#G9qTG

Nieraz pisałem tu wyznania, które utykały w poczekalni, a dominującym głosem było „po co o tym piszesz?”, więc tym razem chciałem zacząć od powiedzenia, czemu się chcę podzielić tym, co poniżej nastąpi. Jednak pojawił się problem, gdyż uświadomiłem sobie, że nie wiem, czemu tak naprawdę chcę się podzielić swoją historią. Z jednej strony ku przestrodze, w jakim gównie można się znaleźć. Z drugiej strony żeby pokazać, jak niewiele wiemy o innych ludziach. Z trzeciej strony żeby uświadomić, jak potężne potrafią być maski, które nosimy. I pewnie jeszcze parę powodów, których nie umiem ubrać w zdania. Chcę się tym po prostu podzielić, bo to we mnie siedzi, a nie ma lepszego miejsca.

Jestem świetny w tym, co robię. Mój zawód to moja pasja, kocham swoją pracę i się ciągle rozwijam. W przypadku przysłowiowego pożaru to właśnie mnie wysyłają, bo zawsze sobie poradzę z ciężkimi przypadkami. W związku ze swoimi kompetencjami zarabiam znacznie powyżej średniej krajowej. Z braku partnerki życiowej, czas po pracy przeznaczam na samorozwój w zawodzie, a czasami zrobię sobie przerwę, by zatracić się w Netflixie czy Steamie. No ogólnie człowiek sukcesu.

Tak widzą mnie ludzie dookoła, bo tak chcę być widziany. Nic w tym, co napisałem, nie jest kłamstwem, jednak to jest bardzo precyzyjnie wykreowany obraz dla świata zewnętrznego. Jak więc jest naprawdę?

Posprzątanie kuchni po wspólnym rodzinnym obiedzie trwało u mnie cały weekend, bo nie miałem psychicznie siły się do tego zmotywować. Rozpakowanie się po urlopie to także 3-4 dni, bo nie umiem się zmusić do zrobienia tego od razu. Ogarnięcie łóżka po przenocowaniu kogoś to przynajmniej 2 dni zbierania sił do 3 minut roboty. Mieszkam sam, w moich czterech ścianach jestem wrakiem człowieka. W towarzystwie ubieram maskę i jest ona tak przekonująca, że nikt nawet nie podejrzewa, jak wiele kosztuje mnie doprowadzenie mieszkania do stanu używalności, a przecież nie powinno to stanowić problemu dla dorosłego człowieka. Kilka razy już zdarzyło mi się zamówić sprzątanie, bo zwykłe umycie podłóg czy starcie kurzy stanowiło dla mnie czynność nierealną.

Gdyby ktoś miał wątpliwości, nigdy nie piję w samotności, więc alkohol nie jest tu niczemu winny.

Tak więc chciałem się podzielić tym, że nigdy nie macie pojęcia, z czym zmaga się dana osoba, bo prawdopodobnie nigdy Wam tego nie pokaże. Tak, to chyba dlatego chciałem to napisać. Ale jest mi lżej. Dziękuję każdemu, kto dotarł do końca tej ściany tekstu.
GravityGun Odpowiedz

Tu jest taki drobny...dysonans. Świetnie zarabiasz, kochasz to, co robisz...W czym problem? W tym, że nienawidzisz sprzątać? Wiesz ilu ludzi ,spełniajacych sie zawodowo, płaci za sprzątanie innym? W ciul! Moja przyjaciólka zarabia krocie sprzątajac i piorąc takim ludziom, jak Ty. To nie jest powód do zmagań z samym sobą. Raz lub 2 razy w tygodniu (jestes sam, jak napisales, więc raczej raz) zaplać za sprzątanie. Ty dobrze zarabiasz i nie masz sił psychicznych, żeby to robić? Daj zarobić komuś, kto to lubi. Kapitalizm i samoświadomość, kotek

ohlala

Ty tak serio..? Serio to jest to, co wyniosł_ś z tego wpisu, misiu?

garda Odpowiedz

Może stawiasz sobie zbyt duże wymagania? Może uważasz, że powinieneś być zawsze tak przykładny jak w pracy? Sam na sobie wywierasz taką presję i stąd się borą twoje problemy. Tymczasem... Kto choćby raz nie rozpakował od razu walizki, nie posprzątał mieszkania (w sobotę, bo tak każe tradycja), komu choćby raz nie urosła góra naczyń, bo poprzednich nie chciało mu się wyjąć ze zmywarki niech pierwszy... sam wiesz, czym rzuci. Po co się z tym aż "zmagasz"? Kiedyś odwiedziłam moją promotorkę. Pani profesor zaczęła od tego, że nawrzeszczała na mnie za próbę zdjęcia butów. Potem mogłam swobodnie oglądać coś, co można nazwać ogólnym bałaganem. Ona bez odrobiny zażenowania prowadziła rozmowę na temat moich badań. Dotarło do mnie: to jest jej dom i guzik mi do tego jak ten dom wygląda.

Marquise Odpowiedz

A to nie większość ludzi tak ma?
Zarówno ja, jak i w mojej rodzinie, ale wśród też znajomych tak się dzieje. No może pozmywanie od razu ogarniemy - bo na bieżąco "wrzucamy" do zmywarki, ale żeby ogarnąć pościel po przenocowaniu kogoś zajmuje kilka dni albo czasem czeka aż znowu ta osoba przyjdzie. :P
Tak samo z rozpakowaniem się po powrocie z wyjazdu też kilka dni.

Miałam spakowaną częściowo walizkę (musiałam jeszcze wrzucić kosmetyki, pastę, szczoteczkę, szczotkę do włosów i kilka innych dupereli tego typu). Tak się złożyło, że mój stan zdrowia na tydzień przed wyjazdem się pogorszył, SOR, diagnoza, pobyt w szpitalu, tony leków różnych, jeżeli zwiedzanie to gabinetów lekarskich lekarzy różnych specjalizacji, a także gabinetów zabiegowych. Rozpakowałam się dopiero przed świętami w grudniu. Po ponad czterech miesiącach. A z reguły zanim się rozpakuję to zajmuje mi to około 7-10 dni (bo jak wracam to pierwsze dwa dni odsypiam, a później odwiedzanie rodziny i wręczanie upominków). Ale jak w końcu się mobilizuję, to w ciągu jednego dnia mam nie tylko wyciągnięte wszystko z walizki, ale też posegregowane, poprane, wyjęte z pralki (czemu chciałam napisać z lodówki?) i rozwieszone. I z reguły po dwóch - trzech dniach (jak jest ciepło, zimą po tygodniu) jest to wszystko zdjęte, poskładane i w szafie.
Chyba, że mam fazę wywalania wszystkiego z szafy, bo mam nową wizję i wszystko leży na desce do prasowania oraz pięciu krzesłach.

bazienka

o pani kochana, nienawidze przebierac poscieli, jeszcze koldra czy poduszki ok, ale zakladanie przescieradla to dla mnie dramat
nie lubie odkurzac czy zmywac podlogi, bo zwyczajnie boli mnie podczas tego kregoslup
sa ludzie, ktorzy nie lubia zmywac czy prasowac, nie kazdy musi lubic wszystko

bazienka Odpowiedz

skoro lubisz swoja prace i dobrze zarabiasz, to po prostu daj zarobic osobie czy firmie sprzatajacej- ty nie bedziesz musial sie meczyc, ktos sobie zarobi
stowka czy dwie za swiety spokoj przez jakis czas to nie dramat, jesli sie dobrze zarabia

nibylung Odpowiedz

brzmi to jak najzwyklejsze w świecie lenistwo. też tak mam, jestem strasznym leniem jeśli chodzi o domowe obowiązki. gdyby nie to, że jestem przy tym fanką minimalizmu i wprost nienawidzę mieć wokół siebie bałaganu, to pewnie moje życie wyglądałoby tak samo. dlatego takie rzeczy jak naczynia czy pranie ogarniam na bieżąco, po prostu się do tego zmuszam. jedynie bagaże u mnie leżą czasem i dwa tygodnie po powrocie z wakacji, dopóki nie jest mi coś z nich potrzebne. bo skoro bagaż zamknięty, to nie ma balaganu xd

Meanness Odpowiedz

W sumie trochę się martwię. Dużo osób właśnie zauważyło, że pan autor jak najbardziej jest porządną osobą, że nie zostawia rzeczy samych sobie ani trochę dłużej niż inni. Ale jednak autor się tym martwi. I teraz nie wiem czy może za bardzo się przejmuje tymi rzeczami, że właśnie pan autor jest taki sam jak inni, ale ma za wysokie wymagania i uznaje, że to co robi nie jest wystarczające, czy może takie działanie jest spowodowane jakimś brakiem motywacji. Może być właśnie tak, że pan autor lubi swoją pracę i ładnie szybko ją robi, ale nie lubi sprzątać to może to jakoś dłużej zajmuje. Albo też widać ładnie efekty pracy, ale jak się pomyje naczynia to potem znowu obiad i znowu trzeba myć to nie widać efektów, bo ciągle trzeba to samo od nowa. Ale ludzie też mówią o tym, by zwracać uwagę właśnie na takie braki motywacji, momenty apatii czy też dużo się czyta/ogląda o tym, że to co wygląda jak lenistwo może być spowodowane chorobą. Właśnie ja tak mam, że jak wrócę ze szpitala to praktycznie na następną wizytę mało się trzeba pakować, bo walizka jeszcze leży. Albo właśnie, coś naprawiam, tata zepsuje, to skoro i tak będzie źle to w końcu olewam, bo po co to robić. Ale też czasem mam takie myśli, że nic nie ma sensu, to po co ogarniać rzeczy jak może niedługo mnie i tak nie będzie. I właśnie się martwię czy pan autor nie jest smutny. Może tylko dlatego, że chce być idealny i każdy taki problem z posprzątaniem jest dla niego zły, czy może jest jakiś powód takiego braku motywacji.

Postac Odpowiedz

Masz wymagającą pracę. Sam piszesz, że ją lubisz i jesteś w niej dobry. W czasie wolnym się rozwijasz... A kiedy odpoczywasz? Daj sobie spokój z tym sprzątaniem, jak już Ci ludzie pisali, zatrudnij kogoś, kto zrobi to za Ciebie.

Ja zawsze zazdroszczę teściowej. Ona ma wszystko na swoim miejscu, poukładane. A u mnie... Mam męża i 2 dzieci, a kartony z poniedziałkowych paczek jeszcze stoją (jest piątek). Suszarki na pranie nie składam nawet. Ubrań nie prasuję. Często zakładamy prosto z suszarki. Rozpakowanie się... Jeżdżę z dziećmi gdzieś w każdy weekend, więc plecaka z ich rzeczami w ogóle nie rozpakowuję, tylko dokładam. Ostatnio spała u mnie mama, jeszcze w zeszłym roku. Pościel zdejmę dopiero jak będzie miała spać kolejny raz, wtedy założę nową... A raczej liczę na to, że sama sobie założy, bo nienawidzę tego robić. Długo by jeszcze tak wymieniać. Kiedyś starałam się zmienić, ale tak mnie to obciążało psychicznie, że zrezygnowałam. Porządek nie jest dla mnie priorytetem.

dewitalizacja Odpowiedz

Jest mnóstwo ludzi, którzy nie umieją się zabrać do obowiązków domowych. Tak mają i już. Mnie do sprzątania motywuje zawsze to, że mieszkanie jest moje i chcę, żeby jak najładniej wyglądało. Nie lubię, gdy na podłodze walają się paprochy, a w zlewie leży sterta nieumytych naczyń. Może gdybym pracowała i wracała zmęczona do domu jak większość ludzi, byłoby to trudniejsze. Niedługo idę do pracy, więc może mi się to zmieni.

ohlala Odpowiedz

Nie wierzę, że tyle osób tutaj jest tak... mało inteligentnych, że widzi tu tylko lenistwo 😂

nibylung

a ja znowu nie wierzę, że można być tak mało inteligentnym, by doszukiwać się tutaj czegoś więcej, niż zwykłego lenistwa :p widzisz, łatwo i przyjemnie się obraża ludzi, ale jeśli samemu się nie potrafi wytłumaczyć swojego stanowiska, to takie komentarze wyglądają śmiesznie.

pozdrawiam, ja i moje iq 153, które widzi u autora zwykłe lenistwo.

Freez Odpowiedz

Mam bardzo, bardzo podobnie. Tydzień temu wróciłam z urlopu- wszystko leży w walizce (jedynie brudne rzeczy wyprane- nadal wiszą niesciagniete). Wystawienie dwóch faktur- 2 dni zbierania energii psychicznej. Mam czas, mogłabym się uczyć do egzaminów, pdonosci kwalifkacje- materiały leżą obok, nie mam energii psychicznej, aby na nie spojrzeć. Nie wiem, co robić, nie mam pomysłu. Jak ktoś przychodzi, czy jakoś wyjazd ze znajomymi etc- jestem całkowicie normalna. Jak mam dla kogo coś robic- jakiś gość czy coś- nie ma problemu. Kiedy jestem sama- zero siły i właśnie chodzi o energię psychiczną, bo fizycznie czuje się świetnie.

Dodaj anonimowe wyznanie