#GZG1e
Oto moja historia.
Na wstępie tylko wspomnę, że w gimnazjum (1 klasa) byłam odludkiem, nie gadałam z nikim w klasie, ponieważ nie umiałam gadać z ludźmi, nieśmiałość wynosiła u mnie poziom max. W związku z tym nikomu nie dopiekłam, no chyba że komuś przeszkadzała moja "cichość" sama w sobie.
Bardzo się cieszyłam na mikołajki klasowe, w domu mamie trąbiłam cały czas o tym, myślałyśmy jaki prezent za 20 zł mogę kupić osobie, którą wylosowałam. Mama bardziej się cieszyła, że ja coś dostanę, ponieważ prezentów na mikołajki w domu nie dostawałam nigdy (nie przelewało nam się, no i z tego powodu nie było u nas też takiej tradycji).
Przyszedł ten dzień. W klasie rozdawali prezenty (anonimowo, to znaczy kładliśmy je w jedno miejsce, po czym rozdawała jedna osoba wszystkim).
Dostaję swoją torbę. Zaglądam do środka, a tam jeden zgnieciony cukierek. Trudno. Odwijam papierek, a w środku... przeżuta guma. Nigdy wcześniej nie czułam się tak upokorzona.
Wróciłam do domu, mama dopytywała się jak tam mój prezent. Usłyszała, że dostałam kubek (który niefortunnie zbiłam na miejscu) oraz masę słodyczy, z których część zjadłam, a resztę rozdałam koleżankom.
Zabawne, przecież ja nie miałam koleżanek.
Miło było patrzeć chociaż jak się cieszy, że prezent mi się podobał, szkoda tylko kubka.
Ja nie rozumiem dlaczego nie poszlas z tym do wychowawczyni. Rozumiem kogos nie lubic i sie z ta osoba nie zadawac. Ale tak gnoic?
Była nieśmiała. Dla takiej osoby pójście do nauczycielki to czyn wymagający nieziemskiej odwagi i to naprawdę nie jest takie proste
Jak można tego nie rozumieć?
Była nieśmiała, do tego dostając coś takiego musiała czuć wstyd, jakiś taki dławiący żal. Zachowywała dobra miną, do ogromnego smutku w środku. Do tego świadomość, że jej mamie byłoby tak przykro.
Nie chciała o tym mówić i nie chciała pokazywać słabości.
Żeby było jeszcze gorzej? Ty nawet nie wiesz jak rówieśnicy potrafią uprzykrzyć życie z byle powodu...
Zawsze zastanawiam się co kieruje ludźmi którzy robią takie świństwa ale do dzisiaj nie do końca rozumiem. Szczególnie okropne potrafią być dzieci, w tym gimnazjaliści. Sama wiele razy nosiłam się z pomysłem opisania tu kilku swoich przeżyć ale jakoś nigdy się nie przemogłam. Poza tym cieszę się, że mam to już za sobą i ciężko to ,,rozgrzebywac''.
Mnie bardziej intereuje dlaczego nauczyciele mają wszystko w dupie i obrywaja niewinni
To też mnie zastanawia szczególnie, że w moim przypadku nauczyciele nawet popierali znecanie się nade mną bo przecież jestem taką sierotą. Wydaje mi się, że niektórzy chcą żeby taki uczeń przeszedł ,,próbę charakteru''. Albo działa ten sam mechanizm co u uczniów: ludzie z reguły wolą osoby żywiołowe, zabawne, głośne. A te ciche, z trudem odpowiadające na ich pytania nie zyskują u nich takiej sympatii.
W mojej podstawówce zawsze w kółku siadaliśmy i pokazaliśmy co dostaliśmy. Nauczycielka dzięki temu mogła "skontrolować" prezent. Na szczęście nigdy nie trafiło się takie chamstwo jak u ciebie. Na wywiadówce przed mikołajkami nauczycielka pytała się rodziców czy wyrażają zgodę, ustalali kwotę itd. Zawsze było mi szkoda dzieci, które nie dostały prezentu, bo ktoś nie przyszedł albo zapomniał. Dostawały z reguły później, ale to już nie było to samo. W gimnazjum osoby które były gnębione nie dostawały prezentów, a ci co mieli dany prezent kupić to zawsze się wykręcali. W liceum to już przeważnie pomiędzy sobą ustalaliśmy kto co chce. Ktoś chciał fajki to je dostał itd. Jednakże mimo, ze zawsze dostawałam fajne prezenty to uważam, ze mikołajki klasowe nie są dobre, właśnie przez takie sytuacje jaka tobie się przydarzyła
Starzenie mnie to zasmuciło..
Wyłącz autokorektę :)
Nie mogę bo bez niej mi jeszcze gorsze głupoty wychodzą :'D
Moim zdaniem mogłaś powiedzieć po lekcji nauczycielce. W sumie dziwne jest to, że nie zareagowała i nic nie zauważyła. Wiem łatwo mi się pisze bo również będąc w takiej sytuacji nic bym z tym nie zrobiła... Trzymaj się ciepło
U nas tez bylo takie losowanie. Ja kupilam kubek z cukierkami, paczke goracej czekolady, cieple skarpetki (take z lepszej polki). A co dostalam w zamian? Stara ksiazke Zmierzchu z pogietymi rogami i popisana dlugopisem w srodku.
Ahh i zapomnialam dodac ze ksiazka byla po ukrainsku i byla od osoby ktora wylosowalam. Malo tego, kolezanka ktora dostala moj prezent byla niezadowolona bo to taki "nudny" podarunek. Za to jej ksiazka to normalnie byl strzal w 10.
Ukraiński Zmierzch? Kurde, prezent oryginalny, jedyny w swoim rodzaju, taki "z jajem". Nie byłby taki zły, gdyby nie popisanie go, ale wspomnienie musi być cudne takiego prezentu.
Tak przede wszystkim to smutno jest, kiedy się starasz a samemu dostajesz coś "na odwal". Wiem że to jest nic w porównaniu z na przykład wyznaniem, ale ja zawsze sprawdzałam, pytałam znajomych wylosowanego, żeby prezent go cieszył.
A sama co roku dostawałam dwa razy tańszą niż ustalona kwota kartę podarunkową do Empiku.
Już takie coś potrafi sprawić przykrość.
A zmasakrowaną książkę oddałabym koleżance a kubek wzięła sobie.
SpanieMoimNalogiem Ukrainski bo dziewczyna nie rozrozniala Polski od Ukrainy (akcja nie dziala sie w Polsce).
U mnie gimnazjum miałam podobnie. Dostałam prezent mikołajkowy od koleżanki, takiego ślicznego bałwanka. I koledzy zaczęli sobie go podawać, rzucać. Krzyczałam do nauczycielki a ta nic. W końcu jeden pacan stuknął nim o ziemię i się roztłukł. Było mi szkoda i bałwanka, i koleżanki, i tego, że do domu wrócę z niczym. Oczywiście nauczycielka, zamiast nawrzeszczeć na nich to nawrzeszczała na mnie, bo chciałam zwrotu podarunku :(
Do tej pory mi przykro :(
no to jednak nie miałaś podobnie, bo dostałaś fajny prezent, który się potłukł, a nie przeżutą gumę w papierku.
Tak mi się przykro zrobiło, że aż mam ochotę dać Ci prezent na Mikołajki 🎁 Pamiętaj, że ta osoba, która dała Ci taki prezent upokorzyła tylko i wyłącznie siebie, a nie Ciebie :)
Njagorszemu wrogowi bym teho nie życzyła
Jeśli bardzo byłaś nieśmiała to mogłaś po cichutku powiedzieć nauczycielowi juz po Mikołajkach klasowych. Też bardzo meczylam się z nieśmiałością (w sumie nadal taka jestem) ale jesli cos chce to nawet jeśli cała się wewnątrz trzęsę, potrafie wydusic z siebie, ze cos mi sie nie podoba. Przez to inni nie robia mi glupich żarcików.