#dttOJ

Mój związek chyli się ku upadkowi za sprawą córki siostry mojej dziewczyny.
Z dziewczyną znamy się rok, z czego 3 miesiące razem zamieszkujemy. Już nie chcę układać sobie życia po raz kolejny, niestety wszystko wskazuje na to, że będę musiał.

Coraz bardziej przekonuję się, że to dziecko jest ważniejsze ode mnie. Codziennie u nas przebywało i codziennie powodowało jakieś szkody. Nie potrafi usiedzieć 5 minut przy jednej czynności, nie potrafi słuchać. Robi co chce. Są w domu pewne przedmioty, których nie powinno dotykać i pomimo tego, że mówi się do niego podniesionym głosem, że tego nie wolno dotykać, a nawet się je fizycznie odciąga, to i tak podejdzie i musi wcisnąć tam jakiś guzik albo coś zniszczyć.

Po sytuacji, w której mała utopiła kluczyk od samochodu, powiedziałem, że już dość tego. Najpierw awanturowałem się ze swoją dziewczyną, to odpowiedziała mi, że to moja wina, bo powinienem chować kluczyk i inne rzeczy, które dziecko może zniszczyć. To ja się pytam, dlaczego mam czuć się we własnym domu nieswobodnie i wszystko chować? To rolą opiekuna jest upilnowanie dziecka i odpowiadanie za nie w gościach. Potem poszedłem do matki dziecka. Za kluczyk nie odda, bo nie ma z czego, nie pracuje i żyje ze świadczeń. Postawiłem ultimatum, że w momencie, w którym to dziecko przekroczy stopą próg domu, ja zabieram rzeczy i wracam do siebie. Mieszkamy u mojej dziewczyny, na szczęście jeszcze nie wynająłem swojego mieszkania i będę miał z dnia na dzień gdzie wrócić.

To dziecko okropnie zaczęło działać mi na nerwy – otwiera wszystkie szafki, wyciąga z nich przedmioty, nie słucha się, kiedy każę mu je zostawić, kiedy mu je zabieram, wpada w szał i biegnie otwierać inne szafki. Wciska wszystkie guziki jakie zobaczy – od komputera, mikrofali, telewizora, lampek, pralki itp. Próbuje wyciągać wszystkie kable z kontaktów, wszędzie zapala światła. Uszkodziła telewizor mojej dziewczyny, gdy nie zgodziłem się włączyć jej bajki, bo oglądałem coś swojego – podeszła do niego i zaczęła tak uderzać rękoma i nim szarpać, że zanim doskoczyłem, żeby sprzęt ratować, to już był na ziemi. Zgadnijcie, czyja była wina.
Dochodziło nawet do tak absurdalnych sytuacji, że zaglądałem do szafki czy lodówki, a tam nie było tego, co sobie kupiłem i chciałem zjeść lub wypić, bo dziecko zobaczyło i moja dziewczyna mu dała.

To jest ponad moje nerwy. Moja dziewczyną pracuje za minimalną, po opłatach, zatankowaniu samochodu i opłaceniu rat pożyczek nie zostaje jej zbyt wiele. Żyjemy głównie za moje. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, do momentu kiedy powiedziała mi, że w tym miesiącu muszę ponieść na życie większe opłaty, bo dziecko jej siostry ma urodziny i ona musi coś kupić (za 500 zł). W praktyce miało wyjść na to, że to ja fundowałbym ten prezent. Odpowiedziałem stanowcze NIE. Od kilku dni żyjemy jak kot z psem i nic nie wskazuje na to, że coś się poprawi.
mistrzriposty Odpowiedz

Musiałem się zarejestrować, żeby skomentować. Chłopie wiej póki możesz i to jak najprędzej. Przechodziłem coś podobnego, ale z dzieckiem swojej byłej. Mi to wygląda tak jakby chciała od Ciebie ciągnąć jak z bankomatu. Dobrze że w końcu postawiłeś jasno granicę. Ja to zrobiłem stanowczo za późno. Półtora roku sponsorowałem byłą kobietę i jej rozpieszczonego kaszojada. Rozstając się pozabierałem wszystko co kupiłem i mogłem. Nawet najdrobniejszą rzecz. To czego nie mogłem zabrać, na przykład lodówki, bo mi nie chciała wydać, a miałem na to rachunek - to zniszczyłem. Zabrałem nawet zabawki dziecku żeby nie dawać jej krzty satysfakcji.

Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Jakby nie patrzeć, większość kosztów zwykłego życia pokrywam ja. Wszystkie ponadprogramowe wydatki również. Wszędzie gdzie się wybieramy płacę ja. Wycieczki, imprezy, paliwo, wyjścia na miasto, alkohol, a nawet ostatnio rzeczy do domu, wszystko z mojej kieszeni. Moja dziewczyna czasem zabierała z nami na krótkie wypady dziecko swojej siostry, argumentując to tym, że ono też musi mieć coś z życia poza siedzeniem w domu i to nie wina dziecka, że ma taką matkę jaką ma. Też za nie płaciłem, a nawet dałem się przekonać na kupno fotelika samochodowego...... Takie wycieczki zawsze były dla mnie spalone i nigdy mi się to nie uśmiechało, ale pomimo tego ulegałem, bo serce miękło. Nie w sposób było się zrelaksować, dziecko ma motorek w tyłku i nie można było spuścić je z oczu, zaraz by się zgubiło, lub coś zniszczyło, nie mówiąc o krzykach, płaczu i napadach agresji kiedy coś było nie tak jak chciało. Chyba lepiej na duszy było mi wczoraj, kiedy tego tak nie postrzegałem.

mistrzriposty

Trzymaj się chłopie. Pamiętaj tylko żeby nie dać się wykorzystać następnej i niech Ci ru*****e nie wyłączy mózgu. Życie mnie nauczyło: żadnych samotnych matek bo nigdy nie odgadniesz czy jest z Tobą dla pieniędzy czy dla Ciebie, poza tym nie będziesz wychowywał cudzego bachora. Żadnych pseudo księżniczek, szczególnie tych mających prawie 30 lat i żyjących z rodzicami. Żadnych dziwnych kobiet z problemami emocjonalnymi, albo innych bezrobotnych Karyn którym w każdej pracy jest źle i niedobrze i szef się na nie uwziął. Dwa lata byłem sam, będąc w tym czasie na milionie randek. Niektóre kończyły się po 3 minutach, z niektórymi spotykałem się kilka tygodni. W momencie w którym wyczułem że kobieta zaczyna oczekiwać, a wręcz wymagać płacenia za siebie, wożenie tyłka, lub ma coś nie tak z głową itp. ru*****m ostatni raz i mówiłem do widzenia. Jedna w swojej bezczelności mówiła otwarcie, że szuka faceta u którego zamieszka i który ją utrzyma, w zamian go pokocha i będzie ładnie wyglądać :D Miała jakieś problemy zdrowotne i nie mogła pracować, albo tylko tak mówiła. Wymagała ponadto, żeby facet był od niej wyższy, max 10 lat starszy i nie był otyły. Czułem się trochę jak na castingu, ale podjąłem rękawice, bo faktycznie była ładna i w sumie chciałem się trochę zabawić. Na szczęście wycofałem się w porę, bo choć nie planowałem, to zauroczyłem się w kobiecie i mało brakowało i drugi raz wpadłbym jak ta przysłowiowa śliwka w kompot. Obecnie od trzech lat jestem w związku i jest jak powinno być, koszty życia dzielimy mniej więcej po równo, mam wsparcie i wiem, że mogę liczyć na swoją kobietę podczas czarnej godziny. Tobie życzę tego samego. Dobra, bo za bardzo się rozpisałem. Powodzenia chłopie.

Uliana

Szczerze, to lepiej byś się nie rejestrował. Straszne to co piszesz aż oczom nie wierzę. Jak można być takim snobem. Milion randek po trzy minuty. To pewnie jakiś model sportowiec albo mega przystojny biznesmen. Nie wiem czy śmiać się czy płakać. Jak nie dało się zabrać to zniszczyłeś. Ty się w tym momencie chwalisz czy żalisz? Żeby dziecku zabrać zabawki...no to już trzeba być kawał chama. Mistrz riposty? Hmm, lepiej pasuje mistrzglupoty.

Hypnosis

@Uliana Przecież wyznanie jest napisane przez Borute jak i ten monolog...to jedna i ta sama osoba. A jeśli się mylę to aż strach ile osób jego podobnym chodzi po świecie. A co do dziecka to niewiem czy to możliwe by było aż tak złe bo sama mam dzieci i żadno nawet w jednej części się tak nie zachowywało a jeśli to dziecko ma taki charakter to może czas poszukać specjalisty lub zgłosić zaniedbanie ze strony matki.

mistrzriposty

Snobem, bo umawiałem się na randki i wybrzydzałem? Drugiej połówki się szuka, wybiera, poznaje i ma do człowieka pasować, być partnerem a nie pasożytem z roszczeniowym charakterem krzyczącym DAJ bo jestem kobietą i mi się należy. To samo tyczy się moich rzeczy za moje pieniądze które ja zarobiłem, a żeby je zarobić poświęciłem kawał życia, nerwów, zdrowia i czasu, żeby zawodowo być tam gdzie jestem i zarabiać tyle ile zarabiam. Dlaczego miałem dzielić się z kimś kto szedł po najmniejszej linii oporu w życiu i chciał żyć za czyjeś? Moje to moje i mogę to chociażby spalić, tylko dlatego bo jest MOJE i mam taki kaprys zamiast zostawiać tego księżniczce za darmo. Jak chciała żeby jej dziecko miało zabawki to mogła mu je kupić.

bazienka

*linii najmniejszego oporu
linia nie moze byc mniejsza lub wieksza ;p

muszkawa

@mistrzriposty, straszne to jest. Chciałeś to kupowałeś, a teraz zabierasz, niszczysz? Utrzymywałam byłego partnera przez 1.5 roku, bo miałam nadzieję i nie chciałam być jak "każda". Po rozstaniu nic bym mu mie zabrała, bo prezenty się daje, a nie pożycza. Tylko moja wina, że byłam zbyt naiwna. Co lepsze on, tak jak Ty byłej, zabrał mi jedyną rzecz, którą dał w prezencie. Po co nakręcać krąg nienawiści względem płci?

mistrzriposty

Muszawka. Gdybyśmy się rozstali normalnie to też bym nie zabierał wszystkiego. Ale... nie rozstaliśmy sie normalnie. Wiążąc się ze mną od razu zakładała, że będę robił za bankomat dla niej i jej kaszojada. Byłem zakochany i omotany jej kobiecym urokiem i zdałem sobie z tego sprawę dopiero po półtora roku. Byłem jej emocjonalnym tamponem, ale kiedy ja chciałem się wygadać, nie chciała słuchać. Wyprała mnie z uczuć i pieniędzy kiedy pod koniec zaczynała przeginać z dojeniem moich finansów. Wszystko należało jej zabrać. Żyli za moje, więc dużo tego czym się otaczała było moje i wolałem nawet to zniszczyć na jej oczach niż pozwolić jej tego używać. Wykorzystała mnie i życzę jej, żeby skończyła pod mostem.

muszkawa

@mistrzeiposty, z ciekawości, pomogło chociaż? Na psychikę? Bo pieniędzy już nie odzyskałeś. Skoro o tym w ten sposób piszesz to nie, a teraz ona ma asa w rękawie, że Ty taki niestabilny i okropny i niszczysz jej rzeczy, że bez uczuć... Bezsilność to najgorsza rzecz jaką można w takiej sytuacji pokazać. Niestety nauczona doświadczeniem, tylko w odwrotnej sytuacji, a on nawet nie miał dziecka ;) tak czy inaczej w końcu się ułoży, pozdrawiam

starkiller

@mistrzriposty I bardzo dobrze postąpiłeś. Jestem pełen podziwu. I trzymaj się Mistrzu, oby twój związek był taki jak oczekujesz :)

WrozkaSmierci Odpowiedz

Dziecku nie wolno pozwalać na wszystko , trzeba mu stawiać granice. No i za szkody wyrządzone przez dziecko odpowiadają rodzice.

Ty to rozumiesz, ja to rozumiem i wiele innych osób to rozumie. Moja dziewczyna i jej siostra tego nie rozumieją.

kwasnezelki Odpowiedz

Uciekaj. Nie masz obowiązku opiekować się nie swoim dzieckiem, ponosić finansowych strat i łożyć na jego utrzymanie. Twoja dziewczyna ma dziwne podejście, nie szanuje Cię, dziecko jest dla niej najważniejsze. Szkoda dziecka, bo nie jest niczemu winne, ale nie jesteś bankomatem, a jak tak dalej pójdzie, to nie będziesz miał żadnych praw, bo dziecko.

Zabawnie brzmi stwierdzenie o bankomacie w momencie kiedy człowiek zdał sobie sprawę, że to prawda.

Cero Odpowiedz

Nawet ja to powiem - wiej. Dla dziewczyny powinieneś być Ty ważniejszy, a nie dziecko siostry.
Dziewczyna powinna uszanować Ciebie, Twoje rzeczy i prywatność, zapytać o zdanie i odkupić jeśli coś da dzieciakowi. Nawet jeśli to by była głupia guma za 50 gr - nie zapytała o zdanie to ma odkupić i koniec kropka. Do tego za swoje choćby do pracy piszo iść miała.

NeonStars

Serio? Akurat jest to absolutnie normalnie, że siostrzeniec jest dla niej ważniejszy od chłopaka. I NIE, chłopak NIE powinien być ważniejszy.

Etincelle

NeonStars, żartujesz sobie? Są razem rok, a nie tydzień. Jeżeli do tej pory dzieciak jest ważniejszy, to już zapewne tak zostanie. A jak można budować przyszłość z kimś, dla kogo nie jesteśmy najważniejsi? Nie da się. W takim układzie zawsze ważniejsze będą potrzeby osoby trzeciej, więc co to za związek? Zresztą tutaj widać to świetnie. Zamiast cieszyć się wycieczką z chłopakiem, dziewczyna woli sprawić przyjemność siostrzeńcowi. Ja bym się rozstała natychmiast, gdyby taka sytuacja miała miejsce.

Esza

@Neon Stara. Nie wiem ile masz lat, ale w poważnym związku, a konkubinat powinien taki być, partner jest najważniejszy. Ważniejszy niż mama, tata, siostra, babcia i kto tam jeszcze. Tylko taka relacja jest zdrowa.

GinewraToJa Odpowiedz

Jak wspomniales, ze dziecko ma ponad trzy lata, nie mówi, nie respektuje granic i ma duzy problem z agresją to moze ma zaburzenia ze spektrum autyzmu? Niech zabiorą malucha do lekarza, niech je ktos obejrzy (neurologopeda lub psycholog moze potwierdzic podejrzenie i skierowac dalej, wiekszy kaliber to np. Psychiatra dzieciecy). Oczywiscie nie musisz lozyc na to dziecko, ale jego uciazliwosc moze byc zwiazana z problemami rozwojowymi. Sam fakt, ze jest az tak meczace o tym moze swiadczyc. Podobnie jak wciskanie guzikow itp. Wprawdzie moze byc najzwyczajniej w swiecie rozwydrzone, ale warto to sprawdzic. Matce mozna podpowiedziec, ze z orzeczenia o niepelnosprawnosci dziecka tez moze jej sie nalezec dodatkowe pielegnacyjne czy cos, zeby nie zaniedbala diagnozy.

Sam tez zastanow sie co do tej relacji. Jesli chodzi o prezent dla dziecka to 500 PLN to stanowczo za duzo. Rozumiem, że partnerka kocha dzieciaka i chce dla niego lepszego zycia niz to co moze zaoferowac taka matka, ale nie Twoim kosztem. O wysokosci kwoty prezentu powinniscie decydowac wspolnie. A skoro ma raty i pozyczki to głupotą są drogie prezenty. Niech wyjdzie z dlugow, oszczedzi i potem rozpieszcza, bez niczyjej pomocy. Niemniej tak duzy wydatek przy wspolnym mieszkaniu powinien byc zawsze wspolnie ustalany. Wiem, że czujesz sie skrzywdzony, ale porozmawiaj z dziewczyną spokojnie. Niekoniecznie traktuje Cię jak bankomat, ale może jej sie wydawać, że skoro wspolnie zyjecie, a jej poziom zycia dzieki Waszej relacji sie podniosl to musi cos dac siostrze i jej dziecku. Bo skoro jej sie lepiej powodzi to co dziecku zaluje? Podkejrzewam, ze jest jego matka chrzestna i dlatego czuje presje. Poznaj jej motywy zastanow sie nad nimi i sprobujcie razem osiagnac kompromis. Jesli sie nie uda to rozejdzcie sie.

Nie znam się aż tak na dzieciach, choć sądzę, że jeżeli chodzi o choroby, to może mieć ADHD, ja uważam, że po prostu jest rozwydrzone i niewychowane, bo nie ma kto wychować. Dziecko jest na swój sposób kumate. Możesz powtarzać mu 15 razy, żeby wykonało jedną czynność i nie reaguje, a jak powiesz raz, że masz dla niego cukierka to od razu do Ciebie pędzi. Potrafi bardzo dobrze robić po złości, co już też zaobserwowałem. Uważam, że kluczową rolę pełni tam wychowanie. Matka to choleryczka, która ciągle krzyczy, nie bawi się z nim, nie uczy. Nie można jej zarzucić, że dziecko chodzi głodne lub brudne, bo tak nie jest. Ale ta kwestia zajęcia go czymś kreatywnym, pracy z nim, nauki woła o pomstę do nieba. To dziecko nawet nie ma od kogo za bardzo uczyć się wymowy, albo po prostu boi się mówić. Jak jeszcze je zabieraliśmy na wycieczki to miałem okazję widzieć jak bawi się z innymi dziećmi na placu zabaw. Wyrywa zabawki siłą i bije kiedy te drugie chce je odzyskać. Wypycha inne dzieci ze zjeżdżalni, drabinek, kucyków itp, nawet te które są większe od niej. Na dzień dobry próbuje dominować inne dzieci i narzucać swoją wolę, jak któreś się stawia i walczy o swoje to krzyczy i bije. Do dorosłych też podchodzi i próbuje wyrwać siłą to co ją interesuje. Więc może potrzebuje psychologa, ale moim zdaniem do niego nie pójdzie, bo trzeba zapłacić, co najwyżej na kasę chorych, a tam pewnie będzie czekała z pół roku na wizytę.

Tak jak powiedziałaś, moja dziewczyna o ile jeszcze nią jest, chce dla tego dziecka jak najlepiej, ale nie może być tak, że moim kosztem. Dla mnie naprawdę niesmaczne były kłótnie w których musiałem zwracać uwagę nawet na takie rzeczy, że dała jej coś co ja chciałem wypić, zjeść. Od razu padały z jej strony zarzuty, że żałuje dziecku, że jestem taki i taki, że mogę sobie przecież pojechać i kupić drugie. Że to jest jej rodzina, jej chrześnica i robiła wszystko żebym poczuł się jak potwór. Na razie jesteśmy na etapie separacji i czekam, myślę co dalej.

Cero

@Bapryka jeśli Twoja dziewczyna "robiła wszystko byś poczuł się jak potwór" to dobrze że postawiłeś w końcu granice i wyprowadziłeś się do siebie. Chwali się też to, że nie skresliles jej od razu, a chcesz odizolowac od toksycznego dla Was obojga środowiska. Sprawiasz wrażenie porządnego i roztropnego mężczyzny, więc obstawiam, że nie raz z dziewczyną na spokojnie rozmawiales i teraz również wytłumaczyłeś czemu stawiasz sprawę na ostrzu noża. Mam nadzieję że również mówiłeś jej nie tylko logiczne argumenty, ale o swoich uczuciach, to często bardziej daje ludziom do myślenia gdy zamiast "nie podoba mi się to" powiesz "twoje zachowanie mnie rani, czuję się zepchnięty na margines". Partnerzy powinni siebie traktować jak rodzinę jeszcze przed ew ślubem, bo obrączki i podpisanie papierka nie sprawią magicznie, że podejście się zmieni.
Skoro ona nie traktuje Cię jak rodziny i spycha na margines to albo nie uświadamia sobie swojego zachowania albo nie widzi was razem w przyszłości jako rodzinę.
Do osoby, która gada ciągle "moja rodzina, moja rodzina" nie w kontekście drugiej połówki trzeba stanowczo powiedzieć, że tez to my (ich druga połowa) jesteśmy ich rodziną teraz i tak gadając to sama ta osoba z tej rodziny nas wyklucza.

Trochę też mam wyrażenie, że dziewczyna traktuje Cię jak bankomat. Wiem jak to jest gdy facet praktycznie utrzymuje swoją partnerkę, sama jestem w takiej sytuacji (aka ja płacę tylko za swoje jedzenie / wspólne pół na pół i to nie zawsze) i w życiu by mi nie przyszło by od faceta wymagać by ponosil większe koszta. Wręcz sama przez to, że za mieszkanie nie płacę to o nie dbam. Jedyne czego nie robię (a raczej robię rzadko)to odkurzanie, bo szczerze nienawidzę odkurzac. I to nie do pomyślenia by wyskoczyć z "a w tym miesiącu będziesz miał więcej wydatków", szczególnie że to stawianie przed podjęta decyzją, a nie prośba o pożyczkę i/czy wspólna decyzja.
Aż zaczęło mnie ciekawić jakie dziewczyny miały wzorce, bo po obu widać, że raczej patologiczne.

Caldas Odpowiedz

A siostra chociaż płaci za opiekę? Skoro nie pracuje, to może sama zajmować się swoim gówniakiem.
Najlepiej zostaw tą rodzinkę.

Płacenie za cokolwiek to ostatnia rzecz jaka przyszłaby jej do głowy. Ona wybrała życie na socjalu. 500+, alimenty, rodzinne, różnego rodzaju pomoce z MOPSu, paczki żywnościowe, ubranka dla dziecka, opał na zimę i inne rzeczy. Ona ma z tego więcej niż niejeden uczciwie pracujący człowiek. Kiedy to widzę, zaczynam gardzić państwem opiekuńczym które uczy takie jak one nieróbstwa, kombinowania i roszczeniowości. To dziecko nie ma ojca, za to co chwilę widzi u siebie w domu nowego wujka, jego matka ma ewidentny problem z panowaniem nad emocjami i może dlatego w wieku ponad 3 lat jeszcze nie mówi, tylko coś bełkocze (choć uważam, że wszystko rozumie) jest nadpobudliwe, agresywne i nie słucha. Jak dla mnie to mały niewychowany wandal. Moja dziewczyna to wszystko widzi i jako dobra ciocia stara się ratować psychikę dziecka i jakoś z nim pracować, żeby lepiej się rozwijało. Jej siostrze jest to bardzo na rękę, ma czas dla siebie. Niestety wszystko odbywało się moim kosztem, więc powiedziałem dość i moja dziewczyna ma konflikt interesów. Albo ja, albo to dziecko. W sobotę wróciłem do siebie i jak będzie chciała to może się przeprowadzić do mnie i tu znaleźć pracę. A jak nie, to trudno, niech sobie szuka kogoś nowego. Nie mam zamiaru żyć w patologii.

Caldas

To tym bardziej czas zakończyć tą znajomość.

Ekoniks

I zgłoś do mopsu bo dziecka szkoda, by sprawdzili czy się dobrze rozwija itp.

Vito857 Odpowiedz

Stary, lepiej sobie znajdź inną dziewczynę.
Swoją drogą gdzie w tym wszystkim jest matka dziecka, czyli jej siostra?

tonttu Odpowiedz

Z jednej strony ona za bardzo naciąga, ale z drugiej Ty też przesadzasz. Porozmawiajcie najpierw gdy już opadną emocje. Zanim posłuchasz rad typu "wiej", bo mogą okazać się słuszne, jednak warto sprawdzić czy jej miłość do Ciebie nie kończy się na kieszeni.

Poza tym wspólne życie polega na wypracowaniu środka, a nie powinno działać na zasadzie "Ja Ci ustąpię w tym, a Ty mi w tym". Musi być wam obojgu dobrze, a nie naprzemiennie jednemu dobrze a drugiemu źle. Warto rozmawiać ;)

No a to dziecko jest zwyczajnym dzieckiem. Zanim będziesz chciał mieć swoje to dobrze się zastanów, bo też mogą tak się zachowywać i też trzeba przed nimi wszystko chować. Rozumiem, że chodzi tu o obce dziecko, jednak jeśli tak bardzo Cię to denerwuje może okazać się, że rola ojca nie przypasuje Ci do gustu, krótko mówiąc.

rybaczki

Ale są różne przypadki. To jest jak zauważyłeś OBCE dziecko, a jest z nimi dzień w dzień, mimo tego, że matka nie pracuje. Nawet jakby było najgrzeczniejsze, to autor ma prawo się wkurzyć, bo nie jest jego opiekunem, nawet nie jest dla niego nikim bliskim, i nie ma obowiązku się nim zajmować. Często jest tak, że do własnego dziecka ma się inne podejście, inną cierpliwość itd.
Np ja bardzo lubię dzieci, mogę się nimi opiekować, ale nie mam własnych. Jakby mi ktoś dzień w dzień podrzucał swoje dziecko, za darmo, to też bym się zezłościła. Zaopiekować się w awaryjnej sytuacji, albo z góry ustalonym terminie spoko, ale nie cały czas. Od opiekowania się nim jest matka.
Fajnie, że siostra chce pomóc dziecku, ale to mi niestety nie wygląda na pomoc, a podrzucanie gówniaka, bo przeszkadza, a siostra nie chce powiedzieć, że się nim nie zajmie. Jakby chciała pomóc, to zaczęłaby stawiać jakieś granice, wychowywać jakkolwiek.

rechotpingwina

No tak, to dziecko wkurza go przez to co opisałaś, ale też faktycznie dzieci takie są i jeśli takie coś go wkurza to jest sens przemyśleć dobrze ten temat.

I zgadzam się, że trzeba porozmawiać na spokojnie, dopiero gdy ochłoną emocje. Związek to naprawdę musi być kompromis. Nie chodzi o ten jego konkretny związek (z tą kobietą) tylko o sposób w jaki on funkcjonuje. Chyba.

Tez widzę tu naciągactwo, zwłaszcza po innych odpowiedziach autora pomijając wyznanie, ale jednak nie musi tak być. Jego odpowiedzi na rzeczy które go „olśniły” tez są podparte emocjami i nakręcaniem. Trzeba zrobić stop, odetchnąć i ochłonąć w pełni. Dopiero wtedy zastanowić się raz jeszcze, gdy już mózg się będzie lepiej przebijał.
No oczywiście może tak być, jak podejrzewamy, ale naprawdę nie musi. W przypadkach wyżej opisanych przez osoby podobnie pokrzywdzone tez niekoniecznie tak być musiało, a doszło do tego nakręcenie emocjami i na tym sprawa stanęła, ale nie musiało tak być. Ludzie w związkach ze sobą nie rozmawiają a później bywa różnie.

Taka myśl: ludzie z obcymi potrafią szczerze pogadać, a z partnerem tylko na zasadzie „co zrobimy na obiad?”

dewi

To dziecko nie jest zwyczajnym dzieckiem: w wieku 3 lat nie mówi, jest nadpobudliwe i agresywne. Ewidentnie ma zaburzenia rozwojowe i powinno być pod opieką specjalisty, ale opiekę medyczną mamy jaką mamy, a matka zwyczajnie olewa dziecko. Ciotka też bezmyślna, bo skoro jej na dziecku zależy to powinna pójść do poradni.

tonttu

ajaj.. ja tu się kompletnie nie skupiam ani na tym konkretnym związku (bo może być tak, że macie racje. Ja tylko mówię, że niekoniecznie tak być musi) ani na tym konkretnym dziecku, jego ewentualnych zaburzeniach czy jego matce.

Jeśli chodzi o dzieci - mówię ogólnie.
Nie chodzi mi o to co żywi do TEGO dziecka.
Gdy się pojawia jakiekolwiek, nawet mega grzeczne! sprawia, że trzeba pewne swoje przyzwyczajenia zmienić. Normalne też jest, że nawet spokojne i dobrze rozwijające się dziecko potrafi czasem dać czadu. Do swojego dziecka też, doskonale rozumiem, że podejście ma się inne.
Mówię tylko, że taką decyzję warto przemyśleć więcej razy nim się ją podejmie, bo często osoby które nie miały jeszcze dzieci mają nieco mylne wyobrażenie o życiu codziennym rodzica. Stąd tak dużo wyznań o tych, którzy opuścili swoje rodzinny. Nie każdy z nich kłamał, że chce mieć dzieci, gdy nie chciał. Duża część chciała, ale przejechała się na własnym wyobrażeniu rodzicielstwa i nawet mimo chęci nie była gotowa na poświęcenie czegoś swojego, z czym posiadanie dziecka koliduje. I nie spodziewał się, że będzie to kolidowało, bądź się spodziewał ale nie miał pojęcia jak ważne dla niego jest to, z czym owo dziecko koliduje.
Poza tym nie masz pewności, że dziecko które planujesz nie będzie miało żadnych zaburzeń. Nie wybierzesz mu temperamentu, zainteresowań. Jest odrębną jednostką. Nie wiesz też, czy uda Ci się wychowywać je tak, jak planujesz.
Napisałam to w odniesieniu do tego co autora drażni, a jest nieodłączną częścią bycia dzieckiem, dodatkowe niuanse pomijając.

tonttu

Co do związku również nie wypowiadam się w pełnym odniesieniu do Tego konkretnego. Może to być i każdy ewentualny przyszły. Chodzi mi o sposób w jaki funkcjonuje. Pomijając czy ona go rżnie czy nie.

Oni wzajemnie nie rozumieją swoich potrzeb. No i jeśli nie będą rozmawiać to ich nie zrozumieją (a nawet może i wcale się o nich nie dowiedzą) . Nie można zabraniać partnerowi czegoś, na czym mu zależy. Tu chodzi o dziecko, to jest ciężki temat i trudny jednak również przy wspólnych chęciach da się znaleźć rozwiązania bez stawiania ultimatum. Tylko trzeba rozumieć swoje potrzeby, albo chociaż je uwzględniać i szanować, jeśli nie uda się ich zrozumieć. Wzajemnie.
I żeby nie było, to nie jest jakiś obronny dla panienki atak na autora. Zarówno on nie bierze jej należycie pod uwagę, jak i ona jego.

No a co do niej samej, może tak być jak zarzucacie, ale nie musi. To, że inna kogoś skrzywdziła w taki sposób nie oznacza, że każda pozornie podobna sytuacja jest taka sama. Może to tylko podobnie wyglądać.

Poza tym Ci co opisują takie sytuacje też niekoniecznie musieli dobrze ocenić zamiary swoich partnerek i wydali wyrok poparty jedynie swoją własną, nieobiektywną oceną.
Bywa i tak i od razu zaznaczę, że nie chce przypadkiem sugerować, że opisane tu przypadki takie są, a jedynie: takich nie brakuje.
I piszę to aby autora przestrzec przed pochopnym osądzeniem i nakręceniem się tym, jaki to ten babsztyl nie jest przebiegły i chciwy. Może być, ale nie musi! Przykre gdyby ją źle ocenił na podstawie niekoniecznie słusznych emocji, zwłaszcza nie swoich, a po przeczytaniu kilku odpowiedzi autora niestety widzę tendencje do takiego samonakręcania.

Bo wracając do samego początku, ich związek nie „chyli się ku upadkowi za sprawą córki siostry blabla”, tylko przede wszystkim przez nich samych. Jego i ją.

Julianpomoze Odpowiedz

Masz racje ze polityka panstwa promuje nierobstwo. Mam stary dom, ktory remontujemy, mam dwojke malych dzieci. Nie mamy duzo, ale dzieci maja duzo milosci. Zaden nigdy nie zrobil mi awanture ze chce zabawke. Wiedza, ze zeby cos dostac trzeba zasluzyc. I ze nie stqc nas na wszystko. Trzeba nieraz zapracowac. Sama od nastoletnich lat pracowalam u sasiadow w ogrodnictwie, na wakacjach za granica w polu,potem jako kelnerka podczas studiuw , na inwentaryzacjach w sklepie. I wiem ze praca ksztalci czlowieka. Nie mialabym tupetu jako nie pracujaca aby chlopak siostry musial znosic w swoim domu takie cyrki. Dobrze zrobiles i powodzenia

niejestembotem

studiów

Julianpomoze

Tak tak spieszylam sie

rutabo Odpowiedz

Uważaj stary bo wdepnąłes w jakaś patologie i robisz za bankomat. Siostrzyczki cyckaja cie jak mogą. Zostaw niech pomieszka i poutrzymuje się sama przez miesiąc.

Mamadwoch

Przecież ona pracuje, ma swoje mieszkanie, życie ze swoim chłopakiem dzieli dopiero od 3 miesięcy, uważam, że spokojnie da radę się utrzymać sama przez miesiąc, a nawet i dłużej 🤦‍♀️

Zobacz więcej komentarzy (14)
Dodaj anonimowe wyznanie