#FeGRH
Zacznijmy od tego, że od 1,5 roku mam stany lękowe. W skrócie jest to choroba psychiczna, przez którą w stresie zaczynasz się hiperwentylować, dusić, płakać. Bardzo często po stanach lękowych tworzą się tiki. Nie chcę się w tym wyznaniu żalić, jak to bardzo źle jest ze mną psychicznie i w ogóle to mam depresję, bo nie mam. Nad chorobą pracuję u psychologa i psychiatry, wszystko idzie dobrze, mam duże wsparcie od mamy i mojej przyjaciółki. Jedynie mój tata chyba naprawdę nie zdaje sobie sprawy, co się ze mną dzieje. Przykład? Tata nie poinformował nas, że w bloku będzie próba pożarowa (chyba każdy wie o co chodzi, często są takie w szkołach). I nagle o 4 w nocy alarm zaczyna naprawdę głośno piszczeć. Ja wstaję z łóżka, zakładam spodnie na dupę i lecę do rodziców. Byłam wtedy cała zapłakana i zestresowana, byłam pewna, że się pali. Z moim ukochanym pieskiem pod pachą biegnę do rodziców i krzyczę, że jest pożar i musimy uciekać. A tata zaspany mówi "nie stresuj się córeczko, to tylko próba pożarowa". Nie chciałam mu uwierzyć. Biegałam jak opętana po całym mieszkaniu, dopóki mama nie złapała mnie w objęcia i nie wytłumaczyła mi, co się dzieje.
Takich sytuacji, w których dokładał mi niepotrzebnie stresu było całkiem sporo, ale nie mam miejsca, żeby opisać więcej. Ja naprawdę nie wiem co mam robić. Mama już kilka razy z nim gadała i prosiła, żeby się ogarnął, bo będzie ze mną gorzej, ale on nie rozumie. Nie widzi w takim zachowaniu nic złego. Twierdzi, że normalny człowiek by się taki rzeczami nie stresował i on nawet nie pomyślał, że robi źle. Zdaje sobie sprawę z tego, że choruję, ale nawet nie próbuje zrozumieć, czym jest ta choroba.
Nie mam pojęcie co robić. Bardzo go kocham, ale on nie rozumie, że robi mi krzywdę.
I nie zrozumie, póki nie pogorszy Ci się do reszty. Przechodziłam przez to samo, mój ojciec miał identyczne podejście. I nie mówię tu tylko o problemach psychicznych, ale np. niedoczynności tarczycy, która, wydawałoby się, jest raczej znanym narządem, niemniej przez lata jedyne co usłyszałam od ojca na ten temat to "czy nadal boli mnie gardło"...
Skąd na świecie tyle pierdół nieporadnych??
Prawdziwe pytanie brzmi, skąd na świecie tylu ignorantów twojego pokroju, gdy ma się niemalże nieskończony dostęp do wiedzy?
Lala, takie zachowania jak w opisie sytuacji faktycznie czynią z kogoś "nieporadną pierdołę". Nazwanie kogoś "ignorantem" jest nie mniej obcesowe. Nie każdy musi się znać na cudzych zaburzeniach, dewiacjach, umieć rozróżniać wszystkie wymyślone przez kogoś płcie oraz wiedzieć jak to wszystko leczyć. To niczyja wina że ktoś jest taki "fraszliwy", albo że nie może się sam ze sobą pogodzić i potrzebuje kogoś, żeby mu pokazał drogę "na okrętkę" do samego siebie.
Dziecko, cały świat nie będzie się kręcił wokół Ciebie. Plus za podjęcie terapii.
Ona nie wymaga, żeby cały świat się kręcił wokół niej, ale żeby ojciec rozumiał, że jest chora. Jeśli uważasz, że rozumienie swojego dziecka to zbyt wiele dla rodzica to mam nadzieję, że nie masz dzieci.
Przecież powiedział, że to tylko ćwiczenia. Co miał zrobić? Może miał rano do pracy, miał koczować z nastoletnią prawdopodobnie córką i głaskać ją po głowie, bo nie może uwierzyć że to tylko alarm a nie prawdziwy pożar? Poza tym, jeśli wcześniej ją poinformował a ona i rąk zaczęła panikować to sorry, ale chyba zbyt rozgarnięta to ona nie jest.
To, że cię nie poinformował o próbie, dołożyło ci niepotrzebnego stresu? Ale o ile dobrze rozumiem, mama też była w domu. Wiem, że pewnie to prawda, że może się tym nie przejmuje, ale dałaś przykład, z którego nie wynika, że cały twój stres jest jego winą.
Z nerwów fakty mieszasz czy może jednak zmyślasz?
Może coś więcej o tym alarmie p.poż?
Z racji doświadczenia wcale mi się to nie klei.
Po pierwsze nie słyszałem o takich próbach w zamieszkałych blokach. Tego rodzaju testy instalacji p.poż prowadzone są przed oddaniem budynku do użytkowania, a kontrole okresowe wyglądają zupełnie inaczej. Zwłaszcza, że czujki są jedynie w częściach wspólnych.
Po drugie, o 4 nad ranem? Serio? Zaplanowana próba? No nie, nie uwierzę.
Tak, to nie clue historii, jednak w podstawach się nie klei. :/
Fajnie ze mama cię wspiera ale w dorosłym życiu nie każdy będzie taki jak ona, więcej ludzi będzie miało do ciebie stosunek jak twój tata wiec spoko ze już ci pokazuje czego możesz się spodziewać
Dokładnie. A jak nie, to niech sie stara o orzeczenie o niepełnosprawności psychicznej.
Takie zachowanie wynika z wychowania oraz braku wiedzy. Może spróbuj zrobić tacie taką prezentację gdzie wyjaśnisz czym jest ta choroba, jak się objawia, czym grozi i jak można pomóc takiej osobie jako osoba bliska?
Nie wiem czy pomoże ale warto spróbować.