#GXtqN
Mała dziewczynka, żyjąca sobie spokojnie w mieście wojewódzkim na zachodzie kraju i jej jeszcze mniejsza przyjaciółka z klatki obok. Spędzałyśmy ze sobą większość czasu i byłyśmy pewne, że zostaniemy przyjaciółkami niczym Ania Shirley i Diana Barry. Niestety - jedną z nas, konkretnie mnie, wywiało kilkadziesiąt kilometrów od miasta. Rodzice postanowili, że wyprowadzamy się na wieś, do mojej prababci, którą po śmierci wujka nie miał się kto opiekować. Ale przecież prawdziwej przyjaźni nic nie zniszczy, prawda? Pisałyśmy do siebie listy, wysyłałyśmy ręcznie robione witraże czy mini paczuszki z łańcuchem na choinkę. Opowiadałyśmy o zajęciach w scholi, o tym, że chłopcy są głupi, a potem, że coraz fajniejsi. Tak było do czasu rozpowszechniania internetu. Epulsy, nasze-klasy i na listy Marcie zabrakło czasu. Ja na swojej wiosce o czymś takim jak internet mogłam pomarzyć i serduszko mi pękało na myśl, że straciłam tak cudowną przyjaciółkę...
W końcu, po kilku latach bez kontaktu, spotkałyśmy się, zupełnym przypadkiem. Okazało się, że mamy sporo wspólnych znajomych, mimo dzielących nas kilometrów. W międzyczasie wyjechałam do Anglii, mimo odległości kontakt bardzo się polepszył i po trzech latach dostaję wiadomość, która wynagrodziła wszystkie lata, kiedy nie miałyśmy kontaktu. Marta bierze ślub. Marta mnie zaprasza! Marta prosi, bym była jej świadkiem! Cała w skowronkach zgadzam się i zaczynam przygotowania :)
Nastał ten wielki dzień. Czekamy w domu na fotografa, korzystam z chwili spokoju i zmykam do łazienki. To, co usłyszałam po powrocie, zwaliło mnie z nóg. Świadek pana młodego pyta Marty kim jestem ja. Na to ona:
- Ha, ha, Anka? (Z szyderą w głosie). Mieszkałyśmy kiedyś na jednym osiedlu, ale potem wolała pasienie krów od życia w mieście. Gdyby nie to, że mieszka za granicą, to w życiu bym tej wieśniary nie zaprosiła, ale wiem, że mi się opłaci. Trochę wstyd mieć druhnę pastucha, ale co zrobisz, są rzeczy ważne i ważniejsze.
Wiecie co jest najlepsze? Że miała rację. Przez pół roku zbierałam każdy odłożony grosz, żeby wsadzić do koperty. Uzbierały się dwie moje miesięczne wypłaty, około 13000 zł. Dodatkowo w ramach niespodzianki wykupiłam parze młodej wycieczkę do Barcelony, datę mieli wybrać sobie sami.
Wymknęłam się z domu Marty. Po drodze zgarnęłam mojego narzeczonego. Pojechaliśmy prosto do biura podróży. 3 dni później zwiedzaliśmy Barcelonę.
Nigdy nikomu nie powiedziałam o tym, jak bardzo mnie wtedy upokorzyła.
Marta, jeśli to czytasz, wiedz, że nigdy nie pasłam krów. Ba, nie mieliśmy nawet gospodarstwa. I wiesz co? Kij ci w oko, cholerna materialistko.
Smutne, ale podziwiam Ciebie - nie załamałaś się, nie jojczyłaś jaki świat jest zły, ale obróciłaś sytuację na plus dla Ciebie i narzeczonego.
13000 zł? Zgłupiałaś? xD Rozumiem, że "przyjaciółki" itp, ale taka kasa to gruba przesada ;)
Gravity, skoro to jej dwie wypłaty to najwyraźniej stać ją było na taki prezent, w Brytanii ludzie więcej zarabiają niż w Polsce
Dla mnie i tak szok
W koncu ktos ne zachowal sie jak ciota i nie dal sobie w kasze dmuchac. GRATULACJE!
💔
jezeli to zobaczyles ktos zlamie ci serce jutro o 12.00.
wyslij to do 20 komentarzy aby pozbyc sie klatwy
O nie łańcuszki zawędrowały aż na anonimowe! Idę do bunkru przeciw łańcuszkowego
Nawet na anonimowych nie mam szans na milosc 😂😂😂 XD
Jak to nie?
Przeciez wystarczy wyslac do 20 komentarzy i juz po problemie ;P
Poinformowałam mojego chłopaka, że jutro o 12:00 łamie mi serce. Niestety ma wtedy plany i nie może, przykro mi.
@czcijmarchewke
Nie ma ze plany, lańcuszki internetowe rzadza sie swoimi prawami. ;P
Pozbyli się kropek, to teraz raki z łańcuszkami...
Nawet, gdybyś pasła krowy, to nie jest to powód do wstydu ani nie sprawiłoby to, że stałabyś się gorsza.
Nienawidzę dwulicowych "przyjaciółek"
Mam takiego pecha że zwykle trafiałam tylko na takie.. teraz mam jedną prawdziwą.. nigdy w życiu jej nie zamienię
PustynnyGara mam tak samo :(
Ostania "przyjaciółka" publicznie chwaliła się jak to się nie lubimy, a wyszło, że mnie nie lubiła ale potrzebowała jakiejś osoby przy boku. I w ten sposób robiłam za pomoc, psychologa itp.
Na pożegnanie jeszcze chodziła po mieście i każdemu rozpowiadała o mnie plotki (nie ogarnęła, że ludzie to nie idioci i wiele z tych osób pisało do mnie, że X chodzi i najeżdża na mnie).
Najlepsze, że minął już rok od tego i ostatnio mi napisała, że "niedobrze się stało, czy możemy się przyjaźnić". Nawet nie przeprosiny, tylko stwierdzenie, że jak tyle czasu minęło to można do tego wrócić.
Oczywiście żadnej przyjaźni nie będzie.
Wow i została bez świadkowiej? Dobrze jej tak :D
Dobrze jej tak, mam nadzieję, że w Barcelonie było super :)
Swoją drogą dlaczego ludzie uważają, że jak ktoś jest ze wsi jest gorszy?? ;-;
Bo niektórzy niestety nadal myślą że wieś jest jakaś zacofana 😂😞
No bo akurat tak jest, wystarczy zobaczyć jak wsioki się zachowują.
Serio aż tyle wydać na osobę z którą praktycznie się nie widziało? Dla mnie przesada...
3 lata przed ślubem utrzymywały kontakt.
Zależy kim ta osoba dla Ciebie jest/była. Dla mnie nie jest to aż taka przesada - okej, to dużo, ale jeśli chciała i mogła tyle dać, to czemu nie? Czasami przywiązujesz się do ludzi, którzy na to nie zasługują i dałabyś im gwiazdkę z nieba..
I bardzo dobrze jej tak
😀🙌😇😉😈
Trzynaście tysięcy w prezencie ślubnym?
Też mieszkam za granicą. W przyszłym roku moja chrześnica ma komunię. Nie mam pojęcia, ile jej dać w kopertę, jeśli praktycznie obcej osobie autorka chciała dać 13000zl :O
A chrześnica to rodzina, więc pewnie wypadałoby dać więcej?
@bobylon89, myślę, że 40 tysięcy spokojnie wystarczy :D
@bobylon89 Zgadzam się z tym, że 40 tysięcy powinno wystarczyć. Ale żeby nie wyjść na dusigrosza daj 60. :P
A tak serio, to ja byłam zszokowana gdy dostałam 5 tysięcy w prezencie ślubnym, a gdybym otrzymała 13, to zawał na miejscu. ;)
Po moich komentarzach widzę, ze wyznanie jest z 2016 roku ;)
Brawo dla Ciebie!!!