#GuQu0

Pod sklepem w moim mieście często żebrał o "jakiś grosz na jedzenie" pewien bezrobotny. Wiek około 40. Podchodził do każdego, za każdym razem miał jedną śpiewkę, że on głodny, że w życiu mu się nie powiodło, że on nie chce wiele... Przez dłuższy czas dawałam mu po parę złotych, a jak nie miałam pieniędzy, to często dawałam mu bułkę i jogurt. Za każdym razem dziękował, a posiłek zjadał od razu. Czułam się wtedy bardzo dobrze, wiedząc, że swoim niewielkim kosztem mogę komuś pomóc. Do pewnego czasu... Do momentu kiedy się nie poczułam jakbym dostała porządnego liścia w twarz.

Pojechałam któregoś dnia do sąsiedniego miasta, zahaczyłam o budkę z lodami, kupiłam i usiadłam przy stoliku zajadając ze smakiem. Usłyszałam za uszami znajomy głos, odwróciłam się, patrzę... A to gościu spod sklepu chwali się do swojego "spółkowego" kolegi, że on pod biedronką przy dobrym dniu jest w stanie wyrzeźbić nawet 700 zł. Wzajemnie sobie opowiadali, że nie opłaca im się iść do pracy, bo więcej wyciągną od ludzi. Opowiadali także, że muszą w końcu iść do ciucholandu po nowe ''szmaty'' . Spółkowy kolega zaczął się chwalić, że musi nowe wycieraczki do samochodu kupić i dywaniki. Na koniec zaczęli się wyśmiewać, jak to robią ludzi w ciula i że mają więcej kasy na miesiąc niż zwykły pracownik korpo. Planowali gdzie pojadą na wakacje ''odpocząć od tej harówki''. Usłyszałam także coś na swój temat, a brzmiało to mniej więcej tak: "Jest taka jedna, co mi bułki kupuje... No jem to przy niej,,, żeby widziała jaki to ja biedny jestem, ha, ha, ha". W tym momencie nie wytrzymałam, byłam jednocześnie wściekła i smutna. Poszłam stamtąd, nie chcąc więcej tego słuchać.

Następnego dnia pod sklepem znowu ta sama sytuacja, podchodzi i żebra.
Taaak się zaczęłam drzeć na niego i wyzywać, że nawet nie pamiętam co konkretnie mówiłam w nerwach, cały parking się patrzył.

Owego pana nie widziałam już kilka miesięcy, pewnie zmienił miejscówkę na dalsze rzeźbienie. Przykre jest to bardzo, że ludzie potrafią być tak perfidni, moja nadzieja w człowieka upada, niestety.
Benek0700880 Odpowiedz

W połowie czytania, gdy już całkowicie traciłem wiarę w ten niesamowity zbieg okoliczności czyli: spotkanie autorki z bezdomnym, akurat w momencie, którym spotkał innego kolegę po fachu i akurat rozmawiali o swojej pracy, pomyślałem, brakuje jeszcze, żeby powiedział coś o autorce. Nie zawiodłem się, szkoda, że się jeszcze nie okazało, że żebrak to ojciec jej męża, albo jej stary.

Nordek

Syn przyjaciółki starej, któremu się powodzi xD

MarMarSze

To nie jest wcale takie niewiarygodne... Mnie samą spotkała podobna sytuacja tylko, że nie gadał sobie z kolegą, a po prostu nakryłam menela jak pije i żebrze.
Podszedł do mnie jeszcze po jakimś czasie w innym miejscu znowu z tą samą śpiewką (matka w szpitalu, a on nawet na bilet na pociąg nie ma żeby do niej pojechać ) tyle że już w stanie nietrzeźwym. Oczywiście drugi raz nie dałam się nabrać, ale też się nie darłam tylko odmówiłam.

bazienka

dokladnie, gdzies na piekielnych bylo wyznanie o facecie, co niby kaleka, zebral gdzies pod sklepem, poszedl do sklepu drobne na grube zamienic, kasjerka wyrazila zdziwienie i radosc dla jego ozdrowienia, a on stwierdzil- eee tam, po prostu dzisiaj nie pracuje

sama mialam przypadek pani wiecznie (!) "zbierajacej na bilet"
i drugiego babska zbierajacego na jedzenie, a potem chlejacego i palacego fajki za rossmannem przystanek dalej- widzialam gnide na wlasne oczy

tewu

MarMarSze mimo wszystko twoja sytuacja była bardziej prawdopodobna niż podsłuchanie 2 żebraków rozmawiających w miejscu publicznym o czymś, co sami dobrze wiedzą a osoby postronne raczej dowiedzieć się nie powinny.

paw1915

Tewu jak te złodupce w filmach opowiadający cały swój plan xD

bazienka

ludzie sa debilami po prostu i tyle
a z kolega widac, ze prowadzili podobny "biznes"
czasem tez gadaja, by sie pochwalic, nie biorac pod uwage konsekwencji
serio moglo byc tak, ze gosc w innym miescie, z bliskim kolega nie czul niebezpieczenstwa zdemaskowania

tewu

bazienka tak nieostrożni ludzie raczej długo by w takim "biznesie" nie pociągnęli. Żebrać i naciągać też trzeba umieć.

bazienka

totez ten nie pociagnal :)

BardzoTymczasowyNick Odpowiedz

Jak to ktoś kiedyś powiedział: nieszczęśliwy jest ten, który się nigdy na nikim nie zawiódł - bo to znaczy, że nikomu nie ufa, a wtedy co to jest za życie...

Dragomir

Jak się nie zawiódł, to ufa wszystkim. Coś Ci się pokręciło.

Aredei

Jeśli nigdy nie zaufał, to nie miał też szansy zawieść się na kimś.

Dragomir

Ale mógł zaufać raz czy dwa razy i się nie zawieść, więc zaufałby znowu gdyby musiał, bo nie wie jeszcze że może się przejechać.

ToTaPostrzelona Odpowiedz

Ja bym podeszła i się przywitała z tym panem, gdy był z kolegą. Nie miałabym skrupułów.

bazienka

taa a do jego kolegi- dzien dobry, jestem ta dziewczyna od bulki ;)

princcess08 Odpowiedz

Grosza daj żebrakowi, sakiewka potrząśnij

Paeos Odpowiedz

Dlatego ja nigdy absolutnie nie daje pieniędzy a i jedzenie raz od wielkiego dzwonu kupię ale tylko kiedyś ktoś typowo poprosi o jedzenie.

bazienka

popieram
nie zywie pasozytow

tewu Odpowiedz

Naciągacze oczywiście istnieją, ale wyznanie wydaje mi się zmyślone. Znam kilku i raczej nie rozmawiają przy ludziach o tym, jacy to oni są bogaci i oszukują. Powiem więcej, NIKT nie rozmawia przy ludziach niewtajemniczonych tym, że tylko udaje biednego i oszukuje, zwłaszcza z kolegą, który dobrze o tym wie. Typowy błąd nieuzasadnionej ekspozycji.

MarMarSze

To było w innym mieście i równie dobrze mógł być już "po pracy" .

bazienka

to nie wiesz ilu glupich ludzi istnieje na swiecie...

tewu

Po pracy, nie po pracy, w tym czy innym mieście - czy jak spotykacie kolegę po fachu, to opisujecie mu drobiazgowo tajniki waszej profesji (zwłaszcza te o których powinniście wiedzieć tylko wy) czy raczej nie zawracacie sobie tym głowy, bo on ROBI TO SAMO I DOSKONALE WIE, JAK TO WYGLĄDA? Wyobraźcie sobie rozmowę dwóch listonoszy:
-Co tam stary, jak w robocie?
-Wiesz, powiem Ci, doskonale! Roznoszę listy po mieszkaniach a jak kogoś nie ma w domu to daję mu awizo! Dostaję za to co miesiąc wypłatę!
W wyznaniu mamy to samo, tylko "zawód" inny.
To mam na myśli pisząc o nieuzasadnionej ekspozycji.

bazienka

ale oni sie nie chwalili tajnikami pracy tylko swoimi osiagnieciami finansowymi ( tak sa ludzie, kt z tego ciagna satysfakcje i sie licytuja na zarobki), na co przeznacza hajs, oraz hmmm "kontaktem z klientem" i ze ludzie to debile
jak pracowalam w obsludze klienta to zdarzalo mi sie narzekac znajomym, jacy glupi i roszczeniowi potrafia byc ludzie
czesto slysze teksty typu "a pamietasz jak go zalatwilem?"
nikt tu nie mowil- wiesz idziesz pod biedre, kupujesz ubrania w lumpie i udajesz pbiedaka, podchodzisz do ludzi i mowisz "..."

egzemita Odpowiedz

700 złotych dziennie pod Biedronką? Tyle że ludzie chodzą tam żeby zaoszczedzić a nie dopłacać do zakupów. No i jeśli nawet są głupi to na pewno nie ślepi i po kilku dniach wszyscy by go pamiętali.

bazienka

a wiesz ilu klientow ma taki sklep? kilkuset jesli nie wiecej. niech kazdy da dwojke czy piataka

bazienka Odpowiedz

w zyciu nie daje takim zebrakom, ani hajsu ani jedzenia po tym jak jeden z nich kupione mu jedzenie wywalil do kosza laj sie odwrocilam odchodzac
w Gdansku pod tunelem na glownym byla laska zebrajaca codziennie, czasem byla z psem. w przerwach miedzy zebraniem wyciagala calkiem drogi smartfon i gdzies dzwonila...

TwojaStaraDajeMinus Odpowiedz

Masz krechę w dzienniku za to wyznanie.

Marikuanina Odpowiedz

Grosza daj menelowi, sakiewką potrząśnij. Sakiewką potrząśnij...

Dodaj anonimowe wyznanie