważnego się nie stało. Były to jedyne osoby wiedzące o moim stanie. Wśród nich była jedna dziewczyna, która uratowała mi życie. Nazwijmy ją Monika.
Kiedy mój stan był niemalże tragiczny, ona podała się jako moja siostra (byłyśmy do siebie nawet odrobinę podobne), więc to ona była na bieżąco informowana o moim aktualnym stanie. To ona spędzała całe dnie przy moim łóżku, ona jako nieliczna z moich znajomych wierzyła, że uda mi się z tego wyjść. Monika była u mnie codziennie, ćwiczyła moje mięśnie, czytała mi notatki z zajęć, rozmawiała ze mną, o ile można to tak nazwać. Mówiła o swoich problemach, opowiadała co dzieje się na uczelni, codziennie dawała mi olbrzymią dawkę pozytywnej energii. Skąd to wiem? Bo wszystko słyszałam, rozumiałam, czułam każdy jej dotyk, ale w żaden cholerny sposób nie mogłam dać jej znać, że czuję i słyszę. Okropne uczucie. Ona wierzyła we mnie, a ja wiedziałam, że muszę się obudzić dla niej, żeby się jej za wszystko odwdzięczyć. W śpiączce byłam ok. 3 miesiące i przez ten cały czas dzień w dzień była u mnie Monika.
Do czasu. Któregoś dnia się nie pojawiła. Mijał jeden, drugi, trzeci dzień, a jej nie było. I wtedy zdarzył się cud. Po prawe 3 miesiącach obudziłam się. Nie wiem jak to się stało, być może chęć udowodnienia jej i zarazem odwdzięczenia się była tak silna, że to właśnie sprawiło, że wróciłam. Nie da się dokładnie opisać tego co czułam w trakcie śpiączki, ale również nie da się opisać tego, co czuła Monika jak się obudziłam. Zawdzięczam jej życie i zawsze będę o tym pamiętać. Nie mam biologicznego rodzeństwa, ale mam siostrę. Mam siostrę, jakiej nigdy nie mogłabym sobie nawet wymarzyć. Dzięki pracy, którą we mnie włożyła mogę teraz pisać to wyznanie i normalnie żyć. Wiem, że wskoczę za nią w ogień.
Tym razem nie będzie puenty, po prostu chciałam pochwalić się, ile miałam szczęścia w nieszczęściu i na jaką wyjątkową osobę w życiu trafiłam.
e juz myslalam, ze okazalo sie, ze Monika zginela w tym wypadku... ;p
XDDDD lol
Ooo, dobre. Podoba mi sie.
No ale dlaczego nie przychodziła? Co się z nią stało? Tyle pytań, na które nie ma odpowiedzi.
Wracam sobie na stronę po długiej przerwie. Jako pierwszy wyświetla mi sie ten ******. Data dodania: "dawno temu". No tak, to był powód, dla którego tu nie wchodzę.
Fajna historia, rozumiem czemu wrzucili ją ponownie. Czytam anonimowe od roku i wrzucali tu znacznie większy chłam z "dawno temu". Nikt Ci nie kazał tu wracać ;p
Panakap polecam poczekalnie, tam są ciekawsze wyznania i nowe
nie wiem, czy bardziej sie ciesze, ze sie udalo i poukladalo, czy zazdroszcze takiej siostry ;)
szczesliwosci tam, dziewuszki :)